Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

섹션 16

- Co wy tu robicie? Was tu nie powinno być. - uniósł się trochę ochroniarz, który właśnie wszedł do pomieszczenia.

- Proszę pana bo to tak, że yyy .... no - odezwał się Nam, a ja myślałam, że coś wymyśli, źle myślałam.

-  Chciałam zalogować się na Facebooku, bo chciałabym napisać do kolegi, żeby po nas przyjechał, bo źle się czuje - powiedziałam łapiąc się za brzuch, a mężczyzna spojrzał na nas nieufnie.

- Nie mogli państwo zadzwonić z własnych telefonów? - zapytał podejrzanie ochroniarz.

- No właśnie nie. Telefon zostawiłam w domu, a mojemu partnerowi się rozładował - powiedziałam i spojrzałam na Kim'a oskarżycielsko, by ochroniarz nam uwierzył.

- Ciekawe, jakoś twój partner, nie mógł tego wyjaśnić - powiedział dalej podejrzliwie ochroniarz i położył rękę na małej kieszonce, albo by potem móc wezwać posiłki, albo po to by nas zaatakować.

- Może nawet pan przejrzeć historie - pokazał na ekran do którego mężczyzna się zbliżył, więc to wykorzystałam i dałam mu z łokcia pomiędzy łopatki, a go zwaliło z nóg i stracił kontakt ze światem.

- Zmywamy się! - powiedziałam i wybiegłam z pokoju, a tam już czekali na nas, piątka innych ochroniarzy, kurwa. Wiedziałam, to było oczywiste.

- A gdzie się państwo wybiera? - zapytał jeden z ochroniarzy, i patrzył na mnie uważnie. Dziękuje wam, za te maski!

- No na bal - powiedziałam, jakbym nic nie zrobiła.

- Idziecie z nami - powiedział drugi ochroniarz, zbliżając się w naszą stronę.

- Co? Czemu? - zapytał już obsrany po pachy Namjoon. Z kim ja pracuje dzisiaj? No proszę was.

- Wiemy co zrobiliście, więc teraz grzecznie chodźcie i oddajcie się w nasze ręce  - powiedział ten pierwszy, i wystawił ręce w naszą stronę, na co ja prychnęłam.

- Chyba śnisz - Powiedziałam i z torebki wyjęłam scyzoryk, a potem odcięłam materiał sukienki do połowy ud. Moja sukienka - Pora na zabawę - powiedziałam i zajęłam się tymi gnojami.

Wyjęłam z torebki dwie bomby dymne i rzuciłam im pod nogi, wzięłam swoją maseczkę i założyłam na noc i usta, kiedy ochroniarze się dusili, podeszłam do jednego. Złapałam go za szyje i dałam z kolana w brzuch, następnemu wspięłam się na plecy i wykręciłam mu kark, z następną trójką poszło mi tak samo szybko i łatwo.

- Gdzie się tego nauczyłaś? - zapytał mnie NamJoon, który był pod wrażeniem, i który także nic nie zrobił.

- Jeju, a ty znowu do samo. Nauczyli mnie chłopaki - wywróciłam oczami. Że on jest gangsterem? To chyba musi być jakaś pomyłka.

- Dobra już dobra, ale musisz mi teraz powiedzieć, jak to zrobiłaś - powiedział i uśmiechnął się jak głupi do sera, a mi ręce opadły.

- Kurwa zjebie, jak narazie jesteśmy w czarnej dupie, a ty mi mówisz, że mam powiedzieć jak to zrobiłam? - warknęłam i patrzyłam na niego, jak na idiotę, bo i tak nim jest w sumie.

- Dobra, masz racje, chodźmy szybciej zanim ktoś nas złapie - powiedział, a ja miałam ochotę, mu zabić brawa.

- Wreszcie powiedziałeś coś mądrego - powiedziałam i pobiegłam w stronę sali balowej.

- Mądra jesteś?! Przecież tam będzie masa ochroniarzy - warknął do mnie, ale olałam go - Mówiłem! Już na nas biegną! - powiedział spanikowany NamJoon, a ja wywróciłam oczami.

- Zluzuj gacie bracie. Biegnij za mną. Choćby nie wiem co, w ogóle się nie zatrzymuj - ostrzegłam, a chłopak spojrzał ja mnie niezrozumiale

- Ale czemu? - krzyknął za mną kapeć, jak już biegłam, a po chwili był przy mnie - nie mów, że... - nie słyszałam już go w ogóle tylko wbiegłam w szybę, która pękła na milion kawałeczków, a ja wraz z NamJoonem, przez nią wyskoczyłam - zwariowałaś! - krzyknął RM, którego po chwili złapałam i przysunęłam bliżej siebie, a następnie z torebki szybko wyjęłam harpun i strzeliłam w budynek i odrazu zawiesiło się na budynku, ja i Nam bujaliśmy się z lewej do prawe

- Powiem jak masz się puścić, i masz to zrobić! - powiedziałam - Już - rozkazałam, a Kim się puścił i trafił prosto do basenu, po chwili ja zeskoczyłam na chodnik i widziałam złego NamJoona, który wychodził z basenu i był cały mokry.

- Czemu kazałaś mi się ciebie puścić nad basenem, mogłem normalnie stanąć tak jak ty! - warknął wściekły, a ja puściłam harpun.

- Bo tak jest fajniej - zaśmiałam się i zapięłam torebkę - Słyszysz? Kurwa gliny jadą - powiedziałam słysząc zbliżający się dźwięk syren.

- Masz czym jechać? - zapytał z nadzieją, a ja spojrzałam na niego gniewnie.

- Mam, a ty co? Nie masz? - Jeśli nie ma czym jechać, to on jest totalnym debilem.

- Nie - odpowiedział, a ja pokręciłam głową niedowierzając.

- I ty się tak przygotowałeś do misji? W jakim ty gangu kurwa jesteś? Japierdole!Chodź lepiej - warknęłam i szybko pobiegłam do mojej bestii - Wsiadaj

- Okej - powiedział i usiadł za mną na motorze i tak samo jak ja założył kask.

- Trzymaj się mocno - powiedziałam i odpałam silnik i odjechałam z piskiem opon.

- Uhh którędy jedziemy? - krzyknęłam, żeby mnie usłyszał.

- Mostem! - odkrzyknął, ale się skrzywiłam, to nie najlepszy pomysł.

- Nie jestem zbyt przekonana, co do tego pomysłu - odpowiedziałam niepewnie

- Jedz! - rozkazał, więc zaryzykowałam. Coś mi się wydaje, że będę tego żałować.

- Dobra pojedziemy mostem - powiedziałam i skręciłam w stronę mostu, kiedy byłam już na moście wkurzyłam się - Już nigdy więcej, się ciebie nie posłucham! - krzyknęłam, z czasem, kiedy zauważyłam na drodze policję i rozstawione kolce.

- Dasz radę ominąć? Prawda?! - zapytał przerażony, a ja miałam ochotę mu strzelić w łeb.

- Dam radę debilu, ale to tylko twoja wina! - krzyknęłam i uniosłam maszynę na jedno koło i zaczęłam jechać, a przy kolcach z ciężkością podniosłam motor i skoczyłam, a jak byłam za kolcami przyspieszyłam, bo policja zaczęła strzelać.

- Aaa! - krzyknął mój brat i prawie spadł z motoru, ale złapałam go w ostatniej chwili jedną ręką.

- Namjoon! Co jest!? - krzyknęłam trzymając go dalej, przez co było mi znacznie trudniej, i ledwo utrzymałam równowagę. Nie dostałam odpowiedzi, czyli stracił przytomność. Super. Trzeba jak najszybciej dojechać do dormu!

Kiedy po piętnastu minutach, zgubiłam policję pojechałam do dormu. Pod budynkiem zsiadłam z motoru dalej trzymając NamJoona, a następnie wzięłam go pod ramie, i poszłam w stronę drzwi.

- Chłopaki, pomóżcie! - krzyknęłam, kiedy weszłam do dormu. Przez moje krzyki chłopaki na mnie spojrzeli, a kiedy zobaczyli mnie z Namem, którego mam na plecach, a na podłogę zaczyna ściekać krew z rany, zaniemówili - Może zamiast się tak gapić, weźmiecie go ode mnie? Bo on do lekkich nie należy! - warknęłam, a chłopaki wzięli go ode mnie i poszli z nim do salonu aby położyć go na kanapie

- Ja się tym zajmę - powiedział Jin i pobiegł po apteczkę do kuchni, a kiedy wrócił zaczął wyjmować kule z pleców mojego brata, a kiedy wyjął, bandażem owinął go wokół brzucha - Teraz będzie odpoczywał z dobre dwa dni, jak zwykle, zawsze po postrzale jest strasznie osłabiony i po chwili mdleje.

- Myślałam, że gorzej będzie - powiedziałam i usiadłam na kanapę zmęczona trzymaniem go, i jeszcze targaniem do dormu.

- Ale jakim cudem, ty przyszłaś z Namjoojem i jeszcze rannym? - zapytał Taehyung patrząc na mnie zmartwiony, dziwne.

- No więc zacznę od tego - zaczęłam, wiedząc że inaczej nie obejdę tego.

⭐️+💬=❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro