34
Dami pomogła mi się ogarnąć z załamania, przez które przechodziłam. Zamieszkałam u dziewczyny. Była moją jedyną deską ratunku i jedyną osobą, która mogła mi w tym momencie pomóc. Przed rozprawą sądową JiYonga, Dami zwabiła do siebie Sungriego, pod byle jakim pretekstem. Chłopak widząc mnie, zaczął się na mnie wydzierać i syczeć do mnie, że to wszystko moja wina. Wiedziałam, że ma do mnie żal, ale czasu cofnąć nie mogłam.
W tej chwili miałam gdzieś to, co o mnie myśli, interesowało mnie zupełnie co innego
- Wiem, że masz do mnie żal, ale nie wzywałyśmy Cię tu po to, żebyś się teraz na mnie wydzierał, a po to żeby prosić Cię o pomoc – powiedziałam pewnie, patrząc w oczy chłopaka
- Chyba sobie żartujesz – prychnął, kręcąc głową na boki.
Nie, nie żartowałam. Wyciągnęłam pistolet i wymierzyłam go prosto w głowę zaskoczonego chłopaka
- Pojebało Cie do reszty? – spytał, przerażony. Pokiwałam głową na boki, pokazując że ani mnie nie pojebało, ani nie żartuję
- Jeśli mi nie pomożesz, to pociągnę za spust – powiedziałam, drżącym głosem.
- Ty już do reszty zwariowałaś! – krzyknął
- Seungri – odezwała się spokojnie Dami – Musisz przelać wszystkie pieniądze z konta JiYonga, na konto Sohyun – dodała, na co chłopak ją wyśmiał
- Zapomnij – odpowiedział, próbując wstać z krzesła, ale uniemożliwiłam mu to, podchodząc bliżej i przykładając chłopakowi lufę do skroni
- Zrób to, a nie zrobię Ci krzywdy – powiedziałam, wypuszczając z oczu łzy.
Nie chciałam go krzywdzić, chciałam jedynie żeby mi pomógł, ale chłopak nie był chętny do zrobienia tego, o co razem z Dami go prosiłyśmy.
Nie miałam wyjścia, musiałam działać, żeby sąd nie zablokował konta JiYonga. Gdyby to zrobił, nie miałabym już jak mu pomóc...
- Po co Ci te pieniądze? – spytał, nie ruszając się – Jeśli chcesz się w ten sposób na nim odegrać, to daruj sobie. Kasa nic dla niego nie znaczy, bardziej zraniłaś go tym co zrobiłaś – dodał, przenosząc odważnie wzrok, na moją twarz. Słysząc te słowa, wypuściłam z ust głośny szloch. Skręcało mnie w środku, wiedząc że chłopak ma rację. To że wydałam miłość mojego życia policji i że powiedziałam mu jak bardzo go nienawidzę, było znacznie gorsze. Ale chcę to naprawić, chcę wyciągnąć go z tego gówna w które sama go wpakowałam i chcę żebyśmy żyli normalnie.
- Ona nie chce się na nim odgrywać – ponownie wtrąciła się Dami – Chce mu pomóc – dodała, próbując załagodzić sytuacje i udobruchać nieugiętego chłopaka
- Pomóc? Przecież go kurwa sama wydała! – krzyknął
- Posłuchaj mnie kurwa! – również podniosłam głos – Masz przelać te pierdolone pieniądze i tyle, bez gadania. Wiem co zrobiłam i nie czuję się z tym najlepiej, ale chcę to naprawić – mówiłam – Tylko Ty możesz mi pomóc, rozumiesz? – dodałam łagodnie, patrząc w jego oczy.
- Jesteś nienormalna – powiedział, kręcąc głową na boki. Wyciągnął z kieszeni swojego smartfona i zaczął wystukiwać coś na klawiaturze
- Podaj mi numer swojego konta – powiedział oschle.
Wzięłam wcześniej przygotowaną kartkę z szeregiem wypisanych cyfr i podałam chłopakowi. Znów coś wstukał w komórkę a już po chwili, pokazał przelew który wykonał.
- Dziękuję – powiedziałam cicho, po czym odchodząc od chłopaka opadłam bezsilnie na krzesło. Seungri nie powiedział już nic. Wstał ze swojego miejsca, posłał mi spojrzenie pełne wyrzutów, a następnie odpuścił dom dziewczyny.
Na rozprawę JiYonga nie pojechałam. Pojechała tylko Dami. Z tego co wiem, chłopaków też nie było. Zaraz po tym jak zatrzymali JiYonga, chłopcy zabrali wszystkie swoje rzeczy z poprzedniego miejsca zamieszkania i zniknęli, nie mówiąc nic nikomu. Rozumiałam ich postępowanie. Nie chcieli wpaść, a dzięki temu że JiYong ich nie wydał, nadal mieli 'czystą' kartę. JiYong dostał dwadzieścia pięć lat odsiadki, ale dzięki jego szemranym znajomościom, podstawiony lekarz, pokazał sądowi 'żółte papiery' chłopaka, które oczywiście były sfałszowane, co zmniejszyło wyrok, do dziesięciu lat.
To i tak było zdecydowanie, dla mnie za długo...
*
Minęły właśnie dwa lata odkąd zamknęli JiYonga, a my miałyśmy już prawie wszystko dopięte na ostatni guzik. Wystarczyło jedynie pozamykać kilka spraw i można było działać. Nie mogłam uwierzyć w to, ile miałam siły w sobie, żeby dokonać tego, na czym zależało mi najbardziej. Uczucie którym darzyłam chłopaka i chęć wydobycia go z klatki w której był zamknięty, były tak wielkie, że przezwyciężyłam niepokój i przeciwności losu, jakie pojawiły się na mojej drodze. Musiałam dotrzeć do najbardziej niebezpiecznych ludzi tego kraju. Musiałam wejść w układ z osobami, które pomogłyby mi wyciągnąć JiYonga. Chodziłam od drzwi, do drzwi szukając pomocy. W dużej mierze pomogły mi w tym pieniądze chłopaka, ale starałam się ich za bardzo nie wydawać. Nie po to kazałam Seungriemu przelewać je na swoje konto...
Wielokrotnie zostałam wyśmiana i poniżona, ale w końcu natrafiłam na kogoś, kto był w stanie zrobić to, o co prosiłam. Mężczyzna okazał się być dawnym przyjacielem JiYonga. Powiedział, że z chęcią mi pomoże, że ma dług wobec chłopaka i z przyjemnością go teraz spłaci.
Wyszukaliśmy kogoś, kto byłby cholernie podobny do JiYonga i kto za opłatą, zgodziłby się odsiedzieć za chłopaka dziesięć, cholernie długich lat... Tak, to był mój pomysł, na wydobycie go z tego gówna, do którego sama go wpakowałam...
Mieliśmy zamiar zrobić mały przekręt, podmieniając więźniów. Chcieliśmy przejąć JiYonga, wsadzając do paki, podstawionego chłopaka.
- Wiesz co masz robić? – spytałam chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie. Nie mogłam uwierzyć w to że może być tak podobny do JiYonga, był znacznie młodszy, ale wyglądał jak jego brat bliźniak. Zastanawiałam się nawet, czy może rzeczywiście nie są w jakiś sposób spokrewnieni, ale po dłuższym i dokładnym wypytaniu chłopaka, okazało się że jedynie co mają ze sobą wspólnego, to podobny wygląd.
- Wiem – powiedział, przewracając oczami, w dokładnie taki sam sposób w jaki robił to mój chłopak
- Posłuchaj – zwróciłam się do niego – Jeśli popełnisz choćby najmniejszy błąd, to możesz pożegnać się z kasą... I życiem... - powiedziałam poważnie, na co chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem – Ale jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, dostaniesz za każdy rok odsiadki po milionie... Jak łatwo można przeliczyć, da Ci to razem dziesięć milionów – poinformowałam dokładnie, tak żeby miał pewność że to nie są już żarty.
- Spoko... Zależy mi na tej kasie – powiedział wzruszając ramionami.
Wynajęliśmy ludzi z talentem aktorskim, którzy również kręcili się w świecie przestępczym, mających za zadanie, odegranie roli policjantów.
Miało to wyglądać tak:
Panowie policjanci, wpadają do więzienia, oczywiście wcześniej ich wizyta miała być zapowiedziana. Wręczają dyrektorowi papiery, nakazujące przetransportowanie więźnia do więzienia w innej części kraju. W drodze, JiYong zostaje odwieziony na lotnisko, na którym czekam ja w wynajętym prywatnym samolocie, natomiast do drugiego więzienia trafia wynajęty przez nas sobowtór chłopaka. Zmieniamy tożsamość moją i JiYonga, uciekamy z kraju, wprowadzamy się do zakupionego już przeze mnie domu i żyjemy na spokojnym osiedlu jak gdyby nigdy nic. Zaczynamy nowe życie, z dala od tego całego gówna.
Plan był prosty, byleby wykonanie go poszło równie gładko...
------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani :) Gratulacje dla Kune_3 za dobrze trafiony spojler :P Jak myślicie? Czy wszystko pójdzie po myśli Sohyun?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro