Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Yuuri pov

Wczoraj wróciliśmy do Japonii. Razem ze mną i moim ojcem przyleciało czworo innych członków naszej nowej grupy. Dzisiaj po południu mają dolecieć pozostali. Mam pojechać z Victorem po nich, by ich poznać i co nieco powiedzieć im co będzie się działo przez kolejne dwa tygodnie. Oczywiście jako znani na świecie bandyci musieliśmy założyć swoje kamuflaże, które zdejmiemy gdy dotrzemy do bazy i pójdziemy na sale by walczyć.

Siedziałem na przednim w jednym z trzech samochodów typu Jeep i słuchałem tego co Victor, siedzący na tylnym siedzeniu, mówił oraz powoli układałem plan zajęć na kolejne dwa tygodnie.

- Yuuri. Jak wrócimy powinniśmy powalczyć ze sobą, by sprawdzić który jest silniejszy i lepszy - spojrzałem na Rosjanina unosząc przy okazji jedną brew ku górze co doskonale widział, bo nie miałem założonej maski.

- Skąd ci się nagle to wzięło? Jak się pobijemy to jutro nie będziemy mieli sił, by uczyć resztę oraz pokazywać jak mają robić ćwiczenia - powiedziałem poważnie, wracając spojrzeniem w stronę okna, spoglądając na przemijające drzewa.

- Oj przesadzasz. Możemy przecież ustalić jakieś zasady. To tylko zwykła walka z różnymi sztukami walki. Używasz co chcesz. No zgódź się - kątem oka zauważyłem, że 27-latek wychyla się spomiędzy siedzeń i patrzy na mnie szczenięcymi oczami. Odwróciłem w jego stronę głowę i znowu podniosłem brew. Ja wiem, że on jest znany na całym świecie, okazał się być moim wybawcą, ale nie wiedziałem, że bywa tak strasznie dziecinny. Kiedy wczoraj zobaczyłem jak zachowywał się na lotnisku, to aż złapałem się za głowę. Jakim cudem jest on tak sławny i jeszcze nie zginął od pierwszego lepszego zabójcy?

- Dobra, ale tylko jedna walka przez dziesięć minut. I jutro zajmujemy się szkoleniem reszty - patrzyłem jak wielki, serduszkowy wręcz uśmiech gości na twarzy platynowłosego, której też nie miał jeszcze ukryte za maską.

- Oczywiście. Sprawdzimy przy okazji naszą siłę i to jak bardzo będziemy się uzupełniać. I może jakieś minusy, które poprawi drugi - ten od razu znalazł dobrą stronę przyszłej walki.

Po dziesięciu minutach dojechaliśmy na lotnisko. Wysiadłem z samochodu, poprawiając kaptur na głowie i zauważyłem, że Victor robi to samo. Ruszyliśmy spokojnym krokiem w stronę terminalu i stanęliśmy gdzieś z boku. Po chwili wyszła trójka lecąca z Londynu. Kazałem zostać Victorowi na miejscu i podszedłem do rozglądających się.

- Czekałem na was. Chodźcie za mną. Poczekamy na resztę i pójdziemy do samochodów - powiedziałem spokojnie i odwróciłem się kierując w stronę naszego miejsca obserwacyjnego. Ledwo doszliśmy, Viktor "odbił się" od słupa i skierował się po dwójkę z Rosji. Następnie czekaliśmy pięć minut na dwóch młodych mężczyzn z chińskiej organizacji.

Całą naszą grupką ruszyliśmy do samochodów. Victor jechał samochodem ze swoimi znajomymi, ja jechałem z osobami z Europy a reszta jechała trzecim autem. W naszym samochodzie nikt nie rozmawiał, bo chyba się trochę speszyli moją osobą.

- Witaj. Jestem Sara Crispino. Miło poznać - lekko się uśmiechnęła i wyciągnęła rękę w moi kierunku. No tak. Nie przedstawiłem im się na lotnisku, więc chyba nie wiedzieli kim jestem. Przyjrzałem się jej przez krótką chwilę. Czarne, długie włosy, dosyć ładne fioletowe oczy oraz ciemniejsza karnacja, pokazująca że jest z kraju nadmorskiego.

- Yuuri Katsuki - uścisnąłem lekko jej rękę, ponieważ nie chciałem zrobić jej krzywdy na starcie.

- Nowy dowódca? - zapytał jak mniemam Michele, czyli brat dziewczyny, bo byli podobni do siebie. Chłopak z krótkimi, brązowymi włosami. pozostałe cechy takie same jak jego młodsza siostra. Kiwnąłem tylko głową i spojrzałem znowu przez okno.

-Emil Necola. Słyszałem, że będziesz nas uczył razem z Victorem Nikiforovem. Kiedy zaczynamy? - także podał mi rękę, którą także uścisnąłem. Włosy koloru blond, dłuższe niż u Michele'a. Niebieskie oczy oraz jasna cera uwydatniająca jego słowiańskie pochodzenie.

-Jutro z rana sprawdzimy wasze umiejętności. Strzelanie, walka wręcz, rzut nożem i walka bronią białą* - podałem mniej więcej ustalony plan dnia na jutro.

- A kiedy spotkamy się z Viktorem? - zapytała ciekawa.

- Już go widzieliście.

- Co? Gdzie? Jak? Kiedy?

- Na lotnisku. Ta druga osoba z kapturem na głowie to był on. Ale spokojnie, jeszcze na pewno sobie porozmawiacie lub coś. Na razie dojedźmy do bazy i zakwaterujmy was w pokojach. Każdy ma swój oddzielny pokój z łazienką, więc nie musicie się bić o to pomieszczenie. Jako że ty i Michele jesteście rodzeństwem, to będziecie mieli pokoje obok siebie.

- Dzięki. Miki by nie wytrzymał jeśli miałby pokój daleko ode mnie.

- Nie no spokojnie. Cała nasza piętnastka ma pokoje na jednym piętrze, więc daleko by nie miał. A teraz uwaga. Wjeżdżamy do bazy - nastał spokój w samochodzie.

Wjechaliśmy do podziemnego garażu i zaparkowaliśmy. Wszyscy zaczęli wysiadać z pojazdów i przyjezdni wyciągnęli swoje bagaże. Zaprowadziliśmy ich na piętro na którym wszyscy mieszkamy i przydzieliliśmy pokoje. Na piętrze było ich czternaście i idealnie pasowało do naszej liczby.

- Za godzinę spotykamy się tutaj na korytarzu i pójdziemy na salę - powiedziałem Victorowi, na co ten tylko kiwnął głową.

- Co będzie za godzinę? - spytał się jeden z nowoprzybyłych.

- Moja i Yuuri'ego walka. Według mnie dobrze by było gdyby, reszta także zeszła z nami do sali i oglądała naszą walkę. Przy okazji każdy się przedstawi.

- Może być. i tak byśmy mieli widownię - westchnąłem i skierowałem się do swojego pokoju. Czas przygotować się do walki.

---- Time skip----

Staliśmy na środku sali. Przed nami stało trzynaście osób.

- Każdy się teraz przedstawi i powie w czym jest dobry. oraz co chciałby podszkolić - powiedziałem i skinąłem na pierwszą osobę z szeregu.

- Emil Necola. Chciałbym podszkolić się w walce wręcz. Reszta umiejętności na wysokim poziomie.

- Michele Crispino. Mam tak samo jak Emil.

- Chris Giacometti. Proszę o podszkolenie w walce białą bronią. Reszta perfecto.

- Sara Crispino. Najgorsza rzecz u mnie to walka białą bronią. Najlepsza skradanie się i strzelanie.

- Takeshi Nishigori. Chcę zostać poduczony w rzutach nożem. Reszta wyuczona w stopniu wyśmienitym.

- Yuuko Nishigori. Mam takie same umiejętności jak Sara. Plus chciałabym zostać bardziej podszkolona w strzelaniu z karabiny maszynowego.

- Phichit Chulanont. Rzuty shurikenami jest do poprawy. Reszta w jak najlepszym porządku.

- Guang Hong Ji. Najgorsza rzecz u mnie to walka. Reszta jest świetnie rozwinięta.

- Seung-gil Lee. Najgorzej radzę sobie ze strzelaniem, najlepiej z walką.

- Otabek Altin. Rzuty jakimkolwiek ostrzem są do poprawy. Reszta nie musi być poprawiana.

- Georgi Popovich. Rzuty nożem do poprawy.

- Mila Babicheva. Strzelanie do poprawy i walka.

- Minako Okukawa. Specjalistka od trucizn i medykamentów. Najgorsza u mnie jest walka wręcz.

- Oki. Jakoś siebie poznaliśmy. Ale i tak przez te dwa tygodnie poznamy się jeszcze lepiej. Pamiętajcie, że od teraz musicie się zapoznać dokładnie z każdym, bez wyjątku. Czy kogoś nie polubicie czy pokochacie, to nie ma znaczenia. Od teraz będziemy swoimi towarzyszami broni i musimy ufać sobie nawzajem, bo może się okazać, że będziemy musieli chronić swoje plecy. Dla jasności. Jestem Viktor Nikiforov i zaraz zdejmę kamuflaż, byście wiedzieli jak wyglądam na prawdę. Jest to tajna informacja, więc musicie przysiąc, że nie wyjawicie jej nawet kosztem życia. To samo tyczy się prawdziwej tożsamości Yuuri'ego Katsukiego.

- To prawda. pamiętajcie też, że musicie wymyślić sobie nowe tożsamości, na które będą wyrobione nowe dokumenty osobiste. Wiem też, że nikt was nie zna bez kamuflażu także jest to dodatkowym atutem, dzięki któremu może nam się udać. Dlatego my także przestaniemy nosić nasze kamuflaże.

- Przejdźcie teraz na tamte balkony i przyglądajcie się naszej walce. Może wyciągniecie jakieś wnioski i chwyty, których będziecie chcieli się nauczyć - To mówiąc Victor zaczął ściągać swój kamuflaż. Za nim poszedł Yuuri, odkładając swoje rzeczy na ławkę obok pola do walki.

- Z koszulkami czy bez? - zapytał Yuuri.

- Bez.

Obaj ściągnęli koszulki i odłożyli na kupkę z resztą swoich ubrań. Stanęli naprzeciw siebie na środku i patrzeli na siebie.

- Chris! Daj znak do rozpoczęcia walki i za dziesięć minut zakończ walkę - powiedział głośniej platynowlosy, by Szwajcar mógł go usłyszeć.

- Gotowi!!? - dwa kiwnięcia głową - WALCZCIE!!

Obserwator pov

Dwóch młodych mężczyzn podeszło do siebie. Oceniali siebie nawzajem, aż w końcu Yuuri pierwszy zaatakował. Jego prawa ręka poszybowała w stronę głowy jasnowłosego, który sparował uderzenie i sam spróbował kopnąć Japończyka. Ten za to złapał jego nogę i spowodował upadnięcie przeciwnika na matę. plecy Vi uderzyły głucho o podłogę, ale ten od razu złapał za prawą nogę Yu, on tylko uklęknął, co było lepszą pozycją niż jego samego. Yuuri uderzył w bok i przy okazji zasłonił nadchodzący atak. Victor przeturlał się i wstał szybko na nogi, próbując znowu zaatakować młodszego od siebie, ale on znowu uniknął i zadał cios w udo. Odsunęli się na chwilę od siebie, znowu oceniając tego drugiego. Potem doskoczyli do siebie i Yuuri oberwał w ramię, przy okazji zadając cios w lewy policzek. Głowa Victora lekko się przekręciła, więc młodszy poszedł za ciosem i podciął go. Tyle że tym razem Rosjanin spowodował, że poleciał razem z nim. Yu skorzystał i usiadł mu na brzuchu, przy okazji znowu zadając cios w bok. Potem złapał za rękę, położył się na plecach, a nogę położył na szyi, przyduszając swojego wyższego przeciwnika. Obserwatorzy z balkonu dziwili się, że Vi przegrywa z Japończykiem, ale zaraz zobaczyli, jak ten zrzuca nogę i sam uderza w bok ciemnowłosego, który puścił jego rękę. Obaj znowu wstali, pot spływał po nich, ale oni nie zwracali na to uwagi. Tym razem pierwszy cios wyszedł od strony Victora, który podciął tym razem swojego przeciwnika i sam zablokował jego ruchy siadając na nim. A że akurat byli odwróceni plecami do obserwatorów, Yuuri zdecydował się na atak z zaskoczenia. Lekko cmoknął Ruska w usta, co spowodowało jego dezorientację, którą wykorzystał. Wyswobodził się spod niego, złapał za rękę i ją wykręcił za plecy, powodując ból i otrzeźwienie u starszego. Ale ten nie miał jak się wyswobodzić. Zastanawiał się co zrobić by się uwolnić, lecz w tym momencie...

Viktor pov

- KONIEC!!! - zawołał Chris, na co Yuuri mnie puścił. Kurde, pokonał mnie.

- Niezły sparing - wyciągnął do mnie rękę, by pomóc mi wstać. Przyjąłem ją i po sekundzie stałem na nogach, lekko trąc bolące ramie.

- Niezły? Zmiotłeś mnie wręcz. I co to było przed chwilą?? - zapytałem zdezorientowany, na co Japończyk trochę się zarumienił. Nawet do twarzy mu z tymi rumieńcami.

- Efekt zaskoczenia. Trzeba wykorzystać każdą sposobność na wygraną. A że to mi tylko przyszło do głowy, to stwierdziłem, że mogę to wykorzystać - odwrócił się i podszedł do jakiejś szafki. Otworzył ja i wyjął z niej dwa ręczniki. podszedł do mnie i podał mi jeden, który przyjąłem i zacząłem wycierać mokre od potu włosy i twarz. W tym czasie podeszli do nas obserwatorzy.

- To była zajebista walka. Aż nagrałem filmik i będę go sobie oglądał dla czystej przyjemności - powiedział Emil.

- Weź mi prześlij, proszę. Byłem zbyt zafascynowany tym - powiedział Phichit i podał nazwę instagrama Czechowi. Oczywiście nagle wszyscy zaczęli podawać swoje nazwy, by dostać ten filmik. Dwójka zmęczonych tylko spojrzała na siebie i zaczęła się śmiać.

- Co was tak śmieszy? - zapytała Minako, patrząc na nich z uniesioną brwią. Reszta także na nich spojrzała, przestając wymieniać swoje nazwy.

- Wyglądacie jak paczka dobrych znajomych, którzy znają się od pięciu lat, gdzie naprawdę znacie się od niecałych piętnastu minut - najpierw uspokoił się Yuuri, a potem Ja.

- A mówiłem żeby ich tu zabrać. Mieli dobre widowisko i przy okazji to ich zbliżyło - uderzyłem czarnowłosego w plecy, na co ten się zachwiał i spojrzał ze złością na mnie.

- To było niepotrzebne - warknął.

- To była kara za tamto - puściłem w jego stronę oczko, przykładając palec wskazujący do ust, co spowodowało znowu powstanie rumieńców na jego policzkach. Odwrócił się ode mnie i ledwo słyszalnie powiedział - Baaaka.

Zaśmiałem się lekko, podszedłem do naszych ubrań i zabrałem nasze bluzki, po czym podałem własność już spokojnemu chłopakowi.

- To co. idziemy pod prysznic, a potem na jakiś obiad? - zaproponowałem na co wszyscy się zgodzili. Tak oto nasza grupka powoli zacieśnia więzy.

---------------------------

1976 słów. Tyle mnie wyniósł rozdział bez tego co piszę po kreskach. Dosyć dużo jak na mnie.

Rozdział 4 opublikowany, 5 się już pisze xd

Wstawiam ten rozdział na kolokwium xddd.

Jak się podobała walka?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro