Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21 Uczucia górą

POV MADARA

Siedziałem w aucie już godzinę, gdy zdecydowałem się odjechać spod domu Dekashi. Mniemałem, że mój rezolutny kuzynek na tyle ją do siebie przekonał, że zostanie na noc. Miałem poczekać awaryjnie gdyby ta złotooka była nie ugięta.

Cóż... ciężko się oprzeć miłości Uchihów. Gdy już oddamy nasze serce kobiecie, nasza miłość naprawdę jest głęboka i gotowa do poświęceń.

Od momentu lotniska wiedziałem, że tych dwojga połączy coś więcej. Mój kuzynek patrzył na nią bardzo specyficznym okiem...

Niczym cukrzyk na ciastko... znałem to uczucie. Dokładnie tak samo mi odbiło na punkcie Hinaty, która właśnie napisała, że idzie spać a nasze dwa urwisy położyła do łóżek. Byłem ojcem dwóch silnych chłopaków, którzy w przyszłości również mieli zostać łamaczami serc. Miałem tylko nadzieję, że trafią na kobietę pokroju ich matki, a nie Sakury z którą męczył się Sasuke.

Niestety w czasie gdy się z nią żenił, miałem za dużo osobistych kłopotów, by ustrzec go przed tym czynem. Itachi był na takie rzeczy zbyt powściągliwy. Postanowiłem więc sobie, że będę pomagał temu nieszczęśnikowi umilić sobie jakoś życie.

To dlatego kryłem jego liczne zdrady i zajmowałem się kupowaniem prezentów dla jego żonki... ostatnio chyba jednak przesadziłem. Nie sądziłem, że mój żart przyniesie takie konsekwencje.

W restauracji wyznał mi co zrobił białowłosej piękności na wyjeździe i że los się na nim zemścił... nie powiem... okrutna bywa karma, ale to nie zmieniało faktu, że jego żona była wariatką...

Aż ciarki przechodził mi po plecach, gdy sobie to przypominałem. Zapewniłem go jednak, że będę jego wsparciem i może na mnie liczyć. To dlatego gdy zorientował się, że dziewczyna wyszła już randki i spanikował, że tamten kochaś go ubiegnie, złamałem kilka przepisów drogowych i nie patrząc na sygnalizację świetlną podwiozłem go. Nawet wykorzystałem mój najnowszy sprzęt elektroniczny i wywołałem alarm w samochodzie tego frajera, gdy chciał pocałować ukochaną Sasuke.

Dzięki temu że byłem dealerem samochodowym co jakiś czas dostawałem tak niezwykłe gadżety.

Zmierzałem właśnie do Itachiego, by poinformować go, żeby nie liczył dziś na powrót Sasuke. Oczywiście domyśli się, że spędza czas z jakąś panną, ale wątpię by przyszło mu do głowy, że obrabia jego przyszłą szwagierkę.

Gdy zaparkowałem przed domem było już mocno po północy. Mimo to pewnym siebie krokiem podszedłem do drzwi i zadzwoniłem. Za trzecim dzwonkiem otworzyła mi niebieskooka ślicznotka. W naszej rodzinie odznaczała się wyjątkową urodą... jasne oczy i włosy... dodatkowo niepowtarzalny charakter. Nic dziwnego, ze Itachi tak się martwił o jej romantyczną przyszłość. Mężczyźni to świnie i nie zawsze potrafili docenić to co mieli w ramionach... A moja kuzyneczka była niezwykle pociągającym towarem.

- Madara co ty własnego domu nie masz, że dobijasz się o tej porze? – Zaśmiała się Sora, witając mnie serdecznie

- Mężczyźnie, który zniesie twoje docinki i ironie postawię pomnik i dam najnowsze ferrari – powiedziałem łapiąc ją w pasie i okręcając na przywitanie

- Nie kracz, bo zbankrutujesz! – śmiała się, gdy odstawiłem ją na ziemię

- A ty czemu nie w łóżeczku...? – zapytałem

- Czemu w tym domu wszyscy traktują mnie jak dziecko... - naburmuszyła się – uczyłam się z Vivi do egzaminu.

- To ta ładna od Gaary? – zapytałem

- Tak ale skąd znasz Gaare? – zdziwiła się

- Zatrudniłem go jakiś czas temu i ciągle o niej opowiada. Ma nawet jej zdjęcie na biurku więc skojarzyłem ją z wyglądu

- No i wszystko jasne... szpiegostwo jest u nas rodzinne... - przyznała patrząc na Itachiego podejrzliwym okiem

Nachyliłem się i cicho, tak by tylko ona usłyszała, spytałem:

- Jeszcze nie rozgryzł, że masz chłopaka?

- Rozgryzł... teraz tylko zastanawia się kto to – odparła chichocząc

- Tak jak my wszyscy... może wreszcie dasz mu odsapnąć i przedstawisz mu tego gościa? – spytałem

- Jeszcze przyjdzie na to czas – powiedziała lekko się czerwieniąc. Był to dla mnie znak, że nasza Sora spotyka się z kimś kto nie przypadnie do gustu jej zazdrosnemu braciszkowi.

- Możesz pomóc mi zawiązać z tyłu? – to Sakura wcięła się nam do rozmowy wchodząc do salonu w wieczorowej sukience, prosząc moją kuzynkę o pomoc

- Masz osiem macek i nie potrafisz sobie poradzić z zapięciem na plecach? – zironizowała Sora, a ja myślałem że skonam ze śmiechu... Sakura faktycznie przypominała ośmiornicę...

- Potrafisz chociaż raz być poważna? – zdenerwowała się różowowłosą

- W stosunku do ciebie zawsze jestem... Radź sobie sama... - Sora wyminęła ją i poszła do kuchni, zapewne przygotować mi mocną kawę.

Nie ważne która była godzina, mogłem ją pić litrami. Uwielbiałem smak tego napoju podobnie jak alkoholu z którym się ograniczałem po narodzinach synów. Chciałem być jak największym wsparciem dla Hiny.

Sakura popatrzyła na mnie błagalnie. Westchnąłem i powiedziałem:

- Odwróć się

- Uważaj co do niej mówisz... takie słowa doprowadzają ją do orgazmu – rzuciła Sora z kuchni, a ja musiałem mocno się powstrzymać by się nie zaśmiać

- Mam tego dość... nikt w tym domu mnie nie szanuje – żałośnie powiedziała Sakura

- Na szacunek trzeba sobie zasłużyć... a w ogóle czemu się tak wystroiłaś o tej porze? – zapytałem zapinając jej suwak

- Ośmiornice mają właśnie okres godowy...Poluje na samca – Sora wyszła z kuchni z tacą, słysząc każdy moment rozmowy

- Nienawidzę cię – powiedziała Sakura do niewzruszonej Sory, która odparła:

- Z wzajemnością...

- Możecie już przestać? Ten dom jest ciągle polem bitwy – odezwał się zmęczony Itachi

- Nic nie poradzę, że nie da się jej ukatrupić... Każdy wie nawet po odcięciu macek ośmiornicy, one ciągle się ruszają...

- I tak jest cały dzień... - westchnął do mnie Itachi, gdy usiadłem na fotelu

- Niech no Sasuke wróci! Wszystko mu opowiem! – powiedziała Sakura i pobiegła do swojej sypialni

- Tak szybko dzisiaj nie wróci... - powiedziałem mieszając kawę

- Znowu rucha na mieście? – spytała Sora, a Itachi o mało nie dostał zawału z powodu jej bezpośredniości i słownictwa

- Sora... - dałem jej znak by się powstrzymywała przy bracie

- To ja pójdę już się umyć i spać... jutro przecież egzamin – teatralnie się pożegnała, a Itachi spojrzał na mnie

- Nie mam już do niej siły... coraz bardziej przypomina Sasuke... i ciebie z młodych lat – wyżalił się

- Przynajmniej wiemy, że dobrze skończy... - odparłem analizując swój żywot

- Tylko jaki bagaż życiowy ze sobą zbierze... Jest za bardzo temperamentna... boję się, że ktoś to wykorzysta

- Sora nie jest głupia... Poradzi sobie

- To samo myślałem o Sasuke... w którym barze go zostawiłeś? – zapytał zdając sobie sprawę, że mu pomagałem w „życiu towarzyskim"

- Czy to ważne? Najważniejsze by się trochę zabawił – odparłem

- Wolałbym by bawił się ze swoją żoną – powiedział przekornie

- Z ośmiornicą? – zapytałem i na chwilę wybuchnęliśmy śmiechem

- A skoro jesteśmy w temacie kobiet... jak tam Yumi, Niebiańska czarodziejka? – zapytałem nazywając ją tak z powodu jej zawodu

- Zawróciła mi w głowie doszczętnie... Przylatuje za tydzień, a ja już nie mogę się doczekać – przyznał szczerze

Widziałem tą radość w jego oczach... Te dwie siostry, rzuciły czar na moich kuzynów... I czułem, że na pewno jedna wywoła burzę w tym domu i całym klanie.

Sasuke mówił, że chce się rozwieść, a to na pewno nie spodobało by się innym członkom rodziny. Prócz hańby, mieliśmy jeszcze do stracenia ogromne udziały w które zainwestowaliśmy z pieniędzy ojca Sakury... Odkręcanie nawet tego prawnie było istną męką, a co dopiero szał tej różowowłosej, która jest zdolna jak się dziś dowiedziałem, do nieprawdopodobnych rzeczy

- Może spytałbyś Hinaty czy by nie pomogła mi wybrać prezentu dla niej? – zapytał

- Rozumiem, że Sora się do tego nie nadaje? – zaśmiałem się

- Ona kazałaby mi kupić bieliznę... ostatnio stała się bardzo... „wyzwolona", a poza tym nie chcę jej angażować bo zaczęły im się egzaminy. Deki i Viv też dlatego odpadają, a Sakura to totalne bezguście.

- Nie ma problemu. Jestem pewien, że Hina ci pomoże, a ja mogę upiec tort

- Do tej pory nie wierzę, że zrobiłeś kurs cukierniczy - Itachi zaczął się śmiać.

Był to epizod podczas mojego zakrapianego alkoholem życiem... Któregoś razu po pijaku razem z Obito, naszym drugim kuzynem, zapisaliśmy się na kurs...A że jestem konsekwentnym typem nawet po wytrzeźwieniu skorzystałem z zajęć. Dziękowałem Bogu za to, bo właśnie tam poznałem Hine...

To ona mi pomagała mieszać i dobierać składniki... Ona nauczyła mnie piec ciastka... a ja ją... innych rzeczy...

- I ile dobrego mi z tego wyszło – skwitowałem wstając – Lecę. Przyjechałem tylko powiedzieć, byś nie czekał na brata

- Dobrze, że robisz za posłańca, bo z telefonu wcale nie korzysta – powiedział Itachi i uścisnął mnie na pożegnanie

Gdy wychodziłem z domu do auta, zobaczyłem że pali się światło u Sory, która siedziała przy oknie i radośnie rozmawiała przez komórkę. Z tego zaangażowania w rozmowę nawet mnie nie zauważyła. Dla mnie było już pewne. Jak przystało na Uchihe... zakochała się na całego.

.........................................................

POV Dekashi

Zegarek zadzwonił punkt 7. Leniwie przetarłam niewyspana oczy. Tej nocy Sasuke był niewyżyty... kochaliśmy się trzy razy, a za każdym razem było cudownie. Czułam jeszcze drobne niedogodności, ale z im więcej razy tego doświadczałam, tym dyskomforty znikały bezpowrotnie.

Zauważyłam, że brunet przy mnie także się przebudził

Spojrzałam na jego iskrzące się oczy i wyczułam, że coś go niepokoi. Po chwili już wiedziałam co

- Powiedz, że wszystko pamiętasz – odezwał się uważnie lustrując moje oblicze

Stłumiałam leki śmiech w sobie i nachylając się wyszeptałam

- Tę noc zapamiętam do końca życia... Każdą chwilę, każdy moment, każdy dotyk – zacytowałam przy tym jego wczorajsze słowa. Moja miłość wreszcie osiągnęła spełnienie

- Nie chciałbym znów doprowadzać cię do płaczu... - wyznał i pocałował mnie, a następnie położył się na mnie przygniatając swoim ciałem. Poczułam jak znów się do mnie dobiera i o mały włos bym mu nie uległa

- Musisz mnie wypuścić – zaśmiałam się

- Nigdy – nie przerywał pieszczot i pocałunków

- Za godzinę mam egzamin... - wyszeptałam, gdy robił mi malinkę na szyi

- Zaliczyłaś - wymamrotał znikając pod kołdrą

Zaśmiałam się ciesząc każdą sekundą. Z trudem wygramoliłam się z łózka w którym leżał mój ukochany... Co sił popędziłam do łazienki nie zważając na jego marudzenie. Szybko się wyszykowałam i gdy byłam już przy drzwiach, gotowa do wyjścia, złapał mnie

- Nie wyjdziesz bez pożegnania – powiedział groźnie

- Udowodnić ci? – zapytałam przekornie wyswobadzając się z jego rąk i pobiegłam do auta

Stał oparty o framugę drzwi i patrzył na mnie jak wsiadam do samochodu. Niestety nasz poranek nie był tak romantyczny jak noc, ale nic nie mogłam na to poradzić. Był to jeden z ważniejszych egzaminów na naszym kierunku i nie mogłam pozwolić sobie na poprawki.

Mój radosny nastrój sprawił, że widziałam świat znacznie piękniejszym, a kolory były intensywniejsze. Gdy zaparkowałam na parkingu uczelni, zobaczyłam, że dostałam kilka smsów, w tym od Sasuke

-[Sasuke] Po raz ostatni mi tak uciekłaś... Poczekam na ciebie, a wieczorem zabiorę cię na kolację...

- [Deki] Nie widzę pytajnika na końcu zdania – zaznaczyłam swoją niezależność, uśmiechając się na myśl o jego władczości. Tej nocy doświadczyłam jej wielokrotnie

- [Sasuke] Bo to nie pytanie ani prośba... - odpisał, a ja poczułam przyjemny skurcz w żołądku.

Podobało mi się to jak o mnie zabiegał i że był nieustępliwy. Niestety nie mogłam dłużej się z nim podroczyć, bo za 5 minut miałam egzamin, a musiałam jeszcze dotrzeć na aule.

Biegnąc korytarzami czułam się jakbym mogła przenosić góry, a wyrzuty sumienia zostawiłam daleko za sobą, łącznie z rozsądkiem, który został przyćmiony przez miłość, która przyszła zbyt późno.

No i kochani moi xD

Chce zakomunikować, że opowiadanie skończy się za jakieś 10 rozdziałów... znając życie wpadnie mi coś do głowy w międzyczasie i będzie ich więcej ale już ostrzegam xD

Dodatkowo zapraszam do nowego opowiadania Vivienneavery. Jest genialne i oczywiście z ff Naruto. Niestety ta wariatka ciągle zmienia tytuły i okładki tego opo więc nie wiem na czym stanęło... Póki co nazywało się: Odnaleźć siebie. Na pewno znajdziecie ^^

Kocham was i całuję

Twoja/Wasza

Juri 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro