Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22


Przed domem przyjaciółki, zauważyłam koszącego trawę chłopaka. Był cholernie przystojny, mięśnie na odsłoniętym ciele uwydatniły się wyraźnie, a oliwkowa skóra, lśniła delikatnie pod wpływem odbijającego się od potu słońca. Spojrzałam w jego kierunku, uśmiechając się szeroko. Jego spodnie jeansowe włożone były nisko na biodrach, ukazując przy tym dwa dołeczki w dole pleców. Był cholernie, nieziemsko przystojny. Niejedna dziewczyna, śliniła się na jego widok.

- Marco! – wykrzyczałam radośnie. 

Marco odwrócił się w moją stronę, wyłączył kosiarkę i z uśmiechem na ustach podszedł do mnie, zaplótł ręce wokół mojej talii, oderwał moje ciało od ziemi, po czym okręcił nas dookoła.

- Tęskniłem za Tobą, piękna – powiedział, odstawiając mnie z powrotem na ziemię, po czym złożył mokry pocałunek na moim policzku. 

Spojrzałam na stojącego za nami JiYonga, który właśnie przyglądał się całemu zajściu, ze złością wymalowaną na twarzy. Kiwnęłam na niego ręką, przywołując go bliżej, co na moje szczęście wykonał posłusznie

- Marco, to jest JiYong – przedstawiłam chłopaka

- JiYong to jest Marco, brat Glorii – wyjaśniłam. 

Chłopcy przyglądnęli się sobie uważnie, po czym podali sobie dłoń.

- Nie podoba mi się to, jak Cię powitał – powiedział po koreańsku JiYong, kiedy szliśmy w stronę salonu rodzeństwa

- Zazdrosny jesteś? – spytałam zatrzymując się, po czym odwróciłam się do chłopaka przodem, spoglądając na niego z rozbawieniem. 

Chłopak nie powiedział nic. Nachyliłam się do jego ucha i szepnęłam również w języku koreańskim, żeby mieć pewność że żadne z rodzeństwa nas nie usłyszy i nie zrozumie tego co powiedziałam

- Marco, jest gejem. – na twarzy chłopaka pojawiła się ulga, ale po chwili intensywnego zastanowienia, w jego oczach zauważyłam strach

- To znaczy, że to nie o ciebie powinienem się martwić, tylko o siebie? – spytał zaskoczony, faktem o którym mu powiedziałam.

- Nie musisz – powiedziałam, kręcąc na boki głową z rozbawienia

- Nie jesteś w jego typie – dodałam, na co zmarszczył brwi.

No bo jak to w ogóle możliwe? Pan Kwon, nie jest w typie kogokolwiek?

- On woli czarnoskórych mężczyzn – powiedziałam, uśmiechając się szeroko

- Rozumiesz co mam na myśli? – spytałam, puszczając mu oczko i przygryzając zębami dolną wargę. 

Chłopak stanął jak wryty, doskonale wiedząc o czym mówię. Ocknął się po kilku długich sekundach i łapiąc za moje przedramię, pociągnął mnie mocno do siebie

- Sugerujesz że mam za małego? – spytał, na co się zaśmiałam cicho.

Spojrzałam niewinnym wzrokiem prosto w jego oczy, wzruszając przy tym ramionami. Chłopak pochylił się ku mojej szyi, przejechał powoli językiem po odsłoniętej skórze, po czym szepnął do ucha

- Zmienisz zdanie, kiedy biorąc go po samo gardło, zaczniesz się dławić – na te słowa, gęsia skórka pojawiła się na moim ciele.

To lubieżne, pełne perwersji zdanie, doprowadziło do tego, że momentalnie chciałam go possać swoimi ustami. Złapałam go za rękę i nie myśląc wiele, poprowadziłam nas z prędkością światła, do łazienki rodzeństwa. Doskonale wiedziałam gdzie się znajduje, więc nie musiałam tracić czasu, na szukanie odpowiedniego pomieszczenia. Nie robiłam sobie nic z tego, że dopiero co tu przyszliśmy i już zniknęliśmy rodzeństwu z pola widzenia.

Jakoś przecież im to wytłumaczę.

Weszłam do środka, po czym zamykając drzwi na klucz, odwróciłam się przodem do chłopaka, schodząc w dół na klęczkach

- Udowodnij, to co powiedziałeś – nakazałam, spoglądając z dołu w jego mocno brązowe oczy.

 Chłopak uśmiechnął się zawadiacko, po czym rozpiął rozporek, zsunął spodnie wraz z bokserkami do kostek, ujawniając przy tym swojego przyjaciela. Złapałam stojącego na baczność członka w rękę i nie zwlekając, polizałam koniuszkiem języka jego główkę. Oblizałam łapczywie usta, przygryzając je przy tym lekko, po czym włożyłam go sobie aż po samo gardło. 

Ssałam jego męskość, z wielką przyjemnością, przesuwając przy tym dłonią po całej jego długości. Kręciłam językiem kółka wokół jego żołędzi, spoglądając niewinnym wzrokiem na chłopaka. Czułam że nie wiele brakuje, żeby doprowadzić go do stanu, w jakim chciałam go teraz widzieć.

- Słodki Jezu – jęknął chłopak, kiedy przygryzłam delikatnie, ale tak żeby go nie zabolało, główkę jego przyjaciela.

Otwierając szerzej buzię, pozwoliłam chłopakowi pieprzyć moje usta. Robił to szybko i zachłannie, wprowadzając go prosto do mojego gardła. Podobało mi się to...

Chłopak złapał za tył mojej głowy, nadając najlepsze dla niego tempo. Czułam jak jego penis z sekundy, na sekundę coraz bardziej twardnieje pod wpływem mojego języka. 

W szczytowym już momencie, chłopak cofnął biodra, ale szybko zatrzymałam go, chcąc w ten sposób poczuć ciepłą ciecz, zalewającą moje gardło

- Minji... - mruknął, nie chcąc za pewne kończyć w moich ustach

- Pozwól mi – przerwałam desperacko, spoglądając niewinnym wzrokiem na chłopaka.

Nie musiałam długo czekać, aż chłopak zaleje moje gardło. Połknęłam wszystko co mi zaoferował, oblizując na koniec swoje nabrzmiałe wargi. Wstałam z kolan, patrząc uważnie na jego czerwoną z ekscytacji twarz.

- I jak? – spytałam, podchodząc bliżej

- Jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką – szepnął do mojego ucha, przyciągając mnie do siebie, na co się zaśmiałam

- Odwdzięczę Ci się, jak wrócimy do hotelu – powiedział niskim głosem, przez co poczułam podniecenie w dolnej części brzucha

- Na to liczę – powiedziałam figlarnie, puszczając do chłopaka oczko.

Otworzyłam drzwi i naciskając klamkę, wyszłam z pomieszczenia ciągnąc za sobą chłopaka. Przechodząc przez korytarz, JiYong wyrwał się z mojej dłoni i klepnął siarczyście mój tyłek, na co pisnęłam z zaskoczenia.

- Następnym razem jak będziesz mu chciała zrobić loda, to po prostu powiedz, a udostępnię wam pokój gościnny – powiedziała stojąca za naszymi plecami dziewczyna, odwróciliśmy się oboje przerażeni i zawstydzeni słowami Glorii.

- Moglibyście to przynajmniej zrobić jak ludzie, a nie jak zwierzęta chowając się po kątach – dodała, wybuchając śmiechem, po czym opuściła pomieszczenie zostawiając nas samych.

Wtuliłam się w tors chłopaka, czując jak moja twarz płonie z czerwoności. JiYong wypuścił z ust cichy śmiech zaplatając ręce wokół mojej talii, gładząc dłonią tył mojej głowy.

*

Siedzieliśmy całą czwórką na patio. Chłopcy zajmowali się grillowaniem, a my z Glorią miałyśmy czas na plotki.

- To powiedz tak szczerze, kim on dla ciebie jest? – spytała Gloria, wskazując kiwnięciem głowy na JiYonga.

Spojrzałam w stronę chłopaka i widząc jego zaangażowanie w pomoc przy smażeniu mięsa, uśmiechnęłam się pod nosem

- To mój szef – powiedziałam nieśmiało, przyznając się do tego, co już dziewczyna z pewnością podejrzewała

- Oj Minji, Minji – powiedziała, kiwając głową na boki.

Upiła łyk swojego piwa, po czym dodała

- Pamiętaj, że musisz być sprytna i mądra, nie popełniaj tych samych błędów co ja, jeśli nie chcesz by po jakimś czasie zwolnił Cię dyscyplinarnie i na zawsze zniknął z twojego życia – spoglądnęła na mnie z powagą, wymalowaną na twarzy. 

Kiwnęłam głową ze zrozumieniem, nie komentując tego co powiedziała.

Dokładnie pamiętam to, jak Gloria wpakowała się w romans z naszym poprzednim szefem. Przez te wszystkie plotki krążące po firmie, które z resztą były jak najbardziej prawdziwe, dziewczyna została nie tylko ze złamanym sercem, ale i życiem. Nie chciałam skończyć tak jak ona, no ale... Chyba było już za późno na zamartwianie się tym.

- Zakochałaś się w nim – powiedziała dziewczyna, bardziej stwierdzając niż pytając.

- Sama już nie wiem – odpowiedziałam, wzruszając ramionami

- W sumie fajnie by było, żeby ten romans przerodził się w coś większego, ale JiYongowi chyba pasuje tak jak jest – dodałam, wzdychając ciężko.

Dziewczyna spojrzała na mnie posyłając mi pocieszający uśmiech i już więcej na ten temat nie mówiła nic. Dobrze mnie znała i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to wszystko powoli zaczyna mnie przytłaczać.

Bo tak właśnie niestety było... 

Ja chciałam czegoś więcej, ale wiedziałam że JiYong mi tego nie da. 

Dla niego, byłam jedynie dziewczyną do posuwania.

Nikim więcej...

- Chodźcie dziewczyny – krzyknął Marco, wyrywając mnie z zamyślenia

- Mięso już gotowe – dodał dumnie.


P.s Hej kochani:) Przepraszam że rozdział pojawił się tak późno, ale wcześniej niestety nie miałam czasu go wrzucić. Jak się podoba? Jutro zapraszam na kolejny. Tak jak wspomniałam na początku opowiadania, rozdziałów jest tylko 28 więc powoli zbliżamy się do końca... Nie martwcie się jednak ;) Mam dla Was kolejne opowiadanie :) Kocham Was i dziękuję, że jesteście tu ze mną i że w ogóle chcecie to wszystko czytać :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro