Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26 |Hoseok|

Wczoraj nareszcie odważyłem się zaprosić Jiyoon na randkę. Właściwie to spytałem się czy nie chciałaby wpaść do mnie i pomóc mi wybrać nowego koloru dywaniku do łazienki, ale to prawie to samo.

Nie oceniajcie mnie, okej? Każdy ma swój sposób na wyrażanie zainteresowania drugą osobą.

Tak, więc dzisiaj o godzinie szesnastej, czyli za dokładnie dziesięć minut i piętnaście sekund w progu moich drzwi powinna stanąć brunetka. Zaplanowałem już wszystko. Nie wiem ile dokładnie zajmie nam czasu, każda z poszczególnych czynności, ale to wyjdzie w praniu. Nie ma, co być aż tak dokładnym.

W pierwszym punkcie zawarłem oczywiście wybór domniemanego dywaniku. No wiecie, nie chcę, żeby uznała mnie za jakąś ciamajdę, która nie potrafi w prosty sposób zaprosić dziewczyny na randkę.

NA GACIE JINA, KTÓRE PO ŚWIETNYM DNIU W WESOŁYM MIASTECZKU, PIĘĆ LAT TEMU ZGUBIŁEM PODCZAS UCIECZKI PRZEZ ROZZŁOSZCZONYM SMOKIEM AKA JINEM.

WŁAŚNIE ZA PIĘĆ MINUT MAM SWOJĄ PIERWSZĄ RANDKĘ!

To znaczy, chodziłem już na nie wcześniej, ale to pierwsza randka z osobą, którą zacząłem darzyć uczuciem silniejszym niż nawet swoje ulubione spodenki. A muszę tu zaznaczyć, że naprawdę te szorty znaczyły dla mnie wiele.

Chwila, chwila...

ZOSTAŁO MI...

Spojrzałem na zegarek i o mało, co nie zaliczyłem zgonu na miejscu, ponieważ do przybycia Jiyoon zostały zaledwie trzy minuty czterdzieści dwie sekundy.

W ekspresowym tempie udałem się do swojego pokoju, po drodze ściągając z siebie przesiąknięte potem ubrania. Ledwo podciągnąłem bluzkę, a w mieszkaniu już rozbrzmiał dźwięk dzwonka.

CHOLERA!

Opuściłem z powrotem materiał. No trudno, jedynie powie mi, że śmierdzę i nie spotkamy się już nigdy więcej. Nie, Hoseok! Nie wolno ci tak myśleć! Ale przecież nie mogę pozwolić jej tak czekać przed drzwiami, podczas, gdy ja będę zmieniał ubrania. Boże, życie mężczyzny jest takie trudne!

Mimo wszelkich sprzeciwów mego drugiego ja podszedłem do drzwi. Trzymając rękę na klamce westchnąłem, tym samym chcąc pozbyć się z siebie wielu negatywnych emocji.

- Dasz radę, Hobi - szepnąłem sam do siebie, po czym już bez większych ceregieli szarpnąłem za klamkę.

- Cześć - od razu powitał mnie delikatny głos Jiyoon. Zamknąłem na chwilę oczy chcąc, chociaż przez chwilę rozkoszować się tym cudownym dźwiękiem. Jednak zaraz przypomniałem sobie, że to niegrzeczne trzymać tak gościa w progu, więc szybko podniosłem wzrok i jeśli kiedykolwiek mówiłem, że najpiękniejszą rzeczą, jaką widziałem był zachód słońca ostatniego dnia lata ubiegłego roku to właśnie w tym momencie to odwołuję. Albowiem Jiyoon, która stała teraz przede mną bez jakiegokolwiek wysiłku wbiła się na pierwsze miejsce. Już wyjaśniam, dlaczego. Dajcie mi trochę czasu, ponieważ musze pozbierać swoje serce, jeśli i nie całe ciało z podłogi.

Dziewczyna miała na sobie ciemnozieloną kurtkę niemal identyczną jak moja, lecz ta wisząca w szafie w moim pokoju była lekko porwana przy prawym rękawie. Jednak to nie wszystko. Najważniejszą, że tak powiem zmianą w jej wyglądzie była fryzura. Kiedy ostatnio się widzieliśmy nie miała ona grzywki, w której wygląda przepięknie. Idealnie do niej pasuję. Chyba zrobię sobie zdjęcie, żebym miał, do czego wzdychać po nocach.

- Hej - odpowiedziałem w końcu, gdy zebrałem się już do kupy. Następnie prędko wciągnąłem dziewczynę do środka. Nie chciałem, żeby zobaczył ją przypadkiem mój sąsiad z naprzeciwka, Luhan, ponieważ był on strasznym podrywaczem. Lubiłem go i zanim poznałem Jiyoon często razem wychodziliśmy do klubów, kiedy to reszta moich przyjaciół nie mogła. Jednak tą prześliczną brunetką, stojącą teraz w przedpokoju mojego mieszkania, no dobra nie mojego, a mojej siostry, ale to mało ważne, nie chciałem się dzielić. Rozejrzałem się jeszcze po klatce schodowej, aby upewnić się, że na pewno nikt jej nie widział, a kiedy byłem już tego pewny zatrzasnąłem drzwi.

- Ładne mieszkanko - powiedziała dziewczyna, posyłając mi szeroki uśmiech. Zaczęła ściągać swoje wierzchnie nakrycie, lecz w miarę szybko zdążyłem do niej podbiec i jej pomóc. Przecież jestem gentelmanem, a gentelman powinien zajmować się kobietami oraz innymi członkami społeczeństwa w należyty sposób, ale ja zatrzymam się przy płci pięknej.

- Dziękuję - odparłem również się do niej uśmiechając.

Gdy odwiesiłem jej kurtkę na wieszak zaprosiłem ją do salonu. Gestem dłoni pokazałem jej, aby usiadła i pomyślała nad kolorem dywaniku, a ja w tym czasie udałem się do kuchni, żeby przynieść dwa kubki wypełnione niemal po sam brzeg herbatą.

Wracając do pokoju zauważyłem, jak dziewczyna z zaciekawieniem przygląda się jednemu ze zdjęć stojących na komodzie obok telewizora. Te, które przyciągnęło jej uwagę przedstawiało mnie oraz moją siostrę na jakimś balu w liceum. Zmusiła mnie wtedy, żebym poszedł tam z nią, jako osoba towarzysząca, ponieważ wtedy była ona bardzo nieśmiała. Dobrze, że zmieniło się to w przeciągu tych paru lat, bo pewnie nadal musiałbym latać z nią na jakieś domówki u jej przyjaciółeczek. Jednak nawiązując do tego zdjęcia to wyszedłem tam bardzo przystojnie, dlatego też pozwoliłem jej postawić je na widoku. Lepsze to niż fotka, gdzie siedzę na nocniku w wieku czterech lat.

- Ładnie wyszedłem, prawda? - zapytałem stawiając na stoliku kubki. Następnie zająłem miejsce obok dziewczyny. Wzdrygnęła się nieznacznie, po czym spojrzała na mnie mrużąc oczy. Ciekawe, o czym teraz myśli.

- Tak, tak - powiedziała po chwili. - Więc może porozmawiamy o tym kolorze dywaniku, bo ja nie mam dużo czasu.

ŻE CO PROSZĘ?

- Śpieszysz się gdzieś? - zapytałem marszcząc brwi. Przecież, kiedy wczoraj do niej dzwoniłem mówiła, że nie ma nic w planach i z chęcią mi pomoże, więc skąd taka zmiana? Czy to możliwe, że... Nie, no raczej nie.

- Obiecałam chłopakowi, że obejrzymy razem film - rzuciła beznamiętnie. No przecież zanim wyszedłem to była szczęśliwa. Poza tym nigdy nie wspominała, o tym, że ma kogoś. Do jasnych skarpet Jungkooka, przecież my spaliśmy w jednym łóżku na wycieczce! To chyba nie możliwe, że jest tu ktoś z kim mam rywalizować.

- Masz chłopaka? - zapytałem.

- A ty dziewczynę? - warknęła uciekając wzrokiem w drugą stronę.

TRZYMAJCIE MNIE LUDZIE ALBO PADNĘ TU PRZED WAMI I NIE WSTANĘ!

Czyli jednak moja pierwsza myśl była trafna.

No i co poradzę na to, że wybuchnąłem śmiechem. Jak ona mogła pomyśleć o tym, że Jiwoo to moja dziewczyna? Czy nie zauważyła nawet grama podobieństwa między nami na tym zdjęciu?

- Co cię tak śmieszy? Ona nie ma nic przeciwko temu, że tu jestem? - ponownie zwróciła się w moją stronę marszcząc nieco brwi.

- Nie, nie ma nic przeciwko, ponieważ nie jestem z nikim w związku - zacisnąłem usta, aby nie wybuchnąć jeszcze głośniejszym śmiechem niż przed chwilą.

- Nie żartuj sobie, przecież na tym zdjęciu wyglądacie na szczęśliwych - wskazała na nie dłonią, po czym wstała i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Natychmiast podniosłem się i podążyłem za nią.

- Zaczekaj - złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie. - To moja siostra, a zdjęcie było robione jakieś dziesięć lat temu - patrzeliśmy sobie prosto w oczy. - Nie wierzę w to, że przez tak długi okres czasu ani trochę się nie zmieniłem.

- To będziesz musiał uwierzyć, bo poza nowym ułożeniem włosów wyglądasz tak samo.

Westchnąłem. Byliśmy tak blisko siebie, że siłą musiałem powstrzymywać się, aby jej nie pocałować.

- Wyjaśnijmy sobie coś, okej?

Dziewczyna skinęła głową i chyba odetchnęła z ulgą.

- Ja nie mam nikogo i ty również, tak? - pokiwała głową. - A wybór dywaniku w łazience był tylko pretekstem, żeby cię tu zaprosić - powiedziałem, po czym pochyliłem się bardziej i połączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku.

Puściłem jej nadgarstki, aby szybko objąć ją w pasie i przyciągnąć jeszcze bliżej siebie. Brunetka natomiast przeniosła swoje ręce na mój kark, a chwilę potem już czułem jak lekko zaciska palce na moich włosach.

BOŻE, JAK CUDOWNIE!

No prawie, ponieważ przeszkodziło nam niezbyt ciche chrząknięcie.

Momentalnie oderwałem się od dziewczyny i zanim spojrzałem na intruza uśmiechnąłem się do niej szeroko i cmoknąłem ją szybko w czubek nosa, przez co się zarumieniła. Słodko.

Odwróciłem się w prawo. Jiwoo. Muszę zapamiętać, żeby dosypać jej kiedyś środka przeczyszczającego do herbaty za te wszystkie zło, które mi wyrządziła.

- Widzę, że nieźle się bawisz pod moją nieobecność, braciszku - rzuciła z ironią. Kocham ją, ale chyba nienawidzę jeszcze bardziej.

- A żebyś wiedziała, ale byłoby jeszcze lepiej, gdybyś nam nie przeszkodziła - warknąłem.

- Nie uprzedzałeś mnie, że kogoś sobie tu przyprowadzisz - wzruszyła lekceważąco ramionami.

Spojrzałem na Jiyoon, która skrępowana ściskała w ręce rąbek swojej szarej koszulki.

A raz kozie śmierć, jedynie później mnie zabije.

Chwyciłem drobną dłoń brunetki. Ta natomiast spojrzała na mnie niepewnie, na co skinąłem głową w stronę mojej siostry.

- To moja dziewczyna - powiedziałem pewny swego. - Jiyoon to moja siostra Jiwoo.

Ten stary dinozaur, na serio nie była aż taka stara, ale ma za swoje, wyciągnął rękę w stronę jednego z najpiękniejszych osobników płci pięknej, którego kiedykolwiek spotkałem. A, co tam, zaszaleje z tymi określeniami. Uśmiechnęły się do siebie oraz zapewniły, jak to cieszą się, że je sobie przedstawiłem. Na pewno teraz wszyscy zostaniemy jedną, wielką szczęśliwą rodzinką, taką jak w tych wszystkich dramach.

- Dobra fajnie było, ale my musimy już iść - rzuciłem, spoglądając na nadgarstek, na którym powinien być zegarek, ale go nie było. Pech.

- Przed chwilą nigdzie wam się nie śpieszyło - zauważyła czarnowłosa dziewoja zamieszkująca w pokoju naprzeciwko mojego.

- Ale odkąd ty wróciłaś to nawet nie wiesz, jak bardzo - złapałem Jiyoon za rękę i pociągnąłem w stronę swojej sypialni.

- Tylko grzecznie mi tam - krzyknęła zanim zamknąłem za nami drzwi.

Pokręciłem w zrezygnowaniu głową, po czym cicho się zaśmiałem. Co ja mam z tą kobietą?

- Więc teraz jestem twoją dziewczyną? - no fakt, to nadal pozostała niewyjaśniona kwestia.

- Jeśli tylko będziesz chciała - oznajmiłem ponowie przyciągając ją do siebie.

- Bardzo - cmoknęła mnie w policzek.

Następnie uwolniła się z mojego uścisku i cała w skowronkach podeszła do mojego łóżka, na które po chwili się rzuciła. No i co miałem zrobić? Pozostało mi jedynie, podążenie za nią.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro