Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#2 : 8


Wysiadłem z auta, kierując się w stronę klubu w którym umówiłem się z YoungBae. Klub był mi dobrze znany, ostatnio spędzałem w nim naprawdę sporo czasu. Chcąc uciec od problemów życia codziennego, chowałem się tu, topiąc smutki w alkoholu. Poza tym, to było jedno z niewielu miejsc, gdzie słynny G-Dragon nie robił wielkiego wrażenia na bawiących się w koło ludziach. 

Przeszedłem przez długi korytarz, wchodząc do sali klubowej. W pomieszczeniu był tłok. Muzyka grała głośno, a w powietrzu unosił się zapach alkoholu i dymu tytoniowego. Podszedłem do baru i zamówiłem szklankę whisky. 

Siadając na barowym stołku, czekałem na przyjaciela.

- Cześć – usłyszałem za sobą, kobiecy głos. 

Odwróciłem twarz i zobaczyłem przyglądającą się mi uważnie młodą dziewczynę. 

Była ładna. Nogi miała po samą szyję, a czarna obcisła sukienka idealnie podkreślała jej wciętą talię, obfity biust, jak i krągłe pośladki. Oczy były ciemnego, prawie czarnego już brązu, malinowe usta w tej chwili przygryzione były lekko, górnymi zębami. Wyglądała bardzo seksownie.

 Uśmiechnąłem się do niej, wyciągając dłoń w jej kierunku 

- Postawisz mi drinka? – spytała figlarnie.

- Drink dla tej Pani – rzuciłem do kelnera, na co mężczyzna od razu przytaknął głową, wyciągając spod lady długą szklankę i napełnił ją alkoholem, mieszając go z sokiem pomarańczowym i kilkoma plastrami cytryny.

- Ja Cię znam – powiedziała, uśmiechając się szeroko 

- Możesz dać mi swój autograf? – spytała. 

Ponownie uśmiechnąłem się do dziewczyny, po czym kiwnięciem głowy, powiedziałem tak. Dziewczyna wyszperała czarny marker ze swojej torebki i podała mi go.

- O tutaj – powiedziała, wskazując palcem lewą pierś. 

Uniosłem brwi w zdziwieniu na tak odważne posunięcie, ale po chwili zrobiłem to, o co mnie poprosiła

- Widzę, że się już świetnie bawisz – stwierdził Taeyang, stając na wprost mnie. 

Dokończyłem swoje dzieło i wstając ze stołka, podałem rękę dziewczynie na pożegnanie

- Miło mi Cię było poznać – powiedziałem, nie mając nawet pojęcia jak ma na imię.

Siedzieliśmy z przyjacielem w loży dla vipów, popijając whisky. Jedna butelka już pękła, więc zaczęliśmy opróżniać drugą. Byłem już dobrze podpity

- Ja naprawdę nie mam już pojęcia, jak do niej dotrzeć – żaliłem się przyjacielowi, opowiadając o problemach w związku. 

YoungBae doskonale wiedział o mojej sytuacji. Zawsze był dobrym słuchaczem i nie raz potrafił doradzić, co powinienem zrobić w danej sytuacji. Poza tym znał dobrze Lin, więc zawsze próbował rozwiązać konflikt, biorąc pod uwagę moją, jak i jej stronę. Stojąc z boku tego wszystkiego, mógł być obiektywny.

- Kocham ją cholernie bardzo i nie mogę patrzeć na to jak cierpi – ciągnąłem.

- A mówiłeś jej o tym? – spytał chłopak, na co parsknąłem śmiechem

- Bo to raz... – powiedziałem kpiąco 

- Tyle, że ona nie chce mnie w ogóle słuchać. Ubzdurała sobie coś w tej główce i teraz nawet nie pozwala mi się do siebie zbliżać – mówiłem rozżalony.

- Nie dziw się jej, to dla niej cholernie trudna sytuacja – zauważył chłopak 

- Pomyśl jak musi być jej ciężko wiedząc o tym, że nie może dać ci dziecka, którego tak bardzo pragniesz – dodał. 

Spojrzałem na niego, krzywiąc twarz w grymasie.

- A myślisz, że mi nie jest ciężko? – spytałem, chłopak wzruszył tylko ramionami 

- Nie dość, że nigdy nie będę ojcem, to jeszcze muszę patrzeć na to,  jak moja kobieta cierpi i nie pozwala sobie pomóc.

Wypiliśmy już drugą butelkę whisky, co spowodowało że świat przed moimi oczami zaczął wirować. Nie byłem świadomy tego, co dzieje się wokół mnie. Obraz był kompletnie rozmazany, a dźwięk stłumiony. 

Podniosłem się z miejsca i mocno chwiejnym krokiem, udałem się w stronę łazienki. A przynajmniej miałem taki zamiar... Nie do końca wiedziałem dokąd idę, ale zdałem się na swoją podświadomość, mając nadzieję, że poprowadzi mnie do celu. 

Chwytając za klamkę, jak mniemam, męskiej toalety, poczułem na swojej dłoni czyjąś delikatną dłoń. Odwróciłem się, by zobaczyć kto uniemożliwił mi otwarcie drzwi. Była to ta dziewczyna, którą spotkałem przy barze. W zasadzie nie mam pewności, ale tak mi się wydaje. W każdym razie była cholernie podobna. 

Dziewczyna nacisnęła klamkę i nim się obejrzałem, stałem już w środku, przyparty plecami do ściany.

- Co Ty robisz? – wybełkotałem, otwierając szeroko ze zdziwienia oczy.

- Shhh... - syknęła dziewczyna, przykładając palec wskazujący do moich ust...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro