Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 Pierwszy dzień...


- Oszalałaś!? Dawałam ci przecież znaki żebyś tam nie siadała – Dekashi czekała już na mnie przed aulą

- Myślisz, że gdybym je zrozumiała to bym tam usiadła? – odgryzłam się poddenerwowana.

- W ogóle co się stało? Sora, przecież ty nigdy nie ściągasz!

- Powiedz to temu dupkowi! Wyciszyłam tylko telefon, a on zinterpretował to zupełnie inaczej – moja frustracja ciągle rosła

- Uspokój się... na pewno to jakoś wyjaśnisz – pocieszała mnie – pójdę z tobą

- Nie, muszę pobyć sama, bo przy tobie się rozkleję... powiedz tylko którędy – odpowiedziałam zrezygnowana

- Korytarzem pierwsza w prawo i schodami na 1 piętro. Będę czekać przed wydziałem – ucałowała mój policzek i odprowadziła wzrokiem.

Szłam niczym skazaniec na szubienice. Dosyć sprawnie odnalazłam gabinet 128, na którym widniała tabliczka

Dr. Might Guy

Już miałam sięgać po klamkę, gdy usłyszałam za sobą:

- Jeszcze go nie ma. Poszedł najpierw do dziekanatu.

Odwróciłam się szybko, a moim oczom ukazał się brunet o regularnych rysach i błyskotliwym spojrzeniu. Ręce trzymał w kieszeni, a tuż za nim stał jego towarzysz o dosyć obfitych kształtach.

- Shikamaru Nara – odezwał się widząc moje zmieszanie i podając mi dłoń

- Sora Hoshi – odpowiedziałam, posyłając mu przy tym najpiękniejszy z moich uśmiechów

- Aż tyle osób ściągało u naszego doktorka? No nieźle- blondyn, który wcześniej został wyproszony z Sali za włączoną komórkę dołączył do nas.

-Ja nie ściągałam – odpowiedziałam pąsowiejąc ponownie

- To tak jak ja – Shikamaru puścił mi oczko

- Jak to? – Naruto ewidentnie zainteresował się tę kwestią

- Pomagałem Chojiemu, a Iruka sensei nas przyłapał – uśmiechnął się i kiwnął w stronę grubaska stojącego za jego plecami.

- Sorki Shikamaru... - powiedział lekko skruszony, jedząc batonika

- Nic nie szkodzi, chociaż ta cała afera jest dość kłopotliwa... - odpowiedział ziewając

- Ja i tak nic nie umiałem na ten egzamin – blondyn przybił z Chojim piątkę, po czym popatrzył na mnie i powiedział

- Jestem Naruto

- Sora – zdążyłam tylko odpowiedzieć, bo po chwili na korytarzu pojawił się nasz prowadzący

- Zapraszam Państwa – otworzył szeroko gabinet, a chłopcy puścili mnie przodem.

Popatrzył na naszą czwórkę lustrującym spojrzeniem.

- Nie sądziłem, że na moim przedmiocie przyjdzie wam do głowy takie głupstwo. Przecież nie od dziś wiadomo, że pozwalam poprawiać do skutku. Oszustwa nie trawię i pomimo sympatii nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego – zaczął, a moje nogi uginały się coraz bardziej pod wpływem wizji wywalenia.

- Jeśli mogę coś wyjaśnić... - zaczęłam prostując się przy tym i starając mówić godnie, nie dane mi jednak było skończyć.

- Pani Sora... studentka indywidualna... spóźniona na pierwszy egzamin i do tego ściągająca... - zamurowało mnie, gdy ocenił mnie nim dokładnie wysłuchał historii.

- Wydaje się Pani sympatyczną dziewczyną, dlatego mimo marnego początku dam Pani jeszcze jedną szansę. I wam też chłopcy... do sprawdzianu podejdziecie ponownie i do końca następnego semestru co miesiąc, będziecie przygotowywać dla mnie referaty. A teraz możecie odejść – powiedział i gestem ręki dał nam znak do wyjścia.

Patrząc po minach chłopaków odpowiadało im to i byli gotowi wyjść. Ja natomiast nie zamierzałam tak tego zostawić. Miałam dość wybuchowy charakter co po chwili pokazałam.

- Nie zgadzam się z tym... - moje słowa wprawiły w osłupienie wszystkich

- No co ty Sora... – Naruto miał przerażenie w oczach, ale szybko uciszyłam go gestem ręki.

- Oczywiście mówię tylko w swoim imieniu i w swojej sprawie. Nie ściągałam i mój poziom wiedzy był wystarczający, by uzyskać ocenę bardzo dobrą. Podczas egzaminu, gdy wyrzucił pan Doktor Naruto przypomniało mi się, że nie wyłączyłam komórki i postanowiłam szybko wyciszyć dźwięk. Jednak jak się później okazało, osoba siedząca koło mnie uznała, że ściągałam. Tym samym zostałam niesłusznie oskarżona, a przez to zamieszanie, dwie dziewczyny które siedziały pode mną i zżynały nie poniosły żadnych konsekwencji. Jeśli tak ma wyglądać nauka na tym wydziale to chętnie sama się przeniosę! – wręcz wykrzyczałam to jednym tchem...

- Chyba przegięłam – pomyślałam zaraz po tym. W gabinecie zrobiło się tak cicho, że byłam przekonana, że słyszę bicie serca każdego z obecnych.

- Rozumiem. W takim razie zrobimy sprawdzian teraz. Odpowie Pani ustnie – powiedział uśmiechając się, co całkiem mnie ogłupiło. Ewidentnie dziwny był z niego nauczyciel. Zadał mi 20 pytań na które odpowiedziałam bez mrugnięcia okiem.

- Pani odpowiedzi potwierdzają Pani historię. Stawiam 5 z egzaminu... i oby tak dalej. Niech nigdy nie przestaje Pani walczyć o swoje. A wy chłopcy weźcie przykład z nowej koleżanki – powiedział i zaczął przeglądać papiery.

Wychodząc z gabinetu, Shikamaru podszedł i szepnął mi do ucha:

- Chętnie zastosuję się do tej rady... - jego spojrzenie i uśmiech lekko mnie speszyły. Wychodząc poczułam jak ktoś obejmuje mnie za szyję

- SSSoora! Tak się martwiłam, że nie mogłam już wytrzymać przed wydziałem. Opowiadaj!!! – Deki o mało co mnie nie udusiła

- Żałuj, że tego nie widziałaś! Najzwyczajniej w świecie się postawiła! – Naruto zaczął opowiadać co miało miejsce te kilkanaście minut temu.

Prócz Dekashi zjawił się jeszcze Takumi, którego znam równie dobrze. W liceum tworzyliśmy paczkę dodatkowo z siostrą Takumiego, Maki. Ona jednak nie wybrała naszego kierunku i postanowiła iść na politechnikę. Przez cały czas, gdy Naruto nie zamykały się usta, Shikamaru mnie obserwował. Żałowałam, że akurat dzisiaj musieliśmy się poznać, gdy wyglądam jak te siedem nieszczęść.

- No jestem z ciebie dumna... - powiedziała z pochwałą moja przyjaciółka.

- A w ogóle to kto Cię tak wrobił? – Takumi włączył się do rozmowy.

- Jakiś zamaskowany idiota... - odparłam jadowitym tonem, przypominając sobie jego spojrzenie, gdy zabierał mi kartkę.

- UUUU... Hatake... - pokiwał ze zrozumieniem

- Jest bożyszczem wszystkich dziewczyn na wydziale i każda chce chodzić do niego na zajęcia – wtrącił Choji, o dziwo tym razem nic nie konsumując.

- Mam nadzieję, że jednak nie wszystkich... - Odezwał się głos za nami. Należał do wysokiego chłopaka o czarnych oczach i włosach i o niezwykle panoszącej się aparycji.

- Oczywiście, że nie! – Dekashi podbiegła do niego i stając na palcach pocałowała czarnowłosego. Byli parą od około roku i bardzo do siebie pasowali. Jednak ich silne osobowości non stop się zwalczały i rywalizowały. Każde z nich chciało dominować w związku co powodowało niekiedy nie małe zgrzyty. Zawsze jednak się godzili. Sasuke studiował architekturę, ale niektóre zajęcia mieliśmy razem.

- Cześć wszystkim – podniósł rękę w geście powitania – ooo... Takumi... hej... - dodał ironicznie się uśmiechając do chłopaka

- Uchiha... a co tu robisz... nie rysujesz domków na zaliczenie? – Takumi odgryzł się momentalnie. Nigdy za sobą nie przepadali, rywalizując o względy białowłosej.

- Nie dzisiaj... obiecałem mojej księżniczce, że po egzaminie zabieram ją, coś zjeść – mówiąc to objął Deki w pasie i przytulił do siebie. Jego oczy tryumfowały. Dobrze wiedział, że Takumi wolałby być na jego miejscu.

- A może pójdziemy wszyscy? – Deki wyczuwając napięcie natychmiast starała się temu zaradzić.

- Idziemy na Ramen! – Naruto od razu podchwycił pomysł.

- Nie jadasz nic innego kretynie? – Sasuke zwrócił się do blondyna. Przyjaźnili się od bardzo dawna i tak jak my z Dekashi, trzymali razem.

- Ramen jest najlepsze... prawda Shikamaru? – chłopak szukał poparcia.

- Dla mnie wszystko jedno... najbardziej liczy się towarzystwo... - wymownie spojrzał w moją stronę.

- No to postanowione. Chodźmy już! – Deki poszła przodem wraz ze swoim lubym

- Liczę, że usiądziesz koło mnie... chciałbym cię lepiej poznać – Shikamaru powiedział do mnie idąc obok, a ja poczułam że jednak ten dzień może nie będzie taki całkiem do przekreślenia. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro