Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19 |Hoseok|

- Wybaczcie panowie, ale chyba muszę już iść po moją kobietę – oznajmiłem.

Wstając z łóżka podtrzymywałem się wszystkiego, co tylko mogłoby pomóc mi zachować równowagę i nie przewrócić się na śpiącego już Jungkooka. Następnie chwiejnym krokiem udałem się w stronę drzwi. Żeby nie było, nie byłem aż tak pijany, ale postanowiłem troszkę poudawać.

- Powodzenia – burknął Namjoon. Zaraz po tym odwrócił się w stronę ściany i prawdopodobnie zasnął.

Nie zważając na mamrotanie Jimina, o kolorze ścian w pokoiku jego, jeszcze nienarodzonego dziecka, wyszedłem z pokoju. Na korytarzu panował półmrok. Paliły się jedynie nieliczne lampy w kształcie płatków śniegu. Nie wiem, kto wpadł na ten pomysł, ale wydawał mi się super. W ogóle wiele rzeczy po alkoholu wydawało mi się nagle lepszymi, na przykład: moje kolorowe skarpetki w konie, których nigdy w moim dotychczasowym życiu nie chciałem ubrać, a teraz popindalam w nich do pokoju obok.

Zatrzymując się pod drzwiami, zamiast od razu zapukać, postanowiłem przyłożyć do nich ucho. A może mówią coś ciekawego, co przyda się do dalszego działania. Jednak, po chwili stania pod nimi jak kołek zrezygnowałem. Po pierwsze nic nie było słychać, a po drugie właśnie minęła mnie jakaś kobieta w skąpym stroju, która omiotła mnie dziwnym spojrzeniem. Dlatego też, nie zważając na późną godzinę, mocno zapukałem w drzwi i nie czekając na zaproszenie wszedłem do środka.

Dziewczyny nie bawiły się tak ostro, jak my. Przysunęły do siebie dwa łóżka, a na stoliku ustawiły laptopa. Obstawiam, że oglądały jakąś komedię romantyczną, czy inny szajs. Jako pierwsza uwagę na mnie zwróciła Nabin.

- O Hoseok, już skończyliście? – zapytała. Zatrzymała również film, aby nie przegapić żadnej sceny.

- T-tak – wybełkotałem. No, bo w końcu miałem trochę poudawać. Przecież nie jestem jakimś amatorem, żeby upić się czterema butelkami piwa, z czego połowę wylałem do kwiatka stojącego na parapecie, ale nie mówcie chłopakom.

- Jesteś pijany? – dopytała Kyung.

- Nie e – zachwiałem się delikatnie, w związku, z czym musiałem złapać się pobliskiej komody.

- Jezu Hobi! – krzyknęła Jiyoon, po czym momentalnie znalazła się obok mnie. Wślizgnęła się pod moje ramię i objęła w pasie. – Może będzie lepiej, jak odprowadzę go do pokoju.

- Też tak myślę. Tylko wróć zaraz, bo jeszcze nie skończyłyśmy filmu - powiedziała Nabin, zanim wraz z Jiyoon zniknęliśmy w pokoju po drugiej stronie.

- Jasne – odpowiedziała.

- Już nie wróci! – pisnąłem wciągając ją do środka.

Teraz, gdy byliśmy już całkiem sami miałem większe pole do popisu.

- Połóż się, a ja idę dokończyć film – brunetka pociągnęła mnie za rękę do łóżka.

Gdy byliśmy już blisko dziewczyna delikatnie popchnęła mnie na nie. Nie spodziewałem się tego, dlatego też chwyciłem ją za rękę. W wyniku, czego leżała teraz na mnie. Objąłem ją rękami w pasie i przytuliłem mocno.

- Zostań ze mną – wyszeptałem do jej ucha. Delikatnie muskając je ustami.

- Chcę obejrzeć ten film do końca – powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu i już po chwili stała koło drzwi.

- Proszę Jiyoon – jęknąłem chowając głowę pod poduszką.

Tak bardzo nie chciałem, żeby wychodziła.

- Idź spać. Wrócę za jakieś pół godziny – rzuciła, po czym zniknęła za drzwiami.

- Jiyoon! – krzyknąłem jeszcze raz w poduszkę.

Jednak dziewczyna nie wróciła tak szybko.

***

Nie wiem nawet, kiedy zmorzył mnie sen. Śnił mi się mój czerwcowy wyjazd do Stanów, gdzie zostałem sławnym tancerzem. Towarzyszyłem na koncie samej Selenie Gomez, a to o czymś świadczy.

Nagle przeniosłem się do małego i przytulnego mieszkania. Rozejrzałem się dookoła, byłem w korytarzu. Ściany pomalowane na przeróżne odcienie żółci, aż prosiły się o odnowienie, ponieważ gościły na nich poodbijane małe rączki. Zaraz, zaraz... Małe rączki? W tym samym momencie usłyszałem cichy płacz dziecka. Podążyłem za nim, co doprowadziło mnie do przestronnego salonu. Dziewczyna siedziała na podłodze, a w ręce trzymała pustą już butelkę, po mleku.

- Kochanie nie płacz. Mama już idzie – odwróciłem się, a tam ujrzałem biegnącą w moim kierunku Jiyoon. Co jest?

- Jiyoon – powiedziałem, a raczej chciałem powiedzieć, ponieważ żaden dźwięk nie wydobył się z mojego gardła.

- Tatuś powinien zaraz wrócić i razem pojedziemy do cioci – uśmiechnęła się szeroko, a następnie pogłaskała dziecko po plecach.

Tatuś? Jaki znowu tatuś?

A ja to co, powietrze?

- Skarbie wróciłem! – znam ten głos. Nawet za dobrze.

- Jesteśmy w salonie! – odpowiedziała mu Jiyoon.

- Mam coś dla moich księżniczek – trzymajcie mnie ludzie, albowiem właśnie do pokoju wszedł mój ukochany kuzyn Minseok.

Co on w ogóle tutaj robi?

Niech trzyma łapy z dala od mojej kobiety.

Przylazł tutaj i wpakował się z tym swoim wielkim zadem na kanapę, na której zasiadała Jiyoon z dzieckiem. Przytulił je na powitanie, a we mnie aż się zagotowało. Ale to był tylko początek, kiedy ją pocałował i podął jej małe pudełeczko myślałem, że potrzebny będzie ambulans. Ten kretyn chciał się jej oświadczyć. Ruszyłem w ich stronę, po czym rzuciłem się na niego i zacząłem okładać go pięściami, jak popadnie. Jednak nic to nie dało. Coś zaczęło mnie odciągać, aż w końcu byli poza moim zasięgiem. Ostatnie, co zobaczyłem to radość na twarzy dziewczyny.

***

- O matko! – krzyknąłem.

Od razu podniosłem się do pozycji siedzącej. Byłem cały spocony, dlatego też odrzuciłem kołdrę na bok. Nie zauważyłem śpiącej obok mnie Jiyoon i niestety zepchnąłem ją z łóżka.

- Ała – pisnęła.

Momentalnie znalazłem się przy niej i przytuliłem mocno. Głaskałem delikatnie jej głowę, aby chociaż trochę pozbyć się bólu.

- Przepraszam. Naprawdę, przepraszam – mamrotałem z twarzą schowaną w zagłębieniu jej szyi.

- Okej. Nic się nie stało – odpowiedziała.

Wziąłem ją na ręce i ułożyłem z powrotem na łóżku. Oderwałem się od niej zaledwie na chwilę, żeby ponownie przykryć nas kołdrą.

Ponownie zasnęliśmy, jednak tym razem, wtuleni w siebie, co było miłym zaskoczeniem, ponieważ myślałem, że dziewczyna od razu mnie odepchnie.

Może jednak osiągnięcie celu będzie łatwiejsze niż mi się wydawało? 




Wiem, że krótki, ale obiecuję, że następny będzie o wiele dłuższy :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro