#2 : 3
Wróciliśmy do domu, w nie najlepszych humorach. Mój dobry humor uleciał podczas rozmowy z mamą JiYonga, a jego chyba przez to, jak się po tym czułam. Od razu poszłam do łazienki wziąć ciepłą kąpiel.
Nalałam wody do wanny, dodając olejku kokosowego. Weszłam do gorącej wody zanurzając się w niej po samą szyję. Przymknęłam oczy i starałam się zapomnieć o dniu dzisiejszym.
Dlaczego zawsze coś musi być źle?
Rano jeszcze cieszyłam się tym, że mój okres spóźnia się o ponad tydzień, a teraz zamartwiam się tym, że nie mogę zajść w ciąże której tak bardzo pragnęłam.
Kiedy moje mięśnie nieco się rozluźniły, a ciało dokładnie pomarszczyło, wyjęłam kurek z wanny, spuszczając wodę po czym wyszłam, oplatając ciało białym ręcznikiem. Umyłam twarz, wysuszyłam włosy, a następnie założyłam na siebie białe figi i bawełnianą koszulkę na szeleczkach. W tym zestawie spało mi się najlepiej.
Kiedy wyszłam z łazienki, JiYong leżał na łóżku, czekając na mnie. Domyśliłam się, że musiał wziąć kąpiel w drugiej łazience, bo jego włosy były mokre, a ciało otulone jedynie białym szlafrokiem. Podeszłam do łóżka siadając na jego skraju, wzięłam z nocnego stolika krem do twarzy i zaczęłam wklepywać go w buzię, szyję i dekolt.
- Wszystko w porządku? – spytał JiYong przysuwając się do mnie, dotykając opuszkami palców mojego obojczyka
- Tak – powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Chłopak ucałował mój bark, po czym ponownie położył się na swoim miejscu. Odłożyłam krem i położyłam się obok JiYonga, wtulając się w jego bok. Chłopak przycisnął mnie mocniej do siebie, obejmując mnie ramieniem, po czym ucałował czule moje czoło na dobranoc...
Minęły dwa dni, od naszej wizyty w domu rodziców JiYonga.
Przez ten cały czas chłopak praktycznie nie ruszał się z wytwórni, pisząc i dogrywając kawałki na swoją nową płytę. W zasadzie przychodził tylko na noc, ale ja nawet byłam z tego zadowolona. Byłam cholernie zmęczona po pracy, ponieważ musiałam przejąć większość obowiązków jednego z nauczycieli tańca, który na moje nieszczęście się rozchorował. Po powrocie do domu potrzebowałam ciszy i spokoju, więc nieobecność JiYonga nie była dla mnie tak kolosalnie odczuwalna, zwłaszcza że w nocy mi ją rekompensował.
Chłopiec, którego niedawno do naszej szkoły przyprowadziła wychowawczyni domu dziecka, wydawał się być zainteresowany zajęciami, więc postanowiłam go przyjąć. Był naprawdę słodkim dzieciakiem, polubiłam go od razu. Oczywiście lubiłam wszystkie dzieciaki, ale ten jakoś specjalnie przypadł mi do gustu.
Dziś wieczorem miałam towarzyszyć JiYongowi na imprezie zorganizowanej z okazji urodzin CL. Szczerze powiedziawszy wcale nie miałam ochoty tam iść, gdyż wiedziałam jak to się skończy. Pijanym JiYongiem, którego będę musiała zawlec do domu. Jednak jako że byłam dobrą kochającą żoną, zgodziłam się z nim pójść.
Latałam po domu w samej bieliźnie, szukając kolczyków pasujących do mojej czarnej sukienki.
- JiYong, nie widziałeś moich złotych kolczyków? – spytałam wchodząc do salonu, w którym chłopak siedział oglądając jakiś program.
- Nie – mruknął, nie odrywając wzroku od telewizora.
Westchnęłam ciężko, po czym skierowałam się do kuchni.
Może tu je znajdę...
Niestety nie, tu też ich nie było. Wkurzona przeszukiwałam każdy jeden. możliwy zakamarek. Wiem że mogłam założyć inne, ale te wyjątkowo pasowały do wybranej przeze mnie kreacji.
- Znalazłaś? - spytał chłopak, kiedy po raz kolejny przeszukiwałam na czworakach dywan w salonie.
- Nie – powiedziałam zirytowana
- Lin – zwrócił się do mnie chłopak.
Nie odwracając się, mruknęłam tylko, nadal szukając swojej zguby
- Ymmm, już się nie spóźnia – powiedział JiYong.
Odwróciłam twarz w jego stronę, krzywiąc się przy tym. Nie bardzo wiedziałam o czym mówi.
- Co? – spytałam, czekając na wyjaśnienia
- Okres – powiedział, a ja zamarłam
- Dostałaś okres – dodał.
W sekundę stałam na równych nogach, zaglądając przez plecy na swój tyłek. Zalałam się rumieńcem, kiedy zobaczyłam na swoich cielistych majtkach, czerwoną plamę. W zasadzie nie powinnam się tego wstydzić, przecież to się czasem zdarza.
Jednak gorsze od wstydu było co innego...
- Ymm, no cóż – powiedziałam, posyłając chłopakowi niepewny uśmiech
- Może następnym razem – powiedziałam cicho.
Chłopak siedział wgapiając się w moją twarz, co powodowało że nie czułam się zbyt komfortowo. Przegryzłam swoją wargę, po czym schowałam twarz za włosami.
- Pójdę się wykapać – powiedziałam i ruszyłam z miejsca.
Wbiegłam szybko na górę, wchodząc od razu do łazienki. Ściągnęłam z siebie bieliznę i weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam wodę, stając po chwili pod jej ciepłym strumieniem.
- Kurwa – powiedziałam drżącym głosem, przymykając oczy i opierając zaciśnięte w pięści dłonie o zimne kafelki...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro