Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10 |Jimin|

Dzień, jak co dzień. Siedziałem przy biurku w swoim gabinecie. Było u mnie parę ładnych kobiet, ale żadna nie była tak piękna jak Sunhi. No, przynajmniej tak sobie wmawiałem, bo przecież jestem żonaty i jakieś standardy mnie obowiązują. Wracając, niektóre były takie szczęśliwe, kiedy dowiedziały się, że są w ciąży a inne cieszyły się, gdy powiedziałem im o płci dziecka. Czy dla kobiety to naprawdę aż tyle znaczy? Przecież to tylko dziecko. Dziecko, które później będzie płakać w nocy i śmierdzieć nad ranem, gdy zrobi kupkę w pieluchę.

- Doktorze Jimin- do gabinetu wszedł mój przełożony.- Mam do ciebie sprawę, która może wydać ci się interesująca.

- Proszę usiąść- wskazałem dłonią na fotel naprzeciwko siebie, a sam ponownie rozsiadłem się wygodnie.- Słucham.

***

- Kochanie wróciłem!- krzyknąłem wesoły przekraczając próg drzwi wejściowych. Odwiesiłem kurtkę na jeden z wieszaków w korytarzu i szybko udałem się do kuchni, ponieważ do moich nozdrzy dolatywały cudowne zapachy.- Co gotujesz?- objąłem Sunhi od tyłu w pasie i ucałowałem w policzek na powitanie.

- Znalazłam jakiś przepis w internecie, więc pomyślałam, że moglibyśmy spróbować- odparła uśmiechnięta.- Możesz wyciągnąć miski, bo wszystko jest już prawie gotowe.

- Dobrze- pokiwałem głową, chociaż wiedziałem, że ona tego nie zauważyła. Mniejsza o to. Powyjmowałem z szafek wszystkie potrzebne naczynia, po czym zająłem miejsce przy kuchennym blacie.

- Ja było w pracy?- zapytała dziewczyna podczas nalewania jakiejś pomarańczowej zupy.

- Nadzwyczaj dobrze. Dostałem nawet propozycję wyjazdu, czy to nie wspaniałe?- mój entuzjazm w tamtym momencie wzrósł jeszcze bardziej niż w momencie, w którym się o tym dowiedziałem.

- Smacznego, jaki wyjazd?- usiadła naprzeciwko mnie od razu zabierając się za spożytkowanie przyrządzonej zupy.

- Do Tajlandii czy coś- odparłem z buzią pełną makaronu.- Jaki pyszne- pochwaliłem swoją żonę, ponieważ wiem, że zawsze lubiła takie pochwały. Oczywiście nigdy nie okłamałem ją w tej sprawie, co to, to nie. Nawet bym nie śmiał.

- To daleko. A na ile, jeśli można wiedzieć?

- Pół roku.

- Że co?- krzyknęła uderzając łyżką w blat.- Ty chyba nie bierzesz tej propozycji na poważnie?

- A dlaczego by nie?

- Jimin, ja jestem w ciąży! Jak ty to sobie wyobrażasz? Że co zostawisz mnie samą na prawie cały okres jej trwania?

- Kochanie nie możesz się teraz denerwować- powiedziałem uspokajająco chwytając jej dłoń.

- Jak ja mam być spokojna, kiedy ty chcesz sobie wyjechać jak gdyby nigdy nic!- wyrwała się z mojego uścisku. Następnie odsuwając głośno krzesło.

- Tak właściwie to, co to za zupa?- zapytałem ni z tego ni z owego.

- Pomidorowa, ale nie zmieniaj tematu!

- Ja przepraszam, że chciałem się tylko dowiedzieć, co jem!

- Myślałam, że chociaż trochę dorosłeś przez te wszystkie lata, ale ty nadal jesteś takim samym zapatrzonym w siebie dupkiem!- krzyknęła i zapłakana opuściła pomieszczenie.

To, żeś się Jimin popisał. Ale no powiedzcie, które z nas nie wzięłoby pod uwagę takiej propozycji. Ja rozumiem, że ona jest w ciąży i buzują jej teraz hormony, ale przecież nie musi tak na mnie naskakiwać. Gdyby tylko wiedziała, jakie pieniądze mi zaproponowało, to pewnie jeszcze dzisiaj spakowałaby moje rzeczy i odprawiła na lotnisko z kwitkiem. Jednak nie! Trzeba zacząć krzyczeć z byle powodu. Jestem pewny, że jeszcze dzisiaj mogę spodziewać się wizyty tego debila Namjoona, który będzie prawił mi te swoje kazania. Nuda.

***

Pozmywałem naczynia. Później wytarłem je i schowałem z powrotem do szafek. Umyłem nawet kuchenkę i starłem wszelki zalegający na meblach kurz. Nie musiałem się śpieszyć, bo wiedziałem, że Sunhi potrzebuje teraz wszystko przemyśleć. Już nie raz zdarzały nam się podobne kłótnie. Przez te 5 lat ponad 10 razy wylądowałem na kanapie, 15 razy musiałem nocować u Jungkooka i zdarzyło się, że nawet 2 razy kazała mi się wynosić do Busan. Czemu? Bo według niej zachowałem się jak gówniarz. Dziwię się, że jeszcze ani razu nie wspomniała o jakimkolwiek rozstaniu. No cóż, takie kobiety. Chyba nigdy ich nie zrozumie.

Minęło jeszcze dobre pół godziny zanim opuściłem mój bezpieczny schron i udałem się na poszukiwania swojej żony. Nie, żeby nasze mieszkanie było nie wiadomo jak wielkie, ale czasami potrafiła się tak zaszyć, że potrafiłem jej szukać ponad 2 godziny. Jednak dzisiaj, jako pierwszy cel obrałem sobie naszą sypialnie, ponieważ mijając salon nikogo w nim nie zauważyłem. Nawet tego domniemanego ducha tej starszej pani spod 13.

- Skarbie, co ty robisz?- zapytałem nie kryjąc swojego zaskoczenia zaraz po tym jak otworzyłem drzwi. Brunetka siedziała na podłodze pomiędzy łóżkiem a szafą i wkładała moje ubrania do walizki.

- Wyjeżdżasz, więc cię pakuję- odpowiedziała zdawkowo nawet na mnie nie patrząc.

- Czyli jednak się zgadzasz?

- A mam wyjście? I tak byś pojechał- westchnęła.

Podszedłem powoli do niej i klęknąłem naprzeciwko. Dopiero teraz zauważyłem jak bardzo ma czerwone oraz podkrążone oczy. Nigdy nie lubiłem, kiedy to przeze mnie płakała, lecz niestety było to nieuniknioną częścią naszego związku.

- Sunhi nie płacz- wyszeptałem przyciągając ją do siebie i zamykając w szczelnym uścisku. Niemal od razu poczułem jak ręce dziewczyny zaciskają się na mojej koszulce. Pogłaskałem ją uspokajająco po plecach oraz wtuliłem twarz w zagłębienie jej szyi.

- Jak mam nie płakać, jeśli ty zachowujesz się tak jakby to nie było twoje dziecko- wychlipała, a ja momentalnie się spiąłem.

- Kochanie, ale ja jestem bezpłodny- dziewczyna oderwała się ode mnie jak oparzona i spojrzała prosto w moje oczy.

- Czy ty mi właśnie sugerujesz, że cię zdradziłam?- pisnęła, a po jej policzkach ponownie pociekły ogromne strumienie łez.- Przecież ja nawet nie spojrzałam na innych facetów odkąd jesteśmy razem! Jimin j-ja n-nie spałam z nikim innym n-niż z t-tobą.

- Żartowałem! Proszę cię nie płacz-ponownie przyciągnąłem do siebie dziewczynę.- Chciałem tylko rozładować napięcie, ale chyba mi się to nie udało- westchnąłem.

- Nigdy nie rozumiałam twojego poczucia humoru- pociągnęła nosem wydając przy tym niezbyt fajny dźwięk, jednak mi to nie przeszkadzało.

- Chodźmy się położyć. Lecę dopiero w przyszłym tygodniu. Zdążę się jeszcze spakować- powiedziałem podnosząc Sunhi na rękach.

- Nie chcę, żebyś mnie zostawiał- wymamrotała z głową schowaną w mojej koszulce.

- Nie zostawię cię, przecież wrócę.

- Będę tęsknić Jimin.

Odgarnąłem na bok idealnie pościeloną kołdrę, po czym ułożyłem dziewczynę delikatnie na materacu. Następnie sam wskoczyłem obok niej i przykryłem nas materiałem. Położyłem głowę na jej brzuchu oraz splotłem nasze dłonie razem. Wiedziałem, że moja żona lubi takie małe czułostki. Przez te 5 lat zdążyliśmy poznać się lepiej. Nie żałuję żadnej chwili spędzonej wspólnie z nią. Bowiem były to chyba najlepsze lata mojego życia. Może te dziecko nie było zbytnio planowane. Co ja gadam. W ogóle nawet o nim nie myślałem. Mam nadzieję, że na tym wyjeździe przemyślę sobie wszystko dokładnie, bo przecież się go nie pozbędę. Jakoś będę musiał z tym żyć. 



Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział ;;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro