Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28 Informacje życia

POV SASUKE

-Raczej wątpię... - powiedział wymijając mnie i idąc w głąb korytarza.

Świadomość, że Dekashi najprawdopodobniej żyje, a ten gnój o wszystkim wiedział, lekko wyprowadziła mnie z równowagi. Złapałem go za kołnierz koszuli i nienawistnie powiedziałem:

- Słuchaj pieprzona cioto... albo mi natychmiast wszystko wyśpiewasz, albo nawet fakt że jesteś w szpitalu, a wokoło jest pełno lekarzy nie uratuje ci życia...

Nawet nie drgnęła mu powieka

- Zapomniałem, że robienie scen przy ludziach to domena twojej byłej i jak widać twoja... Puść mnie...

Uśmiechnąłem się dziko mocniej zaciskając pięści

- Ona żyje... prawda? – spojrzałem czekając na jego reakcje, która nie nastąpiła

- Mów do cholery, bo roztrzaskam cię na tej ścianie! – warknąłem

- Jeśli panowie się nie uspokoją, wezwę ochronę! – powiedziała przechodząca pielęgniarka. Musiałem na chwilę spuścić z tonu co wykorzystał i wsiadł do windy.

Czym prędzej pobiegłem schodami ewakuacyjnymi. Gdy winda zatrzymała się już na parterze, czekałem rozwścieczony do granic możliwości. Z racji, że była późna godzina kręciło się tu bardzo mało osób, które i tak nie zwróciły uwagi jak wyciągam siłą Takumiego z windy

- Sasuke, przestań się zachowywać jak zakochana psychopatka - ironizował patrząc na mnie kpiąco – czego ode mnie oczekujesz!?

- Gadaj czy ona żyje!!?

- Tak... - powiedział po chwili, a ja byłem w takim szoku, że go puściłem. Otrzepał się i poprawił, siadając na ławce przy wyjściu. Miałem tyle pytań, ale uprzedził mnie mówiąc:

- Prosiła mnie bym nikomu nie mówił...

- Sora nie wie? – upewniłem się czy zostałem oszukany jeszcze przez kogoś

- Nikt... ty też miałeś się nie dowiedzieć... ale nawaliłem

- Mów gdzie jest – warknąłem

- Sasuke... ona zaczęła nowe życie...

- Mów, albo twoje za chwile się skończy! – krzyknąłem

Patrzył na mnie chwilę, a widząc że nie odpuszczę westchnął głęboko

- Tokyo w dzielnicy Kita... wynajmuje mieszkanie w „Modern Building"

Nie miałem ochoty już marnować na niego czasu. Czym prędzej wykręciłem numer w telefonie

- Halo?

- Załatw mi bilet lotniczy do Tokyo... na już – powiedziałem po czym się rozłączyłem i pojechałem bezpośrednio na lotnisko.

..................................................................

Siedząc w samolocie byłem cały spięty i zdenerwowany. Nie mogłem się skupić na niczym, a najbardziej drażniły mnie pytania Madary na które sam nie znałem odpowiedzi. To do niego zadzwoniłem w sprawie biletów. Miał znajomego, który był właścicielem linii lotniczych i wiedziałem, że załatwi mi lot w sekundę.

- Skąd wiesz, że Takumi nie wpuścił cię w maliny i dał ci lipny adres? – zapytał dalej nie dowierzając w tę informację podobnie jak ja.

- Wątpię by w tej sprawie kłamał... a nawet jeśli to i tak ją znajdę... - powiedziałem pewnie siebie. Byłem zdeterminowany... adrenalina i złość przejęły nade mną kontrolę do takiego stopnia, że nie odczuwałem innych emocji

- Jestem głodny, kiedy podadzą wózek?

- Trzeba było zjeść w domu – powiedziałem

- Wyobraź sobie, że o 3 w nocy to ja śpię, a nie jem śniadanie. Poza tym nie mogłem zostawić cię samego – odparł – po twoim telefonie od razu pożegnałem Hine i dzieciaki i popędziłem na lotnisko

- Mówiłeś jej dlaczego? – zapytałem sam nie dzieląc się zdobytą informacją z nikim póki jej nie potwierdzę

- Powiedziałem, że lecę w sprawię interesów... - odparł zamawiając jedzenie z wózka, który właśnie podjechał. Ja tymczasem patrzyłem przez okno zastanawiając się głownie nad jednym pytaniem:

Jak mogła mi to zrobić?...

........................................................

POV MADARA

Popijając kawę nie mogłem patrzeć, jak mój kuzyn się męczy. Gdy zadzwonił w nocy wiedziałem już że coś się stało i nie ma to nic wspólnego z rodzącą Yumi. Itachi jakąś godzinę wcześniej wysłał mi zdjęcie swojej nowonarodzonej córki i wiedziałem, że sprawa musi dotyczyć Sasuke. Jego głos brzmiał konkretnie, ale znałem go na tyle by wiedzieć, że jest mocno zdenerwowany. Gdy dojechałem dać mu bilety i dowiedzieć co się stało... byłem w szoku. Totalnym.

Przez te trzy lata regularnie martwiłem się czy Sasuke kiedykolwiek wyjdzie na prostą... czy znów zacznie cieszyć się życiem i pozna jakąś kobietę...Byłem zły, że Dekashi nawet Sorze nie powiedziała o swoim przeżyciu, ale nie chciałem ją na wyrost oceniać

Siedzieliśmy od pół godziny w kawiarni. Wylądowaliśmy o 6 rano, a że osiedle na którym mieszkała Deki, było na pełnym monitoringu, osoby z zewnątrz mogły na jego teren wejść od 8.

- Wiesz już co jej powiesz? – zapytałem wyrywając go z rozmyślań

- Nie – odparł głucho, zerkając na zegarek i wstając

- Iść z tobą? – dopytałem

- Nie – powtórzył i nawet nie odwracając się poszedł na spotkanie ze swoją miłością

............................................................

POV SASUKE

Szedłem w stronę ogromnego budynku mieszkalnego wokół którego rozpościerało się ogrodzenie. Należał do prestiżowej części dzielnicy. Była punkt 8 gdy otwarto bramę, a ja wszedłem na teren osiedla. Moje Serce nieposłusznie biło coraz szybciej, a myśli wirowały. Wchodząc na 11 piętro czułem, że zwariuje... Dekashi mieszkała pod numerem 515, a ja byłem już tak blisko.

Idąc wąskim, przyciemnionym korytarzem zwolniłem jednak. Chciałem się wystarczająco uspokoić przed tym spotkaniem. Nim jednak doszedłem do wyznaczonego mieszkania z jego wnętrza wyszedł przystojny, młody mężczyzna o radosnym uśmiechu i w sportowy ubraniu.

- Wrócę nie długo księżniczko i wynagrodzę ci dzisiejszy poranek – powiedział nachylając się i całując na pożegnanie postać , której nie widziałem ponieważ była dalej wewnątrz mieszkania

- Będę czekać wariacie... - odezwała się radośnie kobieta

Przystanąłem na chwilę... mimo że nie słyszałem go trzy lata, bardzo dobrze znałem ten głos... Wstrzymałem wściekle oddech, domyślając się, że mijający mnie właśnie frajer z nią mieszka.

Wściekły upewniłem się, że jest już daleko i podszedłem do mieszkania... nacisnąłem dzwonek, a drzwi niemal natychmiast się otworzyły

- Jak zwykle wszystkiego zapominasz! – powiedziała radośnie białowłosa piękność, przymykając oczy i trzymając w ręku telefon.

Mimo że miała ścięte włosy i mocniejszy makijaż, doskonale wiedziałem kto przede mną stoi. Patrzyłem na nią będąc w takim szoku, że dopiero po chwili otworzyła oczy czując, że coś jest nie tak.

Zbladła patrząc w moją twarz, a jej uśmiech znikł natychmiast. Wpatrywałem się w te złote oczy, które pomimo tylu lat dalej lśniły niesamowitym blaskiem i iskrą

- Sasuke... - wyszeptała odsuwając się, a ja automatycznie wszedłem do mieszkania. Nie wiedziałem czy mam się cieszyć, że żyje czy z tego samego powodu wpaść w furię.

- Nie spodziewałam się, że przyjedziesz tak szybko... - powiedziała cicho zamykając drzwi i odwracając się w moją stronę.

- A czego się spodziewałaś Dekashi?? – powiedziałem z wyrzutem – że całe życie, uda ci się wszystkich oszukiwać razem ze swoim przyjacielem?

- To nie tak... - wyszeptała

- A jak!!?? Zakpiłaś ze mnie! Oszukałaś! – Krzyknąłem na nią wściekły. Nie zdążyła jednak odpowiedzieć, bo z sąsiedniego pokoju wyszedł zaspany, mały chłopiec

- Mamo, co się dzieje? – zapytał ziewając i patrząc na Dekashi

Zamarłem... Nie dość, że mieszkała z jakimś facetem to jeszcze miała z nim dziecko. W jednej sekundzie wpadłem w szał. Dokładnie w tym samym momencie, otworzyły się drzwi i stanął w nich mężczyzna, którego widziałem wcześniej

- Deki, skarbie zapomniałem tele... - nie dokończył zauważając mnie. Nie wytrzymałem... Moja złość sięgnęła zenitu

- A to kto? Twój fagas? Wyjechałaś, założyłaś sobie nową rodzinę, podczas, gdy ja rozpaczam każdego dnia po twojej rzekomej śmierci!!!? – byłem w totalnej furii

- Kiba, musimy zrobić małą zmianę planów. Zabierz Harukiego proszę na dwie godziny – przekazała mężczyźnie płaczącego chłopca, który zapewnię przestraszył się moich krzyków

- No chyba żartujesz, że cię zostawię z tym furiatem – powiedział

- Spokojnie, nic się nie dzieje... - odparła po czym zwróciła się dziecka – Haruki skarbie, nie bój się. Pójdziesz teraz na lody, a potem się pobawimy – całowała drobną rączkę chłopca, który natychmiast się rozpogodził. Mężczyzna nie oponował już dłużej, ale nim poszedł posłał mi nienawistne i ostrzegawcze spojrzenie.

Ja natomiast usiadłem przy kuchennym stole czując, jak złość i żal wypełnia mnie całego od środka. Dekashi usiadła naprzeciwko, a ja patrząc na nią nie czułem już tkliwych uczuć...

Nie mogłem uwierzyć, że kobieta którą kochałem i wielbiłem oszukała mnie i zdradziła... Dobijała mnie myśl, że to inny facet widzi ją każdego ranka, dotyka i ma z nią dziecko... Jednak chciałem usłyszeć od niej dlaczego mi to zrobiła... i dlaczego wyrwała mi serce.

Kochane gwiazdeczki moje XD

Jak wam się podobało? Drama wciąż trawa hehehhe

Dodatkowo chce poinformować, że po tej książce wracam do pisania shotów. Zrealizuje zaległe i nowe zamówienia i nie wykluczam, że w międzyczasie powstanie coś nowego xD ale to też zależy od Sory, która mnie do tego zmusi xD Przy okazji trzymajcie za nią kciuki, bo dziewczyna siedzi w te upały na nadgodzinach w pracy i nie wyrabia...

No i na koniec wisienka! Wpadajcie do Vivi do opowiadania „Odnaleźć siebie" – moim zdaniem? To jej najlepsze opowiadanie... dopracowane i akacja też będzie nietuzinkowa xD

Co do reszty pozycji na które warto zerknąć są na mojej liście „Czytam" każda jedna jest cudowna xD w poczekalni się aż piętrzy ale chce to przeczytać w wakacje więc będę informować na bieżąco XD

Kocham!

Wasza/ Twoja

Juri 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro