26
Perspektywa JiYonga
Stałem przy barze pijąc wódkę z colą, rozglądając się dookoła, szukając tej jednej twarzy. Po raz kolejny uświadomiłem sobie, jakim jestem skończonym idiotą.
- To co? Przyjaciele? –spytała, wyciągając w moją stronę swoją małą chudą, dłoń
- Przyjaciele – odpowiedziałem, łapiąc jej rękę i ściskając ją lekko
Jak ja mogłem się na to zgodzić?
To chyba oczywiste, że nie chce być jej przyjacielem. Chcę czegoś więcej...
- Oppa, zamówisz mi drinka? – spytała Yuri, wyrywając mnie z zamyślenia.
Spojrzałem na dziewczynę, szeroko otwartymi oczami.
- A sama nie możesz? – spytałem, po czym upiłem łyk alkoholu trzymanego w ręce.
Dziewczyna coś fuknęła i momentalnie zniknęła mi z oczu. I dobrze, niech idzie. Nie miałem ochoty na jej głupie zagrywki. Z początku mi się nawet podobała, miała ładną buzię i całkiem niezłe ciało, ale kiedy bliżej poznałem Lin, stwierdziłem że Yuri może się schować. Nie miała do zaoferowania nic, oprócz nienagannego wyglądu.
Z Lin było inaczej. Była inteligentna, miała poczucie humoru, potrafiła wypowiedzieć swoje zdanie na każdy temat. Mogłem siedzieć z nią godzinami a i tak rozmowa z nią by mi się nie znudziła. Tylko ten pieprzony Mino...
Od pewnego czasu, ciągle wchodzi mi w drogę, przez co wiecznie jestem wkurzony i jak tylko ich widzę razem, to nie mogę zamknąć swojej niewyparzonej gęby. Wcześniej nie rozumiałem swojego zachowania, ale teraz już wszystko wiem...
Ja po prostu jestem cholernie zazdrosny. Jestem zazdrosny o to, że Lin woli spędzać czas z nim, a nie ze mną.
Nie wiem ile już wypiłem, początkowo nawet liczyłem, ale po chwili straciłem rachubę. Chwiejnym krokiem odszedłem od baru, udając się do łazienki za potrzebą. Zrobiłem to co miałem zrobić, spojrzałem na swoje zmęczone i pijackie odbicie w lustrze, ochlapałem twarz zimną wodą, po czym wyszedłem z pomieszczenia. Wróciłem na salę, gdzie impreza rozkręciła się już na dobre. Ludzie tańczyli na środku parkietu, jedni przytuleni do siebie inni bawili się osobno. W tłumie zobaczyłem Lin, szczerzącą się głupkowato do oplatającego ją ramionami w talii Mino.
- Co do cholery? – powiedziałem sam do siebie.
Dlaczego on w ogóle ją dotyka w taki sposób? Nie może, nie pozwalam mu.
Przyłożyłem dłonie do twarzy, pocierając ją mocno, nabrałem kilka solidnych wdechów i ruszyłem w stronę tańczącej pary. Nawet nie zauważyli, że do nich podszedłem...
- Mogę? – spytałem, próbując stać prosto, wyciągając dłoń w stronę Lin.
Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, po czym przeniosła wzrok na chłopaka i uśmiechając się do niego lekko, nachyliła się do jego ucha mówiąc mu coś. Chłopak rozluźnił swój uścisk i po chwili zniknął w tłumie. Przysunąłem się bliżej do dziewczyny i tak samo jak robił to Mino, oplotłem ją w pasie ramionami, zamykając ją w mocnym uścisku. Dziewczyna spojrzała na mnie uśmiechając się i kręcąc głową na boki
- Jesteś pijany – powiedziała patrząc w moje oczy.
Nie mówiła tego z jakimś wyrzutem, bardziej było to rozbawienie moim stanem.
- Może trochę – powiedziałem, puszczając jej oczko.
Dziewczyna westchnęła ciężko, po czym wtuliła swoją twarz w zagłębienie mojej szyi. Oparłem swoją głowę bokiem, na czubku głowy Lin, bujając nami lekko na boki. Było tak przyjemnie. Czułem się teraz naprawdę dobrze, trzymając ją w swoich ramionach.
Przekołysaliśmy się tak przez kilka piosenek i kiedy dziewczyna w końcu chciała się wyrwać z moich objęć, złapałem jej rękę i pociągnąłem za sobą do wyjścia z baru. Dziewczyna nie stawiała większego oporu. Nie wiem, może też tak jak ja była pijana, albo po prostu nie chciała robić scen przed resztą naszych znajomych.
Zatrzymałem się przy wejściu do holu, odwracając się przodem do dziewczyny, na co ta delikatnie na mnie wpadła. Objąłem jedną ręką jej talię, przysuwając ją do siebie i dotknąłem druga ręką jej ciepłego policzka.
- Obiecałeś – powiedziała, patrząc mi prosto w oczy.
Przejechałem kciukiem po jej dolnej wardze, po czym uśmiechając się szeroko, zbliżyłem swoje usta do ust dziewczyny i pocałowałem je lekko.
- Kłamałem – powiedziałem cicho, po czym ponownie nacisnąłem na jej usta.
Przejechałem językiem po jej miękkich wargach, desperacko prosząc o wejście, na co dziewczyna, ku mojemu zdziwieniu zrobiła to co chciałem. Rozchyliła lekko usta, wypuszczając przy tym ciepłe powietrze, na co nie czekając długo zacząłem ją namiętnie i łapczywie całować. Po chwili nasze języki walczyły o dominacje. Całowaliśmy się tak jakby to miał być nasz ostatni raz, chociaż to akurat było możliwe. Dziewczyna zaplotła swoje ręce, na moim karku, przysuwając się bliżej mojej twarzy.
Tak bardzo pragnąłem tego, żeby ta chwila trwała wiecznie...
P.S Hej kochani :) Mam nadzieję, że rozdział się podoba? Wiem, że może nie są one zbyt długie, ale takie właśnie miały być :) Chciałam Was poinformować, że jestem w trakcie pisania kolejnego opowiadania... Tym razem będzie ono nieco inne, niż wszystkie do tej pory :) Będzie na ostro (romans, firma, szef, te sprawy...) No, ale to wszystko w swoim czasie ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro