Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11 |YoonGi|

Mieliśmy dzisiaj iść do galerii, aby poszukać kwiatów, które codziennie będę dawał NaBin. Ustaliliśmy wraz z Tae, że wyjdę wcześniej i zaczekam na nich przy wejściu koło jednej z największych restauracji. Zerkałem co chwilę na zegarek, ponieważ powinien być tu już 15 minut temu, a tymczasem ani widu ani słychu.

Zdążyłem obejść już pobliskie kwiaciarnie, jednak żadne kwiaty nie wpadły mi w oko, co oznacza, że Nabi również by się nie spodobały. Skąd wiem? Otóż od małego byliśmy nierozłączni, wszystkie wolne chwile spędzaliśmy w trójkę. Bliźniaków traktowałem jak swoje własne rodzeństwo, a ja również nie byłem dla nich tylko przyjacielem od zabaw w piaskownicy. Kiedyś blondynka wspomniała mi o tym, że nie lubi róż, a szczególnie czerwonych, ponieważ uważa je za przereklamowane. Nie lubi też żółtych tulipanów oraz białych storczyków. Wiem, że uwielbia kwiaty, które nie przyciągłyby uwagi większości osób w Korei. Nigdy nie lubiła się z czymś afiszować. Może teraz, co nieco uległo zmianie, jednak ja pamiętam czasy, kiedy skromność była dla niej priorytetem.

- O Suga!- podniosłem głowę, gdy usłyszałem krzyk HoSeoka. Cała dziewiątka kierowała się właśnie w moją stronę. Czekaj, czekaj. Dziewiątka? Przecież mieliśmy być tu w trójkę. Ja, Tae i KyungSoon. Czy on czasami sam nie rozumie swoich słów? Co ten kretyn miał z matmy w ogóle?!

- Co tak sam tu siedzisz?- NamJoon poklepał mnie po plecach i zajął miejsce obok.

- Przyszedłem po prostu wcześniej, bo ktoś- tu spojrzałem na V- Miał iść ze mną, ale postanowił na kogoś - Tu spojrzałem na siostrę Kookiego- Zaczekać.

- Skoro już jesteśmy tu wszyscy razem to może chodźmy na pizze!- zaproponował Jungkook, a reszta pokiwała zgodnie głowami.

Ruszyliśmy w kierunku najbliższej pizzerii. Jimin, Jin i HoSeok od razu rzucili się w stronę jednej z kanap. Dołączyła do nich SunHi, Nabi oraz Mon, a ja, Tae i rodzeństwo Jeon zajęliśmy miejsca obok.

- To którą bierzemy?- zapytał Jimin.

- Ja bym spróbował tą całą Veneziane- odpowiedział Jin i spojrzał na wszystkich.

- Z czym to jest?- spytał bodajże V.

- Pieczarki, salami, ser. Masz przecież napisane idioto- warknął HoSeok.

- Oczy już mi się zmęczyły od tych literek, dajże spokój- na potwierdzenie swoich słów zamknął oczy i zaczął wachlować się menu.

Pokręciłem tylko głową i wyjąłem telefon z kieszeni. 12:37. Mam jeszcze sporo czasu, aby znaleźć odpowiednie kwiaty. Jednak patrząc na to, że po obejściu 7 kwiaciarni nie znalazłem nic zadowalającego, jakoś nie za bardzo zapajało we mnie optymizmem. Szturchnąłem Tae, a ten odwrócił się w moją stronę.

- Kiedy was jeszcze nie było pochodziłem po paru kwiaciarniach, ale nic nie znalazłem- westchnąłem.

- Po co chodziłeś po kwiaciarniach?- zapytał zmieszany JeongGuk.

- A co mogłem chcieć z kwiaciarni?

- Kwiaty?- Mentalnie przywaliłem sobie dłonią w twarz. Dajcie mu Nobla za te odkrycie, albowiem nikt jeszcze nie wpadł na to by kupować kwiaty w kwiaciarni.- Ale po co ci kwiaty?

- Obiecaj, że nie puścisz pary z ust- pochyliłem się nad blatem stołu i spojrzałem w oczy młodego.

- Obiecuję- powiedział z ręką na sercu.

- Dla Nabi- wyszeptałem i zamknąłem oczy odsuwając się na swoje wcześniejsze miejsce.

Jungkook popatrzył na mnie spod przymrużonych powiek i skinął głową.

- Mogę wam pomóc- rzekł po chwili, jednak właśnie wtedy do naszego stołu została przyniesiona pizza i każdy zabrał się za jedzenie.

- Najpierw musimy im jakoś zniknąć- odezwała się w końcu KyungSoon przeżuwając ostatni kęs swojego kawałka.

- Mam pomysł- nim ktokolwiek z nas zdążył zareagować Tae pociągnął dziewczynę za sobą o mało co nie wywracając stołu i zaczął biec w kierunku jakiegoś wielkiego super marketu.

- A tych gdzie wywiało?- zapytał NamJoon oglądając się za nimi. Kiwnąłem głową do Kookiego i obydwoje wstaliśmy w tym samym czasie.

- Pójdziemy ich poszukać- oznajmiłem i szybkim krokiem udaliśmy się w stronę, w którą wcześniej pobiegła tamta dwójka.

Jakiś czas wraz z młodym kręciliśmy się to tu to tam, ponieważ nasi roztrzepani znajomi przepadli jak kamień w wodę. Zadzwoniłem do V, żeby przyśpieszyc nieco nasze poszukiwania, a ten odebrał już po drugim sygnale.

- Gdzie wy jesteście?!- wydarłem się do telefonu, a kilku przechodni odwróciło się w moją stronę.

- Kwiaciarnia na drugim piętrze. Taka z wielkim świecącym szyldem. Zauważysz ją, jest prawie na wprost schodów.- odrzekł i rozłączył się. Spojrzałem na Jeona i ruszyłem w stronę sklepu, o którym mówił Kim.

Miał rację ta kwiaciarnia była ogromna. Znajdowało się tu jeszcze więcej gatunków kwiatów niż w tych wszystkich małych budkach na dole. Zauważyłem TaeHyunga i KyungSoon, którzy rozmawiali właśnie ze sprzedawczynią. Ciastek poklepał mnie po ramieniu i powiedział, że idzie do nich, a ja w międzyczasie postanowiłem się tu rozejrzeć.

Nie wiem jak długo chodziłem pomiędzy tymi wszystkimi alejkami, ale nadal nic nie znalazłem. Następnym razem zastanowię się dwa razy zanim zgodzę się na coś co wymyślił ten dekl. Dobrze, że chociaż wybór kwiatów pozostawił mi, bo on zapewne wszedłby i wziął pierwsze lepsze z brzegu. W sumie sam jestem sobie winien, ponieważ to ja ubzdurałem sobie znalezienie idealnych kwiatów. Ugh... Zrezygnowany powoli zacząłem kierować się w stronę tych piekielnych róż. Może jak kupię jakiś inny kolor to też będzie zadowolona.

Stałem przy stoisku z różami i jak na złość same czerwone. Kasjerka powiedziała, że niedawno był tu jakiś chłopak i kupił ostatnie 5 białych. No to jestem w dupie. Sięgałem więc po jedną z nich. Mimo to wybrałem tą która wydawała mi się najmniejsza, ponieważ nadal planowałem kupić coś skromnego. Jednak w ostatniej chwili moją uwagę przykuł mały, ledwo zauważalny niebieski kwiatek. Czegoś takiego szukałem! Wyglądał tak jakby znalazł się tu całkiem przypadkiem, jakby czuł się zagubiony wśród tylu potężnych kwiatów. Musiałem mu pomóc i wydostać go od tych olbrzymów, dlatego chwyciłem go i podszedłem do kasy.

- Co to za kwiat?- zapytałem starszej kobiety za ladą.

- Chaber, proszę pana - odparła z uśmiechem. Więc tak cie zwą...

- Mógłbym poprosić- podałem go, a kobieta skinęła głową. Delikatnie go przyozdobiła, gdyż powiedziałem, że zależy mi aby wyglądał bardzo skromnie.- Mam jeszcze jedną prośbę.

- Słucham.

- Mogłaby mi pani codziennie rano przygotować takiego kwiatka?- przyjrzała mi się badawczo, a ja patrzyłem na nią wyczekująco.

- Jest wyjątkowa, prawda?- zaskoczyła mnie tym pytaniem, ale po czasie otrząsnąłem się i potwierdziłem jej słowa.

- Nie wie pani nawet jak bardzo. Przychodziłbym tu i odbierał wszystko na czas. Mogę nawet już zapłacić z góry!- mówiłem jak desperat. Zacząłem nawet wyciągać pieniądze z portfela, jednak zatrzymała mnie jej dłoń.

- Nie ma takiej potrzeby- podała mi mój zakup, a ja zapłaciłem jej odpowiednią kwotę.

- Dziękuję- powiedziałem z uśmiechem przyglądając się chabrowi, którego właśnie trzymałem w dłoni. Udałem się do wyjścia, lecz kiedy otwierałem drzwi dobiegł mnie jeszcze głos kobiety.

- Jutro otwieramy o dziewiątej!

- Na pewno będę- odpowiedziałem i opuściłem sklep, a tam czekała na mnie już pozostała trójka. Ruszyliśmy do jednego z bocznych wyjść, aby przypadkiem nie wpaść na resztę naszej paczki.

Gdy byliśmy już w domu najpierw udałem się do pokoju NaBin i SunHi, chciałem skorzystać z okazji dopóki reszta jeszcze nie wróciła. Powoli wszedłem do pomieszczenia i podszedłem do łóżka, które należało do blondynki. Na poduszce ułożyłem delikatnie kwiata, po czym jak najprędzej opuściłem pokój. Lepiej, żeby nikt mnie tam nie zobaczył. Na razie wolę pozostać anonimowy, ale ujawnię się po prostu potrzebuję jeszcze trochę czasu. Nie poddam się przecież łatwo, bo dopóki się walczy zawsze można wygrać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro