Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24 |YoonGi|

Siedzę sobie spokojnie w ogródku za domem. A nie w sumie to nie spokojnie. Czemu? Tae ma skręconą kostkę, a KyungSoon ciągle się o to obwinia. Ponieważ Nabi wyszła na plażę z Jinem, SunHi oraz Jiminem ja muszę wysłuchiwać jej wywodów.

- Idź może sprawdź, co u niego- zasugerowałem dziewczynie.- Weź mu zanieś soku czy coś- dziewczyna pokiwała ochoczo głową i wbiegła do domu.

Odczekałem chwilę, aby upewnić się, że na pewno poszła na górę. Stanąłem obok drzwi balkonowych i zajrzałem do środka. Pusto. Złapałem swój telefon, który leżał na stoliku w salonie i pognałem ubrać buty. Po wyjściu z domu skierowałem się nad wybrzeże. Nie wiem czy szedłem w dobrym kierunku, ponieważ nie za bardzo orientuję się w tym mieście. Po drodze zadzwoniłem do HoSeoka. Okazało się, że wraz z Monem siedzą w jakimś barku obok plaży. Byłem już niedaleko, dlatego postanowiłem do nich dołączyć.


- Cześć chłopaki!- przywitałem się z nimi, po czym zająłem miejsce obok NamJoona. Siedzieli przy stoliku, który znajdował się najbliżej balustrady skąd mieliśmy piękny widok na morze.

- Annyong hyung!- odparł wesoły Hobi.

- Chcesz coś do picia?- zapytał blondyn.

- W sumie to napiłbym się wody- Jung przywołał gestem dłoni kelnera i złożył zamówienie.

- Tak właściwie to, co cię tu sprowadza?- zapytał po chwili.

- W tym domu nie da się wytrzymać. Ile to można słuchać ciągłego „To moja wina", „Może pójdę sprawdzić czy niczego nie potrzebuje", „Jak myślisz, bo nie chcę się narzucać"- próbowałem imitować dziewczęcy głos, co wcale nie było takie łatwe, ponieważ wyszedł mi z tego raczej pisk przejechanego kota. Moje nieudolne próby rozbawiły HoSeoka, którego śmiech przypominał duszenie się starego konia pociągowego.

- Nie nabijajcie się z niej- oboje spojrzeliśmy zaskoczeni na Mona. Był tak poważy, że momentalnie przypomniałem sobie jedną z wycieczek do muzeum. Nasza wychowawczyni przez godzinę kazała słuchać nam jakiś nudnych wywodów na temat starych rzeźb. Stałem akurat naprzeciwko niezwykle obleśnej, a za razem tak poważnej, że do dzisiaj kiedy zobaczę czyjąś powagę przypomina mi się ona. Przez kilka kolejnych dni po tej pamiętnej wycieczce śniły mi się koszmary z nią w roli głównej, dlatego aż do teraz jest to niczym jakieś fatum ciążące nade mną.

- A ty co nagle jej bronisz?- spytał Hobi.

- Może się zakochała. Nie można wyśmiewać się z uczuć drugiej osoby- pochylił się nad stołem i spojrzał mi prosto w oczy.- A jak ty byś się czuł, gdy to z ciebie śmiali się znajomi, ponieważ zadurzyłeś się w jakiejś dziewczynie, co?- no i tu trafił w mój czuły punkt. O tym, że podoba mi się NaBin wie tylko Tae, Kookie i KyungSoon. Czemu nie przyznałem się przed resztą? Nie bałem się tego, że mnie wyśmieją. Po prostu chciałbym sam jej o tym powiedzieć. W odpowiednim miejscu. W odpowiednim czasie.

- A ty co?- szturchnął mnie Jung.- Gdzie żeś odpłynął?- potrząsnąłem głową, aby odpędzić od siebie niepotrzebne myśli. NamJoon nadal wpatrywał się we mnie niczym lew w swoją ofiarę.

- Do Japonii- odparłem.

- Dlaczego tam?

- Bo ciebie tam nie ma- uśmiechnąłem się do niego zwycięsko.

- Wielkie dzięki hyung- udał obrażonego i odwrócił się do mnie plecami.

- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie YoonGi- zwrócił się do mnie blondynek. Poprawiał się teraz w fotelu popijając przez słomkę sok, który chwilę temu przyniósł mu kelner.

- Ni jak. Nie zakochałem się jeszcze, dlatego nie mam czym się martwić- odparłem i upiłem trochę wody ze szklani.

- Czy aby na pewno?- spojrzałem na niego zmieszany.- Nie udawaj głupiego, przecież widać, że lecisz na Nabi. Tylko ślepy by się nie zorientował.

- Ja się nie zorientowałem dopóki mi nie powiedziałeś- do rozmowy włączył się Hobi.

- Bo ty to już inny przypadek.

- Czy wy rozmawialiście o mnie zanim do was przyszedłem?- zapytałem oburzony. No jeszcze mi brakowało tego, żeby przyjaciele mnie obgadywali.

- Nie tylko. Rozmawialiśmy już o tym w domu- Mon jest dzisiaj strasznie ironiczny.

- Przy Jinie?- przestraszyłem się, bo jeśli on również uczestniczył w ich wymianie zdań to już po mnie.

- Czy ty uważasz nas za idiotów?- no ciebie HoSeok z największym szacunkiem, ale jednak tak.

- No nie- powiedziałem nieco zmieszany.

- Dlaczego nam nie powiedziałeś? Przecież jesteśmy przyjaciółmi- Kim nadal nie dawał za wygraną.

- Bo bałem się, że któryś z was się wygada, a ja sam chcę jej powiedzieć. Tylko jeszcze nie teraz- spuściłem głowę w dół i zacząłem bawić się palcami prawej dłoni.

- Nikt by się nie wygadał- spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Czy on serio nie wie, że ktoś siedzący obok mnie, brunet, koń i śmieszek w jednym ma za długi język?- No dobra. Może znalazłaby się jedna osoba- oboje spojrzeliśmy na HoSeoka, który w tym momencie siedział z nogami zarzuconymi na oparcie krzesła i bawił się gumą do żucia. Co za wstyd.- Możemy ci pomóc. Prawda Hobiś?- Jung zaskoczony omal nie przewrócił stolika, gdy odwracał się w naszą stronę.

- Jasne, jasne- odpowiedział szybko, jednak po chwili dodał.- A o co tak właściwie chodzi?

- Pomożemy Sudze z Nabi.

- Pewnie- skinął z podekscytowaniem głową. Kiwał nią i kiwał. Matko, bo zaraz mu z zawiasów wyleci.

- Gdzie jest haczyk?- to było zbyt piękne, żeby było bezinteresowne.

- Nie ma żadnego- odpowiedział NamJoon.

- Naprawdę?

- No dobra!- brunet wyrzucił ręce do góry.- Bo Jin hyung nie chce nas nigdzie zawozić samochodem. Ciągle tylko NaBin to NaBin tamto oszaleć można- chwycił się za włosy i lekko za nie pociągnął.- Przed wyjazdem obiecał mi, że zabierze mnie do kina na tą nową bajkę. Premiera była tydzień temu, a on poszedł sobie z Nabi do galerii! Rozumiesz to? No jak tak można. Tyle na nią czekałem.- zaszlochał cicho. Czy on właśnie popłakał się z powodu bajeczki? Wiedziałem, że jest emocjonalnym człowiekiem, ale no.

- Dobrze. Przyjmę waszą ofertę pomocy- wyciągnąłem dłoń w stronę Mona, którą po chwili zamknął w uścisku.

- Wiedzieliśmy, że się zgodzisz. Dlatego mamy tu już przygotowany plan działania- że co? Patrzyłem na niego oniemiały, kiedy spod stołu wyciągnął białą teczkę. Położył ją na blacie, a następnie rozejrzał się dookoła, aby upewnić się, że nie przyciągnęliśmy uwagi żadnego z klientów. Otworzył ją ostrożnie i wyciągnął trzy kartki. Każda zapisana od góry do dołu. Co oni jakąś wojnę zaplanowali?

- Czy wy żeście poszaleli do końca?- krzyknąłem.

- Zamknij się i czytaj- pokręciłem w zrezygnowaniu głową i zabrałem się za lekturę, tegoż jakże wspaniałego planu.

- Zaznajomię z nim później Tae- pokiwali zgodnie głowami. No dobra to zobaczmy, co te dwa wielkie umysły wymyśliły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro