Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[SATOSUGU] Po pijaku

W tle ekskluzywnego baru w odcieniach brązu i czerwieni grał jakiś jazz, kiedy goście korzystali z uroków tego miejsca. Wśród nich można było wyróżnić kilka typów, lecz nie ulegało wątpliwości, że każdy z nich jest osobą zamożną i o pewnej, wysokiej pozycji społecznej. Do nich zaliczał się Geto Suguru, który dzisiejszego wieczoru nie żałował sobie żadnego alkoholu. Chociaż tak naprawdę jego usta najlepiej znały smak whisky, dobrze znanej w tym towarzystwie. Brunet uśmiechał się subtelnie, kolejny raz unosząc szklankę, przez którą lustrował otaczającą go rzeczywistość spod pół przymkniętych powiek. Mimo, że wyglądał na człowieka o wysokiej klasie, tak naprawdę przyszedł tu zapijać jedną ze swoich życiowych porażek, czego jeszcze sam nie akceptował. Wolał to wszystko obracać w żart, a najłatwiej o to, będąc nie do końca trzeźwym.

Młody mężczyzna ocierał szkło o dolną wargę, zwracając uwagę na jeden z wielkich obrazów w przyciemnionym miejscu, kiedy nagle skierował wzrok w drugą stronę. W tę, z której usłyszał zbliżające się kroki wraz z charakterystycznym dla jednej osoby śmiechem pełnym wdzięku, ale także intrygującym. Brzmiał tak przyjemnie, że nie można było się długo złościć na jego posiadacza, chociaż ten bardzo często dawał powody do tego. Za chwilę Suguru ujrzał przy swoim stoliku mężczyznę o oczach tak jasnych, że ten mógłby nimi oślepiać. Może dlatego nieco ukrywał je pod równie jasnymi włosami, jakie idealnie opadały na dół. Za to sam on miał na sobie niebieskawą koszulę wciągniętą w czarne spodnie oraz jakieś eleganckie buty, czyli praktycznie rzecz biorąc, był bardzo podobnie ubrany do bruneta. Także obydwaj wcześniej podwinęli swoje rękawy.

- Co tam, Satoru? - spytał luźno Geto, biorąc kolejnego łyka - Nie powinieneś teraz robić jakichś swoich, szefowskich rzeczy czy coś...
- Właśnie jestem na jednym spotkaniu - uśmiechnął się niewinnie - Ale są na nim sami cholernie nudni ludzie... Musiałem się na chwilę wyrwać, a tu patrzę i widzę ciebie, więc pomyślałem, że podejdę... A ty nie masz co robić, że tak tu siedzisz?
- Odpoczywam - odpowiedział ze swoim typowym uśmiechem.
Jesteś pieprzonym pracoholikiem - zaśmiał się pewnie - Nie wiesz nawet co to odpoczynek - kątem oka zauważył zawartość stolika znajomego - Jeszcze, z tego, co widzę, wypaliłeś już całą paczkę i wypiłeś większość butelki... Coś się stało?
- Czemu?
- Znam cię, Suguru.

Brunet spojrzał w bok w skołowany, odkładając szklankę, a do tego przygryzł wargę i zmarszczył brwi. Nie chciał rozmawiać, ale miał takie szczęście, że akurat dzisiaj musiał spotkać właśnie Satoru Gojo. Przecież on nigdy nie daje spokoju, dopóki nie dowie się czegoś konkretnego. Nieważne czy to było ważne czy nie, on po prostu chciał to wiedzieć i umiał zdobywać pożądane przez siebie informacje jak mało kto. Nawet teraz patrzył na bruneta z bezczelną ciekawością i cierpliwością, oczekując na wyjaśnienia, jakby byli na przesłuchaniu.

- Wyrzucili mnie... - burknął niechętnie.
- Mówiłem, żebyś pracował u mnie! - oburzył się dziecinnie.
- Nie chcę.
- Dobra, już daj spokój, Geto - ułożył usta w złośliwy uśmiech przez nazwanie młodszego po nazwisku, czego ten nie lubił.

Tylko spojrzał na jasnowłosego z pobłażliwym uśmiechem, kręcąc głową, ale za chwilę spojrzał zaskoczony, kiedy zauważył, że ten bez żadnej krępacji zamawia do stolika kolejną butelkę mocnego trunku oraz dodatkową szklankę, a to wszystko ze swoim głupim wyrazem twarzy. W jakimś tam sensie był nawet uroczy i brunetowi zdarzyło się o tym myśleć. Szczególnie, że ich przeszłości nie były tak dalekie od siebie, a oni przecież z jakiegoś powodu musieli się znać.

Gojo aż odpiął jeden czy dwa guziki od koszuli, szykując się na to, co właśnie zaplanował. Wcześniej też coś wypił, ale niezbyt dużo, zresztą nie miał takiej możliwości. Teraz śmiale nalewał napój sobie i brunetowi, który patrzył na niego zdziwiony, a jednocześnie uśmiechał się:

- Satoru, co ty robisz?
- Piję z moim dobrym kolegą - odwzajemnił uśmiech.
- Przecież nie lubisz...
- Ciebie też, a jakoś muszę cię znosić...

Tym zdaniem wywołał śmiech u młodszego, a przez to ten szybko zapomniał o zmartwieniach oraz ograniczeniach, za co z czasem to wszystko zaczął podkręcać dobrze wyczuwalny alkohol. Dwójka czuła się ze sobą dobrze i nawet tego nie kryła, posyłając sobie coraz to czulsze uśmiechy przy przyjemnej rozmowie o wszystkim i niczym. Mimo wszystko trzymali poziom, prowadząc w miarę mądrą rozmowę pod wpływem, czego nie mogli zatracić, wszak z natury byli inteligentni i obydwaj studiowali na jednej z najważniejszych uczelnii. Najczęściej żartowali z głupich klientów, czego oczywiście robić nie powinni, ale z wiadomo faktu przestawało ich to obchodzić i byli coraz bardziej szczerzy.

W końcu jednak dotarli do dna butelki, a wtedy Gojo z lekkim zmęczeniem rzekł:

- No, Suguru, starczy już...
- Za mało wypiłem - brunet zaśmiał się mimo, że czuł już własne wstawienie - Wciąż mogę myśleć...
- Musimy stąd szybko uciekać, bo mnie zobaczą... - odwzajemnił śmiech.
- Panie Gojo, jest pan wyjątkowo nieodpowiedzialny. Jaki przykład pan daje swoim pracownikom...

Wyższy zareagował na to z uśmiechem, kręcąc głową, po czym prostym ruchem zawołał kelnera, prosząc o rachunek za swój stolik oraz za ten, przy którym aktualnie siedział. Wszystko przeszło szybko i sprawnie, bez żadnych problemów, dzięki czemu dwójka mogła już opuszczać miejsce. Tak też zrobił Gojo, bo zaraz po zapłaceniu za wszystko i tak dalej, wstał, po czym pomógł w tym także niechętnemu brunetowi. Ten marudził, że jeszcze czas i w ogóle, ale starszy wiedział, że właśnie teraz jest czas i w końcu zabrał go.

Kiedy wyszli z lokalu, ich twarze od razu dotknął powiew zimnego wiatru, co trochę ostudziło pijany stan dwójki, chociaż lekko widoczne wypieki pozostały. W dodatku obydwaj czuli jak przez ciało wciąż przepływa gorące źródło radości, a raczej ukojenia duszy. Geto w końcu zaznał spokoju, jakiego nie mógł osiągnąć przez tyle czasu, aż uśmiechał się głupio, chociaż z perspektywy drugiej osoby zachował swój urok. Być może po prostu nie umiał już inaczej układać ust, gdy chciał pokazać pozytywną minę. Tymczasem Satoru zastanawiał się, jaki transport im załatwić i gdzie. Z jednej strony nie był pewny co do zostawiania Suguru samego, z drugiej strony wiedział, że ten raczej poradzi sobie. Lecz czy on sam chciał zostawać bez towarzystwa... Jeszcze spojrzał przelotnie na bruneta, a wtedy aż uniósł kąciki ust w górę, czując rozczulenie nad stanem młodszego. Następnie szybko zadzwonił w odpowiednie miejsce i zamówił taksówkę.

Jakieś pół godziny później dwójka wysiadła tuż przed blokiem, w którym mieszkał Suguru. Gojo szedł w miarę normalnie, za to brunet trochę gorzej, ale też jakoś jeszcze dawał radę. Szczególnie, że podpierał się na ramieniu białowłosego, który mimo wszystko miał lekką bekę z bruneta. Zawsze śmieszył go widok pijanego Geto i teraz nie było inaczej.

- Jednak nie umiesz pić - stwierdził Satoru z uśmiechem.
- Mam ci przypomnieć wszystkie twoje akcje? - brunet odgryzł się z podobnym wyrazem twarzy.
- To była zabawa! A ty piłeś do lustra i to z powodu porażki.
- Niedługo pojmą, że popełnili błąd, wyrzucając mnie!
- Tak, z pewnością...

Gojo szybko doprowadził młodszego do właściwych drzwi od klatki schodowej, a potem samego mieszkania. Kiedy już tam stali, bladoskóry zaczął obserwować niższego, jak ten ze swoim pogodnym uśmiechem i pijanymi rumieńcami na twarzy szuka kluczy do domu. W tym momencie wyglądał tak pociesznie i niewinnie, że wyższy aż uniósł kąciki ust w górę. Lecz z każdą sekundą wzrok Satoru rejestrował coraz to bardziej interesujące go fragmenty w nieznacznie mglistym obrazie. Dostrzegł wtedy idealny profil bruneta, a także jego naturalnie zadziorne rysy twarzy, co zawsze czyniło go atrakcyjniejszym od innych. Gojo przeszedł dreszcz, a zaraz po tym gwałtowna fala gorąca, aż drgnął, rozchylając nieco wargi, do tego mrużył oczy w onieśmieleniu. W jego ciele zaczęły zachodzić zmiany pod wpływem popędu, jaki rósł w miarę patrzenia na Suguru. Nawet zauważył podwyższone tętno, przez co oddychał ciężej, ale to tylko potęgowało pobudzenie...

Nagle złapał niższego za nadgarstek, po czym odwrócił przodem do siebie i przyparł do drzwi. Zaskoczony Geto zdążył tylko spojrzeć na bladoskórego, kiedy ten już przysunął się do jego ust, które zamknął w mocnym pocałunku. Wtedy brunet natychmiast opuścił powieki, wyrażając zgodę na ten pewny ruch, do którego się przyłączył. Sam oddawał namiętne muśnięcia, czując, że to mu sprawia przyjemność. Oprócz tego rozłożył dłonie na karku i plecach drżącego kochanka, który nie pozostawał dłuższy. Bladoskóry z gorącą pasją dotykał bruneta po całym ciele, a do tego naciskał w konkretnych miejscach, na co Suguru spinał mięśnie przy coraz szybszym oddechu. Przy tym wszystkim pogłębiali pocałunek, wplątując w niego zwinne języki, jakie z gracją pieściły się wzajemnie.

W końcu jednak nie wytrzymali i odsunęli nieco swoje twarze, dysząc głośno i narwanie. Geto uniósł ostro kąciki ust, spoglądając na starszego z bezwstydną śmiałością, kiedy ten odwzajemniał, chociaż wyglądał ciut niewinniej przez urodę anioła.

- Zaskoczyłeś mnie... - wysapał brunet, przesuwając dłonie gdzieś w pobliżu bioder wyższego, aby go trochę podrażnić - Masz ochotę na coś więcej?
- O wiele więcej - wydyszał z uśmiechem, przysuwając usta do szyi śniadoskórego.

Gojo zaczął mocno naciskać pulsującymi przez poprzedni pocałunek wargami na ciepłą skórę młodszego, a przy tym odpinał mu coraz więcej guzików od koszuli. Wszystko szło tak płynnie, że nie zauważył nawet, gdy gorącymi pieszczotami szedł coraz niżej, na co pobudzony brunet odchylał głowę oraz mrużył oczy, rozchylając nerwowe wargi. Przy tym wszystkim błądził dłońmi gdzieś we włosach starszego, za które niekiedy pociągnął, gdy na skórze miał język bladoskórego zamiast ust. Zresztą cały drgał, czując wypełniające go iskry podniecenia, od czego jego twarz nabierała rumieńców mocniejszych niż te od alkoholu.

Gwałtownie napiął mięśnie, gdy język Gojo dotknął jednego z jego sutków, po czym zaczął go nachalnie pieścić, aż Suguru uśmiechnął się parszywie przez przejmujące go żądze, spoglądając w dół. Z satysfakcją oglądał, jak białowłosy bawił się jego ciałem z równą rozkoszą. Nagle ten wrócił na górę, a wtedy wyszeptał zmysłowo prosto w usta młodszego z grzesznym uśmiechem:

- Masz nawilżenie?
- Zawsze mam - odpowiedział bezwstydnie, odwzajemniając uśmiech.
- O, ty puszczalska dziwko... - złapał go mocno w pasie, aż ten drgnął.
- Masz słaby gust.
- Jesteś tak łatwy, że idealnie się w niego wpisujesz.

Dwójka przez chwilę patrzyła sobie w oczy z tą samą bezczelną śmiałością i bezbożnym zadowoleniem, a przy tym wymieniali gorące oddechy pełne wzajemnego pożądania. Obydwaj doskonale wiedzieli, gdzie to się skończy, ale żaden nie potrafił powstrzymać dokuczliwych docinków, jakby to ich nakręcało jeszcze bardziej.

Geto zdążył tylko nacisnąć na klamkę od apartamentu, a Gojo już mocno pociągnął drzwi, żeby zaraz wepchnąć młodszego do środka razem ze sobą. Zaraz po tym ponownie popchnął go na drzwi, wpijając się w jego wargi, ale jeszcze namiętniej niż wcześniej. W tym czasie Suguru z nieznikającym uśmiechem, niecierpliwie rozpinął koszulę bladoskórego, a kiedy to zrobił, szybko ją z niego ściągnął, przylegając dłońmi do rozbudowanych pleców starszego. Przez ubranie nie było tego widać, ale Satoru posiadał naprawdę imponujące mięśnie, które aktualnie czyniły go jeszcze atrakcyjniejszym dla bruneta, który z pierwszej kolejności poleciał na beztroski sposób bycia Gojo. Mimo to nie mógł nie zauważyć teraz rozpalonego ciała białowłosego, które przyciągnął mocno do siebie, aż jego oddech przyśpieszył jeszcze bardziej. Na szczęście wtedy Satoru opuścił wargi młodszego i kontynuował pieszczoty na skórze, tym razem jednak zostawiał po sobie rozkoszne ślady o czerwonawej barwie. Przy tym wszystkim starannie rozpiął pasek od spodni Geto, potem rozporek, żeby ostatecznie złapać jego męskość przez materiał bokserek, na co ten spiął się, a mimo to zastękał, jakby specjalnie, bo przy tym unosił wysoko kąciki ust i na wszystko patrzył spod pół przymkniętych powiek. Każdy ruch dłoni Satoru wywoływał w nim kolejną falę rozkoszy i nagłych drgawek, co drastycznie przyśpieszało jego popęd. Było mu tak cholernie dobrze, ale jakoś tak nudno, dlatego też jeszcze chwilę poddawał się bladoskóremu, aż nagle odepchnął od siebie Gojo. Ten spojrzał na niego zaskoczony swoim zamglonym wzrokiem, a brunet dbał, aby utrzymali kontakt wzrokowy, kiedy ponownie przylgnął do jego ciała i specjalnie zmuszał nieświadomego Satoru do kroków w tył. Jasnowłosy uśmiechał się pewnie, zsuwając spodnie z bruneta silnym ruchem, a potem też koszulę.

Nagle skończyła się podłoga, a Gojo wylądował na łóżku z Geto na sobie. Ten nie czekał, z perfidnym uśmiechem zaczął składać na bladej skórze mężczyzny pocałunki tak delikatne, że można by zwariować, bo paradoksalnie pobudzały o wiele mocniej. Ale Satoru zuchwale korzystał z rozkoszy, jaka płynęła po jego napalonym ciele, przy czym zwinnie jeździł dłonią po całym Suguru, aż trafił na jego udo. Tam zaciskał dłoń, ewentualnie jeździł wyżej i robił to samo.

Tymczasem zadowolony brunet nieprzyzwoicie ślizgał językiem po całym, napiętym ciele Gojo, jakby go smakował z największym apetytem. Tym samym bardzo powoli rozpinał spodnie starszego, czym akurat go denerwował, bo białowłosemu już było ciasno. Ale Suguru nic sobie z tego nie robił, nawet, gdy ten go ciągnął za włosy. Przeciwnie, to go nawet podniecało. Mimo wszystko śniadoskóry powoli przechodził wargami i językiem coraz niżej, a im bliżej podbrzusza, tym mocniejsze spięcie mięśni występowało u starszego.

Suguru usunął spodnie z Satoru, a wtedy jego wargi złośliwie weszły na wrażliwe miejsce, do tego uwięzione w materiale. Brunet składał czułe pocałunki na nabrzmiałej męskości niebieskookiego, przez co ten aż już marszczył ciepłą twarz i ruszał ciałem niespokojnie.

- Ssij go, Suguru! - nagle warknął Gojo, ciągnąc młodszego za włosy.

Rozbawiony Geto podniósł nieco głowę, a wtedy prawie zawołał melodyjnie z wrednym uśmiechem:

- Poproś.
- Bierz go do mordy, proszę - odpowiedział, odwzajemniając złudnie przyjemny uśmiech.
- Nie chcę - kontynuował grę.
- Chcesz - on także - Chcesz się ruchać. Ty chcesz, ja chcę... Obydwaj wiemy też, że chcesz mi possać.
- Kto tak powiedział?
- Ja.

Po czym nieco podniósł się na tyle, aby mocnym ruchem złapać młodszego za włosy i przyciągnąć do swoich warg, z których wyciągnął język i chamsko wepchnął mu do ust. Właśnie zachłannie pieścił jego język, aż z ich ust leciała ślina, a żuchwy mocno pracowały. W tym czasie Gojo zsunął z siebie bieliznę, żeby moment później wziąć Suguru z zaskoczenia i pociągnąć jego dopiero co pracujący język prosto na swoją twardą męskość. Wtedy ten już nie prostestował, a zamiast tego postanowił nacieszyć oko starszego występem wyciągniętym prosto z pospolitego porno.

Językiem jeździł z dołu na górę, gdzie się na chwilę zassiewał, po czym pocałunkami schodził na dół, żeby zaraz powtórzyć całą czynność. Ale dość szybko zmienił taktykę na taką, która bardziej by usatysfakcjonowała kogoś tak chamskiego jak Gojo, a dokładniej wziął w usta czubek, który traktował z wyjątkową czułością, przez co bladoskóry aż przygryzał wargę i zaciskał dłoń we włosach Suguru. Zaraz zwiększył głębokość i zaczął gwałtownie jeździć z góry na dół, o mało co nie dławiąc się, przez co aż zmusił Satoru go wystękania:

- Ahh, Suguru...

Ale brunet nie odpowiadał, bo jego usta były pełne pewnej części ciała, z czego on sam, jakby był zadowolony, bo wszystko robił ze swoim nieprzyzwoitym uśmiechem na twarzy. Nagle poczuł charakterystyczne ciągnięcie za włosy, które ten doskonale znał. Dlatego też zaraz puścił przyrodzenie starszego i położył się obok, a wtedy poczuł jak ten mocno chwyta go w biodrze, jeżdżąc niżej. Przy tym samym pocałował go mocno, a potem wargami zawędrował do jego ucha, gdzie wyszeptał głosem pełnym rozpalenia:

- Hej, Suguru. Będę cię dzisiaj pchać tak mocno, że nie usiądziesz przez tydzień, rozumiesz?
- Nie masz tyle siły, żebyś to ty mnie dzisiaj pchał - odpowiedział mu bezczelnym śmiechem.
- Tak uważasz?

Tym samym prawie, że zerwał z młodszego bokserki, a następnie chwycił jego penisa w dłoń i zaczął po nim jeździć w szalonej prędkości, przez co Geto natychmiast odchylił głowę do tyłu przy narwanych ruchach, wydobywając z siebie:

- Ahhh, Satoru... Mhh... Mm... Ah... Tak...
- To tylko rozgrzewka, Suguru - uśmiechnął się zadziornie - Zaraz wejdziemy w twój ulubiony rytm.
- Zróbmy to, Satoru.

Gojo puścił bruneta, a wtedy ten szybko zszedł z łóżka, żeby wziąć lubrykant, po czym wrócił z nim, przekazując białowłosemu. Ten posłał kochankowi znaczący uśmiech, po czym bez większego wyjaśniania rozlał ciecz na swoim kroczu, ale bruneta nijak to nie przeraziło, nawet ekscytowało. Zaraz odciągnął ręce starszego od jego męskości, po czym sam na nią wszedł, na co obydwaj drgnęli, wydając z siebie jakieś ciche westchnięcia. Suguru z łatwością poruszał ciałem, przyzwyczajając je do obecności starszego w sobie, a przy tym cicho stękał co jakiś czas, kiedy drugi trzymał go w udach lub biodrach. Sam Gojo przygryzał wargę i tylko wczuwał się w taniec bruneta na sobie, co go niesamowicie podniecało i zachęcało do czynnego udziału. Szczególnie, gdy Geto tak bezczelnie się uśmiechał, chociaż drżał i ulegał doznaniom w wyjątkowo rozkoszny sposób. W ogóle brunet cały czas swoją arogancją irytował Gojo, a jednocześnie to właśnie to tak pociągało białowłosego...

Nagle Satoru zmienił ich pozycję, przez co Suguru wylądował na dole, za to niebieskooki na nim leżał, a raczej ocierał się, bo wcale nie przerwał ruchu. Z tym, że teraz to faktycznie on prowadził, a młodszy był zdany właśnie na niego. Jednak ten nie zmienił swojego wyrazu twarzy, wciąż patrzył na starszego tak władczo jak zawsze, aż bladoskóry uśmiechał się przy dyszeniu. Wyszeptał szybko:

- Zabawiłeś się, teraz ja.
- Nadal się zabawiam, Satoru - odpowiedział lekceważąco - Robię co tylko zechcę. To mój kaprys, że właśnie się z tobą rucham.
- Och błagam, zamknij się już, Suguru - za chwilę posłał mu wredny uśmiech - Albo nie. Zaraz usłyszą cię sąsiedzi...
- Mają usłyszeć twoje imię? - zaśmiał się dość sprawnie, pomimo aktualnego stanu.
- Możesz krzyczeć co tylko zechcesz. I tak nikt nie zrozumie tego wrzasku.
- Jeszcze zobaczymy.

Brunet z niewinnym uśmiechem przyciągnął starszego do swoich ust, po czym wciągnął go do uwodzącego pocałunku, a Gojo chętnie się oddał. Za to w miarę wymiany muśnięć, gwałtownie przyśpieszył ruch bioder, łapiąc młodszego w bokach, a sam przerwał pocałunek narwanym odgłosem rozkoszy. Tymczasem Suguru wbił paznokcie w barki Satoru, przyciągając go mocno do siebie, przy czym skutecznie blokował własne jęki, żeby móc zwrócić większą uwagę na odczuwanie starszego. Wytrzymał dość długo, aż w końcu odchylił głowę do tyłu wraz z przeciągłym jękiem, który rozniósł się po całym pokoju. Geto wił się narwanie pod kochankiem, napinając wszystkie mięśnie, a szczególne te na rozpalonej twarzy. Czuł, że bliski koniec, a przecież musiał coś udowodnić Gojo, dlatego jeszcze chwilę pozwolił sobie na pełne odprężenie przy nieważnych jękach, aż w końcu rozkręcił się i zaczął z wyrobionym wdziękiem wołać przejmująco w tonie najgłębszej rozkoszy:

- Sa... To... Ru... Go... Oh... Gojo... Ahhh...

Białowłosy to wszystko zauważał, a przy tym marszczył mokre od potu czoło. Sam przygryzał wargę, a Suguru z taką łatwością sobie śpiewał, jakby nic go nie obchodziło. Starszy nie mógł na to pozwolić, dlatego zaraz sam wydał z siebie:

- Suguru! Ahhh!
- Satoooruu! - odpowiedział jeszcze głośniej.
- Suguru, kurwaa, ahh! Oh... - otworzył szerzej oczy, czując, że się zbliża - Ah... Oh... Oh...

Tak się przekrzykiwali, łapiąc się coraz mocniej, a także poruszając ciałami już bez jakiegokolwiek opanowania, bo stracili rytm. To trwało jeszcze chwilę, aż obydwaj westchnęli głęboko, czując ulgę, chociaż ciała jeszcze traciły ostatki po orgazmie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro