31
Perspektywa Daesunga
Jechałem właśnie pod adres wskazany przez dziewczynę. Co prawda, JiYong by mnie zabił gdyby dowiedział się o tym, że jadę do jej matki, ale postanowiłem zaryzykować. Wiem, że to nasze sprawdzanie, może wywołać u kogoś jakieś podejrzenia, bo przecież nagle dziwnym trafem matką dziewczyny interesują się obcy faceci, ale chciałem zrobić jej przyjemność. Dziewczyna dużo ostatnio przeszła... I to w dodatku przez nas. Miałem świadomość tego, że bardzo przeżywa to, że już nigdy więcej nie zobaczy swojej mamy. Było mi jej szkoda, dlatego zgodziłem się spełnić jej prośbę.
Zajechałem pod mały, szary domek. Zatrzymując auto na podjeździe, wyłączyłem silnik i otwierając drzwi, wysiadłem z samochodu. Podszedłem do drzwi frontowych i nie czekając długo, zapukałem w grube ciemne drewno. Czekałem aż kobieta mi otworzy, ale nie słyszałem nawet małego ruchu. Zapukałem jeszcze raz... Dalej nic. Rozglądnąłem się na obie strony, zaglądając przez szyby do środka. Dom wyglądał jakby nikogo w nim nie było. Cóż, może wyszła. Obszedłem dookoła budynek, ponownie zaglądając we wszystkie okna, ale nie zauważyłem nic szczególnego
- Pan do kogo? – usłyszałem kobiecy głos.
Odwróciłem się za siebie i zobaczyłem niską starszą kobietę, z wałkami na głowie. Przyglądała mi się podejrzliwie, stojąc za płotem dzielącym jej posesje od domu dziewczyny. Podszedłem do kobiety, uśmiechając się delikatnie
- Przyszedłem do Pani Yang, sprawdzić czy wszystko u niej w porządku- odpowiedziałem szczerze, kobieta skrzywiła twarz na moje słowa.
- Niech Pan sobie nawet nie żartuje – odpowiedziała, po czym odwracając się do mnie plecami, ruszyła w kierunku swojego domu.
- Chwileczkę! – krzyknąłem za kobietą, nie wiedząc o co jej chodzi – Co to ma znaczyć? – dodałem zdezorientowany
Kobieta ponownie odwróciła się do mnie przodem, znów uważnie się przyglądając mojej podejrzanej twarzy
- Ty nic nie wiesz? – spytała, podchodząc bliżej. Spojrzałem na nią zdziwiony, kręcąc głową na boki – Kim Ty w ogóle jesteś? – spytała
- Jestem przyjacielem Sohyun – odpowiedziałem.
Na dźwięk imienia dziewczyny, w oczach kobiety pojawiły się łzy.
- Młodzieńcze – powiedziała łamiącym się głosem, wypuszczając ciężko powietrze z ust
- Pani Yang nie żyje – dodała, na co prawie przewróciłem się z wrażenia – Ta biedna kobieta, odebrała sobie życie tuż po tym, jak dowiedziała się o śmierci córki. Musieliśmy zrobić dwa pogrzeby. Trumna dziewczyny musiała być zamknięta bo jej ciało spaliło się doszczętnie w samochodzie w którym zginęła. Pani Yang wyglądała tak spokojnie, jakby spała – kontynuowała – Biedne dziewczyny... A były takie dobre i kochane – ciągnęła a ja przysłuchiwałem się z przerażeniem malującym się na twarzy.
Ja pierdolę... Jak ja jej to powiem?
- Wiesz, zawsze mi pomagały... Ja nie mam rodziny, a Sohyun zawsze przychodziła do mnie i kazała na karteczce napisać czego potrzebuję. Robiła dla mnie zakupy.... – westchnęła ciężko.
Nie chciałem dłużej tego słuchać, ale nie miałem wyjścia. Kobieta gadała jak najęta
- Była taką dobrą i piękną dziewczyną. Pani Yang bardzo przeżyła śmierć córki. Nie mogła sobie wyobrazić życia bez tej dziewczyny. Miała tylko ją jedną. Mąż umarł jak Sohyun była mała, Yang musiała radzić sobie sama z córką. Dobrze ją wychowała. To straszne nieszczęście, wszyscy się modlimy o spokój dla nich – skończyła.
Przełknąłem narastającą gulę w gardle. Posłałem kobiecie, wymuszony sztuczny uśmiech, podziękowałem za informację, a następnie odszedłem i wsiadłem w samochód.
Potarłem dłońmi twarz, zastanawiając się, co mam w tym momencie zrobić. Powiedzieć jej prawdę, czy skłamać tak jak JiYong. Sohyun się załamie jak usłyszy o tym co się stało z jej matką. Kobieta odebrała sobie życie, bo myślała że jej córka nie żyje... A ona jest cała i zdrowa... Mieszka z nami i nawet zaczęła się uśmiechać. Znienawidzi nas, gdy się o tym dowie. Znienawidzi JiYonga...
Wróciłem zmęczony do prawie pustego domu. Wiedziałem że chłopcy załatwiają dzisiaj sprawy na mieście, a ja zostaję sam z dziewczyna. Miało ich nie być do późnego wieczora. Nie miałem pojęcia jak powiedzieć jej o tym, czego dowiedziałem się od starszej kobiety...
Tak, dokładnie... Postanowiłem że powiem o tym dziewczynie...
Tylko jak?
- Dae? – krzyknęła dziewczyna wchodząc do salonu, w którym stałem wgapiając się w swoje buty. Na dźwięk jej głosu momentalnie się ocknąłem, posyłając jej lekki uśmiech. Nie mówiłem nic. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. To do cholery nie przejdzie mi przez gardło. Dziewczyna widząc moją zapewne przerażoną i zdezorientowaną twarz, podeszła do mnie i łapiąc mnie za ramię, pogłaskała je
- Wszystko w porządku? – spytała przyglądając mi się uważnie.
Wziąłem parę głębokich wdechów, po czym złapałem delikatnie rękę dziewczyny i pociągając ją za sobą, nakazałem zająć miejsce na kanapie. Sam chodziłem w tę i z powrotem, zastanawiając się od czego zacząć
- Dae!- krzyknęła zniecierpliwiona dziewczyna.
Spojrzałem na jej twarz i już wiedziałem że nie jest dobrze. Wyraźnie coś przeczuwała, bo w jej oczach pojawiły się łzy
- Sohyun – odezwałem się nie czekając dłużej – Muszę Ci coś powiedzieć – dodałem, drapiąc się w czubek głowy. Dziewczyna wstała na równe nogi i podchodząc do mnie szybkim krokiem złapała w swoje małe dłonie moją twarz, zmuszając mnie do patrzenia jej w oczy
- Co z moją matką? – spytała prawie płaczliwie – Coś z nią nie tak, prawda? – dodała, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
Kiwnąłem jedynie głową potwierdzając jej przypuszczenia. Dziewczyna przytknęła dłoń do ust, wydobywając cichy szloch. Jeszcze nawet nie zdążyłem jej nic powiedzieć, a już ogarnął ją strach przed tym co może usłyszeć
- Sohyun... Twoja mama... - zaciąłem się.
Nie wiedziałem jak mam to skończyć. Dziewczyna spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, pokazując tym sposobem żebym dłużej jej nie męczył. Westchnąłem ciężko, złapałem ją za ramiona i posadziłem nas na kanapie.
- Twoja mama nie żyje Sohyun – wydusiłem wreszcie.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
- Nie, to nie prawda – mówiła kręcąc głowa na boki, nie wierząc moim słowom
- Odebrała sobie życie dowiedziawszy się że zginęłaś – powiedziałem szczerze, nie chcąc jej w żaden sposób okłamywać.
-Nie, nie, nie... - powiedziała, po czym wstała z kanapy i zaczęła nerwowo przechodzić się po pokoju – To nie prawda! – wykrzyczała – Ty mnie kłamiesz! Przecież JiYong niedawno u niej był... mówił, że jest załamana ale że już jej przechodzi. Przecież się z nią widział! – w dalszym ciągu krzyczała.
- Mówię to, czego dowiedziałem się od starszej kobiety, mieszkającej obok was – powiedziałem podchodząc do dziewczyny. Dziewczyna zalała się łzami. Nie potrafiła w tym momencie zapanować nad emocjami. Zobaczyłem jak jej ciało drży, a następnie upadła na kolana, przykładając głowę do podłogi. Płakała jak małe dziecko. Klęknąłem przy niej i oplotłem ramionami, chcąc ją jakoś pocieszyć. Wiem, że to na nic. W takiej chwili jak ta, nikt ani nic nie może być odpowiednio dobre do pocieszenia. Żadne słowa, żadne gesty nie ukoją bólu jaki w tym momencie ogarnia dziewczynę.
- Moja mama żyje i ma się dobrze – wyjąkała cicho, między napadami płaczu
- Sohyun spójrz na mnie – powiedziałem podciągając dziewczynę do góry – Twoja mama nie żyje - powiedziałem szczerze, pozbawiając dziewczynę jakichkolwiek nadziei na to, że może się pomyliłem, że może robię sobie z niej żarty.
- On mnie okłamał – powiedziała cicho, wpadając w moje ramiona – Okłamał mnie! – krzyknęła. Przycisnąłem ją mocniej do siebie, nie wiedząc w jaki sposób mogę jej jeszcze pomóc
- Dlaczego mi to zrobił? – pytała płaczliwie – Czemu nie powiedział mi prawdy? – dodała z żalem. Nie umiałem jej odpowiedzieć. Milczałem
- To wszystko przez Was! – wydarła się odsuwając się ode mnie, po czym wstała z podłogi i wybiegła do swojego pokoju trzaskając głośno drzwiami.
Postanowiłem dać jej chwilę na uspokojenie. Wziąłem kartkę i długopis napisałem na niej notatkę do dziewczyny, po czym opuściłem dom, chcąc pojechać do miasta. Musiałem odreagować, musiałem się napić, zapomnieć o tym co jej zrobiliśmy. Jestem tylko człowiekiem i mimo tego, że sam doprowadzałem ludzi do śmierci, było mi szkoda tego co się stało z matką dziewczyny.
Mam serce i wiem dokładnie co ta kobieta musiała przeżywać żeby posunąć się do tak ostatecznego czynu jakim było samobójstwo.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej :) Taaa... Matka Sohyun popełniła samobójstwo. Ktoś już to wcześniej odkrył :)
Spojlery :P
Mam nadzieję, że się podoba :) Jeszcze kilka rozdziałów i niestety się żegnamy :(
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro