Rozdział 28 Informacje życia
POV SASUKE
-Raczej wątpię... - powiedział wymijając mnie i idąc w głąb korytarza.
Świadomość, że Dekashi najprawdopodobniej żyje, a ten gnój o wszystkim wiedział, lekko wyprowadziła mnie z równowagi. Złapałem go za kołnierz koszuli i nienawistnie powiedziałem:
- Słuchaj pieprzona cioto... albo mi natychmiast wszystko wyśpiewasz, albo nawet fakt że jesteś w szpitalu, a wokoło jest pełno lekarzy nie uratuje ci życia...
Nawet nie drgnęła mu powieka
- Zapomniałem, że robienie scen przy ludziach to domena twojej byłej i jak widać twoja... Puść mnie...
Uśmiechnąłem się dziko mocniej zaciskając pięści
- Ona żyje... prawda? – spojrzałem czekając na jego reakcje, która nie nastąpiła
- Mów do cholery, bo roztrzaskam cię na tej ścianie! – warknąłem
- Jeśli panowie się nie uspokoją, wezwę ochronę! – powiedziała przechodząca pielęgniarka. Musiałem na chwilę spuścić z tonu co wykorzystał i wsiadł do windy.
Czym prędzej pobiegłem schodami ewakuacyjnymi. Gdy winda zatrzymała się już na parterze, czekałem rozwścieczony do granic możliwości. Z racji, że była późna godzina kręciło się tu bardzo mało osób, które i tak nie zwróciły uwagi jak wyciągam siłą Takumiego z windy
- Sasuke, przestań się zachowywać jak zakochana psychopatka - ironizował patrząc na mnie kpiąco – czego ode mnie oczekujesz!?
- Gadaj czy ona żyje!!?
- Tak... - powiedział po chwili, a ja byłem w takim szoku, że go puściłem. Otrzepał się i poprawił, siadając na ławce przy wyjściu. Miałem tyle pytań, ale uprzedził mnie mówiąc:
- Prosiła mnie bym nikomu nie mówił...
- Sora nie wie? – upewniłem się czy zostałem oszukany jeszcze przez kogoś
- Nikt... ty też miałeś się nie dowiedzieć... ale nawaliłem
- Mów gdzie jest – warknąłem
- Sasuke... ona zaczęła nowe życie...
- Mów, albo twoje za chwile się skończy! – krzyknąłem
Patrzył na mnie chwilę, a widząc że nie odpuszczę westchnął głęboko
- Tokyo w dzielnicy Kita... wynajmuje mieszkanie w „Modern Building"
Nie miałem ochoty już marnować na niego czasu. Czym prędzej wykręciłem numer w telefonie
- Halo?
- Załatw mi bilet lotniczy do Tokyo... na już – powiedziałem po czym się rozłączyłem i pojechałem bezpośrednio na lotnisko.
..................................................................
Siedząc w samolocie byłem cały spięty i zdenerwowany. Nie mogłem się skupić na niczym, a najbardziej drażniły mnie pytania Madary na które sam nie znałem odpowiedzi. To do niego zadzwoniłem w sprawie biletów. Miał znajomego, który był właścicielem linii lotniczych i wiedziałem, że załatwi mi lot w sekundę.
- Skąd wiesz, że Takumi nie wpuścił cię w maliny i dał ci lipny adres? – zapytał dalej nie dowierzając w tę informację podobnie jak ja.
- Wątpię by w tej sprawie kłamał... a nawet jeśli to i tak ją znajdę... - powiedziałem pewnie siebie. Byłem zdeterminowany... adrenalina i złość przejęły nade mną kontrolę do takiego stopnia, że nie odczuwałem innych emocji
- Jestem głodny, kiedy podadzą wózek?
- Trzeba było zjeść w domu – powiedziałem
- Wyobraź sobie, że o 3 w nocy to ja śpię, a nie jem śniadanie. Poza tym nie mogłem zostawić cię samego – odparł – po twoim telefonie od razu pożegnałem Hine i dzieciaki i popędziłem na lotnisko
- Mówiłeś jej dlaczego? – zapytałem sam nie dzieląc się zdobytą informacją z nikim póki jej nie potwierdzę
- Powiedziałem, że lecę w sprawię interesów... - odparł zamawiając jedzenie z wózka, który właśnie podjechał. Ja tymczasem patrzyłem przez okno zastanawiając się głownie nad jednym pytaniem:
Jak mogła mi to zrobić?...
........................................................
POV MADARA
Popijając kawę nie mogłem patrzeć, jak mój kuzyn się męczy. Gdy zadzwonił w nocy wiedziałem już że coś się stało i nie ma to nic wspólnego z rodzącą Yumi. Itachi jakąś godzinę wcześniej wysłał mi zdjęcie swojej nowonarodzonej córki i wiedziałem, że sprawa musi dotyczyć Sasuke. Jego głos brzmiał konkretnie, ale znałem go na tyle by wiedzieć, że jest mocno zdenerwowany. Gdy dojechałem dać mu bilety i dowiedzieć co się stało... byłem w szoku. Totalnym.
Przez te trzy lata regularnie martwiłem się czy Sasuke kiedykolwiek wyjdzie na prostą... czy znów zacznie cieszyć się życiem i pozna jakąś kobietę...Byłem zły, że Dekashi nawet Sorze nie powiedziała o swoim przeżyciu, ale nie chciałem ją na wyrost oceniać
Siedzieliśmy od pół godziny w kawiarni. Wylądowaliśmy o 6 rano, a że osiedle na którym mieszkała Deki, było na pełnym monitoringu, osoby z zewnątrz mogły na jego teren wejść od 8.
- Wiesz już co jej powiesz? – zapytałem wyrywając go z rozmyślań
- Nie – odparł głucho, zerkając na zegarek i wstając
- Iść z tobą? – dopytałem
- Nie – powtórzył i nawet nie odwracając się poszedł na spotkanie ze swoją miłością
............................................................
POV SASUKE
Szedłem w stronę ogromnego budynku mieszkalnego wokół którego rozpościerało się ogrodzenie. Należał do prestiżowej części dzielnicy. Była punkt 8 gdy otwarto bramę, a ja wszedłem na teren osiedla. Moje Serce nieposłusznie biło coraz szybciej, a myśli wirowały. Wchodząc na 11 piętro czułem, że zwariuje... Dekashi mieszkała pod numerem 515, a ja byłem już tak blisko.
Idąc wąskim, przyciemnionym korytarzem zwolniłem jednak. Chciałem się wystarczająco uspokoić przed tym spotkaniem. Nim jednak doszedłem do wyznaczonego mieszkania z jego wnętrza wyszedł przystojny, młody mężczyzna o radosnym uśmiechu i w sportowy ubraniu.
- Wrócę nie długo księżniczko i wynagrodzę ci dzisiejszy poranek – powiedział nachylając się i całując na pożegnanie postać , której nie widziałem ponieważ była dalej wewnątrz mieszkania
- Będę czekać wariacie... - odezwała się radośnie kobieta
Przystanąłem na chwilę... mimo że nie słyszałem go trzy lata, bardzo dobrze znałem ten głos... Wstrzymałem wściekle oddech, domyślając się, że mijający mnie właśnie frajer z nią mieszka.
Wściekły upewniłem się, że jest już daleko i podszedłem do mieszkania... nacisnąłem dzwonek, a drzwi niemal natychmiast się otworzyły
- Jak zwykle wszystkiego zapominasz! – powiedziała radośnie białowłosa piękność, przymykając oczy i trzymając w ręku telefon.
Mimo że miała ścięte włosy i mocniejszy makijaż, doskonale wiedziałem kto przede mną stoi. Patrzyłem na nią będąc w takim szoku, że dopiero po chwili otworzyła oczy czując, że coś jest nie tak.
Zbladła patrząc w moją twarz, a jej uśmiech znikł natychmiast. Wpatrywałem się w te złote oczy, które pomimo tylu lat dalej lśniły niesamowitym blaskiem i iskrą
- Sasuke... - wyszeptała odsuwając się, a ja automatycznie wszedłem do mieszkania. Nie wiedziałem czy mam się cieszyć, że żyje czy z tego samego powodu wpaść w furię.
- Nie spodziewałam się, że przyjedziesz tak szybko... - powiedziała cicho zamykając drzwi i odwracając się w moją stronę.
- A czego się spodziewałaś Dekashi?? – powiedziałem z wyrzutem – że całe życie, uda ci się wszystkich oszukiwać razem ze swoim przyjacielem?
- To nie tak... - wyszeptała
- A jak!!?? Zakpiłaś ze mnie! Oszukałaś! – Krzyknąłem na nią wściekły. Nie zdążyła jednak odpowiedzieć, bo z sąsiedniego pokoju wyszedł zaspany, mały chłopiec
- Mamo, co się dzieje? – zapytał ziewając i patrząc na Dekashi
Zamarłem... Nie dość, że mieszkała z jakimś facetem to jeszcze miała z nim dziecko. W jednej sekundzie wpadłem w szał. Dokładnie w tym samym momencie, otworzyły się drzwi i stanął w nich mężczyzna, którego widziałem wcześniej
- Deki, skarbie zapomniałem tele... - nie dokończył zauważając mnie. Nie wytrzymałem... Moja złość sięgnęła zenitu
- A to kto? Twój fagas? Wyjechałaś, założyłaś sobie nową rodzinę, podczas, gdy ja rozpaczam każdego dnia po twojej rzekomej śmierci!!!? – byłem w totalnej furii
- Kiba, musimy zrobić małą zmianę planów. Zabierz Harukiego proszę na dwie godziny – przekazała mężczyźnie płaczącego chłopca, który zapewnię przestraszył się moich krzyków
- No chyba żartujesz, że cię zostawię z tym furiatem – powiedział
- Spokojnie, nic się nie dzieje... - odparła po czym zwróciła się dziecka – Haruki skarbie, nie bój się. Pójdziesz teraz na lody, a potem się pobawimy – całowała drobną rączkę chłopca, który natychmiast się rozpogodził. Mężczyzna nie oponował już dłużej, ale nim poszedł posłał mi nienawistne i ostrzegawcze spojrzenie.
Ja natomiast usiadłem przy kuchennym stole czując, jak złość i żal wypełnia mnie całego od środka. Dekashi usiadła naprzeciwko, a ja patrząc na nią nie czułem już tkliwych uczuć...
Nie mogłem uwierzyć, że kobieta którą kochałem i wielbiłem oszukała mnie i zdradziła... Dobijała mnie myśl, że to inny facet widzi ją każdego ranka, dotyka i ma z nią dziecko... Jednak chciałem usłyszeć od niej dlaczego mi to zrobiła... i dlaczego wyrwała mi serce.
Kochane gwiazdeczki moje XD
Jak wam się podobało? Drama wciąż trawa hehehhe
Dodatkowo chce poinformować, że po tej książce wracam do pisania shotów. Zrealizuje zaległe i nowe zamówienia i nie wykluczam, że w międzyczasie powstanie coś nowego xD ale to też zależy od Sory, która mnie do tego zmusi xD Przy okazji trzymajcie za nią kciuki, bo dziewczyna siedzi w te upały na nadgodzinach w pracy i nie wyrabia...
No i na koniec wisienka! Wpadajcie do Vivi do opowiadania „Odnaleźć siebie" – moim zdaniem? To jej najlepsze opowiadanie... dopracowane i akacja też będzie nietuzinkowa xD
Co do reszty pozycji na które warto zerknąć są na mojej liście „Czytam" każda jedna jest cudowna xD w poczekalni się aż piętrzy ale chce to przeczytać w wakacje więc będę informować na bieżąco XD
Kocham!
Wasza/ Twoja
Juri
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro