Rozdział 2
- To może wróćmy do wcześniejszego tematu. Przeżył ktoś napad tych psów? - Yakow znowu zainteresował się napadami.
Większość pokiwała przecząco, oprócz Josefa. Wszyscy zwrócili na niego uwagę, więc w końcu powiedział.
- Dwoje z piętnastoosobowej grupy przeżyło. Ledwo, ale jednak. Teraz na szczęście już wydobrzeli na tyle, by się tutaj pojawić i przekazać najważniejsze informacje.
- Są tutaj?
-W innym pomieszczeniu. Czekają na znak by mogli wejść i podzielić się z nami tym co widzieli.
- No to wołaj ich tu i niech mówią - powiedział Leroy, a Josef dał znak swojemu towarzyszowi aby poszedł po dwójkę informatorów. Po dwóch minutach wrócił z dwoma członkami Europejskiej mafii. Obaj średniego wzrostu mężczyźni stanęli na środku i lekko się ukłonili okazując szacunek każdemu przywódcy.
- Witajcie szefowie mafii. Jesteśmy tutaj by powiedzieć co zauważyliśmy u naszych wrogów. Jestem Maurycy - przedstawił się blondyn, ze słowiańskim akcentem.
-Simon - tym razem był to rudowłosy z angielskim akcentem.
- Dobrze, możecie zaczynać - powiedział Celestino.
- Pełniliśmy patrol na jednej z ulic Londynu, kiedy nagle podeszło do nas kilkoro mężczyzn ubranych w czarne płaszcze z dużym kapturem, zasłaniającym swoim cieniem prawie całą twarz. Widać było tylko usta. Lider ich grupy powiedział, że są z nowego gangu, która chce nas wyzwolić spod panowania Yakowa Feltsmana i Toshiyi Katsukiego. Są według nich nieudacznikami i nie wiedzą nic o prawdziwym świecie przestępców. Powiedzieli, że mamy się do nich przyłączyć by zbawić cały świat przestępców i unicestwić dwie największe mafie na świecie. Proponowali nam wysokie pozycje z o wiele lepszymi warunkami do życia i większe zarobki
- Jak na to zareagowaliście? - pierwszy raz odezwał się szef tajskiej szajki, Niran.
- Zaczęliśmy się śmiać. Chyba nie spodobało im się to, bo się trochę wkurzyli. Na dodatek jeszcze Adrian, główny dowodzący naszej grupy powiedział, że prędzej umrze niż opuści swoją rodzinę jaką jest jego obecna mafia, na co cała nasza reszta się zgodziła. Lider tamtej grupki tylko prychnął i stwierdził. że jeśli tego pragniemy, to tak się stanie. Dał znak swoim i tamci zaczęli strzelać. Łuski po wystrzelonych nabojach padały na ziemię jak deszcz. Ja i Marcel staliśmy na samym końcu, bo mieliśmy ubezpieczać tyły. Patrzałem jak Adrian, Michael i Xavier dostali najwięcej. Nawet nie zdążyliśmy zrobić ruchu, a każdy z nas leżał na ziemi postrzelony 10 razy albo i więcej. Nie mam pojęcia jakim cudem udało nam się przeżyć. Może być, że jeszcze byśmy dostali, ale nagle wybiegli nasi zza zakrętu i zaczęli strzelać w stronę napastnika. Tamci uciekli. Zdążyłem zobaczyć na płaszczach, że mieli narysowane albo wyszyte czerwone chmury. Zauważyłem też, że ich dowódca dostał w ramię i jego kaptur spadł ukazując zielone włosy, ale czy były prawdziwe to już nie mogę określić.
- Czy już z wami dobrze? Potrzebujecie jakiś leków, odpoczynku lub rehabilitacji? - Zapytał starszy Katsuki.
- Chcielibyśmy kilka dni wolnego, by odzyskać formę i sprawność - powiedział Maurycy, na co Simon kiwnął głową.
- Zapraszam was do Japonii. W mojej posiadłości są świetne gorące źródła, które pomogą wam się zrelaksować oraz wielu ludzi, którzy pomogą wam wrócić do formy. Oczywiście jeśli wasz przywódca się zgodzi - zwrócił się w stronę Karpiska, który tylko skinął głową na zgodę, ponieważ wiedział że tam jego dwaj podwładni dostaną najlepszą opiekę.
- Dziękujemy szefie Katsuki i tobie szefie Karpisku - dwaj młodzi bandyci skłonili się w podzięce.
- Czy ktoś jeszcze ma do nas jakieś pytania? - zapytał się Simon. Ale żaden zgromadzony nie odezwał się . - Tak więc jeśli pozwolicie, wycofamy się z tego pomieszczenia i nie będziemy już przeszkadzać. Jeśli któremuś z nas coś się przypomni, postaramy się jak najszybciej skontaktować z wami i przekazać wiadomość - pożegnali się i natychmiast wyszli z pomieszczenia obrad.
- Czyli wiemy, że rosyjska i japońska grupa jest w największym niebezpieczeństwie. Jeśli chociaż jedna z waszych organizacji zniknie z powierzchni ziemi, to reszta upadnie po niedługim czasie. Tak czy inaczej będziemy zażarcie walczyć o swoje grunty i o swoich sprzymierzeńców. Więc musimy wprowadzić pełną gotowość do walki z przeciwnikiem, by nas za bardzo nie zaskoczył. Musimy siebie wspomagać i być z każdym przyjacielem ramie w ramię, by jak najwięcej tych psów unicestwić - zaczął grzmieć Bao-Tian na co kilkoro innych go poparło. Za to Feltsman i Katsuki zamyślili się nad zdobytymi informacjami.
Dwaj mężczyźni kalkulowali wiele różnych koncepcji na zbliżającą się wojnę miedzyklanową.
- Czy możemy poznać resztę towarzyszy, którzy jeszcze się nie ujawnili - zapytał młodszy Katsuki, który cały czas zastanawiał się kto byłby potrzebny do grupy zwiadowczej.
Wszyscy zgromadzeni zdziwili się, że Yuuri się odezwał bez pozwolenia, ale nikt nie miał mu tego za złe. Każdy mafiozo skinął na swojego druha po czym ci wyłonili się ze swoich kryjówek i każdy zdjął kamuflaż. Yuuri spoglądał na każdego po kolei, oceniał jaki może być i jak bardzo przyda się w grupie wywiadowczej. Wiedział, że na pewno wszyscy są najlepszymi osobami w zgromadzeniu, tak więc może być, że któryś z szefów się nie zgodzi. kątem oka zauważył, że podszedł do niego Viktor.
- Nad czym tak dumasz? Wymyśliłeś coś? - zapytał, obserwując nieruchome oblicze przyszłego towarzysza broni.
- Coś mi kiełkuje w głowie, ale czy to się uda to nie wiem. Na razie muszę się dowiedzieć kto, według ciebie, jest najlepszy z tej ósemki - wskazał na zebranych brodą.
- Hmmm. Może zacznę od najsłabiej wyglądających. Na pewno ten z Kanady nie wygląda na tego, który mógłby nam pomóc, tak samo jak Brazylijczyk. Ten Taj wygląda obiecująco, powinien się przydać. Afrykańczyk i Amerykanin także tacy sobie. Ten z Europy może być niezły, widać że ma dobre oko do broni. Australijczyk średnio wygląda, a Chińczyka nie umiem otaksować - podsumował zwięźle Rosjanin.
- Tak samo myślałem. Tylko że nie wiem czy czteroosobowa lub pięcioosobowa grupa wystarczy na zwiad. Chyba że masz jakiegoś dodatkowego kandydata - młodszy Katsuki przelotnie spojrzał na Nikiforova i skierował wzrok na szefów, którzy dyskutowali na temat uzbrojenia i umocnienia każdej bazy.
Ja nie mam, ale można zapytać się szefów o zdanie.
- Yuuri. Viktor. Wymyśliliście coś ? - z rozmowy wyrwał ich głos Yakowa, który cały czas obserwował rozmawiających chłopaków.
-------------
Trzeci rozdział za mną.
Za poradą znalazłam osobę ktora będzie mi pomagała z błędami itp.
Tak więc dzięki Sandra 💙💙
Do zo w następnym rozdziale
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro