Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3


- Masz dziesięć minut, na wzięcie prysznica – powiedział chłopak, wchodzący do mojego pokoju, wybudzając mnie z głębokiego snu. 

Otworzyłam oczy i palcami przetarłam spuchnięte od płaczu powieki. Zamrugałam kilka razy by przyzwyczaić je do jasności która panowała w pomieszczeniu, po czym uniosłam się do pozycji siedzącej, przyglądając się uważnie mężczyźnie. Wcześniej go nie widziałam. Poznałam już trzech, a ten był dla mnie nowy.

- No już, już wstawaj. Nie ociągaj się – powiedział spokojnie. 

Kiwnęłam głową, po czym podniosłam się i podeszłam w stronę chłopaka.

- Ale ja nie mam nic do przebrania – powiedziałam cicho, zalewając się rumieńcem.

- Spokojnie, szef Ci na pewno coś przygotował – odpowiedział, uśmiechając się szeroko. 

Odwzajemniłam uśmiech. Chłopak jako jedyny z całej czwórki mi się spodobał. Nie pod względem fizycznym, bardziej podobało mi się ciepło jakie od niego emanowało. Był niewysoki, włosy mocno brązowe, opadały po jednej stronie na twarz, przesłaniając dokładnie jej połowę. Miałam wrażenie, że w ten właśnie sposób, chciał ukryć sporych rozmiarów nos. 

Chłopak złapał mnie za rękę wyrywając mnie z zamyślenia, po czym poprowadził mnie do pomieszczenia jakim była łazienka. Idąc wzdłuż korytarza, rozglądnęłam się po bokach, chcąc uchwycić jak najwięcej z mijanych po drodze pomieszczeń. Dom wydawał się być wielki. Zauważyłam dużą jasną kuchnię, salon który już wcześniej widziałam i kilka pokoi których drzwi były zamknięte. Było jeszcze piętro, na które prowadziły schody. W zasadzie dom był zwyczajny, bardziej spodziewałam się ujrzeć gdzieś jakąś broń, czy mnóstwo elektroniki, ale niczego takiego nie było. Generalnie wyglądał jak dom zwykłej, przeciętnej, koreańskiej rodziny.

 Zatrzymał się pod drzwiami łazienki i naciśnięciem klamki, otworzył je po czym zaprosił mnie do środka.

- Powinnaś tam znaleźć wszystko co potrzebne – mówił i machnięciem ręki, zaprosił do środka.

 Podziękowałam cicho, kłaniając się lekko w pas, po czym wchodząc do środka, zamknęłam za sobą drzwi. Rozglądnęłam się uważnie, zauważając w zasadzie puste pomieszczenie. Nic oprócz wanny, prysznica i dwóch umywalek się w niej nie znajdowało. Jedynie w rogu pomieszczenia, leżały jakieś poskładane w kostkę ciuchy oraz płyn do kąpieli i szampon. Wzięłam rzeczy wiedząc dokładnie że przygotowane były dla mnie. Napuściłam wody do ogromnej wanny, po czym wlałam płynu do kąpieli żeby uzyskać puszystą pianę. 

Kiedy wanna wypełniona była po brzegi, weszłam do środka, rozchlapując nie chcący trochę wody po płytkach. Nie przejęłam się tym jednak, później to zetrę. Zatopiłam się w gorącej kąpieli, dziękując w duchu wszystkim tym, którzy umożliwili mi tę chwilę relaksu. 

Poczułam jak moje mocno spięte mięśnie rozluźniają się pod wpływem ciepła wody. Wzięłam gąbkę, którą również znalazłam na stercie leżącej w kącie i zaczęłam dokładnie czyścić moje ciało. Pod opuszkami palców, poczułam włoski wyrastające z mojej skóry na udach i łydkach. 

Cholera strasznie się zapuściłam przez te trzy dni. Jeszcze kilka dni bez maszynki, a będę wyglądała jak jakiś goryl.

Wykąpana wyszłam z wanny, uważając na to żeby nie pośliznąć się przy wychodzeniu na płytkach na których wcześniej rozlałam wodę. Wytarłam się w gruby duży biały ręcznik, po czym przepatrzyłam ciuchy, które dla mnie przygotowali. Nic specjalnego. Zwykły t-hishirt, bielizna i czarne długie legginsy. Cieszyłam się że nie kazali założyć mi jakiejś kusej sukienki czy lateksowego czegoś. 

Już wolałabym chodzić przy nich w samej bieliźnie... Albo nie, jednak nie. 

Cofam to co pomyślałam.

Ubrana i gotowa do wyjścia, nacisnęłam na klamkę popychając drzwi.

- Miałem wrażenie, że już nigdy stamtąd nie wyjdziesz – powiedział chłopak, uśmiechając się do mnie szeroko. 

Stał tu cały czas? Po co?

- Przepraszam – powiedziałam cicho, spuszczając wzrok na podłogę. – Myślałam że nie zajęło mi to aż tak długo – dodałam nieśmiało

- Nic się nie stało. – zapewnił – Szef powiedział, żebym ci dał tyle czasu ile tylko potrzebujesz. – dodał po chwili.

- Ale mówiłeś, że mam tylko dziesięć minut – powiedziałam patrząc na niego zdziwiona

- Powiedziałem to, bo chciałem żebyś się pospieszyła – wzruszył ramionami. 

Kiwnęłam tylko głową, nie mówiąc już nic. Chłopak odprowadził mnie do pokoju, po czym zostawił mnie samą. Usiadłam na łóżku, przejeżdżając palcami po mokrych włosach. Nie miałam szczotki, więc tylko w taki sposób mogłam je jakoś rozplątać. Roztrzepałam je, zostawiając w nieładzie, żeby nieco przeschły, po czym podeszłam do okna, wgapiając się w plażę, przed moimi oczami. 

Patrząc bezmyślnie w dal, zastanawiałam się co robi moja mama. Pewnie umiera z przerażenia, nie mając kompletnie pojęcia gdzie teraz jestem. Zastanawiałam się też nad tym, jak teraz będzie wyglądało moje życie. Czy w ogóle jakoś będzie wyglądało. Być może niedługo mnie zabiją i już nie będę musiała się niczym martwić. Chciałabym żeby ten koszmar się już wreszcie skończył, żeby przestali mnie już męczyć. Jeśli mają mnie zabić to niech wreszcie skrócą moje cierpienia i niech to po prostu zrobią. Nie zależy mi.

- Powiedz co wiesz – powiedział nudny już dla mnie głos, wchodzący do mojego pokoju. 

Odwróciłam się do chłopaka, spoglądając na niego beznamiętnie. Serio, to się powoli robiło nudne. W kółko pytał o jedno, a ja nie mogłam udzielić mu odpowiedzi, którą chciał usłyszeć. Chłopak podszedł do mnie, stając niebezpiecznie blisko, na co się wzdrygnęłam lekko. Jego oczy były mocno brązowe. Jego wzrok przeszywał moje ciało na wskroś, powodując na mojej ciele gęsią skórkę. Bałam się go, ale oprócz strachu, odczuwałam również coś, czego nie byłam w stanie nazwać. Chłopak przyglądnął się mi jakby chciał odczytać z mojej twarzy to, o czym teraz myślę. Wyminęłam go i usiadłam na łóżku.

- Posłuchaj mnie – westchną ciężko – Jeśli zaczniesz w końcu gadać, to być może nic Ci nie zrobię – powiedział, wytykając na mnie palcem – Ale jeśli w dalszym ciągu będziesz milczeć jak zaklęta, to obiecuje... Kurwa nie ręczę za siebie... - mówił to nie zbyt przekonanie. 

Dokładnie jakby chciał mnie wystraszyć, ale z drugiej strony nie chciał mnie do siebie zrażać. Uśmiechnęłam się do niego lekko, na co chłopak zmarszczył brwi zdziwiony, po czym powiedziałam

- Nie wiem czego Ty ode mnie chcesz – zaczęłam- Mówiłam, że nie mam pojęcia o co Ci chodzi. Nie wiem co chcesz się ode mnie dowiedzieć. Jestem zwykłą nic nie znaczącą dziewczyną i naprawdę nie wiem dlaczego mnie porwaliście – powiedziałam, ściszając nieco końcówkę. 

Chłopak wypuścił ciężko powietrze zmęczony tym ciągłym nakłanianiem mnie do mówienia. Niestety, ja nie byłam w stanie mu pomóc...

----------------------------------------------------------------------------------------------

Hej kochani :) Jak się podobają dotychczasowe rozdziały? Jeśli znajdziecie jakieś błędy, to przepraszam. Kolejny rozdział pojawi się już jutro, a może nawet i dzisiaj późnym wieczorem (zależy od tego czy będę miała czas). Mam nadzieję, że opowiadanie nie jest złe i że wytrwacie ze mną do końca :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro