Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

섹션 26

- Każdy na stanowiskach? - zapytałam przez słuchawkę.

- Tak! - odpowiedzieli jednocześnie, a ja myślałam że mi bębenki pękną.

- Moje ucho - powiedziałam - Jimin gotowy? - zapytałam chłopaka, który stał obok mnie i który był ze mną dobrany w parze.

- Jak nigdy - uśmiechnął się do mnie, ale w jego oczach było widać strach.

- Nie bój się. Jesteś ze mną dobrany na misje więc nic ci niegroźni - powiedziałam, ah ta skromność.

- Skąd taka pewność? - zapytał, a jego mimika twarzy co chwila się zmieniała

- Może dlatego że od dwóch, a może trzech lat wszystkie gangi na mnie polują i jakoś im się nie udaje

- Ale tam jest ich stówka podobno więcej - zaczął wymachiwać rękami, więc by się ogarnął dałam mu z liścia - Za co? - zapytał łapiąc się za policzek.

- Za jajco. Przestać mówić, za dużo gadasz i myślisz pesymistycznie.

- Już? - zapytał GD do słuchawki, a ja wzięłam Jimina za nadgarstek i stanęłam na wyznaczone nam miejsce

- Już - odpowiedziałam - Na trzy. Raz... dwa.. trzy! - powiedziałam głośniej, a dookoła można było słyszeć otwieranie drzwi albo rozbijanie okna. Ja dla odmiany strzeliłam w szybę która pękła na milion kawałeczków, a potem wraz z Jiminem zostaliśmy zaatakowani przez gang Twice. Jimin zaczął strzelać z lasera, a ja za to żeby nie marnować naboi walczyłam na gołe ręce. Bawią mnie one od samego początku.

- No no no widzę, że nie wypadłaś z formy - w przejściu stanął J.Seph, a obok niego reszta gangu Kard.

- A ja widzę, że jesteś jeszcze brzydszy niż byłeś - powiedziałam kiedy wyeliminowałam ostatnią puszczalską.

- A cóż to za przystojniak? - zapytała JiWoo w stronę Jimina, który tylko wywrócił oczami, a następnie wyjął pistolet i wycelował w nią, a następnie nacisnął spust. Dziewczyna upadła, a z jej żeber zaczęła sączyć się krew

- Ty mały kurwiu coś ty zrobił?! - krzyknął J.Seph i uklęknął obok mniej. Wyjęłam z kieszeni nóż i rzuciłam w niego a rzecz trafiła prosto w głowę. Chłopak także leżał obok dziewczyny. Somin wraz z BM chcieli uciec, ale Jimin szybko strzelił w uciekającą dwójkę, która już jako trup daleko nie mogła uciec.

- Brawo, to było niezłe - pochwaliłam chłopaka a on podziękował - Dobra, wchodzimy na chatę - powiedziałam i ruszyłam do środka, a Jimin za mną, za ścianą już stali BAP. Daehyun złapał mnie za szyje i zaczął dusić

- Wolisz tak zginąć czy inaczej? - szepnął mi do ucha, a ja nadepnęłam mu mocno na nogę potem dałam z łokcia w żebro, a następnie wyjęłam scyzoryk i wbiłam mu go w szyje przez co puścił mnie i padł ma ziemie

- Który następny? - zapytałam, a wszyscy ruszyli w moją i Jimina stronę.

Po jakimś czasie cała szósta leżała i się nie ruszała, więc miałam iść z Jiminem dalej, ale dwie rzeczy przykuły moją uwagę.

- Zaczekaj. - powiedziałam łapiąc Jimina za nadgarstek i spojrzałam w górę. Wiedziałam.

- Co jest? - zapytał zmieszany nie rozumując o co mi chodzi.

- Spójrz, kamery - pokazałam Jiminowi dwa urządzenia. Podeszłam najpierw do jednego i wbiłam w niego scyzoryk tak by się rozjebał i to samo zrobiłam z drugą kamerą - Jeśli tu były kamery to znaczy, że w całym domu są - powiedziałam, a Jimin nic z tym nie zrobił - Aish ty to zawsze - powiedziałam i nacisnęłam słuchawkę przy uchu - Słuchajcie, w całym domu są kamery, które widzą każdy wasz ruch - poinformowałam każdego.

- Skąd wiesz? - zapytał Taeil i o uszy obiło mi się dźwięk ostrza, co znaczyło że zabił kogoś.

- Przed chwilą rozwaliłam dwie, a jak są tutaj to znaczy że są wszędzie. Uważajcie na siebie - poinformowałam i spojrzałam na leżących chłopaków.

- Dobrze - odpowiedzieli wszyscy, a ja zaczęłam iść dalej.

- Dziwne. Cicho tu trochę - powiedziałam dalej idąc za Jiminem. Kiedy szłam ktoś na mnie wskoczył i zaczął szarpać za włosy. Nie byłam dłużna. Owinęłam rękami osobę tak by nie uciekła a potem skoczyłam na plecy uprzednio zabierając ręce

- Ał! - krzyknęła dziewczyna, kiedy wstałam, a ona wycelowała we mnie bronią, więc dałam jej mocnego kopa w ryj, a następnie zabrałam jej broń i wycelowałam w jej łeb, potem tylko nacisnęłam spust, a kula trafiła prosto w jej czoło.

- Mówiłam kurwa, że będzie więcej niż powiedział - powiedziałam pokazując na martwą dziewczynę.

- A kto to? - zapytał Jimin przyglądając się dziewczynie, a potem spojrzał na mnie.

- Wendy. Z gangu red velvet - odpowiedziałam i podrapałam się po głowie.

- Ładna, ale zbyt dużo tapety - stwierdził na co ja jedynie potwierdziłam skinieniem głowy.

- Prawda, idziemy? - zapytałam, a on przytaknął więc poszliśmy dalej. Następna była kuchnia. Gdzie był pentagon. Czemu ich jest aż tak dużo?

- Witam naszą gwiazdeczkę Busan - powiedział E'dawn

- Witam największego pedała Busan - zakpiłam, a on wycelował we mnie broń co ja także uczyniłam i wycelowałam w niego i Jinho, Jimin za to wycelował w Hui i Kino. Zaczęłam rozglądać się po kuchni, po chwili przybiłam sobie piątkę z czołem w myślach. Przecież to jest mój i chłopaków dorm. On jest capy uzbrojony, a w każdym zakamarku praktycznie znajduje się jakiś wynalazek albo broń. Rozejrzałam się ostatni raz po kuchni i zauważyłam dwie kamery. Szybko strzeliłam w szkiełka, złapałam Jimina za kark i klęknęłam by nie dostał kulą. Z pod blatu wyjęłam zestaw bomb z paralizatorem i rzuciłam im je pod nogi a oni dostali drgawek i padli na ziemie. Podeszłam do jednego z nich i sprawdziłam puls. Nie żyje.

- Skąd wiedziałaś że to tam jest i jak się tego używa? - zapytał Jimin i zmarszczył brwi przyglądając się całej czwórce.

- Bo tu mieszkałam i to są moje wynalazki więc no - wyjaśniłam i znowu sięgnęłam do słuchawki - Chłopaki, przypominałam sobie, że w każdym pokoju są dodatkowe gadżety. Najczęściej pod blatami lub stołami.

- Rozumiemy. Dzięki za wiadomość - powiedział Tae, a ja spojrzałam ja Jimina.

- Tylko zanim jakiejkolwiek użyjecie, musicie zniszczyć kamery by inni się nie dowiedzieli - ostrzegłam, a każdy powiedział, że rozumie. Z Jiminem ruszyłam dalej. A już zza rogu wyskoczyła reszta Red velvet.

- O. Więcej tapeciar - zaśmiał się Jimin, a one się speszyły - Co laski? Moja zajebistość was zmyliła? - zapytał i podszedł do jeden z nich, a ja wykorzystałam moment ich dezorientacji i strzeliłam w kamery

- Co to było? - zapytałam udając, że nie wiem o co chodzi, ale najchętniej zaczęłabym się śmiać z zachowania Jimina

- Nie udawaj - powiedziała Joy, a Jimin się do niej zbliżył udając, że chce ją pocałować, ona się na to nabrała, więc Jimin wbił jej nóż w brzuch. A skąd ma jeszcze jeden nóż to nie wiem. Ja wzięłam pistolet i strzeliłam w dwie dziewczyny a Jimin ostatniej wbił nóż tak jak to zrobił Joy

- Dobra robota. - pochwaliłam, a chłopak się uśmiechnął i poszedł dalej, a ja za nim. Ktoś złapał mnie za ramie, a ja automatycznie dałam z łokcia w brzuch i przyłożyłam broń do głowy

- To tylko ja - powiedział przerażony Tae, a Jungkook, który stał obok też się przestraszył.

- To się tak nie zakradaj - powiedziałam odsuwając się od niego i zabierając broń z jego głowy.

- Przepraszam. Ale na każdy atak jesteś przynajmniej przygotowana - powiedział z podziwem.

- Nom. Co wy tu robicie tak poza tym? Nie mieliście iść w stronę prawego skrzydła? - zapytałam,, a on zaprzeczył ruchem głowy.

- Wszyscy wyeliminowani. Chodziliśmy tak już z 10 minut i nic aż tu nagle wy - powiedział Jungkook - Było więcej osób niż przypuszczaliśmy - dodał, a ja przytaknęłam, mówiłam.

- Ej bo wy tu gadu gadu, a misja nie ma czasu - powiedział Jimin, a cała nasza trójka spojrzała na niego.

- Co? - zapytałam z dwoma najmłodszymi maknae nie pojmując zdania wypowiedzianego przez Jimina.

- Nie ma czasu. Chodźcie, a nie gadajcie - powiedział Jimin, a ja się jeszcze bardziej zdziwiłam. On mówi że nie ma czasu a wcześniej sam ze mną gadał.

- Dobra, Jimin ma racje. Idziemy - rozkazałam i wyprzedziłam Jimina. Przechodząc przez korytarz zauważyłam kamery które w szybkim tępie strzeliłam - Ej. Ekipa, widzicie kogoś jeszcze? Bo u nas nikogo nie ma - powiedziałam przez słuchawkę.

- U nas też nic. - powiedział mój brat który był z Hoseokiem i Jinem.

- U nas także pusto. - odezwał się HwanWoong, na co polowałam głową, czyli już chyba po wszystkich.

- A może już wszystkich załatwiliśmy? - zapytał GD

- Możliwe. To teraz idźcie w stronę lewego skrzydła. My idziemy już w stronę biura Baekhyuna - poinformowałam, a każdy przytaknął i powiedział, że idzie już w tamtą stronę.

- Ja serio nie rozumiem niektórych gangów, niby są najlepsi, a gówno potrafią - powiedziałam z kpiną.

- W sumie co racja to racja - przyznał Kook, a ja spojrzałam na niego jak na debila. Sam jest w gangu mojego brata, ale muszę przyznać że kapeć ostatnio wziął się bardzo za swój gang i trenują teraz systematycznie, przez co są coraz lepsi.

- Dobra teraz cicho - powiedziałam stając przed drzwiami. Na palcach zaczęłam odliczać od trzech do zera - Teraz - szepnęłam i z buta weszłam do pokoju, a za mną chłopaki. Kiedy weszłam zauważyłam jak Seventeen i JB staje na równe nogi i patrzy na nas z mordem - W nie odpowiednim momencie przyszłam? - zapytałam i spojrzałam za Seventeen, gdzie byli związani chłopaki i tych dwóch nowych. Przyjrzałam się każdemu, a na policzku Sehuna widziałam staruszkę krwi - Ostrzegałam, że umrzecie jak coś im zrobicie - warknęłam zdenerwowana i zacisnęłam szczękę.

- Już się boje kochanie. Poza tym mam talent czyż nie prawda? - zapytał Hoshi pokazując na policzek Sehuna. Ja wtedy wybuchałam. Wzięłam broń i strzeliłam w trójkę ale skończyły mi się naboje, a maknae pomogli mi. Sięgnęłam do kieszeni po ostatni nóż i rzuciłam w DK, który dostał prosto w serce. Następnie rzuciłam się na Joshua i skręciłam mu kark. Kiedy chciałam zaatakować Dino odepchnął mnie, nie wytrzymałam chciałam znowu podejść, ale  zauważyłam jak Tae leży na podłodze, a kawałek dalej Seungkwan i celuje w niego, kiedy miał już nacisnąć spust podbiegłam do Tae i go zasłoniłam sobą włączając mój wynalazek.

- Co jest kurwa? - uniósł się Seungkwan, który by zdziwiony. Odczepiłam się od Tae i spojrzałam w jego oczy, a on w moje. Poczułam szarpnięcie za włosy przez co wstałam - Co to kurwa było? Czemu kula ciebie nie trafiła?! - zapytał i rzucił mną o ścianę.

- O nie. Tak nie będziemy - powiedziałam, wstałam złapałam go za szyje i walnęłam o ścianę. Z ręki zabrałam mu broń i przyłożyłam do jego głowy. Chłopak się szarpał, ale ja nacisnęłam spust i go puściłam. Do pokoju wbiegła reszta.

- Wszystko dobrze? - zapytał mnie mój brat, a ja przytaknęłam ruchem głowy.

- Załatwicie ich. Ale Hoshiego mi zostawić - rozkazałam, a każdy się zajął chłopkami, za to mój brat wraz z Jinem wziął Hoshiego i związał. Podeszłam do niego, a on patrzył na mnie z mordem, złapałam go za brodę by na mnie spojrzał - Potem się tobą zajmę skarbie - odrzuciłam jego głowę i podeszłam do chłopaków, którzy siedzieli w kącie

- Wiedziałem, że można na ciebie liczyć - powiedział Kai, kiedy go rozwiązłam, a ja spojrzałam na jego bliznę i się skrzywiłam - To nic, i tak dziękuje za ratunek mała

- Jesteście dla mnie jak rodzina, więc co się dziwić? - powiedziałam rozwiązując Sehuna - Chodź - powiedziałam i z szafki wyjęłam apteczkę która zawsze tu jest. Wzięłam wodę utlenioną, gazik i opatrzyłam mu ranę na policzku.

- Dziękuje. A co masz zamiar z nim zrobić? - zapytał patrząc mi w oczy, a ja się chytrze uśmiechnęłam

- No jak to co? Obiecałam, że jak was któryś skrzywdzi dostanie najgorszą zemstę. Więc zaraz zabiorę go na nasz parking i tam pożałuje tego co zrobił

- Widzę że wkurwienie cię nie opuszcza - zaśmiałam się chłopak, na co ja jedynie się szerzej uśmiechnęłam.

- No. A co to za nowi? - zapytałam i skinęłam głową na chłopaków, którzy siedzieli na podłodze i patrzyli na każdego po kolei.

- Ten brunet to Do Kyungsoo ale normalnie mówimy na niego D.O a ten w szarych włosach to Kim Jun-myeon, ale mówimy do niego po prostu Suho

- Okej, rozumiem. Gotowe - powiedziałam kiedy skończyłam dezynfekować Sehunowi ranę.

- Jeszcze raz dzięki - podziękował i dotknął opatrzonego policzka

- Nie ma sprawy. No chłopaki zbieramy się - powiedziałam do reszty, a oni mnie grzecznie posłuchali. Dwóch nowych wzięło Hoshiego i wyniosło przed dom. Ja wraz z z resztą także wyszliśmy przed dom

- Mam jeszcze jedną niespodziankę przed moją śmiercią - podkreślił ostatnie słowo, a ja wywróciłam oczami.

- Oj zamknij mordę bo nie ręczę za siebie - powiedziałam, a chłopak zdjął jednego buta i przycisnął do betonu - co ty odwalasz? - zapytałam a on kopnął buta w moją stronę i się zaśmiał. Psychopata.

- Za 50 sekund już waszego domu nie będzie - uśmiechał się wrednie, a z jego gardła wydobył się niski gardłowy śmiech.

- O czym ty pierdolisz? - zapytałam, a ciśnienie zaczęło mi rosnąć, jak ja go nienawidzę!

- O tym, że w bucie miałem umieszczony przycisk na wypadek i go aktywowałem. Więc za jakieś 30 sekund już nic z waszego domu nie zostanie - uśmiechnął się, a ja wtedy sobie coś przypominałam.

- Boże moje wynalazki! - krzyknęłam i chciałam wbiec do środka, ale powstrzymał mnie przed tym D.O, Tae mój brat i Baekhyun - Puśćcie mnie! Tam jest połowa moich notatek do wynalazków! - krzyknęłam i próbowałam się wyrwać.

- Nie Leerin. Nie możesz. Zaraz wszystko wybuchnie - powiedział Byun spokojnie, ale to mnie ani trochę nie uspokajało.

- Nie ma nie! - krzyknęłam, ale było już za późno, bo dom wybuchnął i zaczął się palić - Nie! - krzyknęłam. Chyba nigdy nie byłam aż tak załamana i zła, całe trzy lata zmarnowałam na te zasrane wynalazki i gadżety. Podeszłam z zaciśniętymi pięściami do Hoshiego, złapałam go za kołnierz i z pięści dałam mu w ryj - Pojebało cię psycholu!? - krzyknęłam i przyjebałam mu kolejny raz, na co tej się zaśmiał - Miałam cię po prostu potem zastrzelić - kolejny cios - Ale teraz kurwa pożałujesz! - przyjebałam mu z całej pety, a mu zaczęła lecieć krew z nosa - złapałam go za kosmyki włosów i zaczęłam ciagnąć w stronę parkingu. Już nawet nie zwracałam uwagę na to, że on krzyczy z bólu, nawet nie obchodziło mnie co chłopki do mnie mówią, nic nie słyszałam, a w głowie miałam tylko to by go zabić, by cierpiał jak nigdy.

Pracowałam dzień i noc nad tymi wynalazkami a on, Hoshi, wszystko spieprzył. Pożałuje. Będzie tak cierpiał, że chyba nigdy nikogo tak jak go nie załatwiłam. Twoja śmierć jest bliska, a moja zemsta jest coraz bliższa do uzupełnienia...

O kurwa. Chyba to jest najdłuższy rozdział jakikolwiek pisałam.

2320 słów. Co o tym myślicie?

Podoba wam się? Czy nie za bardzo?

Mam nadzieje że tak

Czytając wasze komentarze serce mi się topi przez to jak pokochaliście tą książkę. Życzę miłego dnia! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro