Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7 |TaeHyung|

- Tae- chwila przerwy.- Tae- znowu jakiś natręt.- Tae, cholera jasna, weź się obudź!

- Po, co drzesz tego ryja?!- odezwałem się w końcu i podniosłem do pozycji siedzącej. Zamrugałem kilkakrotnie, po czym przetarłem dłonią oczy. Spojrzałem przed siebie i zauważyłem uśmiechniętego od ucha do ucha HoSeoka.

- Zbieramy się.

- Co już? Czemu tak wcześnie?- rozejrzałem się po plaży i zauważyłem już tylko nieliczne grupki ludzi. Czy oni wywieźli mnie na jakieś odludzie? Gdzie się wszyscy podziali?- Która godzina?- zapytałem ponownie spoglądając na bruneta.

- Siedemnasta. Nieźle ci się przysnęło. A teraz wstawaj idziemy- klepnął mnie dłonią w plecy, a ja poczułem niemiłe pieczenie.- Spaliłeś się młody. Chyba szykuje ci się cudowna noc- zaśmiał się i wstał zabierając ostatnie torby.

Chwyciłem koszulkę i próbowałem naciągnąć ją na siebie w każdy możliwy sposób, lecz za każdym razem obcierała się o moją skórę jeszcze bardziej ją podrażniając.

Będąc już w domu usłyszałem jakieś dzikie śmiechy dochodzące z salonu. Stanąłem w drzwiach, a wzrok wszystkich skierował się na mnie.

- Byś się ubrał, a nie paradujesz w samych gaciach- powiedział Jimin próbując naśladować mój głos.

- Bardzo śmieszne, na prawdę- zmrużyłem oczy i pokręciłem głową.- Akurat mam mały problem z nałożeniem bluzki.

- Trzeba było dużej pospać, bo 5 godzin to za mało- dodał.

Odwróciłem się na pięcie ignorując jego głupawe docinki i udałem się do łazienki. Szperałem po szafkach szukając czegoś na oparzenia. No kurde! Musi tu coś takiego być.

- Mam!- krzyknąłem uradowany podnosząc buteleczkę z kremem i całując ją w podzięce, myśląc że to dar od niebios.

-Raka?- usłyszałem znajomy głos i szybko odwróciłem się w stronę, z której dochodził.

O futrynę opierała się Nabi, a na jej twarzy gościł szeroki uśmiech. Obrzuciłem ją jedynie przelotnym spojrzeniem i zabrałem się za nakładanie pierwszej warstwy preparatu. Z brzuchem i ramionami poszło łatwo, ale plecy to był dopiero wysiłek.

- Daj pomogę ci- blondynka podeszła do mnie i zabrała mi tubkę. Chwilę później poczułem przyjemny chłód na plecach.

- Dzięki- powiedziałem i cicho mruknąłem, gdy rozprowadzała maść.

- Musisz znaleźć sobie dziewczynę. Ja wiecznie nie będę się tobą zajmować.

- Ale dlaczego?- udałem chwilowe załamanie i starłem z policzka niewidoczną łzę.

- Kiedyś będę miała swojego męża i nie chcę żebyś siedział mi do końca życia na głowie. Chciałabym mieć dwójkę dzieci, więc trzecie mi nie potrzebne.

- Jin na pewno nie będzie miał nic przeciwko, jak zajmę wam jeden pokój. Najlepiej obok waszej sypialni, żebym miał na was oko.

- Chyba ucho- zaśmiała się, a ja jej zawtórowałem, lecz po chwili powiedziała już poważnie.- Poza tym nic mnie nie łączy z Jinem, to tylko mój kolega.

- Na pewno?

- Tak, jestem pewna- powiedziała to patrząc prosto przed siebie pustym wzrokiem.

- Wiesz- dotknąłem jej dłoni, która teraz znajdowała się na moim ramieniu.- Gdyby jednak spodobał ci się któryś z tych idiotów to wiedz, że nie mam nic przeciwko- westchnąłem.- Ale jeśli cię zrani to nie mów, że cie nie ostrzegałem, a i nie myśl, że przestanę cię kontrolować. Co to to nie.

- Dziękuję i tak jesteś najlepszym bratem- powiedziała patrząc mi w oczy z ogromnym uśmiechem na twarzy.

- No chodź tu- otworzyłem szeroko ramiona, a ona od razu w nie wpadła i mocno mnie przytuliła. Trwaliśmy chwilę w tym bratersko-siostrzanym uścisku, a dookoła nas panowała cisza, którą ona postanowiła przerwać.

- Ale chyba nie mówiłeś poważnie, że na starość chcesz ze mną zamieszkać?- zapytała odsuwając się ode mnie na długość ramion i patrząc w moje oczy przerażonym wzrokiem.

- Mówiłem to całkiem poważnie- odparłem i przywołałem na twarz najbardziej poważną minę na jaką mnie stać. Długo nie wytrzymałem, bo już po chwili oboje zanosiliśmy się śmiechem.

- Co tu się dzieje?- w drzwiach stał YoonGi, który uśmiechał się od ucha do ucha.

- A nic tak tu sobie po prostu rozmawiamy. A ty po co przyszedłeś?- zapytałem.

- Długo was nie było, wiec stwierdziłem, że zajrzę- podrapał się zdenerwowany po karku.

- O więc jak już jesteś- podeszła i złapała Sugę za rękę ciągnąc w moją stronę. Był tak zaskoczony tym gestem po drodze prawie wyleciały mu oczy. Z drugiej strony mógłby to być ciekawy widok. Wyobrażam sobie właśnie jakby wyrywał laski na te swoje dyndające niczym wahadło zegara gałki. W prawo i w lewo, w prawo i w lewo.- Powiedz mu coś.

- Ale co?- zapytał zmieszany.

- Ten stary piernik mówi, że na starość ze mną zamieszka!

YoonGi wybuchł śmiechem, a ja mu zawtórowałem. Ja starym piernikiem? Jak już to młodym bogiem.

- Nic na to nie poradzę, ale może ja też się do ciebie wprowadzę? Jedna osoba w tą czy w tą, co za różnica.

- Ugh.. Jesteście beznadziejni! Idę do Jina, jako jedyny mnie rozumie- krzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami. Widziałem jak Suga zaciskał dłonie w pięści.

- Co on ma czego ja nie mam?- zapytał Min nadal wpatrując się w drzwi łazienki.

- Nie wiem, ale bądź spokojny- spojrzał na mnie zaskoczony.

- Jak mam być spokojny, jak on jest dosłownie wszędzie! Jin to, Jin tamto.. Zwariuje tu przez te 2 miesiące!- wyrzucił ręce w geście poddania i usiadł na zimnych kafelkach.

- Mówiła, że nic do niego nie czuje.

- Jakoś zachowuje się całkiem inaczej.

- Mam plan hyung, bardzo dobry plan- powiedziałem z przebiegłym uśmieszkiem na twarzy.

Kolejne pół godziny spędziliśmy już w naszym pokoju, gdzie zaznajomiłem Suge z moim cudownym planem. Na początku stawiał opory, ale udało mi się go przekonać. Niebawem zaczynamy działać, strzeż się JiBin!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro