Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zamówienie numer... [ANIDALA]

W tej historyjce nasza bohaterka (Padme Amidala) nie będzie senatorką ;)

Krążownik mocno wylądował na pasie startowym Coruscant. Ekipa ratownicza i pozostali Jedi z rady zjawili się, by pomóc w wydostaniu się ze statku dwóm bohaterskim Jedi i kanclerzowi, którego uratowali od szpon Generała Griveous'a.

Szybko przetransportowali ich do senatu, gdzie czekało mnóstwo polityków. Kanclerz Palpatine pewnie udał się do grona senatorów i Jedi.

-Spodziewałem się tego...-westchnął z lekkim uśmiechem Obi Wan. - Tłumy zdumionych polityków i reporterów gotowych, by nas wypytać o całą akcję...

-Zyskujemy sławę! - uśmiechnął się Anakin.

-Szczerzę? Wolę się zmyć do Maka i zjeść w spokoju coś dobrego niż spędzać ileś godzin z nimi czas.

- Masz na myśli fast foody? To nie jest wskazane dla Jedi. - uniósł głowę młodszy Jedi.

- Uspokój się Anakin! Kiedy ostatnio byłeś w McDonaldzie? Jak miałeś 10 lat...Nic się nie stanie, choć zresztą jak chcesz. Ja idę. - wszedł powoli spowrotem do statku.

Po chwili zastanowienia Skywalker z uśmiechem wskoczył do pojazdu. Kilka minut później przyjaciele stali w kolejce do zamówień. Szybko złożyli zamówienie i z numerem 50 czekali na odbiór jedzenia.

-Idę zająć miejsce. Odbierz jak będzie nasz numer. - Rzekł Kenobi po czym udał się wybrać jakiś stolik.

Numery leciały i leciały. Skywalker czekał z niecierpliwością , by odebrać zamówienie podczas gdy Kenobi był zajęty przy stoliku rozmową z mistrzem Windu o raportach Jedi.

W tym czasie w końcu ukazał się numer 50. Anakin zadowolony podszedł i ujrzał...Jego zamówione jedzenie z oczekiwaniem trzymała piękna kobieta. Była to drobna, zgrabna brunetka z niezwykle pięknymi brązowymi oczami. Ubrana była w strój pracownika McDonalda z rozpuszczonymi, długimi kasztanowymi włosami. Na jej twarzy widniały dwa charakterystyczne pieprzyki.

-Numer 50? - zadała pytanie zszokowanemu Jedi.

-Tak to ja...Znaczy taki mam numer. - wymamrotał zakłopotany mężczyzna.

Kobieta wręczyła mu z uśmiechem tacę z jedzeniem. Skywalker nie chciał tak szybko odchodzić, więc...

-Ale tu nie ma frytek...

Zaniepokojona dziewczyna spojrzała na tacę.

-Są. Nawet dwie paczki. - uniosła ze zdziwieniem brwi.

-No, a ja...Ja ich nie zamawiałem!

-Nie wydaje mi się...Wszystko jest według zamówienia. - zaśmiała się - Numer 52!

Anakin odszedł z jedzeniem lekko zawiedziony i przysiadł się do Obi Wana.

-Co tak długo? Głodny jestem! O moje fryteczki! - sięgnął po jedną.

Anakin siedział zdumiony i w ogóle nie jadł.

-Co ci się stało? Halo! Młody?

-To było wspaniałe! - westchnął Anakin.

-Co? Odbiór zamówienia. - parsknął śmiechem Kenobi.

-Nie! Kobieta u której odbierałem jedzenie! Piękna brunetka! To najpiękniejsza istota jaką kiedykolwiek widziałem...

-Wow wow! Ej, stary...Nie przasadzaj. Nie ma ładnych dziewczyn, które pracują w Maku. - wziął do buzi kolejną frytke.

-To zobacz! Idź teraz! Stań tam i zobacz...

Kenobi rozbawiony zachowaniem Skywalkera wychylił się, by zobaczyć "piękność" Anakina.

-Niezła dupcia nawet. Pytanie co robi w Maku...

-Jaka dupcia?! To Afrodyta!

-Bez przesady...- puścił oko Anakinowi. - Poza tym nie rozpedzaj się tak. Pamiętasz! Kodeks Jedi!

-Ehh...No wiem...

Ale słowa o kodeksie Jedi nie powstrzymały Anakina, by zjawić się w McDonaldzie tydzień później.

-Z tego co wiem...Nie wolno Jedi jadać takich rzeczy. - zastanowiła się Ahsoka.

-Bez przesady. Wybrałaś już co chcesz? Świetnie to zamówię i odbiorę! Idź zajmi miejsce...- popchnął swojego padawana.

-Właściwie to jeszcze nie wybrałam...

-Świetnie! Poczekaj gdzieś na mnie!

Młody mężczyzna zamówił obojętnie co i czekał na odbiór z numerem 37.

-Numer 37!

Ku jego oczom ukazała się ta sama piękna dziewczyna. Podszedł zadowolony.

-Dzięki. - wziął tacę.

-Numer 50? - zaśmiała się - Takiemu Jedi nie wypada tu przychodzić...

Anakin uśmiechnął się na to, że dziewczyna odezwała się do niego i odpowiedział.

-Cóż...Jestem tu dopiero drugi raz, więc nie grozi mi przytycie. Pamięta mnie pani?

-Numer 50 co miał problem z frytkami i uratował kanclerza. Yhym! Życzę smacznego! Numer 40!

Anakin zadowolony odszedł do stolika gdzie siedziała znudzona Ahsoka.

-Ja w ogóle nie to chciałam zamówić...- jęknęła.

-Trudno! - wziął błyskawicznie frytke do buzi nie zwracając uwagi na nastolatkę.

Dziewczyna przewróciła oczami i siedziała patrząc się na rozglądającego się wszędzie Jedi.

W następnym tygodniu również Anakin się zjawił w McDonaldzie. I w jeszcze następnym. I w jeszcze...Czasami nawet nie jadł tylko wyrzucał od razu jedzenie do kosza. Chodził tam tylko dlatego, by się z nią widzieć.

Pewnego dnia miesiąc po pierwszym spotkaniu Anakin leżał przy jednym ze stolików w McDonaldzie. Był ostatnim będącym klientem. Było późno, a on zmęczony tym wszystkim opierał się o stolik.

-Przepraszam, zaraz zamykamy! - Skywalker usłyszał delikatny kobiecy głos śmiejący się. Była to znana mu brunetka. - Przysnął pan sobie...

Anakin natychmiast podniósł się i zaczął wszystko sprzątać.

-Bardzo przepraszam...Ciężki dzień.

-Ma pan...- wskazała na polik - Trochę ketchupu na...

Mężczyzna wziął chusteczki i gorączkowo wycierał twarz.

-Od miesiąca pana Jedi widzę codziennie, kojarzę pana, ale wciąż nie znam imienia...

-Anakin Skywalker - kiwnął głową.

-Ja jestem Padmé...Padmé Amidala - uśmiechnęła się promiennie. - Jak na Jedi nie powinieneś jeść tak często tych świństw...- spojrzała na resztki jedzenia na tacy Anakina.

Skywalker zmęczony tym wszystkim postanowił jej wszystko wyjaśnić.

-Nie zawsze jadałem...Czasami wyrzucałem, a przychodziłem tylko, by zobaczyć się z tobą...

Padmé zaczęła się rumienić.

-Domyślałam się...Dlatego często brałam taką zmianę, by być tu popołudniami kiedy ty się zjawiałeś...Wydajesz się być naprawdę...

W tej chwili Anakin nie mógł być szczęśliwszy. Dziewczyna, dla której tu przez ostatni miesiąc przychodził okazała się być równie nim zainteresowana jak on.

-Zjedz ze mną kolację! - przerwał jej - Znaczy...Wiadomo, że nie teraz. Tylko kiedy będziesz mogła...I jeśli w ogóle chcesz...

Brunetka zaśmiała się.

-Może być w piątek o 20:00?

-Pewnie! - puścił jej oczko - Ale załatwię jakąś dobrą restaurację...Bez tego co jest tu. - prychnął śmiechem.

Po rozmowie Skywalker postanowił pomóc w sprzątaniu Amidali, po czym odprowadził ją do domu. Nie mógł doczekać się piątku i w tym momencie szczerze nie dbał o kodeks Jedi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro