Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

Informacja pod spodem :)

Po sytuacji jaka miała miejsce w łazience, ze spuszczoną głową wróciłam do swojego biura. Stanęłam przed rozciągającą się po całej ścianie szybie i w sekundę zalałam się łzami. Wszystkie emocje jakie sprytnie do tej pory ukrywałam, nagle puściły. Przypomniałam sobie, że dokładnie tak samo wyglądała ta sprawa z Glorią. Ona też wplątała się w romans z szefem, z początku było super, potem się zakochała, a potem, wiedząc że nic z tego nie będzie, że mężczyzna którego kocha jej nie chce, próbowała uciec, zostawić to wszystko. On na to nie pozwolił. To znaczy pozwolił, ale na swoich warunkach. Zwolnił ją dyscyplinarnie i dziewczyna miała zniszczone życie. Próbowała w sądach jakoś zmienić swoją sytuację, ale to na nic. Bogacze mają takich prawników, że choćby matkę siekierą zabili i byłyby na to dowody, to mogą im naskoczyć. Zawsze się wymigają.

- Jadę już do domu, odwieźć Cię? – spytał nagle, wchodzący do pomieszczenia JiYong, wyrywając mnie z moich myśli. 

Przetarłam szybko łzy, które jeszcze przed chwilą moczyły moje policzki, po czym kiwnęłam głową na boki, dając tym sposobem znać że nie potrzebuję pomocy. Nie chciałam nic mówić, bałam się że mój głos zdradzi stan w którym w tej chwili byłam

- Stało się coś? – spytał podchodząc bliżej. 

Znów pokiwałam jedynie głową na boki. Chłopak podszedł do mnie od tyłu i zaplatając ręce wokół mojej talii, przytulił się do moich pleców, całując lekko moją szyję. Momentalnie wyrwałam się z jego uścisku, nie mając ochoty czuć jego dotyku.

- Możesz mnie jednak odwieźć – powiedziałam, nie patrząc na chłopaka. 

Wyminęłam go, wzięłam swoje rzeczy, po czym bez słowa ruszyłam w kierunku drzwi. Smutek nagle zmienił się w złość.

Zeszliśmy do podziemnego parkingu, po czym wsiedliśmy do samochodu chłopaka i odpalając silnik ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania. Nie mówiliśmy nic. Między nami wyczuwalne było napięcie, które z sekundy na sekundę wzbierało na sile.

Nadal byłam na niego zła o to, jak mnie potraktował. Czułam się jak szmata, byłam mu potrzebna jedynie do tego żeby zaspokoić jego potrzeby seksualne, a ja chciałam być kimś więcej. 

Nie wiem dlaczego zgodziłam się na to żeby mnie odwoził. Nie chciałam tu teraz z nim być, nie chciałam obok niego siedzieć, czy na niego patrzeć. Miałam wszystkiego serdecznie dość

- Zatrzymaj się – powiedziałam nagle, spoglądając na milczącego obok mężczyznę. 

JiYong nie powiedział nic, nie zrobił również tego o co go poprosiłam

- Powiedziałam, żebyś się zatrzymał. Chcę wysiąść – powtórzyłam, ale on nadal nie reagował. 

W dalszym ciągu jego wzrok skupiony był na drodze, za nic miał to co do niego mówiłam. Jak zwykle zresztą. Wkurzyłam się, ten chłopak doskonale wiedział jak podnieść mi ciśnienie. Nie lubiłam kiedy mnie ignorował i on dobrze o tym wiedział. 

Wkurzona złapałam kierownicę w jedną rękę i przekręciłam ją gwałtownie w swoją stronę. Niestety mój głupi pomysł skończył się uderzeniem samochodu w barierkę, oddzielającą drogę od głębokiego rowu. Odbiłam się głową od deski rozdzielczej, rozcinając przy tym skórę na czole. Przyłożyłam dłoń do bolącego miejsca, poczułam pod opuszkami palców ciepłą i lepką ciecz, jednak śmiało mogłam stwierdzić, że nie była to duża rana, draśnięcie jedynie.

- Zwariowałaś do reszty?! – wydarł się chłopak i dopiero wtedy doszło do mnie, co tak naprawdę narobiłam. 

Przecież mogłam nas zabić... 

- Powaliło Cię?! – krzyczał wkurzony. 

Spojrzałam na niego przerażonymi oczami, nie będąc w stanie wypowiedzieć choć słowa.

- Wyjdź! – wydarł się, wskazując ręką drzwi samochodu. 

Nie zrobiłam tego, siedziałam na swoim miejscu jak zaklęta. 

- Kurwa wyjdź! – ponownie krzyknął. 

Tym razem zrobiłam to co kazał. Otworzyłam drzwi i nie myśląc wiele, opuściłam pojazd. Myślałam, że odjedzie, że zostawi mnie samą, ale chłopak również opuścił samochód, obszedł go dookoła i z prędkością światła zbliżał się do mnie z podniesioną ręką. Mimowolnie zamknęłam oczy, czekając aż dłoń chłopaka spotka się boleśnie z moim policzkiem. 

Nic takiego się nie stało... 

Poczułam jak chłopak delikatnie kładzie dłoń na jednym policzku, by po chwili dołączyć drugą na drugi policzek.

- Otwórz oczy – powiedział cicho, kiedy nadal miałam je zamknięte. 

Nie zrobiłam tego, zacisnęłam jej jeszcze bardziej. 

- Nie bój się – powiedział, przysuwając się bliżej mnie. 

Staliśmy teraz w takiej odległości, że spokojnie mogłam poczuć jego oddech na mojej twarzy. Powoli otworzyłam oczy, przenosząc wzrok z ziemi, na twarz chłopaka.

- Myślałaś, że Cię uderzę? – spytał spoglądając prosto w moje oczy.

- A co innego miałam myśleć? – spytałam cicho. 

Byłam wystraszona, nie wiedziałam jak się zachować, co powiedzieć. Jeszcze przed chwilą, przed kilkoma minutami, widziałam cholernie wkurzonego JiYonga, a teraz stoi tu ze mną twarzą w twarz, z zatroskaną miną. Chłopak odgarnął kosmyk moich włosów który niezdarnie opadł na czoło, po czym mocno się wtulił w moje ciało.

- Nigdy bym Cie nie uderzył – powiedział cicho do mojego ucha, na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz 

- Nie jestem damskim bokserem – dodał. 

Odepchnęłam chłopaka od siebie, spoglądając mu w oczy, posyłając mu pełne wyrzutów spojrzenie. Chłopak na nowo się spiął i zaciskając pięści po bokach, westchnął ciężko.

- O co Ci znowu chodzi? – spytał marszcząc brwi. 

Westchnęłam cicho, bawiąc się nerwowo palcami.

- Traktujesz mnie jak swoją dziwkę – powiedziałam cicho, tym razem nie patrząc na niego.

- Słucham? – spytał wyraźnie zaskoczony moimi słowami. 

Wkurzyłam się trochę, wiem doskonale że on usłyszał to, co do niego powiedziałam.

- Słyszałeś przecież – powiedziałam zdenerwowana.

 Chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem, jakby nie mógł dopuścić do siebie tego, o co go oskarżałam

- Ja płacę moim dziwkom za usługi seksualne, a o ile dobrze pamiętam Tobie jeszcze ani razu za to nie zapłaciłem – syknął zdenerwowany.

- Kupujesz mi drogie prezenty – powiedziałam, na co mnie wyśmiał – To nie to samo przypadkiem? – spytałam z poirytowaniem

- Kupuję Ci te prezenty bo zwyczajnie mam na to ochotę, a nie żeby wynagrodzić Cię po udanym seksie – prychnął, kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Ja moich dziwek nie całuję – ciągnął

- Nie zabieram moich dziwek na obiad – mówił nadal, podkreślając cały czas słowo 'moich'. 

Nie mówiłam nic, po prostu stałam tam i słuchałam co ma mi do powiedzenia.

- Nie zapraszam moich dziwek do swojego domu. Nie oferuję im pracy w swojej firmie. Nie rozmawiam, nie zwierzam się. Pieprzę, płacę i wychodzę. Tak traktuje moje dziwki – skończył, stojąc przy mnie tak blisko, że trudno było mi wziąć spokojnie oddech, żeby nasze usta w tym momencie się nie złączyły.

- I dokładnie w taki sam sposób potraktowałeś tą laskę którą spotkaliśmy na koncercie tak? – spytałam z wyrzutem.

W zasadzie, szczerze powiedziawszy, nawet nie wiem dlaczego w tym momencie wyjechałam mu z tą laską. To było jakiś czas temu, ale ona nadal siedziała w mojej głowie. Chciałam wiedzieć czy coś między nimi było. Czy potrafił być aż tak perfidny, żeby pieprzyć laskę w momencie kiedy byliśmy razem i spędzaliśmy miło czas. Zostawił mnie wtedy, odchodząc z dziewczyną, więc podejrzewam że tak. Ale musiałam być pewna. Nie chciałam domysłów, chciałam pewności. 

Chłopak przyjrzał mi się uważnie, marszcząc przy tym twarz zdziwiony.

- Tak, dokładnie tak! – wykrzyczał nagle, wyrzucając ręce w powietrze, odsuwając się ode mnie.

- Zadowolona z odpowiedzi? – spytał.

Zamilkłam, nie byłam w stanie nic w tym momencie powiedzieć. Miałam nadzieję że zaprzeczy moim domysłom, ale niestety... Tylko je potwierdził.

Po naszej rozmowie, nie mówiliśmy już nic. JiYong wykonał telefon, zamawiając lawetę, a ja usiadłam obok samochodu, opierając się plecami o drzwi, czekając aż pomoc drogowa przyjedzie. 

Po kilkunastu minutach czekania, pojawiła się taksówka, którą najwyraźniej JiYong musiał zamówić.

- Jedź do domu, ja poczekam na pomoc – poinformował oschle. 

Zrobiłam co kazał. Wsiadłam do samochodu i po chwili byłam już w drodze do swojego domu. Kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania, ściągnęłam swoje buty i nie myśląc wiele, rzuciłam się na kanapę w salonie. Nie miałam na nic siły, nie chciało mi się nic. Myśleć, spać, leżeć, stać... Nic... 

Chciałam zniknąć i się więcej nie przejmować tym, co jest, jeśli w ogóle jest, między mną a JiYongiem. Zamknęłam powieki starając się jak najszybciej zasnąć.


Perspektywa JiYonga

Leżałem w swojej sypialni na łóżku i myślałem o tym co się zdarzyło. 

To wszystko jest jakieś popieprzone. 

Nie mogłem uwierzyć w to, co powiedziała Minji. Nie uważam żebym traktował ją jak dziwkę, no a przynajmniej nigdy nie miałem takiego zamiaru. Nie wiem czemu myśli w ten sposób. Wiem, że powinienem coś z tym wszystkim zrobić, popchnąć to jakoś do przodu, ale się boję. 

Boję się, że to się tylko spieprzy jeszcze bardziej. Zawsze się pieprzy. 

Nie chcę tego... 

Chcę ją dla siebie zatrzymać. Chcę żeby była obok...


P.S I tak kochani :) Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jeszcze trzy kolejne rozdziały i na tym kończymy opowiadanie. Początkowo miało być ich znacznie więcej, ale w pewnym momencie wena mnie opuściła, więc postanowiłam zakończyć to szybciej niż chciałam. Wraz z końcem tej opowieści, wrzucę pierwszy rozdział nowego opowiadania, na które już w tej chwili serdecznie zapraszam. Będzie o mafii i porwaniu :) Wystąpią tam wszyscy członkowie BB, więc będzie po trochę dla każdego. Oczywiście główną rolę, zagra mój kochany Kwon. I teraz informacja, to kolejne opowiadanie, będzie moim ostatnim jeśli chodzi o GD. (Przynajmniej na ten moment) Pomysły się wyczerpały, a nie ma sensu tworzyć czegoś na siłę. No to tyle z informacji. 

Kocham Was i dziękuję za głosy, odsłony i komentarze :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro