Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23 Sielanka

Ten tydzień był dla mnie najpiękniejszym snem. Budziłam się i zasypiałam szczęśliwa, najczęściej w ramionach Sasuke, który coraz bardziej był „nieostrożny" w kwestii zachowania naszego związku w tajemnicy.

Przychodził do mnie w nocy gdy u niego wszyscy domownicy zasnęli i wychodził tuż przed świtem. Był przez to znacznie bardziej zmęczony, ale ciągle zapewniał mnie, że to tylko drobna niedogodność, którą mu rekompensuje. Dnie w korporacji też wydawały mi się bardziej znośne dzięki jego pełnym miłości spojrzeniom. Zdążało się, że pojawiał się znikąd, gdy robiłam zakupy czy jeździłam do kontrahentów.

Nasza miłość kwitła, a my nie byliśmy w stanie jej okiełznać. Jedynym moim problemem był ciągle naprzykrzający się Neji, którego Sora zaprosiła na przyjęcie powitalne Yumi...

- Dlaczego go zaprosiłaś? – spytałam lekko zirytowana przyjaciółki wchodząc do jej gabinetu

- Pomyślałam, że to idealna okazja by lepiej go poznać... chyba nie jesteś zła... - spytała

- Trochę jestem... Nasza znajomość nie jest jeszcze aż tak zaawansowana

- Nie jest na tyle zaawansowana by zaprosić go na rodzinne spotkanko, ale na tyle by z nim uprawiać pierwszy w życiu seks? – jej tok rozumowania był logiczny...

- Po prostu... nie chce od razu przedstawiać go Yumi – wymyśliłam na poczekaniu

- Skąd ja to znam... Nie martw się głuptasie... jestem pewna, że Yumi przypadnie do gustu Neji... Skoro ja i Viv go lubimy to nie będzie z tym problemu – świergotała też dziwnie radosna

- A gdzie twoja stażystka ? – zapytałam posępnie, przeczuwając kłopoty

- Rin ją ze sobą dziś zabrała... Lecę zanieść szefowi segregatory – ucałowała mnie w policzek i wyszła jak gdyby nigdy nic, śpiewając pod nosem...

Nie pozostało mi nic innego jak poinformować Sasuke o dodatkowym gościu, który według jego siostry jest moim wybrankiem...

...........................................

- Mowy nie ma – powiedział zdając sobie doskonale sprawę z sytuacji

- Nic nie mogę z tym zrobić- zapewniłam

- W takim razie ja to ukrócę... Mam gdzieś co pomyśli Sora i czy się domyśli – powiedział gniewnie przeczesując swoje gęste włosy

- Ale ja nie mam... - powiedziałam, rozmawiając z nim na klatce ewakuacyjnej

- Mówię ci tylko dlatego byś nie był zaskoczony... Musimy to przetrzymać... jeszcze tylko 3 tygodnie

- A jak Sakura obleje egzamin to może wymyślisz, by czekać do jej poprawki kolejny miesiąc? – zironizował. Coraz bardziej doskwierało mu to wszystko

- Więc zapewnij jej takie warunki, by zaliczyła za pierwszym razem – powiedziałam spokojnie, ujmując jego twarz w dłonie – i uspokój się...

- Nie potrafię... mam ochotę wykrzyczeć światu, że jesteśmy razem – powiedział całując mnie natarczywie, do takiego stopnia, że poczułam ból górnej wargi

- Będzie widać – skarciłam go, odsuwając się

- Liczę, że Neji zobaczy i odpuści – powiedział

- Takiej dziewczyny jak ja się nie odpuszcza – powiedziałam zadziornie i szybko uciekłam do części biurowej, gdzie musiałam spędzić jeszcze parę godzin.

.............................................

Przychodząc do Sory wiedziałam, że może być tłoczno, ale to co zastałam przeszło moje oczekiwania. Po domu biegały dwa czarnowłose urwisy, zapewne dzieci Madary, którego głos dobiegał z kuchni. Patrząc po salonie widziałam same nowe twarze, które przyjrzały mi się z zaciekawieniem.

- Witaj Deki – to Itachi podszedł do mnie i przytulił na przywitanie

- Jaki tłok... Yumi będzie zaskoczona – powiedziałam zdejmując buty

- Chciałem, by moi najbliżsi przyjaciele mogli ją wreszcie poznać. Ciebie też przedstawię, chodź – zawołał mnie, a ja posłusznie poszłam

- To Obito mój starszy kuzyn, a to jego żona Tenebris – spojrzałam w kierunku tej dwójki uśmiechając się. Obito faktycznie przypominał Uchihów... opanowany i przystojny. Jego żona zaś wyglądała na nieśmiałą, ale iskierki w jej oczach sygnalizowały, że do końca taka nie jest. Była również niezwykłej urody. Kasztanowe włosy o głębokim odcieniu, a także różnobarwne tęczówki. Jedno oko miała zielone, a drugie złote. Patrzyłam na nią z zachwytem. Odwzajemniła szczery uśmiech, ale nie dane nam było porozmawiać, bo Itachi przedstawiał mnie dalej

- A To Kisame, mój przyjaciel z czasów studiów

Spojrzałam na mężczyznę o mocnych, charakterystycznych rysach

- Hej Rybeńko... - popatrzył na mnie jak na przekąskę, że aż poczułam się nieswojo

- Resztę już znasz – skwitował, a ja zerknęłam, że w drugiej części pokoju rozmawiała Viv z Gaarą i Kakashim oraz Eri z Takumim. Nigdzie nie było tylko Sory i Sasuke

- Zapomniałbym...Musisz jeszcze poznać Hinatę - przypomniał sobie Itachi, który tego dnia był niezwykle zakręcony

Zaprowadził mnie do kuchni, gdzie Madara dekorował tort. Nie uwierzyłabym, gdybym nie zobaczyła na własne oczy... ten jakże męski typ piekł ciasto... które wyglądało bajecznie

- To jest Hinata, żona Madary. Hina to Dekashi – formalny gospodarz zadbał o wszystkie maniery gościnności

- Witaj – powiedziała śliczna dziewczyna o prostych, granatowych włosach i białych oczach...

Byłam zachwycona jej urodą...

- Te maluchy mniemam, po podobieństwie, że są wasze – zaśmiałam się, gdy jeden z chłopców przebiegł między stołami radośnie piszcząc

- Tak... Z urody może są trochę do mnie podobni, ale z charakteru wdali się w ojca – Hina popatrzyła na Madarę z rozczuleniem, który wskazał na jednego z synów łopatką do ciasta i poinformował:

- Tego młodszego spłodziliśmy na masce samochodu...

- Mada... - Hina zrobiła się cała czerwona, a ja nie powstrzymałam śmiechu

- Kocham skarbie, gdy się tak rumienisz – zadziornie odparł jej mąż całując ją w kark. Naprawdę tworzyli niesamowitą parę. Zdążyłam przy tym zauważyć że prócz tortu Madara zadbał o pełen catering. Przekąski, dania, sałatki... Wyglądało to na mini wesele, ale z drugiej strony udowodniło mi, że Itachiemu bardzo zależy na mojej Yumi. Cieszyłam się, że moja siostrzyczka wreszcie znalazła szczęście. Prawdziwe, zasłużone, a nie tak jak ja... kradzione.

- Sora jest na górze? – zapytałam po chwili mając przy ty nadzieję, że dowiem się przy okazji gdzie jest jej drugi brat

- Powinna już zejść – poinformowała mnie Hinata idąc ze mną do salonu. Jak na zawołanie usłyszałam głos przyjaciółki

- Gdzie jest ta przeklęta ośmiornica!!? – zdenerwowana zeszła po schodach

- Nie sądziłem, że będzie ci kiedykolwiek potrzebna – zaśmiał się Takumi, podchodząc do blondynki z drinkiemw ręku i śmiejąc się serdecznie

- Z mojej szafy zniknęła moja bluzka... jestem pewna, że ma ją na sobie – jej gniew sięgał zenitu...

- Na twoim miejscu nie chciałbym już jej zwrotu – powiedział z obrzydzeniem Takumi, gdy do domu zamiast „ośmiornicy" wszedł jej mąż.

- A twoja żona gdzie? – zapytała dalej zirytowana siostra

- Myślałem, że z wami... stało się coś Oszołomie? – spytał lekko się uśmiechając obserwując jak jego siostra jeszcze bardziej się irytuje. Lubił jej dokuczać.

- Wisisz mi nową bluzkę... - naburmuszyła się

- Nie ma problemu... Mam jeszcze iść z tobą na zakupy? – droczył się dalej

- Obejdzie się... Wystarczy mi twoja karta kredytowa i będę czuła jakbyś był przy mnie – odparła po czym poszła sprawdzić co z tortem Madary

Wykorzystując zamieszanie Sasuke podszedł do mnie i szepnął z satysfakcją:

- Neji niestety nie będzie mógł przybyć...

- Co mu zrobiłeś? – spytałam cicho zaskoczona, że dopiął swego

- Jakby to powiedzieć... mieliśmy na magazynie towar, który pilnie trzeba było wysłać... 300 km od miasta

- Jesteś niemożliwy – uśmiechnęłam się pod nosem

- Jestem zakochany... a zakochany mężczyzna pozbywa się konkurencji – powiedział, podchodząc do Itachiego, który go zawołał

W międzyczasie mogłam zapoznać się z Hinatą i Tenebris, które rozmawiały ze mną jakbyśmy znały się od dawna. Roztaczały wokół siebie niesamowity czar, podobnie jak Eri, która zaczęła pomagać w kuchni. Mi zabroniono tam wchodzić, bo zamiast pomagać... podjadałam.

Nie mogłam nic na to poradzić. Kochałam jeść, a Madara był wyjątkowym kucharzem.

W pewnym momencie Takumi, który czatował przy oknie na moją siostrę, zawołał:

- Już idzie!!! – wszyscy w popłochu zaczęli się zbierać w jedno miejsce, by przywitać moją siostrę, która zadzwoniła do drzwi.

- Niespodzianka! – Krzyknęliśmy jednocześnie, gdy Takumi otworzył jej drzwi. Biedna, była tak zaskoczona, że nie widziała co zrobić. Podbiegłam do niej i objęłam mocno, Ciesząc się, że widzę ją po tak długiej rozłące.

- Itachi zreorganizował przyjęcie z okazji twojego przyjazdu! – wyjaśniłam dalej się do niej przytulając. Widząc jednak, że podchodzi do nas Itachi, odsunęłam się lekko.

Itachi spojrzał na Yumi i uśmiechnął się uradowany

- Witaj w domu – odezwał się i pocałował ją czule... Takumi zaczął wiwatować, a ja uśmiechałam się patrząc na ten rozczulający obrazek, który lekko przerwał Madara, dalej przebywający w kuchni i reprymendujący swoich synów:

- Gównarzeria spokój! Zaraz przyjdzie ważny gość więc zostawić mi te czekoladki!

- Idę mu powiedzieć, że gość już przyszedł – zaśmiała się Hinata, idąc do kuchni z której po chwili wyszły smakowite dania

Niestety z Yumi rozmawiałam w przelocie, a to wszystko przez Itachiego, który nie wypuszczał jej z objęć. Nie miałam mu tego za złe, bo wiedziałam że tej nocy zapewne spędzę czas z Yumi na obgadywaniu wszystkich spraw.

- Przyznaj się Sora... - Vivi maltretowała blondynkę, gdy do nich podeszłam

- Nie mam do czego... inaczej wierz mi, że chwaliłabym się tym na lewo i prawo

- O czym plotkujecie? – zapytałam

- Widzisz gdzieś ośmiornicę? Coś czuję, że to sprawka Sory – Vivi bawiła się w detektywa

- I dlatego jeśli kogoś zabije to tobie nie powiem... wydasz mnie w pierwszej kolejności – Sora przygadała Vivi, która tylko prychnęła pod nosem

- A tak na serio to nie wiem co się z nią dzieje... Od rana jej nie widziałam – poinformowała Sora, a ja spojrzałam w stronę Sasuke, który rozmawiał właśnie z Kakashim. Starałam się unikać konfrontacji z nim, by nie było widać naszych uczuć. Poza tym Takumi ciągle łypał na niego okiem i musiałam kontrolować, by znów nie doprowadził do żadnej rozróby.

Biedak przecież nie wiedział, że razem z brunetem jesteśmy kochankami i wybaczyłam mu już tamtą noc...

- Tort! Tort! – zaczęły krzyczeć maluchy przypominając reszcie gości o deserze. W tym momencie Itachi wstał i się odezwał:

- Nim zjemy tort, który przygotował nasz rodzinny cukiernik – tu spojrzał na Madare, który dumnie się ukłonił – chciałbym poprosić was wszystkich o uwagę.

Automatycznie wszyscy podeszli bliżej

- Kiedyś moja matka powiedziała mi, że jeśli znajdę szczęście, bez względu na wszystko mam je chwycić i się go trzymać... W tamtym czasie nie rozumiałem jej słów. Dzisiaj jest jednak zupełnie inaczej. Od pewnego czasu to szczęście non stop jest moim towarzyszem, a to wszystko za sprawą tej pięknej istoty – Itachi wskazał na Yumi, a ja nie wierzyłam w to co za chwilę się stanie. Itachi ujął dłoń mojej siostry i uklęknął przed nią, trzymając w drugiej ręce małe pudełeczko.

- Zgodnie z tą radą pragnę zatrzymać moje szczęście już na zawsze... Dlatego przy tych wszystkich świadkach i wśród przyjaciół, chciałbym cię zapytać, Yumi, moja miłości... Czy zostaniesz moją żoną?

Wszyscy patrzyliśmy ze wzruszeniem i wyczekiwaliśmy odpowiedzi czarnowłosej dziewczyny, która zaczęła śmiać się i płakać ze szczęścia jednocześnie, nie dowierzając w to co się dzieje tak samo jak my. Po chwili jednak usłyszeliśmy jej dźwięczne „Tak"

Wiwatów, uścisków i łez nie było końca. Tuliłam moją starsza siostrę oglądając przy tym jej cudowny pierścionek z wielkim diamentem. Była taka szczęśliwa. Nie sądziłam, że po tak krótkiej znajomości podejmą taki krok, ale przecież sama wiedziałam, że miłość jest szalona.

Pozwoliłam innym „nacieszyć" się kontaktem z narzeczeńską parą, gdy usłyszałam za sobą:

- No to wypijmy za narzeczonych.... I straconą cnotę... - Vivi zaśmiała się podchodząc z szampanem do mnie i do Sory, która wyrosła jak spod ziemi, przypominając naszą umowę pod znamienitym Toi Toi - em

- Po raz pierwszy widzę, by mój brat był tak ożywiony – śmiała się Sora, a my jej wtórowałyśmy rozmawiając o cudowności oświadczyn.

Dziewczyny, gdy wypiły szampana, poszły po tort, zostawiając mnie jak to określiła Viv „dla jego bezpieczeństwa" ... bały się chyba, że rzucę się na to cudowne śmietanowe ciasto. Obiecały jednak przynieść mi kawałek.

Gdy miałam iść do łazienki, obok mnie pojawił się Sasuke

- Mój brat jest niezwykłym szczęściarzem... - powiedział Sasuke patrząc na mnie – liczę, że ja wkrótce będę mógł zrobić to samo co on

Moje serce zabiło mocniej, gdy się przybliżył. Jego gesty w towarzystwie innych były coraz bardziej śmiałe, ale w tej chwili nie przeszkadzało mi to... cieszyłam się szczęściem Yumi i liczyłam na to, że w przyszłości ja sama będę mieć pierścionek na palcu... pierścionek, który wręczy mi Sasuke.

Niestety zostałam brutalnie wyrwana z tych marzeń, bo drzwi do domu otworzyły się z impetem, a w nich stanęła Sakura. Z groźną, nienawistną miną weszła na środek pokoju i patrząc na mnie krzyknęła:

- Ty kurwo!!!!!! Jak śmiesz sypiać z moim mężem!!!!!!!!!!!?

Oczy wszystkich zwrócone teraz były na nas dwie, a ja wypuściłam kieliszek z rąk. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam te wszystkie palące spojrzenia, przed którymi nie mogłam się ukryć.

- Uspokój się Sakura, porozmawiamy na zewnątrz – Sasuke podszedł do niej z lodowatym spojrzeniem, chcąc ją wyprowadzić

- Nie dam się uciszyć! – wrzasnęła w furii – Wiem wszystko!!! Wynajęłam detektywa, który dziś rano przyniósł mi te zdjęcia! – rzuciła mu w twarz fotografie, a kilka z nich z powodu ciągle otwartych drzwi i przeciągu pofrunęło w tłum gości.

Jedno nawet wylądowało przy mojej stopie. Całowaliśmy się na nim z Sasuke, obejmując przy tym czule... Dowód na mój grzech był niepodważalny. Zatkało mnie... nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam jakbym stała z boku obserwując filmowy dramat w którym to ja byłam czarnym charakterem...

- Jak mogłeś mi to zrobić!! ? Jeszcze z nią!!! Podczas gdy to ja nosze pod sercem twoje dziecko!!! – krzyknęła różowowłosa, a ja czułam jak moje serce rozdarło się na pół

„Dziecko"... to słowo echem odbijało się w mojej głowie

- To nie możliwe... - powiedział gardłowym głosem Sasuke

- Możliwe!!! Zaciążyłam tamtej cudownej nocy! W dzień po naszej rocznicy ślubu!!! – wyjaśniła

- Nie zniszczysz mi życia ty szmato! – teraz krzyknęła zwracając się do mnie. Wyminęła Sasuke i ruszyła w moim kierunku. Wiedziałam, że idzie z zamiarem zrobienia mi krzywdy, ale nie mogłam się ruszyć, będąc przygnieciona ciężarem informacji, która do mnie dotarła.

Przymknęłam oczy z których popłynęły łzy, by przyszykować się na cios... zamiast tego poczułam jak ktoś odpycha mnie do tyłu

To Sora, Viv i Takumi stanęli pomiędzy nami

- No a jakże... kochana szwagierka stanęła po stronie przyjaciółki... !!! - Sakura darła się na Sorę – to ty przyprowadziłaś tę dziwkę do domu! Jesteś tak samo winna jak ona!!! – wrzeszczała, ale w tym momencie, Sasuke złapał żonę za ramię i wyprowadził do drugiego pokoju

- Puść mnie!!! Jeszcze z nią nie skończyłam!!!!!!!!!! To boli!!!!!!!

Jej krzyk był przeraźliwy... jedynie co czułam, to łzy spływające po moich policzkach i zimno oplatające moje wnętrzności... Wiedziałam, że nie mogę tu zostać...Stać... chciałam się ukryć... przed wstydem, żalem i prawdą... Nie zwracając na nic uwagi wybiegłam z mieszkania.

Biegnąc przed siebie wiedziałam, że moja bajka dobiegła końca i nie ma szans na szczęśliwe zakończenie. Złamałam już tyle zasad na rzecz tego związku, który najwidoczniej nie był mi pisany. Wiedziałam też, że jednej zasady nie będę w stanie złamać... Zabrać dziecku ojca, którego będzie potrzebować, bardziej niż ja...

No i mamy dramat...

Kto spodziewał się takiego obrotu sprawy?

Chciałabym też wam gwiazdki podziękować za tyle wyświetleń (prawie 5 tys) wasze komentarze i to, że mobilizujecie mnie przy okazji do pisania magisterki hahha ^^

Jesteście kochani...

P.S. Tenebris... Obito ma fajną zonę, nie sadzisz? :D

Kocham

Juri

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro