25.
trollbyrne: Hej Fray!
asymx: Hej Silas, jak znalazłeś moje konto?
trollbyrne: wiesz po postach typu: "Jak wyjebać przyjaciółce która mówiąc zabieram Cię na lody, mówi, że dosłownie zabiera Cię na robienie lodów? Sara, pamiętaj Fray Robbie nie zna litości"
asymx: hah, no trochę mnie poniosło
asymx: ja serio chciałam iść na lody..
trollbyrne: to może poszlibyśmy dziś?
trollbyrne: wiesz, dawno się nie widzieliśmy i tak sobie pomyślałem
asymx: w sumie
asymx: w sumie to możemy iść
***
- Luke chodź gdzieś wyjdziemy - ręce Arzaylei owinęły się wokół szyi Hemmings'a. Na twarzy blondyna pojawił się grymas, po czym odtrącił swoją dziewczynę, wracając do swojego poprzedniego zajęcia.
Grania w Fifę.
- Nie mogę dziś - odpowiedział, rozpoczynając od nowa mecz.
- Dlaczego? - zapytała, krzyżując ręce na piersi.
- Mam dużo roboty.
Arzaylea parsknęła swoim ironicznym śmiechem, po czym z dużą powagą zwróciła się do swojego narzeczonego.
- Grasz tylko w tą durną grę. Od jakiegoś czasu masz mnie w dupie, nigdzie nie wychodzisz, o co Ci chodzi? Zgrywasz dupka czy po prostu jesteś dupkiem?
- Eh, no jutro wyjdziemy...
- Jutro to będzie futro! - fuknęła, zabierając swoją torebkę z krzesła - Dosłownie. Jutro przychodzą mi futra z Włoch.
Po czym wyszła z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami.
Luke jedynie pokręcił przecząco głową, zastanawiając się czy momentami ta słodka dziewczyna w której się zakochał to ta sama kobieta-bomba z którą na co dzień się zmierza. Czasami bywała jak anioł który został zesłany na ziemie, by się nim zająć, a czasami wydawało mu się, że mieszka z diabłem, który tylko czeka, a żeby go wciągnąć w piekielne podziemia.
Dziewczyny to dziwne stworzenia - pomyślał Luke, stopując grę.
- W sumie - podniósł się z kanapy - W sumie co ja będę, idę się najebać.
***
lucaskutas: idziemy do klubu?
cliffoconda: nie idę, nie mam czasu
***
Lukeierek: idziemy do klubu, ashton?
Asshole: słabo się czuję, nie dam rady dziś
***
Hemmingsson: Calum chociaż ty mnie nie zawiedź, idziemy do klubu?
Ryż: jeszcze się pytasz!
Hemmingsson: ale ty kierujesz, ostatnio ja kierowałem
Ryż: a myślałem, że schlam się jak knur dzisiaj, lol
***
Calum Hood nie należał do odpowiedzialnych osób, a już na pewno nie odpowiedzialnych za swoich przyjaciół, skoro sam ledwo potrafił się upilnować. Jednakże, po czterech godzinach dobrej zabawy kiedy Luke Hemmings wstąpił w stan zupełnej nietrzeźwości, oznajmił na imprezie, iż idzie włamać się do dawno zamkniętego sklepu z alkoholem. Calum akurat w takiej sprawie musiał zainterweniować. Poszedł za przyjacielem śledząc go, aż w końcu znalazł Luke'a z kamieniem w ręce, wycelowanego w stronę okna sklepu monopolowego.
- Luke to nie jest dobry pomysł!
- S-spokojna twoja s-staraa, znaczy rozczochrana, jeden chuj - wybełkotał blondyn, ledwo utrzymując się na nogach - Zaraz weźmiemy sobie trochę, eee, wódeczki i p-piękne będzie!
- Luke ty głupi cwelu! Zaraz się włączy alarm i zamiast wódeczki to ty kajdaneczki będziesz miał - warknął Hood, próbując powstrzymać Luke'a przed wybiciem szyby - Wracajmy do klubu, albo najlepiej od razu do DOMU!
-Nie jesteś moją m-mamusią, Calum ty jesteś moją mamusią? - po czym Luke zaczął się przytulać do zdezorientowanego bruneta - Moja mama miał większe cycki i większego wąsa.
- Spierdalaj - odepchną go - chodź idziemy stąd.
Ale kiedy tylko Calum się odwrócił, Hemmings nie próżnował i takim sposobem, cała szyba w jednej chwili poszła z hukiem. Żeby tego było mało, włączył się alarm, a pokaleczony od szkła Hemmings zamiast cokolwiek zrobić, zaczął się sam do siebie śmiać.
- KRETYNIE! UCIEKAMY! -krzyknął Calum, łapiąc przyjaciela za nadgarstek.
Uciekli.
Ale nie zauważyli, że kamera w samym rogu sklepu, zarejestrowała każdy ich ruch.
____________
ile mnie nie było :O
miesiąc? ogolnie sporo się u mnie działo w tym czasie i TAK MIESIAC NIE WCHODZILAM NA WATTPADA, koszmar
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro