Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15


- Sohyun, za chwilę przyjdzie mój znajomy – poinformował JiYong, wchodząc do mojego pokoju - Bardzo Cię proszę, nie wspominaj nic o tym, że nie jesteś tu z własnej woli – powiedział, podchodząc do mojego łóżka na którym leżałam, kończąc rysunek który miał zostać wytatuowany na skórze chłopaka.

- Nie chcę Cię karać za Twój niewyparzony język – dodał, mając na myśli to, że zupełnie przypadkiem mogłabym się wygadać przed kolegą JiYonga. 

W sumie to mogłaby być moja szansa, ale znając moje szczęście, JiYong by go zabił żeby nie mógł nikomu donieść o moim porwaniu, a potem ukarałby mnie.

- Nie martw się, nie mam zamiaru mu o tym wspominać – powiedziałam, posyłając mu lekki uśmiech.

- JiYong – zwróciłam się nagle do chłopaka, przypominając sobie o czymś. 

Chłopak spojrzał na mnie uśmiechając się lekko i kierując się w stronę biurka, oparł się o nie uważnie spoglądając w moje oczy. 

- Co z tą dziewczyna z którą mnie pomyliliście? – spytałam,  szukając w jego twarzy jakiejkolwiek odpowiedzi. 

- Nie żyje - odpowiedział, drapiąc się w czubek głowy. 

Zauważyłam że robił to zawsze kiedy był czymś zdenerwowany, lub gdy nie mógł sobie z czymś poradzić

- Zabiliście ją? – spytałam, na co kiwnął głową. Oh, myślałam, że może jednak jej odpuszczą. Nie powiedziałam już nic, spuściłam wzrok na szkicownik, wracając do swojego wcześniejszego zajęcia

- Ymm, Sohyun – zwrócił się do mnie chłopak – Nie mogliśmy postąpić inaczej. Wydałaby nas – wyjaśnił, na co tylko kiwnęłam głową. 

Chłopak westchnął ciężko, po czym wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Przetarłam dłońmi twarz, zastanawiając się nad tym wszystkim. 

Dwa zniszczone życia, dwie młode dziewczyny, dwie czyjeś córki... Cierpiący rodzice, przyjaciele, być może rodzeństwo... Zabójcy, porywacze... I ja... siedząca po uszy w tym całym gównie. Jak to się zakończy? Nie wiem. Jedno wiem na pewno. Nie mogę siedzieć z założonymi rękoma...

Dorysowałam kilka kresek, pocieniowałam parę miejsc i zamykając szkicownik, wzięłam go w rękę, po czym wstałam łóżka kierując się do salonu, w którym siedział JiYong

- Cześć Sohyun – przywitał mnie radośnie Daesung. 

Uśmiechnęłam się przyjaźnie do chłopaka, machając na powitanie ręką. Podeszłam do JiYonga i wręczając mu szkicownik, usiadłam między nim a Daesungiem

- Co to jest? – spytał Dae, wskazując głową na szkicownik

- Sohyun narysowała coś, co sobie wytatuuję – wyjaśnił dumnie JiYong

- Co narysowała? – spytał Dae, patrząc na chłopaka. 

JiYong wzruszył ramionami, nie wiedząc jak będzie wyglądał jego tatuaż. Dał mi wolną rękę, mogłam narysować wszystko co chciałam. Powiedział, że ufa mi i że wie że zrobię kawał dobrej roboty. Miał zamiar zobaczyć dzieło, dopiero po jego ukończeniu. W zasadzie mogłabym nawet narysować kupę, a on i tak by to wytatuował, nie wiedząc zupełnie co tatuuje. Nie zrobiłam tego... Narysowałam coś, co miało jakieś znaczenie. Coś jak amulet, który miał go chronić i przynieść szczęście.

- Cześć – powiedział chłopak, wchodzący do domu. 

JiYong wstał z kanapy i podchodząc do nieznanego mi jeszcze mężczyzny przywitał się z nim podając mu rękę. Chłopak spojrzał na mnie i Dae, po czym powiedział coś do JiYonga. Nie słyszałam jednak co mówił, ponieważ stali za daleko, a chłopak mówił zbyt cicho żeby cokolwiek można było usłyszeć. Po wymienieniu się uściskami dłoni, chłopcy przyszli do salonu.

- To jest Dave – powiedział JiYong, przedstawiając nam chłopaka. 

Dave nie był Koreańczykiem. Wyglądał raczej na Amerykanina. Był dość wysoki, miał ciemnobrązowe oczy, a jego ręce zdobiły liczne tatuaże. Domyśliłam się, że jest to mężczyzna który miał wykonać tatuaż JiYonga. Wstałam z kanapy, po czym uśmiechnęłam się lekko, witając chłopaka.

Po przywitaniu, chłopak położył na stole kuferek, który trzymał w ręce i otwierając go, wyciągnął z niego potrzebne do wykonywanej pracy narzędzia. Przyglądnęłam się z bliska sprzętowi jaki ze sobą przyniósł. Wyglądał na bardzo profesjonalny. Maszynka, igły, tusze, jednorazowe rękawiczki, wszystko było nowe i jeszcze nieodpakowane. Już kilka razy miałam do czynienia z tatuażystami. W mojej szkole było kilku takich chłopaków, którzy zajmowali się robieniem tatuaży. Oczywiście nielegalnie. Niektórzy z nich byli moimi dobrymi kolegami, współpracowaliśmy ze sobą. Wielokrotnie podsuwałam im swoje rysunki, które później umieszczali na skórach swoich klientów. Tak więc, widząc sprzęt którym operował ten mężczyzna, byłam pewna że JiYong nie dostanie jakiegoś zakażenia i że chłopak wykona dzieło idealnie.

- Dobrze, to co mam Ci zrobić? – spytał chłopak JiYonga. 

JiYong podał chłopakowi zeszyt, mówiąc do mnie żebym pokazała mężczyźnie rysunek który narysowałam. Otworzyłam zeszyt na odpowiedniej stronie i podałam go chłopakowi. Spojrzał na obrazek kiwając głową z uznaniem

- Okej, w takim razie bierzmy się do roboty. Usiądź przede mną i pochyl głowę. – poinstruował JiYonga. 

Kiedy pokazywałam chłopakowi rysunek, podpowiedziałam mu które miejsce moim zdaniem będzie na niego najlepsze. Wskazałam na szyję, a dokładnie na kark. Chłopak zgodził się ze mną.

Usiadłam na kanapie obok Daesunga, przyglądając się jak mężczyzna pracuje. Dokładnie i z wyczuciem, znaczył igłą z tuszem, kolejne kreski na skórze JiYonga. Po kilkudziesięciu minutach, mieliśmy już kontur tatuażu. Na razie nie wyglądało to za dobrze, jednak miałam świadomość tego, że efekt końcowy będzie zniewalający.

- Gotowe – powiedział mężczyzna, wyłączając maszynkę. 

Wziął w palce wacik i namoczył go jakimś śmierdzącym płynem do dezynfekcji, po czym przejechał po szyi JiYonga. Wstałam ze swojego miejsca, podchodząc bliżej obu panów i przyglądając się uważnie świeżemu tatuażowi, zaklaskałam radośnie w dłonie. Anioł z rozpostartymi skrzydłami wyglądał bardzo dobrze, szczerze mogę przyznać, że chłopak wykonał go lepiej niż ja naszkicowałam. 

- Jest idealny – powiedziałam uśmiechając się. 

JiYong odwrócił twarz w moją stronę, uśmiechając się szeroko.

- Mogę wreszcie zobaczyć co tam naskrobaliście? – spytał, odwracając się do nas przodem, wyciągając dłoń po zeszyt z rysunkiem który trzymałam. 

Podałam chłopakowi szkicownik, otwierając go na stronie z rysunkiem. JiYong przyglądnął się uważnie temu co już w tej chwili miał na swojej szyi

- Genialny – powiedział z uznaniem, uśmiechając się lekko. Wstał z miejsca, po czym łapiąc lusterko w rękę, podszedł do wielkiego lustra wiszącego w przedpokoju i stając naprzeciwko, oglądał uważnie dzieło wykonane przez Dave.

- Jest piękny – powiedział zachwycony. 

Odłożył lusterko, po czym wrócił do nas.

- Może chcesz spróbować? – zapytał mnie Dave, wskazując na maszynkę do tatuowania. Spojrzałam na chłopaka unosząc brwi, po czym pokręciłam przecząco głową. Miałam ochotę spróbować, zobaczyć jak to się robi, ale wiedziałam że nie mam kompletnie żadnych umiejętności

- Chodź – powiedział JiYong, łapiąc moją rękę i pociągając mnie w stronę miejsca na którym przed chwilą siedział z tatuażysta – Pozwolę Ci wypróbować na mnie. Być może odkryjesz swoje powołanie – powiedział uśmiechając się szeroko.

- Ja nawet nie umiałabym tego dobrze trzymać – prychnęłam. 

Dave podszedł do mnie i zabierając maszynkę ze stołu, pokazał mi jak się powinno ją trzymać i jak wykonać tatuaż. Słuchałam uważnie jego rad, po czym drżącymi dłońmi, wzięłam ją od chłopaka. JiYong spojrzał w moje oczy i wypuszczając powietrze z ust podał mi swoją dłoń

- Tu mam Ci to zrobić? – spytałam nie będąc do końca pewna, miejsca w którym miałam wykonać tatuaż. JiYong kiwnął tylko głową

- Co mam wytatuować? – spytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. 

Chłopak uśmiechnął się jedynie, wzruszając ramionami. Westchnęłam ciężko, wypuszczając powoli powietrze, po czym wzięłam się do roboty. Na zewnętrznej stronie dłoni JiYonga, między kciukiem a palcem wskazującym, narysowałam średnich rozmiarów kółko. Chłopak widząc co stworzyłam, zmarszczył śmiesznie brwi. To nie był jednak koniec... Dodałam dwie kropeczki a poniżej kropeczek, które robiły za oczy, dorysowałam wykrzywioną w łuk kreskę. Wytatuowałam mu na dłoni uśmiechniętą buźkę.

- Cudownie – powiedział Dave śmiejąc się. 

Spojrzałam na chłopaka i również posłałam mu szeroki uśmiech. JiYong przez chwilę przyglądał się swojemu nowemu dziełu, po czym złapał tył mojej głowy, przyciągając mnie delikatnie do siebie i nachylając się do mojego ucha szepnął

- Idealne dla gangstera.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro