Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27 |Taehyung|

- Kyung, jesteś już gotowa? – krzyknąłem podenerwowany wychylając głowę zza szyby samochodu. Po raz kolejny nie otrzymując odpowiedzi od brunetki. Westchnąłem zirytowany, a następnie ponownie wygodnie zasiadłem w fotelu. Rytmicznie uderzałem palcami w kierownicę, co chwila cicho przeklinając pod nosem. - W takim tempie to my w życiu nie zdążymy na czas – wymamrotałem, wbijając swoje wściekłe spojrzenie w drzwi domu moich rodziców.

Kiedy wczoraj wieczorem oznajmiłem dziewczynie, że zabieram ją na przejażdżkę do mojego rodzinnego miasta ta wręcz oszalała. Zaczęła biegać po domu i krzyczeć, że to oczywiście nowy etap naszego związku. Czyli zupełnie tak, jak na początku. Chociaż nie, wtedy chyba nawet nie byliśmy razem, ale mniejsza o to. Oczywiście na początku miałem ochotę zacząć się z nią kłócić, jak wtedy, w Busan, gdy wypadliśmy przez drzwi frontowe, lecz całowanie się z nią, o ile wtedy zbierałoby mi się na wymioty, to teraz było, o wiele lepszą opcją.

JEDNAK TERAZ TO MYŚLAŁEM, ŻE ZARAZ WPADNE DO TEGO DOMU. NASTĘPNIE JĄ ZWIĄŻĘ, A POTEM ZAKNEBLOWANĄ WRZUCĘ DO BAGAŻNIKA.

Przepraszam, za moje złe myśli, jednak czekanie pod domem już prawie pół godziny potrafi doprowadzić człowieka do szaleństwa.

- Kyung! – wydarłem się tak głośno, że nawet ptaki siedzące na pobliskich drzewach poderwały się do lotu. Poczułem się teraz jak w jakimś kiepskim czeskim filmie, którego i tak nikt nigdy nie potrafi zrozumieć.

Najwyraźniej mój krzyk wreszcie do niej dotarł, ponieważ właśnie pojawiła się w progu domu razem z Bobikiem na rękach. Tak, tak nazwaliśmy psa Bobik. Nie pytajcie, czemu.

- Już jesteśmy – powiedziała otwierając drzwi. Następnie szybko zapięła się pasami w fotelu obok i ułożyła pieska na swoich kolanach, który po chwilowym kręceniu się zasnął.

- Co tak długo? – warknąłem, w tej samej chwili przekręcając kluczyk w stacyjce. Cały zapał, co do tego wyjazdu nagle, jakby ze mnie wyparował. A to tylko dlatego, że musiałem czekać na nich ponad pół godziny.

- Nie mogłam znaleźć smyczy Bobika – odpowiedziała, gdy wyjechałem na drogę.

OBYŚMY TYLKO NIE WPAKOWALI SIĘ W JAKIEŚ KORKI, BO WYSADZĘ JĄ NA NAJBLIŻSZYM PUSTKOWIU.

Przez większość drogi nie zamieniłem z nią ani słowa. Chociaż ona wyrażała najszczersze chęci do nawiązania ze mną konwersacji to zbywałem ją niemal od razu. Właściwie nie wiem, czemu to robiłem, bo już dawno przestałem się na nią złościć. Może to przez te stare nawyki.

Przez pierwszą godzinę drogi zauważałem jej, niby, ukradkowe spojrzenia rzucane na moją osobę. Jednakże później założyła słuchawki i wpatrywała się w rozciągającą przed nami drogę. Chyba wkurzył ją brak reakcji z mojej strony na jakiekolwiek jej próby zwrócenia na siebie uwagi, ponieważ gdy położyłem dłoń na jej kolano, momentalnie ją z niego zrzuciła. Tak więc, żeby nie było, iż znowu jestem wyrodnym chłopakiem, to tu mamy namacalny dowód, że próbowałem nawiązać z nią jakąś nić porozumienia.

Wjeżdżając już w odpowiednią uliczkę Daegu czułem nagły przypływ podekscytowania, ale również dopadły mnie pewne wątpliwości. Aczkolwiek nie mogłem dać tego po sobie poznać, ponieważ jako mężczyzna powinienem być twardy jak głaz, a nie miękki jak brzuszek Bobika.

Parokrotnie objechałem dookoła cały rząd budynków, aby chociaż trochę się uspokoić. Dobrze, że Kyung spała, bo wtedy nie mógłbym sobie na to pozwolić, ponieważ zapewne zadawałaby wścibskie pytania.

Po pięciu minutach w końcu zaparkowałem na podjeździe i odetchnąłem. Spojrzałem na dom stojący przede mną, no cóż jedynie wyjedziemy stąd szybciej niż przyjechaliśmy.

- Kyung – szepnąłem, delikatnie potrząsając ramieniem dziewczyny. Ta jedynie wymruczała niezrozumiałe słowa, po czym odwróciła głowę w drugą stronę. – Kochanie, już jesteśmy – nadal nic.

Nie no, tak się bawić nie będziemy. Trzeba było spać w nocy, a nie oglądać te kiczowate dramy.

- KYUNG DO CHOLERY JASNEJ WSTAWAJ, BO CIĘ STĄD WYRZUCĘ! – wrzasnąłem, przez co brunetka momentalnie otworzyła oczy, a chwilę później zdzieliła mnie ręką w głowę. – Au, za co to? – zapytałem masując obolałe miejsce.

- Za to, że drzesz mi się do ucha zamiast obudzić po ludzku – warknęła.

Aha. No okej, czyli jak zwykle to moja wina.

Tae wieśniaku, co ty sobą reprezentujesz?

No właśnie nie wiem.

- Ładny domek – no, chociaż to zauważyła. – Mieszka tu twoja babcia czy ktoś?

- Można tak powiedzieć – uciąłem. – Dobra, zabieraj Bobika i idziemy. Pewnie już dawno na nas czekają – cmoknąłem ją w policzek, po czym szybko opuściłem samochód.

Gdy dziewczyna wysiadła z auta razem z pieskiem na rękach podeszła do mnie, a później ramię w ramię ruszyliśmy w stronę wejścia. Stojąc na ganku lekko się spiąłem, ale nie dając po sobie ani odrobiny znaku, że coś może być nie tak zapukałem w drewniane drzwi. Pierwsze co usłyszałem to ciche „Już idę", a następne w kolejności było szuranie kapciami.

O jeju, jak ja bym chciał z powrotem moje ciepłe kapciuszki w pingwiny, które przywiózł mi kuzyn. Niestety mała menda o imieniu Bobik przywłaszczył je sobie i zakwalifikował je, jako nową zabawkę. Miło.

- Dzień dobry babciu – powiedziałem w stronę kobiety, która przed chwilą otworzyła nam drzwi. Już przed tygodniem powiadomiłem staruszkę o swoim planie, dlatego teraz wiedziałem, że wszystko pójdzie po mojej myśli.

- Cześć wnusiu – odparła po chwili kobieta. – Urosłeś odkąd widzieliśmy się ostatnim razem – uśmiechnęła się do mnie szeroko, szczypiąc przy tym delikatnie mój policzek.

- Zawsze to mówisz, a ja już od paru lat stoję w miejscu – zaśmiałem się. – A, babciu. Poznaj moją dziewczynę Jeon Kyungsoon – wskazałem dłonią na dziewczynę, która również z promiennym uśmiechem przytuliła starszą kobietę. Uprzednio stawiając psa na podłodze.

- Miło mi panią poznać – powiedziała brunetka.

- Taehyung dużo mi o tobie opowiadał – siwowłosa poklepała moją dziewczynę po ramieniu. – Ale nie stójmy tak w progu. Wchodźcie do środka i czujcie się jak u siebie. Tae może pokażesz przyjaciółce dom? – zapytała babcia.

- Jasne – odparłem mrugając do kobiety.

- Świetnie. To ja zrobię nam herbaty – powiedziała ucieszona staruszka, po czym zniknęła w kuchni.

W pierwszej kolejności zabrałem Bobika i w środku odpiąłem go ze smyczy, aby mógł pobiegać chwilę po salonie. Tymczasem ja wraz z Kyung udaliśmy się najpierw na górę. Pragnąłem pokazać jej jak najwięcej zanim wróci kobieta. Chociaż wiedziałem, że nie musimy się nigdzie śpieszyć to jednak nie chciałem, aby babcia długo na nas czekała.

Zacząłem od dwóch małych pokoi, które znajdowały się po lewo od schodów prowadzących na górę. Następnie zawędrowaliśmy do łazienki, na której widok aż zaniemówiłem. Wiedziałem, że kobieta robiła tutaj remont, lecz nie spodziewałem się, że aż taki wielki. Pamiętam, jak bawiłem się z Yixingiem. Wtedy to miejsce nawet w najmniejszym stopniu nie przypominało tego, co jest tutaj teraz. Wyglądało dosłownie jak jakaś królewska łazienka, ale tym zdążymy się jeszcze nacieszyć.

Na koniec pozostawiłem sypialnię, którą kiedyś zamieszkiwali rodzicie mojego przyjaciela. Otworzyłem drzwi, jednak nie rozczulałem się teraz nad oglądaniem wnętrza. Pociągnąłem Kyung za rękę i wyprowadziłem ją na balkon, który przylegał do pokoju. Podeszliśmy do barierki, o którą oparła się dziewczyna. Po chwili objąłem ją od tyłu i schowałem twarz w zagłębienie jej szyi. Chciałem, aby było już tak zawsze.

- Podoba ci się tutaj? – zapytałem odrywając się od Kyung.

- Przepięknie tutaj. A widok z tego balkonu jest nie do opisania – zachwyciła się. Bardzo dobrze.

- Niezmiernie mnie to cieszy – zaśmiałem się cicho. – Jeśli tylko będziesz chciała tu ze mną zamieszkać to wystarczy, że w tej chwili zejdziemy na dół i podpiszemy dokumenty.

- Ty żartujesz? – brunetka odwróciła się do mnie i z niemałym zaskoczeniem spojrzała mi w oczy.

Uśmiechnąłem się szeroko, a następnie szybko cmoknąłem ją w usta.

- Mówię całkiem poważnie. Zamieszkaj tutaj ze mną. 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro