Rozdział 33 Epilog
Kilkanaście miesięcy później
POV DEKASHI
- Gdzie do cholery jest mój bukiet? – spytała blondynka o niebieskich oczach i biegając po pokoju
- Zgubiłaś ślubny bukiet? – Viv nie mogło się pomieścić w głowie
- Viv... czasem zadajesz pytania jak na rasową blondynkę przystało – zironizowała Sora szukając dalej
- Uważaj żebyś cycków po drodze nie zgubiła... Kakashi byłby zawiedziony – zaśmiałam się malując przy lustrze
- Jest!!- rozradowana Sora wyciągnęła kwiatki spod łóżka
- Nie będę pytać jak ty go tam wtryniłaś... - Viv była pełna podziwu dla przyjaciółki
- Przestań tak wybałuszać oczy i odwróć się... trzeba ci poprawić welon – pouczyła ją Sora i zwróciła się do mnie
- A ty przestań się malować... dobrze wiemy że jesteś w tym kiepska... za chwilę to poprawię
- Mówiłaś że radzę sobie już całkiem nieźle – zbuntowałam się
- Bo radzisz Słoneczko, ale w dniu ślubu powinnaś wyglądać...- tu zrobiła dużą pauzę szukając słowa – znacznie lepiej
- Jesteś okropna... - stwierdziłam odkładając puder i siadając na kanapie patrząc jak jedna panna młoda poprawia dwie inne...
Potrójny ślub to był pomysł samej Viv... skoro miałyśmy sobie pomagać w organizacji i miałyśmy wspólnych znajomych stwierdziłyśmy, że powinniśmy zrobić wszystko raz i porządnie. Każda z nas miała sukienkę w innym stylu. Viv oczywiście księżniczkową, Sora w kształcie litery A, a ja wąską podkreślającą moją figurę, do której bez problemu wróciłam po drugiej ciąży. Organizacja wspólnego wesela ruszyła zaraz po porodzie Sory, która została mamą ślicznego chłopczyka
- Ja wiedziałam że zostawić was tu same to znikniecie na dobre kilka godzin – to Yumi weszła niczym huragan – za chwilę macie stanąć przed ołtarzem
- Jeszcze tylko umaluję tą piękność by mój brat się nie przeraził jej dziełem – zaśmiała się Sora podchodząc do mnie
- A gdzie dzieci? – zapytałam martwiąc się głównie o Histoshiego, który miał dopiero pół roczku
- Emiko z Saradą i Harukim siedzą grzecznie z Ten Ten, a Hitoshim i Itsukim zajęła się Eri...
- Miejmy nadzieję, że Takumi pomoże jej z tą dzieciarnią – skwitowałam słuchając tego wszystkiego
- Nasz Takumi ledwo radzi sobie ze swoim synem... siedzi w korytarzu i próbuje go uspokoić by przestał płakać – wyjaśniła Yumi
- Istny cyrk... - powiedziałam, przeglądając się w lustrze i widząc znaczną różnicę w swoim wyglądzie
- Wszystkie wyglądacie przecudnie, a teraz marsz przed ołtarz – ponagliła Yumi, gdy rozbrzmiała muzyka
Wyszłyśmy wszystkie trzy idąc po kolei do swoich mężczyzn... ślubu udzielał nam jeden urzędnik jednocześnie, ale słowa przysięgi każda mówiła oddzielnie. Mimo że był to nietypowy ślub, ja czułam się cudownie.
Miałam dwóch cudownych synów i adoptowaną córkę, która nawiązywała coraz to lepsze relacje ze swoim ojcem... Po narodzinach Hitoshiego, Sasuke stał się bardziej czuły do Sarady i ewidentnie ją pokochał... Byliśmy jedną wielką rodziną... szczęśliwą rodziną... Która była gotowa przetrwać wszystkie trudy i przeciwności.
........................................................
Trzy lata lata później
- Nie dam rady! Mam dość! – krzyczałam trzymając Vivi za rękę
- Dasz radę do cholery! Skoro rodziłaś już dwa razy teraz dzieciak sam wyleci – Sora starała się dodać mi otuchy stojąc po drugiej stronie łózka na którym rodziłam
- Przysięgam, że cię ukatrupię za te teksty – cedziłam przez zęby krzycząc z bólu
- Przyj skarbie, skup się na dziecku – Viv wycierała mi pot z czoła, a ja czułam że zamoment skonam...
.................................................
POV SASUKE
- Oby była dziewczynka – powiedziała Sora zaciskając kciuki i siadając obok mnie na szpitalnym korytarzu
- Chciałabyś siostrę? – zapytałem uśmiechając się do córki, która radośnie pokiwała głową
- A ja blata – powiedział mój trzyletni syn, Hitoshi siedzący w ramionach Yumi, która zapewne chętnie była by teraz z siostrą na porodówce, ale ktoś musiał ogarnąć wszystkie dzieciaki.
Haruki i Emiko byli grzeczni, ale Hitoshi był wręcz kopią swojej cioci Sory... był nazbyt ciekawy świata. Itsuki, mój siostrzeniec był niczym tajfun... tam gdzie przebywał panował istny chaos i bałagan. Zastanawiałem się co wyrośnie z Kasumi, córki mojej kochanej siostry która miała niecałe pół roku.
Jednak najwięcej hałasu robił Satoshi, syn Takumiego, który znów w tak ważnym momencie dla Dekashi był w szpitalu. Jego żona Eri pomagała Yumi starając się opanować te żywe srebra.
Gdy poszły na stołówkę z dziećmi, nie wytrzymałem i zapytałem Takumiego
- Ja rozumiem przyjaźń i te sprawy, ale wyjaśnij mi proszę czemu zawsze gdy moja żona rodzi ty siedzisz tu z nami
- Liczę, że któreś będzie podobne do mnie – zironizował, by tylko mnie zdenerwować
Itachi siedzący obok tylko się zaśmiał, a ja z tych emocji chętnie przetrąciłbym brązowowłosemu nos.
Gdy snułem o tym marzenia z porodówki wybiegła szczęśliwa Vivi i patrząc na mnie z radością powiedziała
- Deki urodziła dziewczynkę... Masz córkę Sasuke
Słysząc te słowa czym prędzej pobiegłem do mojej żony, która po raz trzeci dała mi najwspanialszy prezent świata... dziecko.
.....................................................
POV DEKASHI
KILKANAŚCIE LAT PÓŹNIEJ
Floryda była pięknym miejscem, gdzie osiedliliśmy się na dobre. Ze względu na rozrost naszej rodziny musieliśmy poszukać większego domu. Chcielismy mieszkać wszyscy razem, by nasze dzieci tworzyły ze sobą silne więzy, a tym samym klan. Vivi z Garrą zamieszkali w willi obok nas, a Takumi z Eri tuż za nimi. Nawet Madara planowali przeprowadzkę, bo Hinata spodziewała się 5 dziecka. Muszę przyznać, że z całej rodziny Uchiha tylko Itachi i Yumi ograniczyli się w ilości potomstwa mając tylko Emiko.
Sora mimo dwójki starała się z Kakashim o następne, dogryzając mi i Sasuke, że znając życie ich przegonimy, bo jesteśmy niczym króliki i nie zdziwi się gdy ponownie będę w ciąży.
Ja jednak nie miałam już siły na kolejne potomstwo... gdy rodziłam Hane, myślałam że umrę... był to najgorszy z moich porodów. Teraz jednak cieszyłam się patrząc jak moja białowłosa córka o czarnych oczach bawi się z Saradą. Sasuke na szczęście nie faworyzował żadnej z nich, czego trochę się obawiałam. Po latach jednak zmienił się nie do poznania... Był wreszcie prawdziwym ideałem... rodzinnym ideałem
- Gdzie się tak pindrzysz kuzyneczko – zapytał mój syn Haruki, który nawet stylem bycia przypominał ojca. Zadziorny uśmiech i ten błysk w oku. Obok niego siedział Itsuki syn Sory, która poszła po swoją córkę na plaże. Dziewczyna kochała pływać i od rana do wieczora spędzałby w wodzie z delfinami.
- Idę z Satoshim do parku – powiedziała dumnie moja siostrzenica, która urodą prześcigała swoją matkę, Yumi
- Czyli kolejna randka...niskobudżetowa - skwitował Hitoshi, który ironie na pewno odziedziczył po ciotce...
- Co jak co, ale podziwiam cię, że spotykasz się z takim smarkaczem – Haruki wtórował bratu, zwracając się do czarnowłosej
- Shitoshi jest młodszy tylko o rok... a na twoim miejscu bym się ogarnęła kuzynku i z tych wszystkich dziewczyn z którymi chodzisz wybrałabym jedną – Emiko popatrzyła zaczepnie na Harukiego, który dumnie się wyprostował
- Nic nie poradzę, że każda na mnie leci... na Hitoshiego też, ale on je wszystkie olewa – powiedział mój syn patrząc na brata
- Ja jestem wierny Hikari - odparł mój młodszy syn, mając na myśli córkę Viv i Gaary, która pomimo jeszcze wieku dziecięcego, miała zadatki na urodziwą panienkę o czerwonych włosach.
- Która obecnie woli lalki niż ciebie – zaśmiała się Sarada, która znacznie wypiękniała stając się zgrabnym przeciwieństwem matki, którą odwiedzała raz do roku w szpitalu z którego nie miała już szansy nigdy wyjść. Córka Sakury w wieku 15 lat poznała całą prawdę o swojej matce i od tej pory nie chciała z nią nazbyt częstych kontaktów.
- A ja kiedy będę mogła chodzić na randki? – spytała Hana swojego ojca, który słuchając tego wszystkiego coraz mocniej marszczył brwi
- Nigdy – odparł
- Nie wierzę, że są już prawie dorosłe – powiedziała Yumi siadając obok mnie na kanapie i obserwując nasze dzieci
- Powiedz to ich ojcom – wyszeptałam patrząc na Sasuke i Itachiego, których cierpliwość powoli się kończyła, gdy widzieli potencjalnych zalotników przy swoich córkach.
Sora wróciła zrezygnowana i usiadła z nami
- Ja już sobie nie radzę... ta dziewczyna w ogóle mnie nie słucha – westchnęła a my doskonale wiedziałyśmy, że wyciągnięcie Katsumi z wody, graniczy z cudem
- Teraz wiesz jak ja się czułem, gdy wychowywałem ciebie – rzucił Itachi z uśmiechem
- Ja nie byłam bezczelna – odparła Sora na swoją obronę
- Byłaś – odpowiedzieliśmy wszyscy jednocześnie śmiejąc się przy tym
- A ja bym rzekł, że dalej jesteś – dodał Kakashi wchodząc do salonu
Westchnęłam uśmiechając się z tego jak wspaniałe mam życie i obserwując przekomarzanie się bliskich. Tego dnia wieczorem, postanowiłam powspominać, wyciągając przy tym album ze zdjęciami by przypomnieć sobie te wszystkie wspaniałe chwile jakimi dzielił się nasz klan, klan Uchiha, którego częścią się stałam. Przeglądając kolejne strony pełne fotografii dziękowałam losowi, że mimo iż moja miłość przyszła za późno, to była prawdziwa i trwać będzie na wieczność...
Kochane gwiazdki moje!!
Dobrze wam się wydaje... to już ostatni rozdział ^^
Mam nadzieję, że zakończenie było piękne jak tego oczekiwaliście i wybaczyliście mi wszystkie moje trolowania xD
Ponieważ chcę wam osłodzić fakt, że to ostatni rozdział informuję, że za jakieś 20 minut w mojej liście pojawi się nowe opowiadanie o którym wspominałam.
„Stojąc przed trudnym wyborem" – taki tytuł będzie nosić i zawierać będzie opowieści o dobrze wam znanych postaciach. Zapraszam więc do czytania i dodania do swoich list ^^
Napiszcie mi też jak wrażenia xD
Chce wam także podziękować... nie tylko za gwiazdki i komentarze, ale za to że dzięki wam mam prawdziwą odskocznie od codziennych trudów i problemów. Jestem już na wp rok i osiem miesięcy... przez ten czas poznałam tyle wspaniałych osóbek i poznaje coraz więcej... to naprawdę daje mocnego kopa... nie dam rady już nawet wymienić was wszystkich pod tym rozdziałem, dlatego te słowa kieruje do was wszystkich... Po prostu was kocham! <3
Nie byłoby mnie tu jednak, gdyby nie sora, która została bohaterką moich opowiadań podobnie jak Viv. Chciałam byście też mogli poznać ich wspaniale osobowości czytając moje książki, gdzie starałam się oddać ich charaktery.
Nie żegnam się z wami, bo liczę że spotkamy się już za kilkanaście minut pod nowym rozdziałem nowego opowiadania xD
Oczywiście zapraszam też do moich starszych opowieści ( zakaz obejmuje tylko amazing estera i kawakii... te wariatki czytają je na okraglo i martwię się już o ich zdrowie spychiczne xD )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro