Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18 |YoonGi|

Na dworze rozpętała się niezła burza, dlatego Jimin, NamJoon, Jin i Hobi postanowili zostać dzisiaj u nas na noc. No przecież nie wygonimy ich za drzwi, bo jeszcze coś im się stanie. Siedzieliśmy w pokoju zajmowanym tymczasowo przeze mnie i Tae, ponieważ był najbardziej oddalony od schodów, więc mieliśmy pewność, że nie będziemy przeszkadzać rodzicom młodego. 

Na podłodze porozkładaliśmy materace, aby każdy miał na czym spać. Nabi siedziała wtulona w Jina, Jimin zajmował miejsce obok SunHi. Kookie, ja oraz V leżeliśmy na złączonych łóżkach. Natomiast pozostali siedzieli pod oknem.

- Pogadajmy o czymś, bo robi się tu strasznie nudno!- krzyknął Hobi i poderwał się na równe nogi.- Przed nami jeszcze cała noc, a w takiej atmosferze każdy z nas pozasypia w przeciągu najbliższej godziny.

- Przestań tyle gadać i usiądź spokojnie- uspokajał go NamJoon, ponieważ zaczął kręcić się po pomieszczeniu, tak jak wtedy gdy ChimChim wrzucił mu muchę do gaci.

- W sumie to możemy porozmawiać- powiedział Jimin i podrapał się po karku.

- Dobra!- te parę słów starczyło HoSeokowi, aby usiąść na środku pokoju i rozpocząć swoje śledztwa. Przyglądał się każdemu po kolei.- Wy!- wskazał na SunHi i Parka.- Gdzie dzisiaj byliście i co robiliście?

- Byliśmy w parku i na pizzy- Odparła dziewczyna.

- Z moim bratem oczywiście- dopowiedział od razu Jimin.

- Hahahaha czyżby pan "wszystkie laski ślinią się na mój widok" właśnie się zawstydził?- zapytał Mon, a wszyscy w pokoju wybuchnęli śmiechem. Oczywiście wszyscy oprócz wcześniej wspomnianej dwójki.

- Zejdź ze mnie okej? Byłem grzeczny!- bronił się rudowłosy.

- To prawda?- zwrócił się z troską NamJoon do swojej siostry, na co ta skinęła głową.

- Weź wyłącz te swoje zapędy rodzicielskie, bo psujesz całą zabawę- JHope podszedł do V i przybliżył swoją twarz do jego twarzy.- A ty? Takie niewiniątko zgrywasz, ale no powiedz nam proszę co wczoraj mi napisałeś- odsunął się od niego z szatańskim uśmieszkiem.

- J-ja nie w-wiem o c-czym ty m-mówisz- wyjąkał Tae.

- Jak to nie wiesz może sam przeczytam, żeby niczego nie pominąć- szybko wyciągnął telefon z tylniej kieszeni spodni.

- Nie rób tego!- V rzucił się na niego, aby wyrwać mu komórkę z dłoni, jednak Hobi był szybszy i zdążył mu uciec.

- Czytam!- krzyknął stając na parapecie.- Wiesz co stwierdzam, że KyungSoon ma jednak niezły ten tyłek!- ostatnie słowo mocno zaakcentował, a TaeHyung spłonął rumieńcem.

- No no no!- tym razem odezwał się Jimin.- Nie znałem cię od tej strony kochanieńki!

- No ja cie chyba- nim skończył rzucił się na HoSeoka. Ściągnął go z parapetu, po czym na środku pokoju zaczęli się drzeć jeden na drugiego.

- Zamknijcie się!- pierwszy raz odkąd tu siedzimy Nabi coś powiedziała. Czyżby pan Jin nagle przestał być tak bardzo interesujący?- Nie możemy pogadać spokojnie?

- W sumie możemy- odpowiedział Jung i zrzucił z siebie Tae. Otrzepał niewidzialny kurz i podszedł do naszych „gołąbeczków".- A co tam u was?

- Wszystko dobrze- odparła NaBin i spojrzała na Jina, na co ten podniósł ich złączone dłonie. Nie wierze własnym oczom czy oni...

- Jesteśmy razem- dopowiedział chłopak i pocałował ją w policzek. Teraz też nie wierze własnym uszom. Pewnie tylko mi się to śni. Zaraz obudzę się i zobaczę V w gaciach na drugim łóżku. Uszczypnąłem się w rękę, jednak nic to nie dało. No co jest, czyżbym zapadł w aż tak głęboki sen?

- No moje gratulacje!- krzyknęła KyungSoon, która o dziwo od wyjawienia wiadomości V siedziała cicho na swoim miejscu. Pomagała mi, a teraz gratuluje im? Cały świat przeciwko mnie. Znowu.

- Chyba pójdę kupić jakieś kwiaty- zapowiedział Kookie. On też?

- Nie trzeba. Ostatnio dostałam od oppy piękne chabry- uśmiechnęła się szeroko. Czekaj, czekaj jak to od Jina? Przecież to ja kupowałem jej te kwiaty.

- Jakie chabry?- zapytał zdezorientowany hyung. Kookie i V spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Rozumiem to jakiś ich plan. Najwyraźniej się sprawdził, więc nie będę się kłócił.

- No te co ostatnio znalazłam na szafce i na poduszce.

- Ale to nie ode mnie.

- To od kogo?- spojrzała na niego przerażona. Kurde muszę stąd wyjść.

Wstałem i udałem się w kierunku drzwi, lecz nagle ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłem się i ujrzałem twarz SunHi.

- Gdzie idziesz?- zapytała dokładnie mi się przyglądając.

- Do toalety- wyrwałem swoją dłoń z jej uścisku i wyszedłem.

W łazience przemyłem twarz zimną wodą i przez chwilę przyglądałem się swojemu odbiciu w lustrze. Średniego wzrostu, chudy blondyn, jasna cera i ciemne oczy. Nic dziwnego, że Nabi woli przytulać się do Jina. Wysoki brunet, nawet umięśniony. Na pewno przy nim czuje się bezpieczniej niż przy takim chucherku jak ja.

- Te chabry to od ciebie?- usłyszałem jej głos i szybko odwróciłem się w stronę, z której dochodził. Stała oparta o framugę drzwi. Przyglądała mi się chwilę, po czym podeszła do mnie. Mimo tego, że nie należałem do najwyższych ona i tak musiała podnosić głowę, aby spojrzeć mi w oczy.

- Zwariowałaś jesteś dla mnie jak siostra- uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie i poczochrałem po włosach. Serce krajało mi się na myśl, że ona jest już zajęta przez Jina. Myślałem, że ktoś ukradł te kwiatki, tymczasem ona po prostu źle skojarzyła fakty. W sumie to nie było co skojarzyć, bo nie dałem nawet wskazówki, że to mógł być ktoś inny niż jej chłopak.

- Ulżyło mi. Już myślałam, że się we mnie zakochałeś czy coś- zaśmiała się, ale to nie był zwykły śmiech. Słychać było w nim nutkę rozczarowania. Czyżby ona też coś do mnie czuła?- Cieszę się, że mam kogoś takiego jak ty Suga- przytuliła mnie, po czym dała szybkiego całusa w policzek i tyle ją widziałem.

Przyłożyłem dłoń do miejsca, które przed chwilą dotykały jej usta. To były zaledwie ułamki sekundy, a jednak. Może dla niej to nic nie znaczyło, jednak ja zapamiętam ten moment do końca życia. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro