18
- JiYong, powiesz mi wreszcie gdzie lecimy? – spytałam ciekawa miejsca, do którego się udajemy.
Nasz lot trwał już dobrych kilka godzin, a chłopak w dalszym ciągu nie zdradził mi miejsca naszego odpoczynku.
- Nie powiem Ci, to niespodzianka – powiedział chłopak, patrząc na mnie z rozbawieniem
- A skąd wiesz, że ja lubię niespodzianki?- spytałam, unosząc brwi, posyłając lekki uśmiech
- Każda kobieta je lubi – powiedział wzruszając ramionami
- Ja nie – skwitowałam, na co chłopak westchnął ciężko, po czym wypuścił z ust cichy śmiech
- Trudno, mimo wszystko myślę że jednak Ci się spodoba.
- Mam nadzieję, że to jakaś gorąca mała wyspa, z przejrzystą wodą, na której będą serwowali nam kolorowe drinki z parasolkami – mówiłam, zatapiając się w wyobrażaniu sobie tego miejsca.
Chłopak przesiadł się ze swojego miejsca i siadając obok mnie, zarzucił ramię na moje barki, przyciągając mnie do siebie. Przytuliłam się do jego boku, przymykając powieki. Miałam nadzieję, że ten tydzień będzie dużo spokojniejszy od poprzednich. Każdego dnia coś musiało się wydarzyć. Coś zawsze musiało być dobrze, a potem coś musiało to spieprzyć. Teraz miałam nadzieję, że będąc z dala od firmy, od interesów i od tych wszystkich ludzi, wyluzujemy się i spędzimy miło i przyjemnie czas tylko we dwoje.
Cholera mnie brała, kiedy po prawie dwugodzinnej drzemce, w dalszym ciągu byliśmy w powietrzu i najwyraźniej, pilot nadal nie zamierzał zniżać się do lądowania. Przecierając oczy, spojrzałam za okno samolotu, starając się rozpoznać w jakiś sposób nasze położenie. Niestety jednak, oprócz kłębów chmur nie widziałam nic, co dało mi pewność, że wciąż nie jesteśmy nawet blisko tego miejsca. JiYong spał, oparty o moje ramię, spojrzałam na spokojną twarz chłopaka, po czym dotykając delikatnie jego policzka, uśmiechnęłam się sama do siebie. Cieszyłam się, że jesteśmy tu razem.
Poczułam napięcie w pęcherzu, poruszyłam się delikatnie, nie chcąc budzić chłopaka, ale nijak nie mogłam wydostać się ze swojego miejsca. JiYong spał jak zabity, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch, poprzez założoną na moim brzuchu rękę. Pokręciłam się ponownie, ale nadal nic. Spał jak kamień. W końcu, czując jak naprawdę mój pęcherz pęcznieje coraz bardziej, wstałam gwałtownie, co spowodowało że chłopak spadł bezwładnie na fotel na którym przed chwilą jeszcze siedziałam
- Co się dzieje? – spytał przerażony, spoglądając na mnie zaspanymi oczami
- Nic, chce mi się sikać – powiedziałam wzruszając ramionami, po czym poszłam w kierunku ubikacji.
Wiem, że to może nie była zbyt miła pobudka, ale ja naprawdę nie mogłam już dłużej wytrzymać.
- Prosimy o zapięcie pasów bezpieczeństwa, schodzimy do lądowania – usłyszeliśmy w końcu ten upragniony dźwięk.
Razem z chłopakiem zrobiliśmy to, o co poprosiła nas stewardessa, która obsługiwała nasz dzisiejszy lot. Całe szczęście, że JiYong wynajął specjalnie jakąś kobietę, która nie miała nic wspólnego z jego firmą. Dzięki temu, w dalszym ciągu nikt się o nas nie dowie.
Wyjrzałam przez okno i po chwili zobaczyłam rozciągające się pod nami jakieś budynki. W prawdzie widać je było słabo, bo z tej wysokości wyglądały jak różnokolorowe kropki, ale miałam już pewność, że to nie będzie wyspa. Zdecydowanie lecieliśmy nad jakimś miastem.
Kiedy byliśmy już na tyle nisko, żeby móc cokolwiek więcej zobaczyć, moim oczom ukazały się jakby znane mi budowle.
Zaraz, zaraz, przecież ja to miejsce znam...
- O mój Boże – powiedziałam zaskoczona widokiem za oknem.
Spojrzałam na chłopaka, który teraz zaglądał przez moje ramię za okno, próbując wychwycić to na co zareagowałam w ten sposób
- Czy to Panteon? – spytałam, zasłaniając dłonią usta.
Spojrzałam raz jeszcze, przyglądając się uważnie. Tak, zdecydowanie znałam to miejsce
- Czy Ty zabrałeś mnie do Rzymu?! – spytałam radośnie, na co chłopak uśmiechnął się szeroko i nie mówiąc nic, pokiwał jedynie głową potwierdzając moje przypuszczenia.
Zapiszczałam radośnie, rzucając się chłopakowi na szyję. Tak bardzo kochałam to miejsce. Rzym to było moje ulubione miasto, pomimo tego że byłam w nim zaledwie raz. To było moje marzenie, ponownie się tutaj znaleźć
- Dziękuję – powiedziałam, całując chłopaka w usta.
Byłam tak cholernie szczęśliwa. Nie mógł wybrać lepszego miejsca.
- Rozumiem, że niespodzianka jednak Ci się podoba? – spytał rozbawiony, zakładając kosmyk moich włosów za ucho
- Kurewsko – powiedziałam szczerząc się jak głupek, na co chłopak się zaśmiał.
Właściwie to nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa na to, żeby opisać to jak cholernie bardzo podobała mi się ta niespodzianka.
Od razu po otworzeniu się drzwi samolotu, poczułam to wspaniałe powietrze. Ten zapach, przypominający dokładnie pobyt w tym miejscu.
Złapałam chłopaka za rękę, splatając nasze palce i nie czekając długo, poprowadziłam nas w stronę budynku dla pasażerów prywatnych samolotów. Odebraliśmy swoje bagaże, po czym wyszliśmy przed budynek, czekając na samochód który miał zabrać nas do hotelu. JiYong zadbał o wszystko. Nie musieliśmy się martwić taksówkami i innymi pierdołami. Wiedziałam, że wszystko będziemy mieć zapewnione i wszystko będzie doskonale dla nas przygotowane.
Nie myliłam się...
Hotel w którym mieliśmy się zatrzymać, był to sześciogwiazdkowy hotel w samym centrum miasta. Najlepszy hotel we Włoszech, a może i w całej Europie. Po wejściu do budynku, zostaliśmy przywitani przez samą panią dyrektor tego hotelu, po czym kobieta zaprosiła nas do naszego apartamentu, prosząc o pójście za boyem hotelowym. Chłopak wziął nasze bagaże i kiwając głową, wskazał nam kierunek. Od razu, nie tracąc czasu, pobiegłam szczęśliwie za chłopakiem, zostawiając rozbawionego moim zachowaniem JiYonga w tyle. Po kilkunastu sekundach jazdy windą, dotarliśmy na miejsce. JiYong dał spory napiwek młodemu chłopakowi, a ja podziękowałam po włosku za profesjonalną obsługę i za pomoc.
Otworzywszy drzwi, moim oczom ukazał się chyba najdroższy apartament w tym miejscu. Z rozdziawioną buzią, zwiedzałam pomieszczenie. Wszystko było tak idealnie do siebie dopasowane, urządzone z klasą i najlepszej jakości. Apartament umiejscowiony był na najwyższym piętrze budynku, dzięki czemu, z okna zajmującego całą boczną ścianę można było zobaczyć panoramę miasta.
Stanęłam przed szklaną szybą, wgapiając się w widok rozciągający się przed moimi oczami. Kiedy poczułam mocne, ramiona oplatające szczelnie moją talię, westchnęłam cicho kładąc głowę na ramieniu chłopaka. JiYong pocałował delikatnie mój policzek, również zatapiając wzrok w pięknym widoku
- Podoba Ci się? – szepnął cicho do mojego ucha.
Dreszcz jaki wywołał, ciepłym powietrzem swojego słodkiego oddechu, spowodował wydobycie się cichego mruknięcia z moich ust. Chłopak przekręcił moje ciało w swoją stronę i patrząc prosto w moje oczy, pocałował namiętnie moje usta.
Wiedziałam, że za chwilę ostro ochrzcimy to pomieszczenie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro