Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7 |Taehyung|

- Tae, synku zejdź już na dół, Kyung przyszła!- o matko. Teraz to dopiero się zacznie istny dramat.

Dzisiaj śniło mi się, że zamiast potraw na stole leżałem ja z jabłkiem w buzi. Tak jak na tych średniowiecznych ucztach. Teraz już do końca życia na wspomnienie tego będę czuł dźganie w brzuchu. I za co? Przecież byłem grzeczny, no może nie do końca. Mówiłem tylko i wyłącznie prawdę, no może raz zdarzyło mi się skłamać. Ale chyba zatajanie faktu, że mam dziewczynę to nic takiego, co?

- Tae!- drą się na człowieka od samego rana. Dosłownie mamy dopiero godzinę czternastą, a oni zdążyli nakrzyczeć na mnie już z milion razy. „Ubierz się porządnie!", „Uczesz się w końcu!", „Posprzątaj w tym pokoju, w końcu dziewczyna do ciebie przyjeżdża!"- bla bla bla bla bla bla.

Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Nie zamierzałem tego, ale skoro tak wyszło to znaczy, że los tak chciał, więc nie będę się sprzeciwiał.

- Nie trzaskaj tymi drzwiami!- CZY TA KOBIETA MOŻE DAć MI JUŻ DZISIAJ ŚWIĘTY SPOKÓJ?

- Przepraszam, że żyję- powiedziałem unosząc ręce do góry, kiedy przekraczałem próg salonu.

Kyung wstała. Najwyraźniej chciała mnie przytulić, ale sprytnie ją ominąłem i jak najszybciej zająłem miejsce obok ojca. Dziewczyna spojrzała na mnie zdezorientowana, na co wzruszyłem ramionami. Chyba nie myślała, że wszystko będzie okej, po tym jak usłyszałem u niej głos jakiegoś faceta. Gdyby po prostu zapytał się czy chce herbatę to jeszcze bym to przeżył. Ale on szukał koszulki! A po czym miałby szukać tej koszulki? Na pewno nie po piciu herbatki z porcelanowej zastawy jej mamy.

- Taehyung zachowujesz się jak dzikus- skwitowała moja mama.

- Jestem jak kaktus. Jemu nie potrzeba dużo wody, a mi nie potrzeba dużo MIŁOŚCI- specjalnie położyłem nacisk na słowo miłość, ponieważ chciałem zobaczyć reakcję mojej dziewczyny. Spięła się i odwróciła ode mnie wzrok. Świetnie!

- Zapchaj się tym ryżem.

- Dzięki mamo- prychnąłem pod nosem, a następnie chwyciłem w pałeczki kuleczkę.

Spożywaliśmy obiad w ciszy. Jednak ja wiedziałem, że to zaledwie cisza przed burzą, która rozpocznie się albo teraz albo, gdy ja i Kyung zostaniemy sami. Podniosłem wzrok na brunetkę. Widziałem jak powoli dzióbała swoimi pałeczkami w misce. Wyglądała na przygnębioną, ale i za razem na zdenerwowaną. O tak, denerwuj się moja droga, bo zaraz sobie porozmawiamy.

Nagle spojrzała na mnie i zamarła. Ruszyłem brwiami i nie wiem czy tak się mnie wystraszyła, czy co, ale jej pałeczki wylądowały na ziemi.

- Przepraszam- powiedziała szybko i schyliła się po wcześniej upuszczony przedmiot. Jednak wstając uderzyła w stół. W czego skutku porcja obiadu wylądowała na jej sukience.- Moja nowa sukienka- westchnęła zrezygnowana przyglądając się ogromnej plamie, która pozostała po sosie.

- Nie martw się- moja mama od razu podniosła się z krzesła i złapała dziewczynę za rękę.- Tae pożyczy ci jakieś ubranie, a ja zaraz namoczę tą sukienkę.

- Dziękuję- uśmiechnęła się blado.

- Na co się patrzysz Taehyung- za co te niebiosa tak mnie karają. Ja chciałem tylko w spokoju zjeść swój ryż.- Idź i daj Kyung coś do przebrania.

Pokręciłem tylko głową i udałem się na górę. Nie obchodziło mnie to czy ona idzie za mną czy nie. Równie dobrze mogłaby siedzieć w tej zasranej sukience na dole, a dla moich rodziców wszystko i tak byłoby idealne. Synuś w końcu przyprowadził do domu jakąś dziewczynę, więc jej co świętować. Nie wiedzą jednak o tym, że ta dziewczyna prawdopodobnie mnie zdradziła.

- Masz- rzuciłem w nią spodniami i jakąś koszulką.- Możesz się przebrać tutaj, ja idę na dół- kiedy już miałem zamykać za sobą drzwi zatrzymał mnie głos Kyung.

- Czemu jesteś dla mnie taki oschły?- przystanąłem na chwilę, po czym odwróciłem się z powrotem w jej stronę. Miała w oczach łzy. Nie no błagam i że teraz to niby ja jestem ten zły?

- Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć- z powrotem wszedłem do pokoju, lecz teraz zamknąłem za sobą drzwi na klucz, który później schowałem do kieszeni dresów. Następnie podszedłem bardzo blisko dziewczyny.- Mam do ciebie jedno zasadnicze pytanie. Kim był ten facet?- widziałem przerażenie rosnące w jej oczach z każdym moim kolejnym słowem. Poczułem też jak na chwilę wstrzymała oddech. Jeśli nie masz nic na sumieniu, to czemu się denerwujesz?

- J-już ci mówiłam, ż-że to m-mój kuzyn- wykrztusiła

- Nie kłam- syknąłem mrużąc oczy.

- N-nie k-kłamię.

- Cholera jasna!- popchałem ją na łóżko, a po chwili usiadłem na jej biodrach.- Powtórzę jeszcze raz, ale tym razem oczekuję szczerej odpowiedzi. Kim. Był. Ten. Facet.

- N-nie w-wiem.

- Co? Jak to nie wiesz?- nie będę ukrywał, że takiej odpowiedzi się nie spodziewałem.

- No nie wiem, zadowolony?- próbowała się podnieść, jednak przygwoździłem jej ręce nad głową. Pochyliłem się nad jej twarzą, tak że prawie stykaliśmy się ustami.

- Spałaś z nim?- zapytałem otwarcie. Nie mam zamiaru bawić się z nią w kotka i myszkę. Jeśli powie, że tak jeszcze w tej chwili wyrzucę ją stąd oknem i nawet nie będę się trudził wzywaniem pogotowia. Niech leży w krzakach.

- J-ja...- odwróciła głowę. Czyli jednak.

Podniosłem się z łóżka i zacząłem chodzić w tą i z powrotem po pokoju. Czy ja naprawdę byłem tak beznadziejnym chłopakiem, że musiała szukać sobie kogoś innego po kątach? Tak, byłem. Nie zaprzeczyła, więc to adekwatnie równa się ze zdradą. No kurde, a ja nawet buty dla niej czyściłem!

- Wyjdź stąd- powiedziałem cicho. Nie chciałem, żeby zobaczyła, że płaczę. Już i tak byłem dla niej beznadziejny, więc po co tylko bardziej ją w tym utwierdzać.

- Tae...

- Powiedziałem wyjdź!- wskazałem na drzwi. Podeszła do nich ze spuszczoną głową. Z jej oczu ciekły łzy, a niech się leją nawet strumieniami! Całą siłą woli muszę powstrzymywać się, żeby nie podbiec do niej i nie porwać jej w swoje ramiona.

- Em... otworzysz drzwi?- zapytała cicho.

- Nie, oknem wyskocz! A później pochowam twoje zwłoki w skrzynce na ryby za szopą!- wyrzuciłem ręce w górę, a potem podszedłem i przekręciłem klucz w zamku.- A teraz wyjdź i najlepiej jakbyś już nie wróciła.

- Tae, ja...

- Dzieciaki ciasto na stole!- ta to ma wzloty i upadki. Popatrzyliśmy na siebie zmieszani.

- Idź się przebierz. Zjemy ciasto i sobie pójdziesz, zrozumiano?- Kyung tylko skinęła głową.- I zrób coś z tą swoją...- wskazałem ręką na jej twarz.- Czekam na dole.



Ciasto swoją drogą było smaczne. Jedyny plus dzisiejszego dnia. Przegryzałem właśnie kolejny kawałek, kiedy moja mama musiała wtrącić swoje dwa grosze. Nie widzi, że powietrze między mną a Kyung można by przecinać piłą motorową. Może powinienem zainwestować w okulary dla niej.

- Nie myśleliście, żeby razem zamieszkać?- tak zdecydowanie.

- Nie- odparliśmy w tym samym czasie. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Natomiast mi zebrało się na wymioty. Czemu ona próbuje udawać, że wszystko między nami jest okej, skoro tak naprawdę chyba się rozstaliśmy.

- A dzieci? Chciałabym mieć wnuki- herbatę, którą miałem zamiar wypić odstawiłem z hukiem na stół.

- Przestań! Nie chcę mieć, żadnych bachorów! A teraz wybacz, ale Kyungsoon musi się już zbierać, prawda kochanie?- powinienem dostać order dla króla ironii.

- Tak. Przepraszam, ale pewnie mój brat będzie się martwił- powiedziała dziewczyna zabierając swoją kurtkę z wieszaka. Nie wiem, jakim cudem udało mi się przyciągnąć ją tutaj tak szybko. Dziwne jest to, że nawet mi się nie opierała. Pewnie ten jej gach czeka na nią dwa domy dalej, żeby nikt niczego nie podejrzewał.

- Nie wydziwiajcie. Skoro przyjechałaś do Tae to równie dobrze możesz tutaj spać- kocham tą kobietę, ale teraz powinna siedzieć cicho. Gdzie jest do cholery ojciec, jak go potrzebuję?

- Nie, nie może!

- Może. Przestań zachowywać się jak gbur. To w końcu twoja dziewczyna- zganiła mnie mama.

- Była dziewczyna.

- Co ty tam mruczysz?

- Nic! Skoro chcesz niech ona tutaj śpi, a ja idę do Sugi i Nabi. Żegnam towarzystwo!- zabrałem tylko swoją czerwoną bluzę i wyszedłem z domu trzaskając drzwiami.

Czy oni wszyscy poszaleli? Właśnie dowiedziałem się, że moja dziewczyna mnie zdradza. Chyba się rozstaliśmy, a moja matka wpycha mi ją na chama do łóżka! Czy ja nie zasługuję na jeden dzień spokoju? Najwyraźniej nie Taehyung.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro