Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 7 ~

~QUENTIN~

_____________
Oikawa Tooru
: To ... To niemożliwe ! Σ(°△°|||)

Quentin Kato : ?
Oikawa Tooru
: Q-Chaaaan!  \(º □ º l|l)/  (☆ω☆)
Quentin Kato : -_-
Quentin Kato : Nie nazywaj mnie tak
Oikawa Tooru : Q-chaaaan!! AAAAAAA!  ☆*:.。.o(≧▽≦)o.。.:*☆
Quentin Kato : ...
Oikawa Tooru : Odpisałeś !!! (╯✧▽✧)╯
Oikawa Tooru : Jestem taki szczęśliwy ! o(≧▽≦)o
Oikawa Tooru : Aaaa!! *piszczy z radości *ヽ(>∀<☆)ノ

Quentin Kato : Chyba tego żałuję...  
Oikawa Tooru : *szlocha* Czemu tak niemiło ?
( ಥ ʖ̯ ಥ)

Ustawiono pseudonim użytkownika Oikawa Tooru jako Dziecko specjalnej troski.

Dziecko specjalnej troski : Ty powinieneś być specjalnej troski... ! Specjalnej troski o mnie ! Jakby nie patrzeć, to ja dziś krwawiłem ! 。・゚゚*(>д<)*゚゚・。
Quentin Kato : Właściwie ... jak to się stało ? Zaryłeś twarzą w słup czy potknąłeś się o sznurówki ?
Dziecko specjalnej troski : uuu ... Ktoś tu się martwiiiii ❤ (ɔˆз(ˆ⌣ˆc)
Quentin Kato : ...

Quentin Kato :  A może po prostu mnie to ciekawi ?
Quentin Kato : idioto xd

Dziecko specjalnej troski ustawił Twój pseudonim  jako Q-chan.

Q-chan : Ech...
Dziecko specjalnej troski
: ❤

Dziecko specjalnej troski zmienił kolory czatu.

Q-chan : To dowiem się co się stało ?
Q-chan : btw .. czemu zielony ?

Dziecko specjalnej troski : zielony pasuje mi do tej konwersacji \(^▽^)/
Dziecko specjalnej troski : przypomina mi twoje oczy ! ('。• ᵕ •。') ♡
Dziecko specjalnej troski : Serio się tak martwisz ?(。・//ε//・。)

Dziecko specjalnej troski : to takie urocze !(≧◡≦) ♡
Dziecko specjalnej troski : co to znaczy "btw" ? ( ' ▽ ' )
Dziecko specjalnej troski : hyym?
Dziecko specjalnej troski :Q- chan ?
(。•́︿•̀。)

 Ustawiłeś(aś) ikonę emoji jako 👽

Q-chan : btw - By the way - inaczej "a tak z innej beczki "  czy "po drodze", "przy okazji" , "swoją drogą"
Q-chan : uzyskam odpowiedź ?
Q-chan : na moje pytanie?
Dziecko specjalnej troski : Ten kosmita jest idealny ! (*'▽'*)

Q-chan : ... lubię kosmitów , ale gdi!  Odpowiedź sama mi się w umyśle nie pojawi !
Dziecko specjalnej troski : "gdi" ??(・・ ) ?
Q-chan : Tooru!
Q-chan : nie zmieniaj tematu !
Dziecko specjalnej troski : Iwa-chan uderzył mnie piłką w twarz, bo za mało się skupiałem na grze... .・゚゚・(/ω\)・゚゚・.
Dziecko specjalnej troski : To urocze ...(ノ*゚▽゚*)

Q-chan : ... ? wut?
Dziecko specjalnej troski : Nazwałeś mnie po imieniu ! (⁄ ⁄>⁄ ▽ ⁄<⁄ ⁄)

Dziecko specjalnej troski ustawił Twój pseudonim  jako Słodziak♡.

Słodziak♡ : przegiąłeś..
Dziecko specjalnej troski :  Ale Q-chan!(ᗒᗣᗕ)՞

Usunąłeś(aś) swój pseudonim.

Dziecko specjalnej troski :  hej ! A ja jakoś się nie obraziłem za nazwanie mnie dzieckiem specjalnej troski ! (ᗒᗣᗕ)՞
Dziecko specjalnej troski : To nie fair!
(ᗒᗣᗕ)՞

Usunąłeś(aś) pseudonim użytkownika Oikawa Tooru.

Oikawa Tooru : Q-chan?
Quentin Kato : co?
Oikawa Tooru : Dziękuję , jestem naprawdę szczęśliwy
...

Ustawiono pseudonim użytkownika Oikawa Tooru jako Dziecko Szczęścia.

 Dziecko Szczęścia  ustawił Twój pseudonim  jako Q❤.

Q❤  : Branoc xd
Ps: gdi - god dammit -  cholera
Dziecko Szczęścia : Dobranoc ♡ ( ̄З ̄) (づ ◕‿◕ )づ
Ps: podoba mi się ta piosenka
乁( • ω •乁)
_______________

Patrzyłem chwilę na jasny  ekran  telefonu, który oświetlał część pokoju zatopionego w ciemnościach . Była już trzecia w nocy , gdy kapitan drużyny Aobajōsai w końcu zobaczył , że zdobyłem się na to , by mu odpisać ...  Westchnąłem cierpiętniczo i mocniej otuliłem się kocem. Leżąc w ciepłym łóżku i pod okrywą nocy pisząc z tym idiotą ,zrozumiałem parę rzeczy... Co prawda nadal nie byłem pewny czy żałuję tego co zrobiłem, ale patrząc na te wszystkie , z pozoru głupie i częściowo bezsensowne , odpowiedzi bruneta , miałem ochotę uderzyć głową w mur... Szczególnie dlatego, że ciągle używał tych zbędnych emotek i zamiast normalnych odpowiedzi stosował taktyki typowego podrywacza, który chce rozkochać w sobie dziewczynę poprzez nadmierne irytowanie jej - co dla mnie jest kompletnym idiotyzmem...  Czułem, że nie dojdę z nim do jakiegokolwiek porozumienia... Z drugiej strony jednak,  jakaś część mnie w głębi duszy śmiała się z tej konwersacji.
- Powiadasz , że kolega przywalił ci piłką ? - zaśmiałem się pod nosem i ściskając telefon oddałem się w objęcia morfeusza.

***

Przeklinając się w myślach za bezsensowne rozmowy po nocach, skutkujące jedynie kompletnym niewyspaniem, ledwo żywy przyjmowałem odbicia Sugawary. Mimo tego, że trening dopiero się rozpoczął, ja już czułem się jak siedem nieszczęść... po meczu pięciosetowym... i biegu po górach . Dzisiejszy dzień nie był dla mnie łaskawy w żadnym stopniu. Najpierw zepsułem budzik i tym samym zaspałem, potem musiałem pędzić na autobus, który oczywiście odjechał na moich oczach, następnie spóźniony dotarłem do szkoły po długim sprincie, przez co o mało nie wyzionąłem ducha... Można było się spodziewać, że wpadając do klasy, piętnaście minut po dzwonku... W dodatku do klasy faceta z historii, który szczerze mnie nienawidzi... Nie skończy się to dobrze. I tak na koniec ciężkich paru godzin, podczas których obdarzono mnie zaprawdę "piękną" oceną, trafiłem tutaj... Do ogromnej sali , gdzie próbuję oszukać przeznaczenie i nie skończyć omdlały na podłodze. Moje fatalne samopoczucie, nie mogło zatem umknąć oczom mamy Karasuno.

- Q, jeśli źle się czujesz, możemy przerwać - powiedział nazbyt spokojnie, wyczułem dokładne maskowanie zamartwionego tonu. Odkąd zawarliśmy umowę, która zobowiązywała go do zachowania choć trochę większej obojętności w sprawie mojego stanu zdrowia, chłopak z całych sił stara się ukryć, że naprawdę się martwi. W odpowiedzi tylko westchnąłem i odbiłem dołem lecącą w moją stronę piłkę. Oczywiście nie zapomniałem o odpowiednim ustawieniu rąk czy precyzyjnie wymierzonej sile, więc wróciła do właściciela pod idealnym kątem do odebrania górą. Zrezygnowany Kōshi tylko ponowił podanie. Jego brązowe oczy świdrowały każdy mój ruch, bez problemu mogłem odczytać, że ani trochę nie podoba mu się to co robię.  

Trening trwał w najlepsze, po skończonej rozgrzewce, zaczęły się prawdziwe nauki. Od jakiegoś czasu staramy się dokładnie opanować kombinację bazującą na zmuszeniu przeciwnika do gorączkowego myślenia, gdy nasz wystawiający ma szansę podać do jednego z czterech atakujących, gotowych do wyskoku. Oczywiście najpierw, tego typu ataku, uczył się tylko pierwszy skład... Mogłem zatem pomarzyć, że trener zgodzi się, bym brał w tym udział, dlatego gdy inni słuchali wskazówek, ja starałem się do czegoś przydać. Kiedy nie miałem nic do roboty ćwiczyłem z Yamaguchim. Co prawda, na nic mi to było potrzebne, bo chwile gdy wchodzę na boisko są zaprawdę "długie" , więc czasami nawet nie mam szansy wykonać serwu... Jednak widząc desperację tego chłopaka, czułem, że muszę mu pomóc. Tadashi też pojawia się na parkiecie tak często, że można po prostu znienawidzić człowieka o wdzięcznym nazwisku Ukai ... Uśmiechnąłem się lekko do piegowatego i skinieniem pokazałem, by spróbował jeszcze raz. Biedak nie umiał w siebie uwierzyć, a po tym jak, w jego mniemaniu, zawalił szansę, którą otrzymał na ostatnim meczu z Aobajōsai, czułem, że trudno jest mu się podnieść z popiołów. Piłka kolejny raz uderzyła o siatkę. Widziałem depresyjne stany w jego oczach.

- Nie przejmuj się - swoimi ledwo żywymi mięśniami twarzy, odwaliłem coś na kształt uśmiechu. - Ja też miałem spory problem z serwowaniem- dopowiedziałem po chwili beznadziejnej ciszy, która utrzymała mnie w przekonaniu, że takie gadki jak: "następnym razem będzie lepiej, dasz radę" ; nie pomagają za bardzo - Większość z tych starych pierników - wskazałem na trzecioklasistów - Mogą ci potwierdzić, że ni jak nie umiałem porządnie zaserwować - prychnąłem pod nosem na wspomnienie moich pierwszych żałosnych prób. - Przychodząc tu z gimnazjum nawet nie umiałem porządnie odbić piłki.. - właściwie, głównym powodem był brak siły i problemy po operacji... W końcu przed tym wszystkim idealnie przebijałem. Można powiedzieć, że szło mi nawet lepiej niż Oikawie... Kurde! Gdybym nie wyszedł z formy skopałbym dupę temu idiocie...  Jednak wolałem skupić się na głównej idei mojej wypowiedzi - Na moich pierwszych zawodach zawaliłem wszystkie ...

- Wszystkie!? - Yamaguchi wyraźnie nie dowierzał. Nie dziwie mu się, tak jak i reszta pierwszaków nasłuchał się o mych "niezwykłych wyczynach"... Obiecałem sobie, że kiedyś zemszczę się na Sugawarze i Sawamurze... - Ale przecież wygraliście!

- Taaa... ale na pewno nie dzięki mojej beznadziejności - nie byłem pewny co oni im nagadali, ale jedno było 100% pewne. Tamten mecz był moją pierwszą porażką. Pamiętam to jakby to było wczoraj... Na samym początku o mało co nie zemdlałem na widok naszych przeciwników... Uwzględnijmy fakt, że miałem w tedy zaledwie 155cm wzrostu... Przegraliśmy pierwszy set 6:25 ... Co było głównie moją winą i moich dziwnych... przedsięwzięć. Cóż, chyba każdy wykorzystał by moment do wbicia punktu, gdy twój przeciwnik leży na posadzce z zaoraną twarzą. Nie polecam randek buzi z podłogą! Kończą się tragicznie! Albo chociażby sytuację gdy uderzyłem głową o słupek czy zaplątałem się w siatce. Żeby tego było mało... Raz zanurkowałem i trafiłem makówką w barierkę, albo zupełnie przypadkiem prawie zostałem zmiażdżony przez naszego ówczesnego kapitana, kiedy wpadłem mu wprost pod nogi... W dodatku najpiękniejszym elementem tego występu okazała się być chwila, gdy dostałem w twarz z podkręconej piłki...  - W każdym bądź razie zostałem wycofany z pierwszego składu...

- CO!? - jego oczy przypomniały talerze. Serio muszę się dowiedzieć jakie bajki o mnie rozpowszechniali ci skończeni głupcy.

- Żeby do niego powrócić zmuszony byłem zrobić ze sobą porządek. Ćwiczyłem od świtu do nocy , w myślach mając tylko jedno... Musiałem upaść, by spróbować się podnieść...
Tadashi, nie możesz się teraz poddać, jesteś już bliski powstania...

***
_____________
Dziecko szczęścia : Gdzie jesteś?!  (╬ Ò﹏Ó)
Dziecko szczęścia : Już prawie 22!  (・`ω'・)
Dziecko szczęścia : Q-chan!!  ((╬◣﹏◢))
Dziecko szczęścia : Martwię się!(T▽T)
Dziecko szczęścia : Czekam na ciebie! (⇀‸↼‶)


Q❤ : Czekaj... co!?
Dziecko szczęścia : No to! σ( ̄、 ̄〃)
Q❤ : Ale, że jak na mnie czekasz?
Dziecko szczęścia : No  stoję tam gdzie się spotkaliśmy ostatnio w drodze do domu! ( ̄~ ̄;)
Q❤ : ...
Q❤ : Odbiło ci?
Q❤ : Ile już tam czekasz?

Dziecko szczęścia : Może jakąś godzinę.. Albo 3.. ╮(︶▽︶)╭
Q❤ : Idź do domu...

Dziecko szczęścia : Czemu!? Σ(°△°|||)︴
Q❤ : Bo mam jeszcze pół godziny drogi przed sobą...

Dziecko szczęścia : Jedziesz autobusem? ( ̄. ̄;) ?
Q❤ : Idę na piechtę xdd

Dziecko szczęścia : CO!? Jest ciemno! (°ㅂ°╬)
Dziecko szczęścia :Nie możesz tak sam wracać do domu! (」゜ロ゜)」
Q❤ : Robię tak od blisko 3 lat ;p

Dziecko szczęścia : ... gdzie jesteś?
Q❤ : Idź do domu...

Dziecko szczęścia : gdzie?
Q❤ : Koło apteki...

Dziecko szczęścia : Zaraz tam będę...
_______________

Lekko spanikowałem, nie byłem nawet przygotowany na to, że ten idiota wykombinuje coś takiego... Co prawda, ma rację, że wracanie do domu o tak późnej porze.. samemu... i jeszcze idąc kawałek przez las... Nie jest zbyt rozsądne... W dodatku padam na twarz i mam ochotę zamieszkać pod mostem... I jest tak cholernie zimno... Jakie siły zmusiły go do stania, przez blisko trzy godziny, na mrozie i czekania, aż łaskawie wrócę? Przecież to kompletnie idiotyczne.. Miał od szkoły do domu góra dziesięć minut... Od tamtego miejsca właściwie jakieś pięć minut... Dreptałem dalej moim powolnym chodem cierpiętnika. Wgapiony w swoje rozklekotane szare tenisówki. Swoją drogą powinni taki dodać taki rodzaj chodzenia w simsach. Moje postacie byłyby takie realistyczne. Nim się obejrzałem przeszedłem kolejne dziesięć minut w ciszy i narastającym zmęczeniu...

- Q-chaan! - stanąłem jak wryty...  Podniosłem głowę, a przede mną iście znikąd pojawił się nie kto inny jak Oikawa Tooru... Oddychając ciężko, przybrał pochyloną pozę i trzymając ręce na kolanach próbował doprowadzić się do ładu... Kiedy doszło do mnie, że biegł ten cały czas od naszej dzielnicy .. tutaj... I zajęło mu to nie mniej niż sześćset sekund... Coś we mnie pękło... Cholera, jak można być takim szybkim... - Q-chan... - nadal ledwo dysząc, wyprostował się i spojrzał w moje oczy. Uśmiechnął się lekko, by następnie... ZAMIENIĆ SIĘ WE WŚCIEKŁĄ MATKĘ - Odbiło ci!? Nie możesz pójść na autobus jak normalny człowiek!?

- Jak widzisz, nie jestem normalny... plus... Ty mnie pouczasz? - uniosłem jedną brew w górę i ze stoickim spokojem wpatrywałem się w rozgniewaną twarz bruneta.

- A.. a żebyś wiedział... - zapadła cisza, oboje patrzyliśmy na siebie z małą irytacją, lecz w głębi duszy znajdowaliśmy się w stanie, który nie zwiastował wielkiej kłótni - Zimą też tak wracasz?  - jego ton zmienił się nie do poznania... Jeszcze przed chwilą darł się jak głupi, a teraz jest poważnym, starszym kolegą, który chce pomóc.

- Nie lubię jeździć busami - przewróciłem oczami i ruszyłem dalej. Przez tą chwilę odpoczynku, każdy postawiony krok wydawał się być jeszcze większym wyzwaniem... Westchnąłem zrezygnowany... Chłopak szybko zrównał się z moim tempem, przez ten szaleńczy bieg, też był wykończony.

- A co to ma do rzeczy? Nie chcesz być szybciej w domu? - nie odrywał ode mnie wzroku. Jakbym był największą zagadką, nie małym sekretem... Czymś co intryguje go bardziej niż paranormalne zjawiska... Ta, przeglądałem jego profil... Takiego zapaleńca jeszcze nie spotkałem. Wszystkie możliwe stronki zgadzające się z istnieniem życia pozaziemskiego, były przez niego lajkowane po stokroć.

- Lubię chodzić... - burknąłem i schowałem nos  w kołnierzu bluzy. Było naprawdę okropnie zimno. Wpatrzony we własne buty nawet nie zauważyłem gdy chłopak poczynił najgłupszą rzecz na świecie. Nawet nie pytając mnie o zdanie wziął sobie moją torbę i gdy zarzucał ją na ramię, wymienił się ze mną, podając mi swoją bluzę. Miałem ochotę go walnąć i wydrzeć się, że nie mam zamiaru uczestniczyć w tak niedorzecznej transakcji... Jednak siła przetrwania i potrzeby ciepła była silniejsza...

__________________________________________________________________________

Heloł! Powracam do was świeżo po obejrzeniu tych paru odcinków 3 sezonu... Cóż chyba pobiłam rekord i tej książki nie było dłużej niż TNO ... no cóż... tak bywa...
co tam się dłużej rozpisywać... Powracam, a na dodatek dodaję te zrąbane formy jakimi są wiadomości (zaskakująco często występują one w fanfikszjonach  o temacie Oikawa x oc ... heh ) (⌐■_■)

~~ HENRYK (siatkarzem będący) ( ̄ε(# ̄)

(/o^)/ °⊥ \(^o\)






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro