Zamówienie numer... [ANIDALA]
W tej historyjce nasza bohaterka (Padme Amidala) nie będzie senatorką ;)
Krążownik mocno wylądował na pasie startowym Coruscant. Ekipa ratownicza i pozostali Jedi z rady zjawili się, by pomóc w wydostaniu się ze statku dwóm bohaterskim Jedi i kanclerzowi, którego uratowali od szpon Generała Griveous'a.
Szybko przetransportowali ich do senatu, gdzie czekało mnóstwo polityków. Kanclerz Palpatine pewnie udał się do grona senatorów i Jedi.
-Spodziewałem się tego...-westchnął z lekkim uśmiechem Obi Wan. - Tłumy zdumionych polityków i reporterów gotowych, by nas wypytać o całą akcję...
-Zyskujemy sławę! - uśmiechnął się Anakin.
-Szczerzę? Wolę się zmyć do Maka i zjeść w spokoju coś dobrego niż spędzać ileś godzin z nimi czas.
- Masz na myśli fast foody? To nie jest wskazane dla Jedi. - uniósł głowę młodszy Jedi.
- Uspokój się Anakin! Kiedy ostatnio byłeś w McDonaldzie? Jak miałeś 10 lat...Nic się nie stanie, choć zresztą jak chcesz. Ja idę. - wszedł powoli spowrotem do statku.
Po chwili zastanowienia Skywalker z uśmiechem wskoczył do pojazdu. Kilka minut później przyjaciele stali w kolejce do zamówień. Szybko złożyli zamówienie i z numerem 50 czekali na odbiór jedzenia.
-Idę zająć miejsce. Odbierz jak będzie nasz numer. - Rzekł Kenobi po czym udał się wybrać jakiś stolik.
Numery leciały i leciały. Skywalker czekał z niecierpliwością , by odebrać zamówienie podczas gdy Kenobi był zajęty przy stoliku rozmową z mistrzem Windu o raportach Jedi.
W tym czasie w końcu ukazał się numer 50. Anakin zadowolony podszedł i ujrzał...Jego zamówione jedzenie z oczekiwaniem trzymała piękna kobieta. Była to drobna, zgrabna brunetka z niezwykle pięknymi brązowymi oczami. Ubrana była w strój pracownika McDonalda z rozpuszczonymi, długimi kasztanowymi włosami. Na jej twarzy widniały dwa charakterystyczne pieprzyki.
-Numer 50? - zadała pytanie zszokowanemu Jedi.
-Tak to ja...Znaczy taki mam numer. - wymamrotał zakłopotany mężczyzna.
Kobieta wręczyła mu z uśmiechem tacę z jedzeniem. Skywalker nie chciał tak szybko odchodzić, więc...
-Ale tu nie ma frytek...
Zaniepokojona dziewczyna spojrzała na tacę.
-Są. Nawet dwie paczki. - uniosła ze zdziwieniem brwi.
-No, a ja...Ja ich nie zamawiałem!
-Nie wydaje mi się...Wszystko jest według zamówienia. - zaśmiała się - Numer 52!
Anakin odszedł z jedzeniem lekko zawiedziony i przysiadł się do Obi Wana.
-Co tak długo? Głodny jestem! O moje fryteczki! - sięgnął po jedną.
Anakin siedział zdumiony i w ogóle nie jadł.
-Co ci się stało? Halo! Młody?
-To było wspaniałe! - westchnął Anakin.
-Co? Odbiór zamówienia. - parsknął śmiechem Kenobi.
-Nie! Kobieta u której odbierałem jedzenie! Piękna brunetka! To najpiękniejsza istota jaką kiedykolwiek widziałem...
-Wow wow! Ej, stary...Nie przasadzaj. Nie ma ładnych dziewczyn, które pracują w Maku. - wziął do buzi kolejną frytke.
-To zobacz! Idź teraz! Stań tam i zobacz...
Kenobi rozbawiony zachowaniem Skywalkera wychylił się, by zobaczyć "piękność" Anakina.
-Niezła dupcia nawet. Pytanie co robi w Maku...
-Jaka dupcia?! To Afrodyta!
-Bez przesady...- puścił oko Anakinowi. - Poza tym nie rozpedzaj się tak. Pamiętasz! Kodeks Jedi!
-Ehh...No wiem...
Ale słowa o kodeksie Jedi nie powstrzymały Anakina, by zjawić się w McDonaldzie tydzień później.
-Z tego co wiem...Nie wolno Jedi jadać takich rzeczy. - zastanowiła się Ahsoka.
-Bez przesady. Wybrałaś już co chcesz? Świetnie to zamówię i odbiorę! Idź zajmi miejsce...- popchnął swojego padawana.
-Właściwie to jeszcze nie wybrałam...
-Świetnie! Poczekaj gdzieś na mnie!
Młody mężczyzna zamówił obojętnie co i czekał na odbiór z numerem 37.
-Numer 37!
Ku jego oczom ukazała się ta sama piękna dziewczyna. Podszedł zadowolony.
-Dzięki. - wziął tacę.
-Numer 50? - zaśmiała się - Takiemu Jedi nie wypada tu przychodzić...
Anakin uśmiechnął się na to, że dziewczyna odezwała się do niego i odpowiedział.
-Cóż...Jestem tu dopiero drugi raz, więc nie grozi mi przytycie. Pamięta mnie pani?
-Numer 50 co miał problem z frytkami i uratował kanclerza. Yhym! Życzę smacznego! Numer 40!
Anakin zadowolony odszedł do stolika gdzie siedziała znudzona Ahsoka.
-Ja w ogóle nie to chciałam zamówić...- jęknęła.
-Trudno! - wziął błyskawicznie frytke do buzi nie zwracając uwagi na nastolatkę.
Dziewczyna przewróciła oczami i siedziała patrząc się na rozglądającego się wszędzie Jedi.
W następnym tygodniu również Anakin się zjawił w McDonaldzie. I w jeszcze następnym. I w jeszcze...Czasami nawet nie jadł tylko wyrzucał od razu jedzenie do kosza. Chodził tam tylko dlatego, by się z nią widzieć.
Pewnego dnia miesiąc po pierwszym spotkaniu Anakin leżał przy jednym ze stolików w McDonaldzie. Był ostatnim będącym klientem. Było późno, a on zmęczony tym wszystkim opierał się o stolik.
-Przepraszam, zaraz zamykamy! - Skywalker usłyszał delikatny kobiecy głos śmiejący się. Była to znana mu brunetka. - Przysnął pan sobie...
Anakin natychmiast podniósł się i zaczął wszystko sprzątać.
-Bardzo przepraszam...Ciężki dzień.
-Ma pan...- wskazała na polik - Trochę ketchupu na...
Mężczyzna wziął chusteczki i gorączkowo wycierał twarz.
-Od miesiąca pana Jedi widzę codziennie, kojarzę pana, ale wciąż nie znam imienia...
-Anakin Skywalker - kiwnął głową.
-Ja jestem Padmé...Padmé Amidala - uśmiechnęła się promiennie. - Jak na Jedi nie powinieneś jeść tak często tych świństw...- spojrzała na resztki jedzenia na tacy Anakina.
Skywalker zmęczony tym wszystkim postanowił jej wszystko wyjaśnić.
-Nie zawsze jadałem...Czasami wyrzucałem, a przychodziłem tylko, by zobaczyć się z tobą...
Padmé zaczęła się rumienić.
-Domyślałam się...Dlatego często brałam taką zmianę, by być tu popołudniami kiedy ty się zjawiałeś...Wydajesz się być naprawdę...
W tej chwili Anakin nie mógł być szczęśliwszy. Dziewczyna, dla której tu przez ostatni miesiąc przychodził okazała się być równie nim zainteresowana jak on.
-Zjedz ze mną kolację! - przerwał jej - Znaczy...Wiadomo, że nie teraz. Tylko kiedy będziesz mogła...I jeśli w ogóle chcesz...
Brunetka zaśmiała się.
-Może być w piątek o 20:00?
-Pewnie! - puścił jej oczko - Ale załatwię jakąś dobrą restaurację...Bez tego co jest tu. - prychnął śmiechem.
Po rozmowie Skywalker postanowił pomóc w sprzątaniu Amidali, po czym odprowadził ją do domu. Nie mógł doczekać się piątku i w tym momencie szczerze nie dbał o kodeks Jedi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro