Gastina&Lutteo 3msc #2
Luna: malowałam się na urodziny Jim, nagle weszła Ambar
A: Myślisz że spodoba się mu?
L: wstałam poprawiając ją .. myślę że kto ktokolwiek to jest powie że wyglądasz ślicznie! :)
Już dotarłam na imprezę rodzice kazali nam się trzymać razem z Ambar i razem wrócił całe i zdrowe, nagle Ambar zaczęła się rozglądać po całej sali.. ja czułam się trochę niezręcznie.
nagle zauwazyłam Simona Ambar mnie wyprzedziła i pobiegła do niego pierwsza on się spytał czy ona chce sok i że ślicznie wygląda.
ja powiedziałam tylko cześć z uśmiechem nie chcąc im przeszkadzać.. chociaż można powiedzieć że to wielkie oczy że Ambar interesuje się taką osobą jak Simon a on no nie wspomnę że jeszcze jakieś 2 miesiące temu mówił jaka to Ambar jest podła..
Nina:
Przyszłam razem z Jam, która natychmiast pobiegła do Jim składając życzenia.. ja zobaczyłam Lune, biegnąc do niej złapałam za piersi tak że gwałtownie się odwróciła. a ja wybuchłam śmiechem całując ją w policzek..
L: Nina!!
N: cześć!
L: co tak długo?
N: Jam uparła się aby mnie umalować no i jestem w ten sposób.
L: wyglądasz pięknie.
N: dziękuję.
Simon:
Zobaczyłem Ambar stojącą na moście patrząc na gwiazdy.. w sumie zawsze to lubiła.. pomyślałem żeby pójść do niej.
S: Chcesz coś do picia?
A: Nie. nie
S: Chcę cię przeprosić...
A: Czemu?
S: Nie myślałem o tobie zbyt miły sposób... teraz to się zmieniło.
A: Ja też.
S: To co wybaczysz?
A: Już dawno ci wybaczyłam.. nigdy nic do cb nie miałam.. tylko kiedy nasze relacje o wiele się poprawiły ty przepraszasz mnie dopiero teraz heh..
S: Bo coś do cb czuję!
A:Ja.. emm.. no wiesz!
S: Spokojnie, poczekam na ciebie. choć się napić/
A: Okey.
Gaston:
no to imprezka się rozkręca.. weszłem do pokoju Jim gdzie były wszystkie torby nagle którąś wziąłem szukając hajsu.. nagle weszła Nina. uśmiechając się do mnie odwzajemniłem uśmiech.
N: cześć
G: Cześć, czego szukasz?
N: Torebki.
G: Ah.. no to weź sobie.
N: Ty ją masz.
G: Ahh.. no widzisz.. masz!
N: Mama nie uczyła cię że nie można kraść.
G: no coś tak wspominała... jak widzisz jest ze mnie łopuz :D ale mam dla twojej 100 to za mało.
N: Będę głodna jeśli mi ich nie oddasz,
G: Poczekaj, oddam ci jutro, pójdziemy razem na kolacje.
N: Nie dzięki..
G: Dobra jak se chcesz.. cofam zaproszenie, ale hajs se wezme.
N: Idiota!
G: Poczekaj! Choć do tańca, wiem że uwielbiasz tą piosenkę..
N: ehh.. dobra ale 1 taniec!
G: 2 proszę, i jutro kolacja.. będę czekał przed szkołą czy tego chcesz czy nie!
N: Dobra, ale jak nie będziesz miał tych pieniędzy nie idę z tobą nigdzie..
Matteo:
stojąc przed dzwiami z kolegami czekając aż Ruda otworzy.. otwiera Jim razem Jam..
Jam: No to który jest moim bratem! Wszyscy-> Ja!!
Zobaczyłem Lune... była razem z Simonem i Ambar tylko gdzie podział się Seba?!! no szczęście że go nie ma..
M: Nie dolewaj alkoholu, bo powiem mamie!
L: Słucham? ahh.. to ty królu pawiu.
Nagle podszedł Simon pytając się czy chcę coś do picia o odpowiedziałem że cole..
kelnereczka,kelnereczka,kelnereczka,
odwóciła się oblewając mnie sokiem.. nagle usłyszałem śmiech Simona.. popchnołem go tak że poleciał na stół.. nagle wszyscy zaczęli się bić... a ja wziąłem ją za 4 litery i wrzuciłem do basenu razem ze sobą..
L: Ty dupku! woda jest zimna!
nagle wbiegł Gaston mówiąc, żebyśmy szli bo Jim razem z Simonen zagrozili że jeśli nie przestaniemy wezwie policje! więc lepiej żebyśmy teraz se poszli..
M: Do zobaczenia! I bądź bardziej rozsądna, żeby nie polewać na podryw króla pawia..
L: DUPEK!!
Luna:
Impreza się skończyła, jechając samochodem z Simonem, a Ambar zabrały Jazmin i Delfi,
L: Czemu nie zareagowałeś kiedy wrzucał mnie do basenu.
S: Przeprasza.. ledwo co wstałem.. ale nie chciałem mieć nic na policji.. na szczęście ich nie wezwaliśmy.
nagle, zobaczyliśmy chłopaków .. o nie!.. zaczęli walić w samochód w taki sposób że zatrzymałem się a jeden z kolegów mało co nie stracił życie..
L: Co za szaleńswo! mogłeś go zabić! i oni mogli nas.
M: Ja dalej mogę.. złapał go za ucho i kazał powtarzać.. nie będę psuł imprezy i wzywał glin.. oraz się śmiał z Matteo..
L: Rzuciłam się niego! ejj puść Simona! Ty Świnio!
S: Dobra ja idę... Przepraszam i przepraszam.. pojechałem se zostawiając Lune i Matteo samych w sumie mając wyrzuty... ale dobrze wiedziałem że oboje coś do siebię czuję.. a Matteo się nią droczy..
M: Oł.. kurde.. no widzisz pojechał se no więc też będę zmykał!
L: A ja to co?
G: Co ty?!
L: zobaczyłam samochód machając..
Nieznaj:Witaj! podwieźć cię gdzieś
M: Ona idzie ze mną!
Weź moją kurtkę bo widzę że ci zimno i będziesz musiała trochę biec bo na wrotkach jestem.. złap mnie za rękę.. ale nie ściskaj aż tak mocno..
L: Zrobiłam co kazał.. byliśmy już w domu.. podziękowałam mu... w tym samym czasie wróciła Ambar oraz rodzice pytając się czemu tak przyjechaliśmy a nie razem itp.. i wypytając się o wszystko co sie działo na impeze.. powiedział tylko że było dobrze i każdy się dobrze bawił.!
CDN..
__________________________________________
co myślicie?!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro