Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5


Perspektywa Lin

Wróciłam do domu zmęczona i przygnębiona. 

Zapominając o tym, że wyłączyli mi prąd próbowałam włączyć światło, jednak egipskie ciemności skutecznie przypomniały mi o niezapłaconych rachunkach. Po omacku odnalazłam wejście do swojego pokoju, zapaliłam wcześniej zostawioną tam świeczkę i po chwili, delikatny płomień rozświetlił choć w małym stopniu pomieszczenie. 

Ostatnimi czasy mój rozkład dnia wyglądał dokładnie tak samo. Wstawałam, brałam prysznic, ubierałam się, szłam do szpitala a następnie biegłam na próbę. Po prawie ośmiu godzinach, spędzonych w wytwórni YG, wracałam zmęczona do domu i od razu, kładłam się spać. Kolacji nie jadłam, bo nie było co.

Obudziłam się później niż zwykle, co oznaczało że mój pobyt u babci znacznie się skróci. Po wzięciu zimnego prysznica, ubrałam się w ciepłe ciuchy, zrobiłam delikatny makijaż i zabierając torbę z rzeczami do ćwiczeń, wyszłam z domu. 

Na wycieraczce ujrzałam białą kopertę, a na niej przybitą, czerwoną pieczątkę. Podniosłam list i otwierając go, wyciągnęłam zapisaną kartkę.

Szanowna Pani Kang

Informujemy, że do dnia dzisiejszego na konto naszego banku, nie wpłynęła kwota za czynsz z ostatnich trzech miesięcy. W związku z tym uprasza się, o wpłatę 58, 304 W, do dnia 12.11.2015r. Jeżeli do wyznaczonego dnia, kwota nadal nie pojawi się na naszym koncie, będziemy zmuszeni wszcząć postępowanie eksmisyjne.

- Cholera – powiedziałam do siebie, składając kartkę w pół. 

Jednym słowem, jeśli w ciągu dwóch tygodni nie uiszczę tej wpłaty, wylecę na zbity pysk. Myślałam, że babcia płaciła za ostatnie miesiące. Gdybym tylko wiedziała, że zalegamy za czynsz, już wcześniej podjęłabym się jakiejś konkretnej pracy. 

Do tej pory, zajmowałam się niańczeniem dzieci z sąsiedztwa, co pozwalało mi ulżyć trochę babci w spłacie rachunków i w wydatkach życia codziennego. Babcia zawsze zapewniała mnie, że da sobie ze wszystkim radę i że nie potrzebuje tego, żebym musiała podjąć się jakiejś stałej pracy. Wolała, żebym siedziała w domu i pomagała w codziennych obowiązkach, żeby jej było lżej. Dopiero kiedy przestało starczać nam na leki i na życie, stwierdziła że lepiej będzie jak czegoś poszukam. 

Dlatego właśnie trafiłam do YG, jak już wspomniałam, płacili dużo, a i mogłam robić to co kochałam. Była to najlepsza opcja dla mnie. W tej chwili jednak, będę musiała jeszcze znaleźć coś dodatkowego, żeby sobie dorobić.

Wchodząc do wytwórni, spotkałam Hyun-suka i od razu wpadł mi do głowy pewien pomysł.

- Panie dyrektorze – zwróciłam się do mężczyzny, przechodzącego obok mnie. 

Hyun-suk zatrzymał się w pół kroku i zwracając na mnie swój wzrok, posłał mi lekki uśmiech. Mężczyzna może nie wyglądał na przyjaznego, ale jak poznało się go trochę bliżej, miałaś pewność, że możesz przyjść do niego z każdym problemem, a on pomoże ci go rozwiązać. Wielokrotnie rozmawiałam z nim, na różnego rodzaju tematy. Często wypytywał mnie, jak mi się u niego pracuje, czy sobie ze wszystkim radzę i czy jest coś, co moim zdaniem można by było ulepszyć. Był naprawdę bardzo miły i w zasadzie traktowałam go jak wujka. 

– Możemy porozmawiać? – spytałam, na co mężczyzna kiwnął głową i kazał iść za nim do swojego biura.

- O co chodzi? – spytał kiedy byliśmy już w pomieszczeniu.

Zajął swoje miejsce przy biurku, a mi kazał usiąść naprzeciwko.

- Nie znalazła by się dla mnie jakaś dodatkowa praca? Potrzebuję pieniędzy – powiedziałam prosto z mostu. 

Hyun-suk nie lubił kiedy owijało się w bawełnę, lepiej było powiedzieć wprost o co chodzi, bo łatwiej i szybciej cokolwiek można było zdziałać. 

Mężczyzna oparł głowę na dłoni, przykładając palec wskazujący do skroni.

- Lin – zwrócił się do mnie po chwili – W tej chwili nie mam żadnej odpowiedniej pracy dla Ciebie – powiedział – Może gdyby któraś grupa potrzebowała pomocy z choreografią, to mogłabyś zacząć z nimi ćwiczyć, ale niestety, na chwilę obecną, nie ma takiej potrzeby – dodał, posyłając pocieszający uśmiech.

- Ale ja mogę robić cokolwiek. Mogę nawet sprzątać, nie przeszkadza mi to. – wyjaśniłam, mając nadzieję ,że chociaż do tego mogłabym się przydać. 

Mężczyzna przyglądnął mi się uważnie, po czym powiedział

- Zgłoś się do Nany, może ona coś dla Ciebie znajdzie

Uśmiechnęłam się szeroko, po czym podziękowałam kłaniając się w pas. 

Nana była starszą kobietą, czuwającą nad paniami które zajmowały się porządkiem w YG. Była bardzo miła, uśmiechnięta i otwarta na ludzi. W zasadzie to chyba każdy ją lubił i każdy ją tu znał. Z tego co wiem, pracowała tu od zawsze.

Pełna nadziei ruszyłam w kierunku pomieszczenia, w którym starsza kobieta zawsze przesiadywała. To była moja ostatnia deska ratunku, tylko w ten sposób, pracując na miejscu, mogłam pogodzić wszystkie swoje zajęcia.

Zapukałam do drzwi i kiedy tylko usłyszałam pozwolenie na wejście, otworzyłam je uśmiechając się szeroko do kobiety.

- Nana, mam sprawę – powiedziałam siadając na krześle obok starszej pani – Masz dla mnie jakieś zajęcie? Potrzebuję dodatkowych pieniędzy i byłabym bardzo wdzięczna gdybyś dała mi jakąś prace do zrobienia – powiedziałam, błagalnym tonem.

- Z nieba mi spadłaś skarbie – powiedziała uśmiechając się. – Jedna z pań odeszła i nie mam za nią zastępstwa. Jeśli nie przeszkadza Ci to, że będziesz musiała myć podłogi, to ta robota jest już Twoja – dodała. 

Zaklaskałam z radości w dłonie, od razu zgadzając się na propozycję. 

Oczywiście musiałam opowiedzieć kobiecie, dlaczego tak bardzo zależy mi na tej pracy i dlaczego postanowiłam zacząć sprzątać, skoro od pewnego czasu pracuje tu jako tancerka. Kobieta ze łzami w oczach słuchała mojej historii. 

Opowiedziałam jej o tym jak straciłam mamę i jak teraz muszę zajmować się babcią. Kobieta zapewniła mnie, że mi pomoże i że będzie mi zlecać jak najwięcej zajęć, żebym tylko mogła jak najwięcej zarobić. Podziękowałam za pomoc i biegiem ruszyłam w stronę sali prób. 

Oczywiście, byłam już grubo spóźniona...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro