Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

cztery


               Zaspany Ashton stał w niezwykle drogiej windzie. Jeszcze nie zadawał sobie trudu, by przebrać się z piżamy, a jego włosy były niesamowicie potargane. Ale go to nie obchodziło. Jego zdaniem, nieważne, która godzina była, było zdecydowanie zbyt wcześnie na jakiekolwiek funkcjonowanie, ale Luke po prostu musiał zjeść najważniejszy posiłek dnia.

Ashton nie mówił tego zbyt często, ale zazdrościł swojemu przyjacielowi i za każdym razem, gdy widział Luke'a zachwycającego się pięknym hotelem i wręcz podskakującego z radości, to przypominało mu, jak ogromne szczęście miał Luke. Rano nigdy nie był zaspany, nieważne, o której godzinie się obudził. A Ashton aktualnie chciał być zakopany żywcem.

Chłopak nie mógł powstrzymać śmiechu, gdy myśl o Luke'u Hemmingsie, oglądającym gejowskie porno wpadła do jego głowy.

— Z czego się śmiejesz? — spytał Luke, gdy winda dojechała na odpowiednie piętro.

Ashton przypomniał sobie, jak spocone i zaczerwienione było jego ciało, gdy tamtego dnia wszedł do kuchni.

— Z tego, jak bardzo musisz lubić gejowskie porno! — dokuczył mu, a twarz Luke'a zrobiła się cała czerwona, na co Irwin zaśmiał się jeszcze głośniej.

— Po prostu chodźmy, zanim skończy się śniadanie — wymamrotał Luke, a następnie splótł ich dłonie i ruszył w kierunku zapachu jedzenia.

Znalezienie miejsca nie zajęło im zbyt długo. W końcu źle skręcili tylko cztery razy, zanim Luke w końcu zgodził się na poproszenie kogoś z obsługi o pomoc. Ashton jedynie cieszył się, że ten pracownik płynnie mówił po angielsku i również nie wyglądał najgorszej.

W sali śniadaniowej był wybór najróżniejszych dań, a wygłodniałe spojrzenie Luke'a zeskanowało je wszystkie, zanim w końcu się na coś zdecydował. Postawił na spróbowanie czegoś nowego, ale wziął również coś, co doskonale znał w razie, gdyby pozostałe rzeczy nie były aż takie pyszne, jak wyglądały. Ashton jedynie uśmiechnął się na to, jak uroczy był jego najlepszy przyjaciel, a jego oczy rozświetlały się, jak u dziecka w sklepie z zabawkami.

— Jesteś w Rzymie i będziesz jadł to? — Ashton usłyszał za sobą głos. Był to głos jedynej osoby, której miał nadzieję już nie zobaczyć przed dniem ślubu.

— Czy to, co jem, ma znaczenie? — odparł, mając już dość tej rozmowy i będąc gotowy przecierpieć długą drogę windą do swojego pokoju.

— No dalej, Ashy—

— Nie mów tak do mnie. Nigdy tak do mnie nie mów.

— Słuchaj, Ashton, kiedy wrócisz do domu, będziesz miał mnóstwo czasu na jedzenie płatków z mlekiem. Jesteś w Rzymie! Spróbuj czegoś nowego tak, jak tej swojej zabaweczki.

Ashton podążył za jego wzrokiem do Luke'a, który siedział przy stole i zajadał się różnymi daniami, popijając je chłodnym sokiem jabłkowym.

— On nie jest zabaweczką, to mój chłopak. I dla twojej informacji, to moje ulubione płatki — odparł Ashton, a następnie odszedł i dołączył do Luke'a przy stoliku, z daleka zerkając na swojego brata.

Jednak kilka chwil później uwaga chłopaka z kręconymi włosami została zwrócona na osobę, która delikatnie stuknęła sztućcem o szkło. Nie mógł powstrzymać się od wywrócenia oczami. Jak bardzo dramatyczny on zamierzał być?

— Wiem, że wszyscy macie już jakieś plany, zwiedzanie miasta, odpoczywanie w hotelu, pływanie — zaczął brat Ashtona, gdy chłopak rozglądał się dookoła pomieszczenia, aż w końcu znalazł to, czego szukał.

Tabliczka rezerwacji. Jego brat zarezerwował całą salę śniadaniową dla gości swojego wesela i z jakiegoś powodu to niesamowicie zirytowało Ashtona. Być może dlatego, że jego brat tak bezmyślnie wydawał pieniądze, a może dlatego, iż Ryan myślał, że te rzeczy postawią go w lepszym świetle. Nieważne, jaka była prawda, ale pięści Ashtona zacisnęły się z wściekłości albo może z odrobiny zazdrości. Już sam nie wiedział.

— Mój narzeczony próbuje powiedzieć, że dzisiaj wieczorem chcielibyśmy zaprosić was wszystkich na kolację w La Tavola Calda. Mam nadzieję, że będziecie w stanie przyjść—

— Ale jeśli nie będziecie, to dajcie mi znać, bym mógł zarezerwować odpowiednią liczbę miejsc — przerwał swojej partnerce Ryan.

Ashton spojrzał na przyszłe małżeństwo i już wtedy doskonale wiedział, że to nie wypali. Oboje wyglądali na ludzi odnoszących sukcesy, ale z tego, co widział Irwin, nie byli dla siebie odpowiedni.

— Jestem pełny! — stwierdził Luke, przez co Ashton spuścił wzrok na swoją miskę z Special K i uświadomił sobie, że nawet nie podniósł łyżki, ale nie był już głodny.

— Dobrze. Teraz możemy iść — odparł, po czym wstał ze swojego miejsca i wyciągnął rękę w kierunku Luke'a. Chłopak przewrócił oczami, ale złapał ją, niemiłosiernie się rumieniąc.

— Dlaczego to ja muszę być dziewczyną w tym związku? — jęknął Hemmings, nawet nie będąc świadomym tego, że wcale nie szli w stronę drzwi.

— Hej, chciałem tylko powiedzieć, że nie damy rady przyjść na kolację. — Ashton zignorował spojrzenie, które Luke z pewnością mu posyłał i zamiast odejść, wpadł na osobę, której próbował uniknąć.

— Cóż, jeśli nie chcesz przychodzić, to nie mogę cię zmusić, ale jeśli ty chciałbyś przyjść... — odezwał się Ryan, przenosząc wzrok na Luke'a. — Bardzo miło byłoby cię zobaczyć.

Ashton popatrzył na Luke'a, który bardzo widocznie był chętny do pójścia.

— Nie wiem. Chyba lepiej będzie, jeśli zostanę z Ashtonem — odpowiedział, a na twarz Irwina wkradł się uśmiech. Zniknął tak samo szybko, jak się pojawił.

— Nonsens — zaprzeczył Ryan. — Nic ci nie będzie. Przedstawię cię rodzinie. Na pewno wszyscy chętnie poznają nowego chłopaka małego Ashy'ego.

Luke wodził wzrokiem między dwoma chłopakami, nie mogąc wydusić ani słowa. Ashton doskonale wiedział, że naprawdę chciał iść. Widział to w jego oczach. Ale wiedział, że Luke zawsze wybrałby jego ponad fantazyjną kolacją.

— To nic, skarbie, możesz iść — stwierdził Ashton, na co Hemmings ponownie się zarumienił.

— Świetnie! A więc ustalone. Przyjdziesz — przerwał im Ryan, po czym złapał Luke'a za ramię i odciągnął go od Ashtona.

Chłopak z kręconymi włosami czuł, jak gotuje się w nim krew przez zachowanie jego brata, ale kiedy Luke niepewnie na niego zerknał, nie mógł się nie uśmiechnąć. To nie tak, że uznał sytuację Luke'a za niefortunną. To było coś zupełnie przeciwnego. Byli w Rzymie i chociaż on chciał sobie odpocząć, Luke chciał doświadczyć nowej kultury, odkrywać nieznane i zobaczyć to, czego mógł już nigdy więcej nie ujrzeć. Ashton to rozumiał. Tak więc, gdy samotnie wracał do swojego pokoju, nie był zły, a w każdym razie nie na Luke'a. To było coś dobrego. Nie miał nic na dzisiaj zaplanowane i chciał tylko spać. W przeciwieństwie do swojego najlepszego przyjaciela Ashton nie lubił wstawać rano — był tym typem faceta, który spał do południa, a później narzekał, że jest za wcześnie.

Położył się na łóżku i zamknął oczy. Czuł się, jak dziecko pozbawione miłości, na którego ktoś w końcu zwrócił uwagę. Zaśnięcie nie zajęło mu zbyt długo.



☁️



               Obudził się kilka godzin później, wypoczęty, ale też znudzony. Potrzebował swojego najlepszego przyjaciela, lecz Luke'a nigdzie nie było. Nie był w pokoju i wydawało się, że nie ma go również w hotelu.

Ashton westchnął i przymknął powieki, ponownie zapadając w sen. Nie był już zmęczony, ale to zdecydowanie było lepsze niż oglądanie filmów, których i tak nie rozumiał.

Kiedy ponownie się obudził, było o wiele później, a słońce już zachodziło. Podekscytowany rozejrzał się po pokoju, szukając pewnego jasnowłosego anioła. Jednak go nie znalazł. Nawet nie wyglądało na to, by wrócił do pokoju.

Ashton był naprawdę zirytowany. To wszystko wina Ryana. Gdyby nie ta głupia kolacja, kazałby swojemu najlepszemu przyjacielowi leżeć obok niego w łóżku. Zamiast tego był sam, nie mając nic do roboty. Co prawda, miał jakieś opcje, ale nie podobały mu się. Nie miał zamiaru ponownie zasypiać. Nie był ani trochę zmęczony. Więc postanowił zrobić jedyną rzecz, którą mógł — podszedł do plecaka swojego najlepszego przyjaciela, wyjął laptopa i ładowarkę (na wypadek, gdyby był rozładowany), a następnie zaczął przeglądać historię, dopóki nie znalazł tego, czego szukał. Gejowskiego porno.

Był nie tylko trochę napalony, ale również ciekawy, jakiego rodzaju porno interesuje jego najlepszego przyjaciela. Czy miał fetysz tatusia? Młodzi chłopcy? Owłosieni mężczyźni? Hetero? Bandyci? Z jakiegoś powodu był niesamowicie ciekawy.

Kliknął pierwszy link i poczekał, aż film się załaduje. Aktorzy wyglądali na młodych, przynajmniej na studiach. To zbytnio go nie zainteresowało. Nie był fanem nudnego porno. Zamknął okno i kliknął następny link, czekając, aż się włączy. Zaczął się od dwóch facetów, którzy się pieprzyli. To okno również zamknął. Nigdy nie lubił, gdy porno zaczynało się już w trakcie seksu.

Był bardzo wybredny, jeżeli chodziło o filmy pornograficzne, a wybory jego najlepszego przyjaciela zbytnio go nie ciekawiły, dopóki nie kliknął linku na samej górze historii. Był to film BrokeStraightBoys, w którym biseksualny chłopak i bardzo atrakcyjny „hetero" chłopak uprawiali seks. Przewinął ich rozmowę i żarty o rzeczach, które go nie interesowały. Nie obchodził go ich wiek (wyglądali na wystarczająco dorosłych), a ich orientacja nie była jego sprawą. Dopóki uprawiali seks, było dobrze.

Oboje rozebrali się ze wszystkiego, oprócz swojej bielizny, przez co Ashton się rozluźnił. Chłopak po lewej miał idealnie wyrzeźbioną twarz i według Irwina, był uroczy, ale nie aż tak bardzo, jak gorący gość po prawej... Um, Logan. Jego brzuch był płaski i niewyrzeźbiony, ale był naprawdę piękny.

Ashton pogłośnił dźwięk w laptopie Luke'a i poczuł, jak jego członek twardnieje, gdy osoby na ekranie zaczęły się całować. To nie trwało zbyt długo, ale było naprawdę seksowne. Przez to zaczął myśleć o Luke'u i o tym, że być może będzie musiał go pocałować dla dobra ich sekretu. Ta myśl niemal od razu go przeraziła.

Kiedy wrócił do rzeczywistości, drzwi pokoju się otworzyły, a przez nie wszedł szczęśliwy Luke, powoli się rozbierając. Gdy dotarł do łóżka, nie miał już koszuli, a spodnie opadły mu do kostek. Tak samo, jak piękny chłopak w filmiku, nie miał mięśni brzucha, ale jego twarz wszystko wynagradzała.

— Uch. Dlaczego masz mojego laptopa? — spytał, a Ashton powoli wyciszył dźwięk, gdy w filmiku zaczęło robić się bardziej agresywnie, bo nie chciał, by Luke usłyszał jęki z jego słuchawek.

— Gdzie byłeś? — spytał, zamykając okna. — Cały dzień na ciebie czekałem.

Luke rzucił się na łóżko i oparł głowę na klatce piersiowej Ashtona, by zerknąć na ekran komputera, jednak Irwin zdążył już zalogować się na Netflixa i kliknąć przypadkową propozycję.

— Po obiedzie trochę chodziłem po mieście z twoją rodziną.

— Czyli zaniedbałeś mnie dla mojego zarozumiałego brata i dziwnych wujków? — W tonie Ashtona dało się usłyszeć nutę wyrzutu, co pokazywało, że zależało mu bardziej, niż chciał przyznać.

— Tak? Nie. Może — wypalił Luke. Nie wiedział, jak szczerze odpowiedzieć na to pytanie, by nie wyszło na to, że wystawił swojego najlepszego przyjaciela.

— Świetnie. Po prostu idealnie — odparł Ashton, po czym wstał z łóżka i ruszył do łazienki. — Idę wziąć prysznic.

— Co? Czekaj. Właśnie miałem to zrobić — zaoponował Luke, ale na nic. Ashton był zdenerwowany, a kiedy był zdenerwowany, nie dało się z nim porozumieć.

— To możesz do mnie dołączyć. — Westchnął i wywrócił oczami, wchodząc do łazienki.

— C-czekaj... Mówisz poważnie?

— NIE!

W całym pokoju rozległo się echo trzaskania drzwiami, a Luke został sam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro