Geneza powstania: 

W latach osiemdziesiątych do Miasta Aniołów zaczęła napływać duża grupa uchodźców, m.in. z Salwadoru. Ludzie ci osiedlili się w jednej z najbiedniejszych dzielnic - Pico Union i pragnęli głównie spokoju, jednak ze względu na ówczesne zamieszki było to niemożliwe. Otóż trwały wtedy wojny i poważne zamieszki o podłożu rasistowskim, spowodowane pobiciem czarnoskórego chłopaka przez białego policjanta, a także zwykłymi starciami między amerykańskimi i meksykańskimi gangami. Jak się też okazało Meksykańczycy nie byli zbyt przychylni innym latynosom. To również spowodowało, że Salwadorczycy założyli organizację, która początkowo miała na celu jedynie obronę przed atakami oraz dobrą zabawę. Mara Salvatrucha Stoners to pełna początkowa nazwa grupy. Mara to gang, Salvatrucha oznacza bojownika o wolność Salwadoru, a Stoners znaczy, że członkowie nie stronili od seksu, alkoholu i narkotyków. Jednak z biegiem lat Mara Salvatrucha znacznie zyskała na sile oraz szacunku, głównie ze względu na brutalność. Dotychczas w LA w najgorszym przypadku mogłeś zostać pchnięty nożem. Salwadorczycy, którzy w swoim rodzimym kraju zdążyli już przywyknąć do widoku odciętych głów lub płonących żywcem ludzi, po prostu przenieśli to na wrogów gangu. Prawdziwa jazda zaczęła się, gdy jeden z członków Mary 18 przez przypadek zastrzelił Marasa. W ten sposób wybuchła wojna między tymi dwoma gangami, podczas której, w ciągu dwóch lat, zginęło niemal tysiąc osób. Na krótki czas została ona zażegnana, przez połączenie obu grup, czego dokonała La Eme, czyli meksykańska mafia, kontrolująca niemal wszystkie latynoskie gangi z Miasta Aniołów. Wówczas Mara Salvatrucha Stoners porzuciła ostatni człon swojej nazwy; zamiast tego zaczęła stosować inną nazwę - MS-13. M oznaczało wierność mafii meksykańskiej, natomiast trzynastka pochodziła od tego, że M jest trzynastą literą alfabetu łacińskiego. Jednak po pewnym czasie wojny wybuchły na nowo. Od tamtego czasu, aż do dziś, Mara Salvatrucha i 18th Street Gang to śmiertelni wrogowie.

O inicjacji do MS-13 pisać nie będę, gdyż całość zawarłam w poprzedniej notce.

Mara Salvatrucha, licząca już niemal sto tysięcy członków, dąży do zostania najpotężniejszym gangiem na świecie, co, według wielu osób, już nastąpiło.

Salwadorczycy są znani z brutalności i bezwględności. W 2004 roku, dzień przed wigilią, ostrzelali autobus w San Salwador, zabijając przy tym wszystkich pasażerów - głównie kobiety, dzieci i starców.

Patroszą oraz bezczeszczą zwłoki i rozrzucają je po okolicy, co ma być swoistym ostrzeżeniem dla innych. Zabijają nie tylko bronią palną, lecz również maczetami, nożami i kijami baseballowymi. W biały dzień włamują się do domów, rabują, zabijają i gwałcą kobiety.

Ich dewizą jest "zabijaj, gwałć i kontroluj".

Zajmują się głównie przemytem i handlem narkotykami, zwłaszcza crackiem, bronią, kradzieżami, przemytem ludzi, morderstwami na zlecenie oraz haraczami. Czerpią korzyści również z prostytucji.

Jako ciekawostkę dodam, że w Salwadorze jest więzienie wyłącznie dla członków MS-13. Początkowo byli tam również ci z 18th street, jednak ze względu na starcia pomiędzy gangami, szybko ich rozdzielono. Ostatecznie w więzieniu kontrolę sprawują Salwadorczycy. Strażnicy mają władzę jedynie na murach budynku; na placu może zdarzyć się wszystko. 

Kolejnym ciekawym faktem jest to, że wielu spośród sicarios Pablo Escobara było członkami MS-13. Oczywiście tej z San Salvador.

Jednym z ich znaków rozpoznawczych jest odwrócone M, znane również jako głowa diabła; znak zapożyczony od subkultury metalowej. Możecie zobaczyć go na zdjęciu, na początku notki.

O innych znakach szczególnych napiszę w oddzielnej notce.

I to by było na tyle. W wielkim skrócie oczywiście.