23
Spędziliśmy całą czwórką miło popołudnie, przy grillowaniu i rozmowach na różne tematy. JiYong polubił rodzeństwo i tak jak z początku obawiał się Marco, tak teraz wydawali się być naprawdę dobrymi kumplami. Niestety mój towarzysz się upił i prawie nieprzytomny wrócił do hotelu. O tym, o czym mnie zapewniał w łazience, mogłam jedynie pomarzyć. No raczej pijany JiYong niebyły w stanie dać mi przyjemności, jakiej od niego oczekiwałam.
Przez kolejne dni pobytu w Rzymie, zwiedzaliśmy atrakcje, których jeszcze nie zobaczyliśmy. Gloria i Marco dotrzymywali nam towarzystwa. Widzieliśmy Panteon, Koloseum, Fontannę di Trevi, Zamek Anioła i wiele, wiele innych ciekawych rzeczy. Na Schodach Hiszpańskich odbywał się pokaz mody, więc nie mogliśmy przejść obok tego obojętnie. JiYong na to nie pozwolił. Chłopak uparł się, że musi zobaczyć najnowsze trendy i wręcz siłą zaciągnął nas do tego miejsca. Początkowo mieliśmy wielkie trudności żeby się tam w ogóle dostać, no bo przecież na pokazy mody nie wchodzi się od tak, ale chłopak zapłacił sporą sumę pieniędzy za całą naszą czwórkę i jakimś w końcu sposobem, zostaliśmy wpuszczeni. Nie żeby mnie to w jakiś sposób interesowało, ale dla JiYonga to było coś wielkiego, więc chciałam żeby i on miał trochę przyjemności z tej wycieczki.
Mogłabym zaszyć się w tym mieście do końca życia, ale niestety musieliśmy wracać. Czekały nas obowiązki, które zostawiliśmy w Korei.
- Szkoda, że musicie już wracać – powiedziała Gloria, przytulając mnie mocno do siebie.
Spojrzałam na dziewczynę, posyłając jej lekki uśmiech, po czym otarłam łzy, które spływały po jej policzkach
- Przylećcie do mnie – powiedziałam do dziewczyny, na co ta zapewniła że kiedyś ten dzień nastąpi
- Jeśli tylko będziecie mieć ochotę odwiedzić Seul, to numer do mnie macie – powiedział JiYong, do stojącego przed nami rodzeństwa
- Jeden telefon i lot macie załatwiony. O nic nie musicie się martwić. Podróż na mój koszt – dodał, na co uśmiechnęłam się do niego szeroko.
Byłam mu wdzięczna za propozycję, którą złożył rodzeństwu. Wiedziałam, że sami nie mogliby pozwolić sobie na taki wydatek, a teraz kiedy JiYong oferuje im swoją pomoc, być może kiedyś przyjadą.
Po długim pożegnaniu, odwróciliśmy się z chłopakiem na pięcie i zabierając swoje bagaże, wsiedliśmy do naszego samolotu.
Podróż była wyczerpująca. Dwanaście godzin w samolocie to naprawdę nic przyjemnego. Nawet w takim jak ten.
- JiYong, jeszcze raz ci dziękuję za to, że mnie tu zabrałeś. Nie wiem jak ci się odwdzięczę – powiedziałam, tuląc się do boku chłopaka.
Leżeliśmy na łóżku w samolotowej sypialni, gotowi do spania. Chłopak nie powiedział nic, zarzucił ramię na moje barki, po czym przysuwając mnie do siebie złożył na czubku mojej głowy, czuły pocałunek. Z głową pełną wspomnień z całego tygodnia i myśli o tym, jak to wszystko się dalej potoczy, zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam jak małe dziecko.
Po powrocie do Korei, zrobiłam sobie jeszcze dzień wolnego. Miałam czas na odpoczynek po podróży i załatwienie różnych spraw. JiYong nie zwlekał i od razu wrócił do swoich obowiązków. Oczywiście oznajmił mi, że moje zawieszenie kończy się z dniem naszego powrotu.
*
Kiedy wróciłam do firmy, od razu zauważyłam że coś jest na rzeczy. Zrobił się szum, więc nie czekając długo, podeszłam do biurka Theresy zapytać co się dzieje
- Szef zwolnił dyscyplinarnie GyuRi i zapowiedział spotkanie. – wyjaśniła dziewczyna, na co zrobiłam wielkie oczy.
Nie wiedziałam co to za zebranie i czego ma dotyczyć. Jeśli chodzi o GyuRi, to dokładnie zdawałam sobie sprawę z tego, dlaczego chłopak ją zwolnił. JiYong nie lubił kiedy ktoś go oszukiwał, a dziewczyna okłamała go i on dobrze o tym wiedział
- Chodź idziemy, nie możemy się spóźnić. Szef jest wściekły – poinformowała Theresa, na co kiwnęłam głową i ruszyłam za dziewczyną, idącą w stronę sali konferencyjnej.
Weszłyśmy praktycznie jako ostatnie. Oczywiście JiYonga jeszcze nie było, ale wszyscy czekali cierpliwie na chłopaka, zastanawiając się jedynie, po co nas wezwał. Z tego co się dowiedziałam, było to pierwsze takie zebranie.
- Witam Państwa – powiedział oficjalnie chłopak, wchodząc do pomieszczenia.
Spojrzałam na niego i stwierdziłam, że rzeczywiście jest zdenerwowany. Westchnęłam ciężko, po czym zajmując swoje miejsce, czekałam na rozwój sytuacji. Kwon stanął na środku sali, a my czekaliśmy aż w końcu zacznie.
- Drodzy Państwo – zwrócił się do nas, zakładając ręce za siebie
- Podejrzewam, że już doszło do Was, że zwolniłem Pannę Park. Jak wiecie, nie toleruję kłamstwa a Panna Park, potrafiła skłamać w żywe oczy, mówiąc że jedna z moich pracownic zastosowała wobec niej przemoc – powiedział, spoglądając po twarzach zebranych.
Przełknęłam głośno ślinę, wiedząc że to właśnie o mnie mówi.
- Skąd ma Pan pewność, że tak właśnie nie było? – wtrąciła Mandy.
Wszystkie oczy, zwrócone były teraz w kierunku dziewczyny.
- Panno Willson, jak powszechnie wiadomo, w mojej firmie znajduje się monitoring – powiedział, patrząc prosto w oczy dziewczyny, uśmiechając się triumfalnie
- Przejrzałem dokładnie wszystko, klatka po klatce i nie zauważyłem, żeby Panna Wong podniosła rękę, na Pannę Park – ciągnął
- Widziałem jedynie kłótnię całej waszej trójki – dodał, pokazując palcem na mnie i na dziewczynę, siedzącą dwa krzesła dalej
- Z tego co mi wiadomo, plotkowałyście z Panną Park, o rzekomym romansie, między mną, a Panną Wong – od razu poczułam, jak na moje policzki wkrada się rumieniec.
Pewnie gdyby to nie była prawda, to bym się tym nie przejęła, ale teraz miałam wrażenie że wszyscy doskonale wiedzą co łączy mnie i JiYonga.
- I tu chciałem przejść do kolejnej sprawy – powiedział chłopak, przechodząc się wzdłuż sali
- Nie mam najmniejszego zamiaru tłumaczyć się z plotek krążących po firmie, ale ostrzegam, jeśli któreś z Państwa w dalszym ciągu będzie rozpowiadało te wierutne bzdury, podzielicie Państwo los Panny Park – zagroził.
– Panno Wong – zwrócił się do mnie szef, na co spojrzałam na niego nieśmiało.
- Chciałem Panią oficjalnie przeprosić za to, że Panią zawiesiłem – powiedział.
Ponowie, rumieniec pojawił się na mojej twarzy.
Nie wiem po co to robił. Przecież mnie już przeprosił, nie musiał robić tego teraz, przy wszystkich. To nie było potrzebne.
- Mam nadzieję, że wybaczy mi Pani, błąd który popełniłem i w ramach rekompensaty, przyjmie Pani ode mnie ten mały prezent – powiedział, podając mi papierową torbę z jakimś białym płaskim pudełkiem w środku.
Zerknęłam jedynie, nie przyglądając się temu dłużej. Podziękowałam i zapewniłam, że nic takiego się nie stało i że wybaczam.
Wybaczyłam dawno i on o tym wiedział, ale trzeba było w tym momencie odegrać swoją rolę.
- Liczę na to, że przestaniecie Państwo plotkować na mój temat i zajmiecie się Państwo wykonywaniem swojej pracy. Myślę, że już wszystko Państwu powiedziałem, możecie wracać na swoje stanowiska – oznajmił chłopak, po czym nie zwlekając opuścił salę.
Wszyscy zgodnie opuścili pomieszczenie, wracając do swojej pracy. Zabrałam prezent od JiYonga, po czym również udałam się do swojego gabinetu. Zamknąwszy za sobą drzwi, podeszłam do biurka i zaglądając do papierowej torby, wyciągnęłam z niej pudełko.
Bielizna? Serio? Boże, chwała Ci za to, że nie odpakowałam tego w sali konferencyjnej. Przy wszystkich...
Reszta dnia minęła dość spokojnie. Nikt nie plotkował, wszyscy siedzieli cicho, zajmując się tym co należało do ich obowiązków.
Po skończonej pracy, zabrałam prezent i wyszłam z gabinetu, kierując się przed budynek firmy, pod którym czekała na mnie taksówka, mająca zabrać mnie do domu. Pod wieczór, kiedy siedziałam w swoim salonie, popijając czerwone wino, postanowiłam zadzwonić do JiYonga i podziękować mu za prezent, który mi podarował. Wybrałam numer, po czym wcisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż chłopak odbierze. Nie musiałam długo czekać
- Minji? Coś się stało?
- A musiało się coś od razu stać, żebym do Ciebie zadzwoniła?
- Jestem zajęty, jeśli to nic ważnego to pogadamy jutro – powiedział, na co przewróciłam oczami.
Jego ton był oschły i dawał do zrozumienia że kompletnie nie ma ochoty, ze mną rozmawiać
- Chciałam Ci tylko podziękować za prezent, nic więcej
- Pasuje chociaż?
- Tak, jest idealny. Może przyjedziesz i sam sprawdzisz?
- Nie. Mówiłem, że jestem zajęty, a w dodatku po podróży nie zdążyłem się jeszcze nawet przespać
-Możesz się przespać ze mną – kokietowałam.
Wino które wypiłam już w sporawych ilościach, dawało o sobie znać
- Minji, nie mam ochoty na seks. Jestem zawalony robotą. Jeśli to wszystko to będę kończył – oznajmił.
Mruknęłam tylko do słuchawki, nie mówiąc nic.
-Dobranoc Minji – powiedział
- Taaa, Dobranoc – odpowiedziałam niechętnie, po czym rozłączyłam się.
Serio, to było przykre. Miałam nadzieję, że przyjedzie, że spędzimy razem ten wieczór, a on mnie olał.
Jak zwykle, najpierw jest coś dobrze, a potem się pieprzy.
Mam tego serdecznie dość...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro