Rozdział 1 Pierwszy dzień...
- Oszalałaś!? Dawałam ci przecież znaki żebyś tam nie siadała – Dekashi czekała już na mnie przed aulą
- Myślisz, że gdybym je zrozumiała to bym tam usiadła? – odgryzłam się poddenerwowana.
- W ogóle co się stało? Sora, przecież ty nigdy nie ściągasz!
- Powiedz to temu dupkowi! Wyciszyłam tylko telefon, a on zinterpretował to zupełnie inaczej – moja frustracja ciągle rosła
- Uspokój się... na pewno to jakoś wyjaśnisz – pocieszała mnie – pójdę z tobą
- Nie, muszę pobyć sama, bo przy tobie się rozkleję... powiedz tylko którędy – odpowiedziałam zrezygnowana
- Korytarzem pierwsza w prawo i schodami na 1 piętro. Będę czekać przed wydziałem – ucałowała mój policzek i odprowadziła wzrokiem.
Szłam niczym skazaniec na szubienice. Dosyć sprawnie odnalazłam gabinet 128, na którym widniała tabliczka
Dr. Might Guy
Już miałam sięgać po klamkę, gdy usłyszałam za sobą:
- Jeszcze go nie ma. Poszedł najpierw do dziekanatu.
Odwróciłam się szybko, a moim oczom ukazał się brunet o regularnych rysach i błyskotliwym spojrzeniu. Ręce trzymał w kieszeni, a tuż za nim stał jego towarzysz o dosyć obfitych kształtach.
- Shikamaru Nara – odezwał się widząc moje zmieszanie i podając mi dłoń
- Sora Hoshi – odpowiedziałam, posyłając mu przy tym najpiękniejszy z moich uśmiechów
- Aż tyle osób ściągało u naszego doktorka? No nieźle- blondyn, który wcześniej został wyproszony z Sali za włączoną komórkę dołączył do nas.
-Ja nie ściągałam – odpowiedziałam pąsowiejąc ponownie
- To tak jak ja – Shikamaru puścił mi oczko
- Jak to? – Naruto ewidentnie zainteresował się tę kwestią
- Pomagałem Chojiemu, a Iruka sensei nas przyłapał – uśmiechnął się i kiwnął w stronę grubaska stojącego za jego plecami.
- Sorki Shikamaru... - powiedział lekko skruszony, jedząc batonika
- Nic nie szkodzi, chociaż ta cała afera jest dość kłopotliwa... - odpowiedział ziewając
- Ja i tak nic nie umiałem na ten egzamin – blondyn przybił z Chojim piątkę, po czym popatrzył na mnie i powiedział
- Jestem Naruto
- Sora – zdążyłam tylko odpowiedzieć, bo po chwili na korytarzu pojawił się nasz prowadzący
- Zapraszam Państwa – otworzył szeroko gabinet, a chłopcy puścili mnie przodem.
Popatrzył na naszą czwórkę lustrującym spojrzeniem.
- Nie sądziłem, że na moim przedmiocie przyjdzie wam do głowy takie głupstwo. Przecież nie od dziś wiadomo, że pozwalam poprawiać do skutku. Oszustwa nie trawię i pomimo sympatii nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego – zaczął, a moje nogi uginały się coraz bardziej pod wpływem wizji wywalenia.
- Jeśli mogę coś wyjaśnić... - zaczęłam prostując się przy tym i starając mówić godnie, nie dane mi jednak było skończyć.
- Pani Sora... studentka indywidualna... spóźniona na pierwszy egzamin i do tego ściągająca... - zamurowało mnie, gdy ocenił mnie nim dokładnie wysłuchał historii.
- Wydaje się Pani sympatyczną dziewczyną, dlatego mimo marnego początku dam Pani jeszcze jedną szansę. I wam też chłopcy... do sprawdzianu podejdziecie ponownie i do końca następnego semestru co miesiąc, będziecie przygotowywać dla mnie referaty. A teraz możecie odejść – powiedział i gestem ręki dał nam znak do wyjścia.
Patrząc po minach chłopaków odpowiadało im to i byli gotowi wyjść. Ja natomiast nie zamierzałam tak tego zostawić. Miałam dość wybuchowy charakter co po chwili pokazałam.
- Nie zgadzam się z tym... - moje słowa wprawiły w osłupienie wszystkich
- No co ty Sora... – Naruto miał przerażenie w oczach, ale szybko uciszyłam go gestem ręki.
- Oczywiście mówię tylko w swoim imieniu i w swojej sprawie. Nie ściągałam i mój poziom wiedzy był wystarczający, by uzyskać ocenę bardzo dobrą. Podczas egzaminu, gdy wyrzucił pan Doktor Naruto przypomniało mi się, że nie wyłączyłam komórki i postanowiłam szybko wyciszyć dźwięk. Jednak jak się później okazało, osoba siedząca koło mnie uznała, że ściągałam. Tym samym zostałam niesłusznie oskarżona, a przez to zamieszanie, dwie dziewczyny które siedziały pode mną i zżynały nie poniosły żadnych konsekwencji. Jeśli tak ma wyglądać nauka na tym wydziale to chętnie sama się przeniosę! – wręcz wykrzyczałam to jednym tchem...
- Chyba przegięłam – pomyślałam zaraz po tym. W gabinecie zrobiło się tak cicho, że byłam przekonana, że słyszę bicie serca każdego z obecnych.
- Rozumiem. W takim razie zrobimy sprawdzian teraz. Odpowie Pani ustnie – powiedział uśmiechając się, co całkiem mnie ogłupiło. Ewidentnie dziwny był z niego nauczyciel. Zadał mi 20 pytań na które odpowiedziałam bez mrugnięcia okiem.
- Pani odpowiedzi potwierdzają Pani historię. Stawiam 5 z egzaminu... i oby tak dalej. Niech nigdy nie przestaje Pani walczyć o swoje. A wy chłopcy weźcie przykład z nowej koleżanki – powiedział i zaczął przeglądać papiery.
Wychodząc z gabinetu, Shikamaru podszedł i szepnął mi do ucha:
- Chętnie zastosuję się do tej rady... - jego spojrzenie i uśmiech lekko mnie speszyły. Wychodząc poczułam jak ktoś obejmuje mnie za szyję
- SSSoora! Tak się martwiłam, że nie mogłam już wytrzymać przed wydziałem. Opowiadaj!!! – Deki o mało co mnie nie udusiła
- Żałuj, że tego nie widziałaś! Najzwyczajniej w świecie się postawiła! – Naruto zaczął opowiadać co miało miejsce te kilkanaście minut temu.
Prócz Dekashi zjawił się jeszcze Takumi, którego znam równie dobrze. W liceum tworzyliśmy paczkę dodatkowo z siostrą Takumiego, Maki. Ona jednak nie wybrała naszego kierunku i postanowiła iść na politechnikę. Przez cały czas, gdy Naruto nie zamykały się usta, Shikamaru mnie obserwował. Żałowałam, że akurat dzisiaj musieliśmy się poznać, gdy wyglądam jak te siedem nieszczęść.
- No jestem z ciebie dumna... - powiedziała z pochwałą moja przyjaciółka.
- A w ogóle to kto Cię tak wrobił? – Takumi włączył się do rozmowy.
- Jakiś zamaskowany idiota... - odparłam jadowitym tonem, przypominając sobie jego spojrzenie, gdy zabierał mi kartkę.
- UUUU... Hatake... - pokiwał ze zrozumieniem
- Jest bożyszczem wszystkich dziewczyn na wydziale i każda chce chodzić do niego na zajęcia – wtrącił Choji, o dziwo tym razem nic nie konsumując.
- Mam nadzieję, że jednak nie wszystkich... - Odezwał się głos za nami. Należał do wysokiego chłopaka o czarnych oczach i włosach i o niezwykle panoszącej się aparycji.
- Oczywiście, że nie! – Dekashi podbiegła do niego i stając na palcach pocałowała czarnowłosego. Byli parą od około roku i bardzo do siebie pasowali. Jednak ich silne osobowości non stop się zwalczały i rywalizowały. Każde z nich chciało dominować w związku co powodowało niekiedy nie małe zgrzyty. Zawsze jednak się godzili. Sasuke studiował architekturę, ale niektóre zajęcia mieliśmy razem.
- Cześć wszystkim – podniósł rękę w geście powitania – ooo... Takumi... hej... - dodał ironicznie się uśmiechając do chłopaka
- Uchiha... a co tu robisz... nie rysujesz domków na zaliczenie? – Takumi odgryzł się momentalnie. Nigdy za sobą nie przepadali, rywalizując o względy białowłosej.
- Nie dzisiaj... obiecałem mojej księżniczce, że po egzaminie zabieram ją, coś zjeść – mówiąc to objął Deki w pasie i przytulił do siebie. Jego oczy tryumfowały. Dobrze wiedział, że Takumi wolałby być na jego miejscu.
- A może pójdziemy wszyscy? – Deki wyczuwając napięcie natychmiast starała się temu zaradzić.
- Idziemy na Ramen! – Naruto od razu podchwycił pomysł.
- Nie jadasz nic innego kretynie? – Sasuke zwrócił się do blondyna. Przyjaźnili się od bardzo dawna i tak jak my z Dekashi, trzymali razem.
- Ramen jest najlepsze... prawda Shikamaru? – chłopak szukał poparcia.
- Dla mnie wszystko jedno... najbardziej liczy się towarzystwo... - wymownie spojrzał w moją stronę.
- No to postanowione. Chodźmy już! – Deki poszła przodem wraz ze swoim lubym
- Liczę, że usiądziesz koło mnie... chciałbym cię lepiej poznać – Shikamaru powiedział do mnie idąc obok, a ja poczułam że jednak ten dzień może nie będzie taki całkiem do przekreślenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro