Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17 Gdy przychodzi złość...


Wysiadając z samochodu byłam tak zdenerwowana, że nawet nie słuchałam co do mnie mówi Sora

- Słyszysz mnie w ogóle? – zapytała zirytowana moją „nieobecnością"

- Wybacz wyłączyłam się na chwilę... - przyznałam, dalej uparcie nie patrząc na Sasuke

- Właśnie widzę. Spotkanie z szefem i zarządem jest na 15 w konferencyjnej. Nie zapomnij

- Będę na pewno – odparłam niemrawo. Każdy z nas miał masę obowiązków dlatego bez zbędnych rozmów ruszyliśmy do swoich działów. Sora z Itachim odłączyli się jako pierwsi, załatwiając po drodze swoje sprawy, natomiast Sasuke szedł za mną. Gdy zostaliśmy sami, złapał mnie za rękę i się odezwał:

- Dekashi, poroz...

- Nie dotykaj mnie! – warknęłam, wyrywając się i patrząc na niego kipiącym z nienawiści wzrokiem. Cierpiałam cholernie za to co zrobił i że pieprzył o miłości do mnie nie wiedząc tak naprawdę co to słowo oznacza. Moja gorycz, aż się ze mnie wylewała

Zaskoczony był moją postawą. Nie widział mnie jeszcze nigdy w takim stanie. Zmierzyłam go pogardliwym spojrzeniem i poszłam do swojego gabinetu zostawiając go w tyle.

.......................................................

- A o to moja ulubiona stażystka! – przywitał mnie radośnie ero-kierownik. Ten człowiek chyba zawsze miał dobry nastrój...

- Chyba jedyna... - powiedziałam posępnie dalej będąc nie w sosie. Ten Ten spojrzała na mnie jak na wybawcę. Wywnioskowałam z tego, że Najwidoczniej nasz przełożony zdążył już ją obmacać...

- Nie ma w całej filii drugiej takiej! – chwalił mnie dalej. Całe szczęście obok naszego biura przechodziła jakaś cycata pracownica, którą momentalnie zauważył

- Panie wybaczą na chwilę – zwrócił się do nas z lubieżnym uśmiechem, podążając wzrokiem za kobietą i wychodząc

Popatrzyłyśmy na siebie z Ten Ten i wybuchłyśmy śmiechem

- To teraz można zabrać się spokojnie do pracy – powiedziała moja współpracownica

- Obyśmy zdążyły się tylko wyrobić – skwitowałam, siadając do komputera.

..............................

Godziny przelatywały mi przez palce, a pracy wciąż nie ubywało. Na monitorze komputera wyskoczyła mi wiadomość z komunikatora od Viv z którą niestety jeszcze nie miałam okazji się spotkać. Szybko kliknęłam na wiadomość tekstową

- Itachi jest dziś potworem... ja zaraz utonę w tych papierach – napisała wysyłając dołujące emotikonki.

Uśmiechnęłam się lekko wyobrażając sobie jej drobną posturkę pośród piętrzących się kodeksach, umowach i pozwach. Jakby tego było mało, najwięcej spraw rozpatrywano z powodu naszego działu, gdzie reklamy nie tylko przyciągały, ale były często kontrowersyjne. Próbowałam zmienić charakter naszego marketingu, ale on odzwierciedlał duszę naszego zboczonego kierownika...

- Przerwa na kawę? – Odpisałam

- Zabierz mnie stąd natychmiast... błagam...

- Już po ciebie idę. Będę za 2 minuty – śmiałam się z jej uroczości.

Akurat gdy wstawałam zauważyłam, że do naszego gabinetu zbliża się pracownik z działu logistyki. Był to niezwykły plus przeszklonych pomieszczeń. Byliśmy odgrodzeni, ale na wszystko mieliśmy oko

- Hejka Dziewczyny! – przywitał się przyjaźnie wchodząc do gabinetu z ogromnym pudłem.

- Cześć Neji – odparłam z uśmiechem witając dobrze znanego mi posłańca – mniemam, że to nowe gadżety do kampanii w Chinach

- Póki co to tylko próbniki – powiedział odpakowując przesyłkę.

Mój dobry nastrój znikł w jednym momencie, gdy zobaczyłam jak czarnooki brunet wchodzi do naszego pokoju z jakimiś dokumentami. Spojrzał na mnie i wyminął dosłownie na milimetry podając teczkę Ten Ten

- To są kwestionariusze dla waszego działu – powiedział tym gardłowym tonem, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę... Był taki pociągający. Jednak gniew był teraz moim największym sojusznikiem i pomagał nie zwracać na niego uwagi.

Wróciłam do rozmowy z Nejim wiedząc, że Sasuke bacznie się jej przysłuchuje, gdy Ten-Ten wypełniała przyniesione przez niego papiery

- Dawno cię nie widziałem Deki, urlop? – zagadnął mnie Neji, gdy wyciągałam próbniki

- Niestety wyjazd służbowy – posępnie odparłam

- Ale chyba nie było tak źle? Słyszałem, że na tych targach mieli całkiem przyzwoite spotkania integracyjne

- Wierz mi... nie było tak kolorowo. Wcale się dobrze nie bawiłam – powiedziałam akcentując to zdanie tak by Sasuke zrozumiał drugie dno

- No to bez sensu- powiedział Neji – ale skoro już jesteśmy przy tego typu tematach... - zawahał się na sekundę patrząc mi w oczy – może zechciałabyś iść ze mną na kolację?

Byłam zaskoczona. Widziałam wielokrotnie jego próby flirtowania ze mną, ale nigdy nie przepuszczałabym, że odważy się na coś więcej. W biurze zaległa niezręczna cisza. Każdy słyszał jego propozycję, a mi największą satysfakcję sprawiło, że Sasuke zaczął nerwowo oddychać. Znałam go już na tyle by widzieć jego oznaki zdenerwowania.

- Z ogromną przyjemnością – odparłam posyłając mu jeden z moich najładniejszych uśmiechów i patrząc zalotnie. Chciałam do końca zdenerwować bruneta co się udało, bo odezwał się do Ten Ten, wypełniającej dalej dokumenty:

- Resztę donieście mi do biura – jego sztyletowaty głos zmroził krew w żyłach, po czym wyszedł trzaskając drzwiami

Nikt prócz mnie raczej nie zwrócił na to uwagi, a zwłaszcza Neji, który wręcz oszalał z radości

- Zabieram cię więc na kolację w Piątek o 18. Wpadnę po ciebie – zakomunikował – a teraz wybaczcie, pójdę już pochwalić się chłopakom! – wyszedł szczęśliwy machając nam na pożegnanie.

Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, że umówiłam się na randkę i to by zrobić na złość, mężczyźnie którego kochałam.

..................................................

Gdy zbliżała się 15 wreszcie oderwałam się od pracy. Próbowałam zająć czymś myśli, by wyrzucić z głowy to spojrzenie czarnych oczu. Najgorsze było to, że zawsze gdy widziałam Sasuke, przypominały mi się chwile naszych uniesień. Nie mogłam zrozumieć, jak to możliwe, że je pamiętam, a w tamtej chwili nie wiedziałam co robię.

Zaczynałam już myśleć, że po prostu nie chciałam zdawać sobie z tego sprawy, ale robiłam wszystko z pełną świadomością...

-De-ka-shi! – Ten Ten pomachała mi ręką przed oczyma automatycznie budząc mnie z letargu - znów się zamyśliłaś

- To ze zmęczenia – skłamałam – co tam skarbie?

- Radzę ci już iść na spotkanie... jest 15 – powiedziała, a ja pędem ruszyłam do Sali konferencyjnej.

Wpadam do niej na ostatnią chwilę. Przy wielkim stole siedziało już 50 osób, a jedyne wolne miejsce było przy... Sasuke. Nie miałam wyjścia, musiałam tam usiąść.

Kakashi zaczął nasze zebranie, a mnie lekko zdziwiło, że moja Sora znów siedzi po jego prawicy. Zignorowałam jednak szybko ten fakt, bo Viv z drugiej strony stołu wysyłała mi mordercze spojrzenia.

Nie wiedziałam o co jej biega, aż mnie olśniło... zapomniałam o niej... miałam iść po nią do biura, a tymczasem wypadło mi to z glowy z powodu zaistniałych zaraz po tym wydarzeń.

Wyszeptałam niemo „przepraszam" tak by zrozumiała na co ona w ten sam sposób mi odpowiedziała „wal się"...

Nic dodać nic ująć...

- A teraz na koniec spotkania mam ważne ogłoszenie. Wybaczcie, że mówię to tak późno – powiedział Kakashi - ale z okazji podpisania rekordowej liczby umów w naszej firmie, jutro odbędzie się przyjęcie dla wszystkich tu obecnych. Możecie przyjść z osobami towarzyszącymi

Nastąpiło poruszenie w całej Sali. Mężczyzna siedzący za mną wykorzystał to i nachylając się w moją stronę, tak że czułam jego oddech na karku powiedział:

- Chętnie ponownie zobaczę cię w sukni wieczorowej

Odwróciłam się i z poczuciem wyższości odparłam:

- Ty zobaczysz suknię, ale kto inny będzie ją ze mnie zdejmował...

Z satysfakcją popatrzyłam jak w jego oczach zaiskrzył gniew, po czym wstałam i pobiegłam za Viv

- Skarbie moje kochane! Wybacz mi!- rzuciłam się jej teatralnie na szyję

- Pff...- prychnęła - Nikt mnie nie kocha...a ty Zapomniałaś o mnie!

- Przepraszam kruszyno! Nagle zwalił mi się tłum ludzi do biura... i ja cię kocham... i twój wymyślony chłopak też! – dodałam śmiejąc się

- Nie jest wymyślony! – zaprotestowała dalej udając obrażoną po czym uśmiechnęła się i dodała – poznasz go jutro, na przyjęciu.

Westchnęłam wiedząc, że jutrzejszy dzień nie będzie wcale łatwy. Pomaszerowałam do swojego biura w celu zakończenia pracy, ale nim tam dotarłam, zobaczyłam jak Sora swobodnie rozmawia z naszym szefem i najwidoczniej śmieje się z jego żartu...

Przez chwilę miałam wrażenie, że łączy ich coś więcej, ale szybko odrzuciłam te myśli mówiąc do siebie:

„Jak zwykle mierzysz wszystkich swoją miarą Deki... Sora nie jest taka jak jej brat. Nie miałaby serca rozbijać małżeństwa, a zwłaszcza swojego szefa"

Analizując to w przelocie weszłam do gabinetu i z rozpaczą popatrzyłam na krzesełko przy którym przykuta będę jeszcze przez kilka godzin...

Witajcie gwiazdeczki kochane!

Dziękuję za waszą pozytywną energie i wpierające komentarze! To bardzo motywuje! Jak i to, że już mamy 3,5 tyś wyświetleń! Szok xD Kocham was normalnie

Opowiadajcie komu zamierzacie kibicować – Nejiemu czy Sasuke? ^^

Następny rozdział planuje dłuższy i gwarantuje, że trochę się tam namiesza ^^ Z powodu braku czasu i z chęci zamknięcia wątku, ten musiałam trochę skrócić xD

Ściskam was i całuje!

Twoja/ Wasza

Juri

P.S. – Tearullez skarbie twój rozdział przeczytam dziś na pewno xD Zapraszam też innych do jej opowiadania, jest niezwykłe ^^

I nasza Vivi też dodała nowy rozdzialik... nie zgadniecie z kim sparowała moją kochaną Deki... ( byłam w szoku... i kurna niestety nie mam na to wpływu... ) xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro