Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13. Wszystko albo nic

- No, no...Widzę, że ciebie też dotknął upływ nieodgadnionego kosmicznego czasu.

Posyłam mu gorzki uśmiech.

Doskonale wiem, że wszyscy się postarzeliśmy.

- Wszyscy wiedzą, co dzieje się po...odejściu Omnitraxusa. Świat zwariował, nieprawdaż?

Cóż, ma rację.

Ale czemu rozmawiamy jak kąsające się żmije, dobijające targu?

Jeszcze chwila, a przysięgam, rozbiję to lustro w drobny mak.


Jackie, nie zapominaj, z kim rozmawiasz, i kim naprawdę jesteś.

Wysilam się na nieco cieplejszy półuśmiech.

- Dobrze, mój drogi. Nie mamy czasu, dosłownie. 

Podrapał się po karku i uciekł gdzieś wzrokiem.

Był zawstydzony, jakbyśmy znów byli niewinnymi nastolatkami.

Bo właściwie byliśmy nimi nadal, prawda?

Co właściwie się wydarzyło?

Pustka.

Poszukiwanie.

Rozłąka.

Krótki romans.

Miraże.

Roztargnienie i znów myślisz-miłość.

Prawdziwa czy nie?

Lepiej spytaj-nazwiesz ją i spłoniesz wstydem, czy przyznasz, że była zawsze?

Była.

Dziwne, młodzieńcze związki preferują złudne zakochanie.

Ale nie tutaj.

Biedna Star.

Uległa tym smutnym omamom i wplątała nas wszystkich w dziwny krąg kłamstewek i nieodgadnionych sekretów.

Cierpi.

Chociaż...

Cokolwiek robi, gdziekolwiek i kimkolwiek jest, to inna dziewczyna.

Każdy z nas.

Zmieniliśmy się.

Ja wdałam się w miłostkę z tajemniczym chłopakiem, który wydawał się wsiąkać do mojego serca tak nieubłaganie i słodko, jak deszcz w spieczoną słońcem, spragnioną ziemię.

I bynajmniej nie chciałam tego kończyć.

On teoretycznie mnie zdradził, kochając inną dziewczynę ponad własne życie.

Pomyślałby ktoś postronny.

Ale wszystko się upłynniło.

Świat stanął na głowie.

A my się zmieniliśmy.

- Jackie?

Więc czas zamknąć przeszłość, i zdecydować o przyszłości.


Powoli zaczyna mi przechodzić nieuzasadniona złość na Marco Diaza.

On sam zresztą, chyba jeszcze szuka.

I nie należy go za to winić.


- Marco, musimy zdecydować. Chcemy budować bezpieczny związek?

Popatrzył mi prosto w oczy.

Chyba nie doceniłam tego, jak bardzo się jednak zmieniłeś.

Uśmiechnął się i zaśmiał pod nosem.

- Bezpieczeństwo nie istnieje, Jackie.

Do rzeczy.

- Kładę przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo.

- Bez cytatów, proszę. W momencie, gdy wszystko się zmienia, dobry ton dawnego świata chyba przestał obowiązywać, prawda?

- Do rzeczy. Star?

- Zrobilibyśmy dla siebie wszystko. Niezależnie, jak daleko zajdzie ta relacja.

- Janna?

- Czekam, aż ktoś mi wyjaśni, co się stało.

Atmosfera w tamtym pokoju zgęstniała i zaczęła śmierdzieć, sącząc urazy i niedopowiedzenia przez szczeliny magicznego szkła wprost do mojego podejrzliwego umysłu.

- A Tom, i Kelly? Oni też siedzą w tym bagnie?

- Tom ma cudowną narzeczoną i całkowitą rację. Zachowywałem się jak pieprzony książę, który myślał, że dobrze wie, co jest lepsze dla dziewczyny, która ledwie kilka, kilkanaście dni temu zmieniła się w kogoś, kogo nawet nie zdołałem jeszcze poznać. I mam jeszcze czelność myśleć, że ją kocham...

Szkoda mi go.

Naprawdę.

Owszem, jestem teraz inną osobą, z powodu tego, czego się dowiedziałam i co przemyślałam,     i co przeżyłam, ale po części nadal jestem tą samą Jackie Lynn Thomas, którą zauroczył chłopak z sąsiedztwa, dla którego szczęścia była w stanie wiele poświęcić, i która wiedziała, że może nie kocha go w taki sposób, w jaki kochają się zapewne Star i Marco, ale chciała być najlepszą przyjaciółką i towarzyszką, jaką mogła być.

Miłość.

Czy byli w sobie zakochani?

No, nie.

Ona była nim...zauroczona?

A on widział w niej najlepszą przyjaciółkę, jaką kiedykolwiek zdobył.

Byli gotowi poświęcić wszystko dla siebie.

Nieważne, kim są.

Marco i Star.

Romeo i Julia.

Książę i Kopciuszek.

Kimkolwiek jest teraz ta dwójka zdruzgotanych przez życie ludzi, los niewątpliwie ma co do nich ambitne plany.


- Zaakceptuj. Ale się nie poddawaj. To najlepsze, co możesz dla niej teraz zrobić.

Uśmiechnął się.

Może nieco wymuszenie, ale z przekonaniem.

Że ma szansę.


Nadzieja.


Siła sprawcza miłości.


Światła gasną, lustra zaczerniają się.

Teraz ludzie zaczną pytać, zresztą-kto się dziwi?

Pytania  typu kim jesteś? co się dzieje? co zamierzamy zrobić?, są nawet bardzo na miejscu.

Ciekawość leży w ludzkiej naturze.


I nie tylko ludzkiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro