Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#2 : 9


Perspektywa Lin

Obudziłam się rano, obok pustego miejsca na którym powinien spać JiYong. Westchnęłam ciężko na myśl, że chłopak jak zwykle popił mocno w jednym z klubów. Nie martwiłam się za bardzo, bo wiedziałam że jest z Taeyangiem i że nic złego nie mogło mu się stać. Martwił mnie jedynie fakt, że od pewnego czasu mój mąż zaczął topić smutki w alkoholu.

Podniosłam się niechętnie, po czym wkładając szlafrok na gołe ramiona, zeszłam schodami na dół do kuchni.

- Dzień dobry – przywitałam się z gosposią, na co ta od razu podsunęła mi talerz ze śniadaniem. 

Podeszłam do jednej z szafek, wyciągnęłam z niej filiżankę i nalałam sobie świeżo zaparzonej, czarnej kawy. Zajęłam miejsce przy kuchennej wyspie, po czym wzięłam się za jedzenie, przeglądając przy tym poranną prasę.

- Pan Kwon nie zejdzie na śniadanie? – spytała gosposia. 

Przeniosłam wzrok z gazety na kobietę i posyłając jej lekki uśmiech, pokiwałam głową na boki

- Nie, jeszcze nie wrócił – powiedziałam, wzdychając ciężko. 

W momencie w którym wypowiedziałam te słowa, drzwi wejściowe zamknęły się z hukiem, a po chwili ujrzałam wchodzącego do kuchni JiYonga. 

Wyglądał fatalnie... Jego twarz była zmęczona od przepicia, oczy czerwone, usta suche, a włosy poczochrane w nieładzie. Spojrzałam na chłopaka szerokimi oczami, mając ochotę skomentować jego beznadziejny wygląd. Jednak widząc jak podchodzi do mnie, powstrzymałam się. 

Chłopak rozłożył ramiona, po chwili zamykając mnie w mocnym uścisku. Wtuliłam swoją twarz w jego ramię, zaciągając się mieszanką perfum, alkoholu i dymu tytoniowego.

- Tak bardzo Cię kocham – wyszeptał do mojego ucha. 

Odepchnęłam go lekko od siebie, spoglądając w jego piękne oczy. Chłopak spuścił wzrok, nie pozwalając mi się dłużej przyglądać. Ujęłam jego twarz w swoje dłonie, podnosząc ją tak, by na nowo móc na niego spojrzeć.

- Stało się coś? – spytałam. 

Nie odpowiedział... 

Wtulił się ponownie we mnie, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Położyłam swoją dłoń na jego głowie, delikatnie przeczesując palcami splątane włosy. Nie miałam pojęcia co się z nim dzieje i co doprowadziło go do takiego stanu. Chciałam z nim o tym porozmawiać, ale JiYong unikał tematu jak ognia. 

Po setnej już próbie wyciągnięcia od niego czegokolwiek, skapitulowałam. Ubrałam się, wzięłam swoje rzeczy, po czym opuściłam nasz dom, kierując się w stronę szkoły.


Perspektywa JiYonga

Co ja kurwa najlepszego zrobiłem? Jak mogłem ją zdradzić? 

Przecież do cholery, tak bardzo ją kocham? 

Co ze mnie za mąż? 

Co ze mnie za człowiek?

Siedziałem na kanapie w naszym salonie, zastanawiając się nad tym, co najlepszego zrobiłem poprzedniego dnia. Nie mogłem normalnie funkcjonować w tym momencie. Całe moje ciało oblewał zimny pot, dłonie mi się trzęsły, a głowa pulsowała od wypitego w dużych ilościach alkoholu.

Jak ja jej to powiem? 

Może nie powinienem jej tego mówić? Przecież to dla mnie nic nie znaczyło? 

Może powinienem zostawić to dla siebie, przecież jak jej powiem to mnie zostawi.

 Znienawidzi mnie, stracę ją. Tak bardzo ją kocham, nie chcę żeby odchodziła. 

Co ja zrobiłem? 

Jestem idiotą...

Wyrywałem sobie włosy z głowy, przez którą w tym momencie przechodziły setki myśli. Wprawdzie nie wiele pamiętam z poprzedniego wieczoru, ale tego co zrobiłem nie zapomnę. 

Nigdy... 

Ta dziewczyna wykorzystała moment mojej chwilowej niedyspozycji.

 Złapałem w dłoń szklankę, która stała na stoliku przede mną i rzuciłem ją mocno, pozwalając żeby roztrzaskała się o ścianę w drobny mak.

- Panie Kwon, co się stało? – spytała gosposia, wbiegając przerażona do salonu.

- Nic – warknąłem 

- Niech mnie pani zostawi w spokoju – rzuciłem do kobiety, po czym podniosłem się z kanapy i wyszedłem do swojego mini studia.

- Kurwa! – wykrzyczałem na cały głos, mając pewność że nikt mnie nie usłyszy, przez wygłuszone ściany. 

Upadłem bezsilnie na kolana, przykładając czoło do podłogi, mając nadzieję że ten koszmar i poczucie winy w jakiś sposób odejdą. Tak się jednak nie stało... 

Rozpłakałem się jak dziecko, wiedząc że wszystko spieprzyłem. 

Jak ja jej spojrzę w oczy po tym, co zrobiłem? 

Moja kochana Lin...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro