~ 5 ~
~OIKAWA~
Wykańczający trening dał mi się mocno we znaki. Bolące nogi ledwo niosły mnie na przód, a zmęczone ręce delikatnie ściskały pasek torby, jakby z obawy przed wielkim urazem. Wzdychałem cierpiętniczo, gapiąc się przed siebie. Była może 19, a już miałem ochotę położyć się spać i nie kiwnąć palcem u stopy do rana. Czasami rzucałem okiem na mojego przyjaciela, który szedł tuż obok, jednak myślami nadal błądziłem wśród zielonych oczu. To dziwne, jak zwykły chłopak, którego praktycznie nie znam, mógł namieszać w moim życiu. Nidy dotąd nie czułem tak nieodpartej potrzeby poznania innej osoby. Chciałem... Musiałem wiedzieć o nim więcej.
-Śmiecioikawa!? Co się z tobą dzieje ?Halo? - Iwa-chan zaczął machać mi przed twarzą rękami. Wytrącony z rozmyślań, po chwili zrozumiałem, że coś do mnie mówi - BAKA! - uderzył mnie w potylicę z niezwykłą precyzją. Cicho syknąłem - Cholera, co jest z tobą? Od tygodnia zachowujesz się jeszcze gorzej! Nie jak kobieta z okresem! Jak kobieta z okresem i po zerwaniu!
- Nie przesadzaj, nie może być aż tak źle! - uśmiechnąłem się lekko i położyłem rękę w bolącym miejscu. Czułem jak pulsuje pod dotykiem. Iwaizumi jest naprawdę brutalny! W odpowiedzi spojrzał na mnie z zamiarem ponownego uderzenia, jednak coś go powstrzymało.
- Ciągle jesteś roztargniony, nie uważasz na meczach, jakbyś był zupełnie w innym miejscu! A ostatnio serwując, przywaliłeś piłką w słup i prawie wybiłeś sobie resztki mózgu - warknął, jednak w jego głosie można było usłyszeć ciutkę troski.
- O! Iwa-chan! Przejmujesz się mną? - zachichotałem i przygotowałem się na następny cios, który wbrew temu co zakładałem, został wymierzony w ramię.
- A ty co? Wielki król się zakochał? - zadrwił. Popatrzyłem na niego z ogromnym zdziwieniem... Ja? Zakochany? To... Znaczy, już kiedyś niby byłem zauroczony w paru dziewczynach, przecież chodziłem na randki, trzymałem za rękę, a nawet robiłem nieprzyzwoite rzeczy... Ale żeby czuć tak dużo do jakiejś osoby? Zawsze powtarzałem, że siatkówka jest na pierwszy miejscu - to tak zazwyczaj kończyły się moje związki. Roztargniony? Nieuważny? Myślami błądzę w obłokach? Cięgle myślę o nim... Ale... Nie! To nie tak! Albo... - O kurde. Trafiłem w sedno. - Iwaizumi był równie zdumiony, co ja.
- Tak... To znaczy NIE! Nie, nie! Ja po prostu... - zacząłem się szybko tłumaczyć, czując, że chyba się rumienię. Co się ze mną dzieje? Zacząłem się nerwowo śmiać i w akcie desperacji spojrzałem za siebie, szukając jakiegokolwiek ratunku, a to co ujrzałem zwaliło mnie z nóg. Stanąłem jak wryty i z szeroko otwartymi ustami patrzyłem jak obiekt moich rozmyślań idzie tuż za nami. Znów nie miał na sobie mundurka, co podkreślała kolejna, za duża bluza, tym razem szara z nadrukiem jelenia. Wzrok miał utkwiony w telefonie, najwyraźniej z kimś pisał. Jego włosy były w większym nieładzie niż zwykle, pewnie przez wiatr, który towarzyszył dzisiejszemu dniu. Gdy wyczuł mój wzrok na sobie podniósł twarz i pozwolił, bym skrzyżował spojrzenie z zielonymi oczami. Przełknąłem ślinę, a na usta wyszło, pierwsze, co wpadło mi na myśl - A ty co? Śledzisz nas? - gdy tylko wypowiedziałem te słowa, pożałowałem. Zabrzmiałem jakbym chciał go odepchnąć, zrazić do siebie. Skończony, arogancki dupek... W dodatku niezwykle głupi.
- Yy... Nie? Czemu maiłbym to robić? - uniósł jedną brew ku górze i spojrzał na mnie z wyraźnym skrzywieniem, jakby chciał podkreślić, że rozmawia z idiotą. Jego głos znów odbił się echem w mojej głowie, pozostawiając kolejny niezmywalny ślad.
- Więc co tu robisz, kruku? - ukrywałem się pod wredną maską, jednak w środku czułem ból. Nie chciałem przybrać takiego tonu, jednak ta część mnie - którą skrywałem przed ludźmi - chciała się schować w cieniu i pozostać tam do końca. Nie mogę od tak ujawniać swoich słabych stron przeciwnikowi! Prawda...?
- No nie wiem, mieszkam w okolicy? - prychnął. Mówił jakby chciał odepchnąć moje ataki. Wrogie ciosy, których nie chciałem zadawać. - Jak wam to tak bardzo przeszkadza, mogę iść przodem - skrzywił się i wyprzedził nas, by chwilę potem znów rozpocząć swój spacer z komórką. Patrzyłem na jego plecy, na barkach dźwigał czarny plecach z ogromem różnych naszywek. Tu logo zespołu, tam śmieszny napis. Jednak najbardziej rzucił mi się w oczy znaczek NASA i mały brelok z kosmitą, przyczepiony do jednej z kieszeni. Serce zabiło mi mocniej... Czyżby on też... Kolejne mocne uderzenie - tym razem kopnięcie w plecy.
- Mówiłem, gorzej niż kobieta z okresem - warknął pod nosem Iwa-chan, gdy ja zwijałem się z bólu.
- To nie moja wina! - jęknąłem bliski sztucznego płaczu - Zresztą... Co z tobą? Wróg jest w okolicy, a ty nic? - mówiłem ściszonym głosem, tak, by popielatowłosy mnie nie usłyszał.
- Wróg? - kolejna osoba patrzy na mnie jak na kompletnie pozbawionego rozumu - Bardziej mi przypomina tego chłopaka, co w poniedziałek uciekał przed jedną z dziewczyn z naszej klasy - odrzekł beznamiętnie.
- SERIO GO NIE POZNAJESZ!? PRZECIEŻ TO JEDEN Z ZAWODNIKÓW KARASUNO! - podniosłem głos, by potem zastygnąć i modlić się w duchu, że niski chłopak nie zareaguje. Na moje szczęście, chyba nas ignorował.
- Tak? - spytał mój przyjaciel z wyraźnym niedowierzaniem - Więc po kiego grzyba jest tutaj? Tamto liceum jest oddalone o jakąś godzinę stąd. Bezsensowne jest dojeżdżanie tak daleko, skoro ma się szkołę pod nosem - mruknął nadal nieprzekonany. Muszę przyznać, że mówił całkiem sensownie, jednak nie rozwiał pytań, które latały w moim umyśle, wręcz stworzył ich więcej.
Gdy doszliśmy do rozwidlenia ulicy, pożegnałem się z przyjacielem i udałem się w dalszą, samotną już, podróż. Ku mojemu zdziwieniu, Q-chan dalej szedł przede mną, co dziwniejsze zmierzając w kierunku mojego domu. Dokładnie obserwowałem jego poczynania... W pewnym sensie mógłby poczuć się śledzony... Cholera! Powinienem odpuścić! To zachodzi za daleko!
Jednak nie potrafię! Ciekawość to pierwszy stopień do piekła! Nagle chłopak się zatrzymał, a ja, przez roztargnienie, oczywiście na niego wpadłem.
- A ty co? Śledzisz mnie? - normalnie poczułbym się nieswojo, gdyby nie fakt, że próbował naśladować mój ton głosu. Tego zupełnie się nie spodziewałem.
- Yy... Nie? Czemu maiłbym to robić? - odparłem z zawadiackim uśmieszkiem, próbując powiedzieć to w ten sam sposób co on. Chłopak cicho prychnął, jednak mogłem dostrzec mały uśmiech na jego twarzy. Był taki... uroczy.
- Nosz cholera... - jęknął. Dopiero teraz zauważyłem, że siłuje się z niską bramką, dopasowaną do drewnianego, białego płotu. Zacząłem szybko analizować fakty, a gdy zdesperowany chłopak poddał się i po prostu przeskoczył nad drzwiczkami doszło do mnie coś co zmiażdżyło mój wyczerpany umysł. Szybo przeleciałem wzrokiem dom, do którego się kierował. Najdziwniejszy w całej okolicy, zachowany w czysto europejskim stylu, pomalowany na niebiesko - dom, który mijałem codziennie, który zawsze mnie zadziwiał, który położony był o dwie parcele dalej niż mój własny kąt.
- TY... TY... MIESZKASZ TUTAJ!? - wykrzyknąłem, nim zdążyłem pomyśleć.
- No przecież mówiłem - obrócił się w moją stronę z brzękiem kluczy, które trzymał w ręce. Sprawnie przekręcił jeden z nich w zamku drewnianych drzwi i zniknął mi z oczu, wchodząc do środka.
Ledwo wszedłem do domu i już popędziłem do kuchni. Wiedziałem kogo tam zastanę.
- Okaasan ! - wydarłem się, ledwo łapiąc oddech. Biegłem tu jak najszybciej się dało, nie zważając na to, że moje mięśnie odmawiają posłuszeństwa. Musiałem wiedzieć, musiałem zapytać.
- Tooru! - moja wystraszona matka, o mało co nie zbiła talerza, który właśnie starannie myła - Co się stało!? - jej zmartwiony wzrok i przerażony głos od razu rzuciły mi się w oczy.
- Nic, nic... - zacząłem ją uspokajać - Chodzi o to, że mam ważne pytanie!
- Dziecko, nie strasz mnie tak! Na zawał zejdę!* - odetchnęła z wyraźną ulgą i spojrzała na mnie porozumiewawczo, bym kontynuował swoją wypowiedź.
- Od jak dawna ktoś mieszka w tym dziwnym domu!? - zapytałem i z napięciem oczekiwałem odpowiedzi. Jak to możliwe, że nigdy wcześniej go nie spotkałem!? Mogłem chociaż ominąć go na chodniku!
- Mówisz o tym niebieskim? - potakująco skinąłem głową - Cóż... Rodzina Kato mieszkała tu jeszcze wcześniej niż my, kiedy się wprowadzaliśmy, pan Kato często pomagał nam przy podłączaniu różnych sprzętów elektrycznych. Pamiętam, że zanim ty pojawiłeś się na świecie, oni już wychowywali pierwszego syna... nie pamiętam jak miał na imię. Chyba Yamato... Rety, rety! Teraz bardzo rzadko ich spotykam! Podobno mają ciężką pracę! ... Chwila... Czy jedna z ich z córek nie chodzi z tobą do klasy? - spojrzała na mnie pytająco, jednak nie uzyskała odpowiedzi, bowiem ja już pędziłem do swojego pokoju. Usłyszałem wystarczająco dużo... Rzuciłem się na laptopa, który wręcz prosił o włączenie i od razu zalogowałem się na facebooku. Mój plan wydawał się być genialny, a zarazem banalny! Czemu przedtem o tym nie pomyślałem! Mając jego nazwisko i imię znajdę go bez problemu! ... Ta... I tu jest pies pogrzebany... Q-chan... Coś mi mówi, że nie ma japońskiego imienia na literę "Q"... Załamany uderzyłem głową w klawiaturę. I co ja teraz pocznę? Gdybym znalazł jego profil poznałbym chociaż podstawowe informacje na jego temat! Potem zgłębiłbym się w strony, które lajkuje, zapisałbym sobie jego zdjęcia, a na końcu może bym do niego napisał! ... Co jest ze mną nie tak!? Zamieniam się w jakiegoś stalkera! Czuje się jak moje fanki... Ale... Ja naprawdę muszę wiedzieć... Kim. On. Jest... Mógłbym pójść pod jego dom i zacząć śpiewać serenadę, mógłbym po prostu zapukać do drzwi... Ale cholera! Czy to nie dziwne? Przychodzi ktoś do ciebie, ktoś kogo nie znasz i pyta czy chciałbyś się z nim poznać... Uznałbym, że to jakiś psychol... Westchnąłem cierpiętniczo po raz kolejny dzisiejszego dnia. Nagle usłyszałem przychodzącą wiadomość... Wiadomość od jednej z dziewczyn z mojej klasy, która wzdycha do mnie równie mocno, jak reszta płci pięknej... Poznałem ją ze zdjęcia, ona jest przyjaciółką siostry tajemniczego chłopaka...
Naprawdę nie zajęło mi dużo czasu, by dowiedzieć się jak znaleźć to czego szukałem...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tryb psychopatycznego pedofila Oikawy uważam za włączony! Co on sobie wyobraża!? Stalkować biednego Q-chana!
Doprawdy!....
...
...
...
( ͡° ͜ʖ ͡°)
* Właśnie baka! Nerwicy dostanie, na zawał zejdzie!
~~ HENRYK (siatkarzem będący) ( ̄ε(# ̄)
(/o^)/ °⊥ \(^o\)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro