Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

EPILOG


To był na prawdę dziwny rok. 

 Nim skończyłam dwudziesty trzeci rok swojego życia, zdążyłam zakończyć przyjaźń z bliską mi osobą, wplątałam się w dziwną znajomość ze swoim idolem, oraz odnalazłam znajomego z podstawówki. Ciąg nieoczekiwanych wydarzeń, był niczym sznur, mówiąc kolokwialnie przyczepiony do mojej dupy. 

Ale, może powinnam zacząć od początku? 

Pamiętacie Luke'a Hemmings'a?

Człowieka który przed laty, był moim, prawdę mówiąc jedynym przyjacielem, jedynym oparciem i jedyną osoba która potrafiła mnie rozśmieszyć do łez. Właśnie on stał się moim wrogiem numer jeden. Tak, to zabawne, nigdy się nie widzieliśmy a zdążyliśmy zaprzyjaźnić i pokłócić się w przeciągu minionych czterech lat. Eh.

 Nigdy bym nie powiedziała, że internet aż tak zmieni moje życie. Zaprzyjaźniłam się z kimś, kto na prawdę na to zasługiwał, z kimś kto przed tym jak stał się sławny, był zwykłym szarym człowiekiem, z kimś dla którego czas nie był ważny. Jak wyglądałoby teraz jego życie? Bez sławy, zespołu, koncertów, fanów? Czy nadal odzywałby się do cichej Fray Robbie? Każdego dnia zastanawiałam się co by było, gdybym wtedy odradziła mu nagranie coveru? Tak, myślałam o nim - prawie każdego dnia, przez ciągłe cztery lata. Wmawiałam sobie, że tego nie robiłam, ale najwidoczniej moje serce chciało inaczej. 

Nie żałowałam, straconego roku z Luke'iem. 

Żałowałam, że wszystko spierdolił. 

***

Stojąc w czerwonej letniej sukience, nad udekorowanym pod kolor mojego ubrania tortem, zastanawiałam się, co takiego powinnam powiedzieć. Zdmuchnięcie świeczek i wypowiedzenie życzenia, wydawało mi się w tym momencie trudniejsze niż zwykle. Równo dwadzieścia trzy świeczki mieniły się prawie wszystkimi kolorami tęczy - to był pomysł Sary, nie pozwoliła na to, aby na torcie spoczywały, jej zdaniem nudne, przereklamowane cyferki. 

 To cudowne. Sara zdążyła wszystko idealnie przygotować - upiekła tort, przyrządziła obiad oraz zaprosiła najbliższe mi osoby. Nie prosiłam ją o to, właściwie te urodziny były czymś w rodzaju "przyjęcie niespodzianka", o którym dowiedziałam się przychodząc z pracy. Ucieszyłam się z tego, jednak najbardziej uszczęśliwił mnie fakt, że ktokolwiek o mnie pamiętał. To było dla mnie najważniejsze.

- Pomyśl życzenia, bo stoisz tak już od pięciu minut - zaśmiała się Sara, stawiając talerzyki obok tortu. 

- Ta-tak, już - odpowiedziałam, biorąc jeden wdech.

Myśl.

Co ty właściwie Fray chcesz? Nie masz marzeń? Nie masz żadnych próśb? Wycieczka, dom, lepsza praca?

A może...?

Nachyliłam się i zdmuchnęłam wszystkie świeczki. Gromkie brawa rozległy się w całym salonie. Ludzie bili brawo, a ja rozglądając się po pomieszczeniu, zrozumiałam, że nigdy nie miałam, aż tylu gości na urodzinach. Nim cokolwiek zdążyłam zrobić, Sara dorywając się do noża, zaczęła kroić pierwszy kawałek tortu.

- Em, Sara, ale może ja powinnam to pokroić? - zapytałam przyjaciółkę, której jak widać nie śpieszyło się do oddani mi noża.

- Eh, Ty to, może lepiej otwórz drzwi, bo ktoś zaczął pukać - uśmiechnęła się do mnie, wracając do swojej czynności. 

Nie słyszałam, żeby ktokolwiek pukał do drzwi, ale mimo wszystko udałam się w stronę wyjścia. Chwyciłam za klamkę, szybkim ruchem otwierając drzwi. Każdego bym się spodziewała, ale już na pewno nie tej osoby - nie w takim dniu.

- Cześć Frey! 

- Co ty tu robisz? - moja reakcja, była natychmiastowa, zanim cokolwiek pomyślałam z moich ust, słowa wyszyły same na wiatr.  

- Wszystkiego najlepszego! - Siles podał mi bukiet róż, który swoją wielkością przyćmiewał inne kwiaty jakie dostałam od znajomych. 

Lekko zmieszana przyjęłam kwiaty od Troll'a. Nie musiałam się nachylać, by poczuć ich cudowny zapach. 

- To, ten mogę wejść? - zapytał, po chwili niezręcznej ciszy jaka między nami zapadła.

- Tak, proszę, wejdź - odsunęłam się do boku, przepuszczając Siles'a, który wolnym krokiem skierował się w stronę salonu. 

Nie spodziewałam się tego, że po tym wszystkim co mu zrobiłam, przyjdzie na moje urodziny i wręczy mi kwiaty. Całą tą akcję musiała zaplanować Sara - zaprosiła go, wiedząc, że między nami sytuacja nie prezentowała się najlepiej. Odłożyłam bukiet na szafkę, na której stały inne prezenty. Sara rozdawała talerzyki z tortem gościom, a ja na moment nie wiedziałam co właściwie mam zrobić. Stałam jak słup soli, do czasu, aż  pewna rudowłosa osoba,  nie stanęła obok mnie, nachylając się nad moim uchem:

- Możemy porozmawiać? 

 Silas, wyjątkowo dobrze dziś wyglądał. Miał na sobie białą koszulę, wsadzoną w przetarte jeansy do połowy kostek. Na nogach miał białe trampki, które swoją drogą, nie były już takie białe jak przed zakupem. Włosy miał ułożone jak zwykle, czyli standardowy rudy nieład. Pasowało to do niego. Wyglądał lepiej,  zdecydowanie młodziej. 

Skinęłam głową, kierując się w stronę balkonu.Było to na moment dzisiejszy jedyne miejsce w którym można było porozmawiać na osobności. Nie był duży, ale wystarczający, by pomieścić nas oboje. Weszłam pierwsza, prosząc Siles'a przed wejściem o zasłonięcie zasłon. Zrobił to co kazałam, po czym wszedł na balkon, stając na niewielkiej odległości ode mnie. Czułam się dziwnie, nie byłam zestresowana, ale wyjątkowo niekomfortowo było mi stać w towarzystwie rudowłosego. Starałam się nie łapać z nim kontaktu wzrokowego, ale mało miejsca sprawiało, że wręcz byłam do tego zmuszona.

- Chciałbym Cię przeprosić - zaczął chłopak - Nie powinienem Cię wtedy cało...

- Przepraszam - przerwałam mu, sprawiając, że Siles na moment przestał mówić.

-Za co? - zapytał zdziwiony.

- Nie powinnam wtedy tak odchodzić. 

Siles nie do końca wiedział o co mi chodziło. Był wspaniałym przyjacielem - takim samym w podstawówce jak i po tylu latach. Nie chciałam tego wszystkiego niszczyć, nie mogłam, nie potrafiłam. 

- Nadal, nie bardzo rozumiem - powiedział rudowlosy, marszcząc brwi.

 Przysunęłam się do niego, obejmując jedną ręką jego kark, złożyłam na jego ustach długi, powolny pocałunek. 

Nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni - ale kto powiedział, że przyjaciele nie mogą być razem? Za pierwszym razem, odrzuciłam jego wyznanie, ale tak na prawdę nie mogłam sama siebie oszukać. Był wspaniałą osobą, miła, troskliwą i przede wszystkim kochaną. 

Chciałam spróbować, pokochać kogoś w realu. 

- A-ale jak to? - zapytał, przerywając pocałunek.

- Przepraszam, że cię odrzuciłam. Wybaczysz mi to? 

 Nie odpowiedział, tylko ponownie mnie pocałował. Nigdy jeszcze tak dobrze się nie czułam - Siles sprawiał, że wszystkie inne rzeczy odchodziły w odstawkę. 

Czy życzenia się spełniają?

Najprawdopodobniej tak, ale czy moje się spełni?

Czy moje życie w końcu stanie się w pełni normalne?

Spróbuję czegoś nowego i zapomnę o starych problemach.

Zaryzykuję. 

_______________________________________________

Koniec!!!

tak właśnie zakończyliśmy drugą cześć GD.

dziękuję za to, że razem skończyliśmy tą książkę. dziękuję za komentarze i gwiazdki oraz dziękuję, za wszystko co dla mnie zrobiliście. kocham was. 

teraz pozostają pytania.

Co z Luke'em, Arz, Michael'em i resztą? Jak to dalej będzie wyglądać? Czemu napisałam epilog w pierwszej osobie? Do cholery dlaczego Siles jest Troll'em?

Tego dowiecie się w następnej części GD :) 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro