Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18 Gdy uczucia walczą o dominacje

Cały kolejny dzień w firmie był niezwykle nerwowy. W Powietrzu można było wyczuć podniecenie wszystkich zaproszonych na wieczorne przyjęcie pracowników.

Ja sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Praca mi nie szła, Sora ciągle była nieobecna w gabinecie, a Viv szalała z radości, że dziś przedstawi nam swojego chłopaka i nic do niej nie docierało.

Jakby tego było mało Sasuke wynajdywał preteksty by pojawiać się w naszym gabinecie i ciągle starał się nawiązać ze mną kontakt wzrokowy.

Gdy czas pracy dobiegł końca wiedziałam, że najtrudniejsza część dnia przede mną...

.................................................

- Jak to nie zaprosiłaś Nejego!? – Sora opieprzała mnie przez telefon, gdy zakładałam wieczorną sukienkę

- Dobrze wiesz, że w moim sercu jest tylko Takumi, ale on już jest zajęty – śmiałam się odwracając kota ogonem

- Nie pozwolę ci mnie zbyć... Gadaj... przecież umówiliście na randkę – nie dawała za wygraną

- Jak sama zauważyłaś: Dopiero się umówiliśmy... poza tym to tylko spotkanie firmowe...- mówiłam do słuchawki trzymając ją w jednej ręce, a w drugiej tusz do rzęs, malując się przy lustrze.

- Jesteś niemożliwa... Odpicuj się chociaż porządnie. Na przyjęciu ma być trochę samotników

- Więc dam ci pierwszeństwo w ich poznaniu – nie dawałam się

- Niereformowalna... załatwię ci jakiegoś przystojniaka na miejscu. Za ile będziesz?

- Jak przestaniesz mnie zagadywać i dasz się umalować to za pół godziny. A ty?

- Ja już jestem... nasza debilna szefowa kazała mi być jak najwcześniej i dopilnować, by kelnerzy byli odpowiednio ubrani

- I są? – zaśmiałam się z irracjonalności tego polecenia

- Oni tak... ciekawe czy ona się też dostosuje... ostatnio coraz bardziej mnie wkurza. Nawet to jej imię...Rin...

- Widzę, że ziejesz ogniem!

- Tak dlatego zbieraj się szybko by poprawić mi nastrój – rozłączyła się, a ja gdy tylko pomalowałam usta czerwoną szminką, byłam wreszcie gotowa.

....................................................

Gdy dotarłam na miejsce przyjęcia była już masa ludzi. Okrągłe stoliki dla poszczególnych działów, wykwintne stroje, podium a na nim DJ

Przypominało to mieszankę dyskoteki i wesela, ale miało swój urok.

Sora znalazła mnie dosyć szybko

- Miałaś być wcześniej

- Ostatnio zrobiłaś się bardzo marudna...

- Dziwisz mi się? Itachi nie daje mi żyć, a szefowa jest upierdliwa, jak to mówi mój kierownik

- Też racja... myślałam, że Itachiemu już przeszło

- Niestety... mam pełną kontrolę rodzicielską w domu... zastanawiał się nawet czy puścić mnie w tej sukience tutaj, bo dekolt mam za bardzo wycięty

Zaśmiałam się widząc, że Itachi zerka groźnie w jej stronę. Sora faktycznie wpadła...

Na horyzoncie tymczasem pojawiła się dobrze nam znana postać drobnej blondynki o zielonych oczach

- Tu jesteście! – krzyknęła i podbiegła do nas ciągnąc za rękę czerwonowłosego przystojniaka o miętowych oczach

- Chciałabym wam przedstawić mojego chłopaka, Gaarę... Skarbie to są Sora i Deki o których tyle ci opowiadałam – zaświergotała

- Miło nam... - wydukałam zaskoczona, że wreszcie ta chwila nadeszła

- Nie mogłyśmy się doczekać by cię poznać... - dodała Sora równie zaskoczona jak ja

- Kłamią... myślały, że nie istniejesz – poskarżyła się Vivi

- Nie dziwię się im... tak długo trzymałaś mnie na dystans, że sam nie sądziłem, że poznam twoich przyjaciół – powiedział czerwonowłosy, wprawiając nas w radosny nastrój.

Rozmawialiśmy swobodnie przez dobre 15 minut. Miał męską i chłodną osobowość, ale było w nim coś życzliwego. Pasowali do siebie z Viv, która ewidentnie przy nim była jeszcze szczęśliwsza niż zazwyczaj.

- Ta różowa małpa też widzę jest – Vivi zwróciła uwagę na Sakurę siedzącą w rogu sali

- Niestety... Ale jest postęp...

- To znaczy? – zapytałam

- Sakura jest już wytresowana na całego... mój brat kazał jej siedzieć w kącie i się najlepiej nie odzywać...

- Daje radę? – zapytał Gaara doskonale wiedząc o kim mówimy. Zapewne Viv niejednokrotnie mu o niej opowiadała.

- Posadziliśmy obok niej Shikamaru...

- Podetnie sobie facet żyły... - wyszeptałam

- I tak ma na to ochotę... cały czas obserwuje Takumiego i Eri, jak dobrze się bawią

- Hahahahahha... jakoś nie jest mi go żal – powiedziała Vivi radośnie

- O wilku mowa - powiedział Gaara kiwając na zbliżającego się Takumiego i Eri, których najwidoczniej już poznał wcześniej.

- Cześć gwiazdy – powiedział całując nas w policzek po kolei – jak wam się podoba moja ukochana?

- Ze wszystkich jakie mi pokazywałeś, ta jest najlepsza. Trzymaj się jej – powiedziała w swoim stylu Sora, a reszta łącznie z samą „zainteresowaną" zaczęliśmy się śmiać.

- To niezwykłe, że z jego reputacją potrafi się przyjaźnić z wami trzema i do niczego pomiędzy wami nie doszło – zaśmiała się delikatnie Eri po chwili rozmowy

- Nie do końca – odezwał się Takumi – Deki przeżyła ze mną swój pierwszy pocałunek, a Sora kiedyś weszła mi nago do łóżka. Tylko Viv nie miała ze mną żadnych doświadczeń... - wyznał rozbrajająco szczerze i dodał lubieżnie w stronie naszej kruszyny - ...jeszcze

Biedna zszokowana Eri nawet nie miała możliwości posłuchać, jak wyglądało wszystko w rzeczywistości, bo ten nieziemski podrywacz porwał ją do tańca.

- Nienawidzę gdy to przypomina... zwłaszcza przy innych – marudziła Sora, podczas gdy my z Viv zataczałyśmy się ze śmiechu. Sytuacja miała miejsce ładnych parę lat temu i była wynikiem tego, że Sora pomyliła pokoje... Wróciła po imprezie, chcąc się położyć, a że zazwyczaj sypiała nago... rozebrała się i poszła spać. Dopiero nad ranem przebudziła się jednocześnie z Takumim doznając szoku

- Do tej pory mówi, że zmarnował najlepszą okazję do przelecenia cycatej blondynki – mówiąc to śmiałam się dalej do łez

- Mam ci przypomnieć jakiego buraka spaliłaś gdy wpakował ci język do gardła? – odgryzła się tym razem doprowadzając Vivi do kolejnej partii chichotów

- Matko, jak ja was kocham... - powiedziała – a teraz chodźcie już bo za chwilę podadzą kolację i będzie przemówienie naszego szefa

- A tego gościa znasz? – zapytał Vivi Gaara, gdy jeszcze nie zdążyłam odejść

- To Sasuke, brat Sory – powiedziała wskazując na blondynkę, która już była po drugiej stronie sali i rozmawiała z naszym szefem, zapewne ustalając ostatnie kwestie przed oficjalnym rozpoczęciem party

- A on nie jest przypadkiem żonaty?

- Jest...Od 5 lat. I co w związku z tym?

- Kojarzę go. Gdy pracowałem jako barman przez pół roku w Stanach, często przychodził do naszego baru i wyrywał laski na jedną noc... cóż... - zamilkł zauważając dopiero, że też tego słuchałam

- Z jednej strony się mu nie dziwię, a z drugiej strony to pasuje do jego charakteru. Więcej opowiem ci przy stoliku – powiedziała Viv i odeszli.

Ja tymczasem mając to w głowie usiadłam przy Ten Ten i Ero Kierowniku. Przez całe przemówienie Kakashiego rósł we mnie gniew... Dla Sasuke zdrada nie była czymś nowym... on regularnie to robił, by zaspokoić swoje żądze...

W pewnej chwili usłyszałam swoje nazwisko

Zdezorientowana po kilku sekundach zorientowałam się, że to Kakakashi wywołał mnie na scenę. Poszłam pewnym krokiem, ale w środku trzęsłam się jak galareta.

- Chciałbym przedstawić państwu zwyciężczynie w naszej firmie, jeśli chodzi o rekordowe podpisanie umów w ciągu zaledwie 2 tygodni. Wielkie brawa

Wszyscy zaczęli klaskać, a ja spaliłam buraka

- To jeszcze nie koniec. Od dzisiaj Dekashi Makuda awansuje na stanowisko zastępcy kierownika Działu Marketingowego. Będzie głównym wykonawcą projektów marketingowych i pośrednikiem pomiędzy działami. Witamy w naszej firmie na stałe!

Znów oklaski, a ja czułam się jak we śnie... To niemożliwe mówiłam sobie ściskając dłoń Kakashiemu. Najlepsze jest to, że nawet nikt nie zapytał czy chce to stanowisko.

Jak widać tu stawia się ludzi przed faktem dokonanym – pomyślałam radośnie

Vivi z Sorą wiwatowały najgłośniej, a gdy zeszłam z podium podbiegły by mnie przytulić. Dalej w to nie wierzyłam. Wróciłyśmy na swoje miejsce, gdyż Kakashi chciał jeszcze przekazać parę ogłoszeń

- Nie jesteś zła? – zapytałam Ten Ten, która pracowała tu dłużej ode mnie i mogła mieć żal

- Coś ty... mnie wysyłają do oddziału w Hiszpanii. Tam będę kierownikiem – zakomunikował dumnie puszczając mi oczko.

Mimowolnie Spojrzałam w kierunku Sasuke, który ściągnął mnie wzrokiem i podniósł kieliszek w geście toastu. Szybko odwróciłam głowę i udawałam że wsłuchuje się w każde słowo szefa. Emocje jednak nie pozwoliły mi zapamiętać ani jednego... Cieszyłam się, że zostałam doceniona, a moja pozycja w firmie była wreszcie ugruntowana.

...............................................

Po przemówieniu podano kolacje, podczas której wielu z obecnych podchodziło do mnie i mi gratulowało. Sam kierownik nie mógł sobie odpuścić i mocno mnie przytulił. Na szczęście trzymał ręce w odpowiednich miejscach

- Wreszcie mogę ci pogratulować! – Itachi podszedł do mnie i ucałował mój policzek – twoja siostra będzie z ciebie dumna

- Szkoda, że nie mogła tu być – powiedziałam

- Nie martw się. Nagrałem jej wszystko. Nic nie straci z tej niezwykłej chwili – powiedział i dodał:

- Zatańczymy?

- Czekałam kiedy zaproponujesz – zaśmiałam się podając mu dłoń. Pod nieobecność Yumi to Itachi „pełnił" rolę mego mentalnego opiekuna. Czułam jakbym miała nie tylko siostrę, ale i starszego brata

Tańcząc z Itachim czerpałam przyjemność z każdego kroku. Ciągle wypytywał mnie o Yumi. O ulubione rzeczy, jak wyglądało jej życie po śmierci rodziców i ... czy była wcześniej w poważniejszym związku. Śmiałam się w duchu widząc jak bardzo mu na niej zależy

- Nie powinieneś jej sam wypytywać o takie rzeczy?

- Nie chce by poczuła się jak na przesłuchaniu... a nie mogę się powstrzymać by tego nie wiedzieć – przyznał szczerze

Opowiadałam mu więc wszystko czego nie zdążyła mu powiedzieć moja siostra. W pewnej chwili przerwano nam taniec, a sprawcą tego był Sasuke

- Pozwolisz mi zatańczyć z moją biznesową partnerką? – zapytał Itachiego, który od razu mnie „przekazał"

- Bawcie się dobrze, ja idę poszukać Sory. Znowu gdzieś mi zniknęła – syndrom starszego, nadopiekuńczego brata uaktywniał się u Itachiego coraz częściej

Sasuke spojrzał na mnie wymownie i zaczęliśmy tańczyć.

Gdy poczułam dotyk jego dłoni na swoich lędźwiach myślałam, że oszaleję... tak bardzo go pragnęłam...

Tańczyliśmy chwilę milcząc, a ja spuściłam wzrok nie chcą znów utonąć w jego oczcah... Nie trwało to jednak długo.

- Myślałem, że przyjdziesz z tym magazynierem... Cieszy mnie, że się myliłem – powiedział z lekkim uśmiechem

- Umówiliśmy się tylko na nocny numerek... Nie przewidziałam dla niego kolacji i tańców... - odparłam wrednie

- Nie bądź wulgarna. Nie pasuje ci to – powiedział poważnie przyciskając mnie mocniej do siebie

- Wulgarna? Przecież dla ciebie to norma... pominąć wszelkie etapy znajomości i przelecieć laskę bez zbędnych skrupułów...

- Ja cię nie przeleciałem...

- Więc wypieprzyłeś? – drążyłam uparcie przepełniona złością

- Kochałem się z Tobą Dekashi... - jego czarne tęczówki przygniatały mnie wnikliwym spojrzeniem. Poczułam jak tracę oddech, ale za wszelką cenę chciałam trzymać fason...

- Ty nie umiesz się kochać... ty jedynie wykorzystujesz... potraktowałeś mnie jak te idiotki w barach, które wyrywałeś na jedną noc

Spojrzał na mnie zaskoczony, że mam takie informacje

- Czemu jesteś zdziwiony, że wiem? Plotki szybko się rozchodzą, zwłaszcza gdy bzykało się pół miasta

- Tak było zanim poznałem ciebie... - powiedział

- Po mnie wróciłeś do żony... świetnie że wyleczyłam cię z kurestwa... - syknęłam

Chciałam się wyrwać i zakończyć ten lipny taniec, ale trzymał mnie mocno

- Nawet nie chcesz mnie wysłuchać... To co się wydarzyło pomiędzy mną a Sakurą, jest bardziej skomplikowane niż myślisz

- Oczywiście... zapewne to był twój rocznicowy prezent, bo nic jej nie kupiłeś... Puść mnie... jesteś bezczelny, że w ogóle do mnie podchodzisz...

Wyrywałam się i zdenerwowana poszłam do łazienki by ochłonąć. Nie miałam nawet pojęcia, że tę scenę bacznie obserwował mój przyjaciel...

............................................

POV TAKUMI

Gdy zobaczyłem jak Deki wybiega zostawiając tego trutnia na środku Sali wiedziałem już w 100%, że to on jest winowajcą jej rozsypki. Zdenerwowany wstałem i powiedziałem Eri, ze za chwilę wrócę. W między czasie poprosiłem stojącą pod filarem Vivi, by się nią zajęła. Podszedłem do bruneta i odezwałem się:

- Uchiha... mamy do pogadania... - powiedziałem twardo dając mu znak by wyszedł ze mną na parking

O dziwo poszedł za mną, ale jego ironiczny uśmieszek pojawił się w jednej chwili...

- Rozumiem, że czujesz się źle wśród dobrze ubranych ludzi, ale mogliśmy porozmawiać w środku – powiedział pogardliwie stając naprzeciwko mnie z rękoma w kieszeni

- Patrząc na twój strój nie zaliczasz się do nich... - odgryzłem się

- Powiesz już czemu zaciągnąłeś mnie na parking? Wolę przebywać w lepszym towarzystwie niż ty... - ponaglił mnie

- Mam dla ciebie tylko jedną radę... Trzymaj się z daleka od Deki – mój gniewny wzrok spotkał się z jego pełnym zaskoczenia... Analizował przez sekundę co powiedziałem i odparł:

- To groźba?

- Raczej ostrzeżenie...

- Jak miło... A teraz trzymaj się – odwrócił się i chciał mnie olać, ale odezwałem się

- Nie rozumiesz Uchiha... jeśli jeszcze raz ją skrzywdzisz, zabije cię...

- Jeszcze raz? – podniósł brew do góry i zapytał – co ci powiedziała?

- Nie musiała nic mówić... Za dobrze ją znam i widzę jak na nią patrzysz...

- Kto by pomyślał, że nasz firmowy informatyk ma zdolności detektywistyczne – zakpił – do jakich wniosków więc doszedłeś?

- Mniemam, że ją przeleciałeś - wypaliłem prosto z mostu

- Gówno wiesz... radzę ci się nie wtrącać pomiędzy mnie, a Dekashi – zdenerwował się

- Ona nie należy do ciebie. Zajmij się lepiej swoją głupią żonką... jeśli jeszcze raz zobaczę, że kręcisz się przy Deki... - nie dokończyłem bo podszedł blisko i powiedział zaczepnie

- Ustalmy jedno... To, że przyjaźnisz się z nią i moją siostrą nie oznacza, że będę stosował wobec ciebie jakieś ulgi. Jeśli nie chcesz źle skończyć, przestań pieprzyć te morały i się odwal.

- A ty odwal się od Deki... Nie zasługuje na takiego dupka ja ty – moja złość rosła z każdą chwilą podobnie jak jego

-Powiedział to facet, który zabrał jej pierwszy pocałunek - zakpił

- Głupie żarty to co innego niż zabranie kobiecie dziewictwa. Ona będzie pamiętać to do końca życia... - zawahał się słysząc te słowa, a jego mina przybrała groźny wyraz

- I prawidłowo... A ty nie rób z siebie cudownego bohatera... Z tego co mi wiadomo, tez nie należysz do stałych facetów... każdej nocy zaliczasz coraz to nowe dupy

- Ale każda jest na tyle trzeźwa by wiedzieć co robi... - odgryzłem się szybko - chociaż patrząc po tobie tylko tak pewnie możesz je zmusić do seksu, co?

Nim się zorientowałem wymierzył mi cios... uśmiechnąłem się przekornie łapiąc się za szczękę i rzuciłem się na niego. Chciałem za wszelką cenę wyładować swoją złość, która gromadziła się od dnia, gdy ze złotych oczu mojej przyjaciółki popłynęły łzy.

POV DEKASHI

Wychodząc z łazienki dopadła mnie Ten Ten ledwo łapiąc oddech i komunikując

- Deki! Była zadyma na parkingu. Brat Sory pobił się z Takumim

Pobladłam w jednej chwili

- Gdzie oni są!?

- Już ich rozdzielili. Nasz kierownik zauważył, że coś jest nie tak bo usłyszał hałasy. Takumi jest w pokoju na piętrze, a Sasuke przy męskich toaletach w poczekalni

Nie słuchałam już jej. Pobiegłam czym prędzej do pokoju, gdzie siedział jak gdyby nigdy nic mój przyjaciel

- Część Słoneczko – powiedział cały poturbowany trzymając woreczek z lodem – Sora już tu była. Zostawiła mi lód i pobiegła do tego gnoja

- Co ci strzeliło do łba by się z nim bić? – zapytałam podchodząc z troską... cały był we krwi

- Nie spodobało mi się jak potraktował pewną złotooką piękność – wyszczerzył zęby, kaszląc przy tym krwią

- Skąd...- nie dokończyłam bo mi przerwał...

- Deki... znam cię nie od dziś... I za bardzo znam męską naturę... Sam nie jestem święty – odparł przykładając worek z lodem do oka

- Czytasz ze mnie jak z otwartej księgi – powiedziałam głucho, czując się winna za zaistniałe zdarzenie i jego rany

- Znam twoje wartości i wiem jak reagujesz na alkohol. Tylko to mogło pozbawić cię trzeźwego myślenia... a że byłaś wrakiem po powrocie z wyjazdu na którym byliście tylko we dwoje od razu się domyśliłem. Połączyłem też fakt, że zadzwoniłaś do mnie, a nie dziewczyn...

- Przepraszam... to moja wina – przytuliłam go mocno, a objąwszy mnie wyszeptał

- Głupia... to ja powinienem przepraszać, że mocniej mu nie wpieprzyłem...

POV SASUKE

- Powiesz mi do cholery o co poszło? – Sora robiła groźną minę naklejając mi plaster na czoło. Ten gnój nieźle mnie poturbował... Miałem podartą koszulę, rozcięty łuk brwiowy i wargę.

- Jesteśmy kibicami dwóch różnych klubów piłkarskich... - zironizowałem

- A niech cię... - warknęła – wiem, że się nie lubicie, ale dopuścić do czegoś takiego... Wyglądasz koszmarnie

Syknąłem gdy przycisnęła mocniej opatrunek.

- Jaki delikatny teraz... ale napieprzać się z moim przyjacielem miałeś siłę...

- Zmień przyjaciół... poza tym masz słabość do niewłaściwych facetów – powiedziałem, a jej błękitne jak niebo oczy przez chwilę badały moją odpowiedź... Wyczuła mój podprogowy przekaz, ale nawet na niego nie zareagowała, bo usłyszeliśmy znajomy, piskliwy krzyk

- Sasukkkkkkeeeee!!!! – Sakura biegła do nas z drugiej części Sali. Przez cały wieczór siedziała jak mysz pod miotłą, a teraz musiała wyleźć...

- Zostawię cię z twoją żonką... może po 10 minutach takich tortur będziesz chciał mi coś powiedzieć... - moja siostra naprawdę była mściwa...

W tym momencie nie wiedziałem kogo bardziej mam ochotę ukatrupić... Sorę za to, że mnie z nią zostawia czy siebie, by ukrócić te męki.

....................................................

POV DEKASHI

- Przesłuchałaś go już?? – zapytała Sora podchodząc do mnie i Takumiego

- Mam prawo zachować milczenie! – ironizował Takumi

- Zachowasz na pewno, jak dokończę robotę po moim bracie – powiedziała oglądając jego obrażenia i złamany nos

- Ma na ciebie zdecydowanie demoralizujący wpływ. Dobrze, że wychowywałaś się przy Itachim... inaczej odwiedzalibyśmy cię w pierdlu – odparł

- O matko! Takumi! Jak ty wyglądasz! – do kolekcji podbiegły Viv i Eri

- Jak zwykle przystojnie skarbie – powiedział radośnie do swojej lubej, która była przerażona

- Trzeba cię zabrać do szpitala! – Vivi miała łzy w oczach. Zawsze gdy jakieś nieszczęście spotykało jakąkolwiek istotę ludzką miała łzy w oczach...

- Wezwijmy taksówkę – Eri panikowała podobnie jak Viv

- Nie ma potrzeby. Ja was zawiozę – odezwał się Gaara stojąc za Viv

- Brachu, zabierz mnie z tego babińca bo oszaleje... - Takumi wstał z krzesła zwracając się do Gaary

Gdy wychodzili usłyszałam głos przyjaciółki:

- Ty coś wiesz... - powiedziała Sora patrząc na mnie badawczo

- Wiem tyle co ty... - powiedziałam starając się zachować spokój. Nie mogłam jej zdradzić swojej tajemnicy...za bardzo się tego wstydziłam

- Jedziecie z nami!? – Viv zawołała nas kończąc tym samym rozmowę. Ruszyłyśmy szybkim krokiem za nimi. Gdy ubierałam w locie płaszcz, minęłam siedzącego na kanapie w korytarzu Sasuke, do którego przyklejona była jego żona... Nie wyglądał lepiej od Takumiego

Nasze spojrzenia spotkały się, a jego wzrok niejako mówił:

I tak ci nie odpuszczę...

Ta da!!!

Rozdział jak obiecałam dłuższy. Ale czy dobry? ^^

Buziaki!

Wasza/Twoja

Juri

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro