[BL] Płomień uczuć
Lekcje skończyły się tak jak zawsze. Przy okazji nie brakowało znudzenia na twarzach wszystkich, poza jedną. Jonathan wciąż świecił uśmiechem, jakby znał całą wiedzę tego świata. Obok niego Inez wciąż próbująca mu wytłumaczyć, że wcale nie jest pępkiem świata i żeby przestał się chwalić. Zakochany chłopak szybko się uspokajał pod naciskiem szatynki, jednak później sytuacja była ta sama. Przy samej dziewczynie wciąż stał jej serdeczny przyjaciel - Alexander. On surowo oceniał jakiegoś idiotę, który zakręcił się obok zielonookiej. Choć sam brunet był trochę niższy, to nie zawahałby się uderzyć Jonathana, gdyby ten w jakiś sposób skrzywdził Inez.
Cała trójka wyszła już przed szkołę, gdzie Jonathan zauważył swojego blondwłosego kumpla. Od razu mu pomachał, a ten postanowił podejść. Wtedy Alexander, jakby zmalał. Szczególnie, gdy owy chłopak już stał przy nich. Wtedy czarnowłosy nie potrafił już złożyć żadnego sensownego zdania oraz w ogóle przeniósł się w inny świat. Przez to też nie miał pojęcia, co się dzieje i nie słyszał rozmowy dwóch przyjaciół. Czuł jedynie szybsze bicie serca i gorętsze powietrze, lecz to było nawet dość przyjemne... Doskonale wiedział, że ten stan powoduje Jason. Ten blondwłosy kolega Jonathana. Zielonooki kompletnie go zauroczył, a może i coś więcej... Nagle wrócił na ziemię, gdy Inez położyła dłoń na jego ramieniu. Zapytała, czy wszystko w porządku, na co on pokiwał głową. Za chwilę dowiedział się o planowanym ognisku pod namiotami, lecz w raczej małym towarzystwie. Właściwie miała być tylko czwórka + dwójka znajomych Jasona. Alexander miał mieszane odczucia co do tego pomysłu...
Pod wieczór Jonathan przyszedł pod dom Inez, gdzie czekała ona wraz z Alexandrem. Całe szczęście Erena i Levi'a nie miało być kilka dni w domu... Inaczej za nic nie puściliby Inez, a na pewno nie Levi.
- Dobra, już idziemy - oznajmiła szatynka przez telefon.
- Szybko - poganiał ich.
Za chwilę dwójka wyszła do brązowowłosego, choć Alexander nieco mniej pewnym krokiem niż Inez. Dziewczyna próbowała rozgryźć dziwne zachowanie swojego przyjaciela, nawet go pytała, lecz temu udawało się jakoś wyjść z twarzą i przyjaciółka nadal nie wiedziała, o co chodzi. Za to Jonathan kompletnie nie zwracał uwagi na nagłą zmianę zachowania Alexandra. Dla niego ten wciąż się czepiał wszystkiego, co dotyczyło chłopaka jego przyjaciółki...
Jakiś czas później wreszcie dotarli na umówione miejsce, czyli jakieś łąki za miastem.
Blondyn wraz z Jonathanem od razu się przywitali jak to na dobrych kumpli przystało, potem z Inez, aż przyszła pora na Alexandra. Ten na wierzchu był uśmiechnięty i otwarty, choć w środku wszystko mu wariowało. Szczególnie serce. Gdy poczuł ciepły uścisk Jasona, jakby zesztywniał. To nasiliło się, gdy poczuł jego wargi przy swoim uchu, a następnie usłyszał:
- Musimy później pogadać, Alexander - szeptem.
Następnie zielonooki oderwał się, jak gdyby nic i poszedł zabawiać gości.
Spotkanie przebiegało w normie. Jason bez trudu rozśmieszał wszystkich, był urodzoną duszą towarzystwa. Za to Alexander wciąż rozmyślał nad sytuacją, która miała miejsce. O czym chciałby rozmawiać blondyn i dlaczego powiedział to tak dyskretnie...
Jak się okazało, Jonathan i Inez gdzieś odeszli dalej, a pozostała dwójka znajomych musiała jednak wracać do domu. Brunet został sam na sam ze swoim obiektem westchnień. Czuł się niesamowicie niekomfortowo, kiedy zielonooki swobodnie siedział i obserwował ognisko. Nagle blondyn skierował wzrok na samego Alexandra, przez co ten otworzył szerzej oczy. Nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić i gdzie uciec...
Jason usiadł obok wystraszonego Alexandra, uśmiechając się czule:
- Nie bój się. Nie chcę zrobić ci nic złego...
- Wiem... - niepewnie wyznał.
- Chciałem pogadać, bo... - chwilę układał w głowie, co powiedzieć - Myślę, że masz mi coś do powiedzenia.
- Oczywiście, że nie! - zaśmiał się nerwowo.
- Zakochałeś się we mnie?
Czarnowłosy poczuł, jak jego rozemocjonowane serce już wyskakuje mu z piersi. To dlatego, że ten wyjątkowy wzrok akurat wgapiał się w niego. Nie mógł przecież go okłamać... Chwilę ciszy zagłuszył Jason, który dodał:
- Ja się już zakochałem wcześniej... Nie wiem co z tym zrobić... - mówił, patrząc gdzieś w granatowe niebo.
- Myślę, że... - zżerał go stres. Był tak oszołomiony, że nawet nie dotarło do niego, że tak jakby dostał kosza tuż przed wyznaniem uczuć.
Brunet przez chwilę patrzył w ziemię, próbując wymyślić najlepszą odpowiedź, aby tylko pomóc Jasonowi. W końcu wydukał:
- Powiedz tej osobie...
- Tak sądzisz? Boję się odrzucenia...
- No co ty! - zaśmiał się nerwowo - Kto by chciał cię odrzucić... Jesteś świetny!
- Naprawdę tak uważasz? - nagle spojrzał mu prosto w oczy.
Teraz Alexander poczuł, jak jego policzki nabierają śmiałych rumieńców, a on miał dziurę w głowie. Te zielone tęczówki onieśmielały go do tego stopnia, że zapomniał jak ma na imię... Odruchowo spuścił wzrok ze wstydu, lądując nim na wargach blondyna. Były takie piękne i szlachetne... Chciał je pocałować i poczuć ciepło, jakie biło od nich. Z zamyślenia wyrwał go czuły głos Jasona:
- Alex...
- Hm?! - wrócił do oczu chłopaka.
- Więc zrobię jak mi poradziłeś. Chociaż mam lepszy pomysł... Jeśli zrobię błąd, znienawidzisz mnie.
Brunet nie miał pojęcia, o co może chodzić Jasonowi. Nie miał jednak za wiele do zastanawiania, ponieważ chwilę później na jego policzku wylądowała masywna i ciepła dłoń blondyna. Jednocześnie chłopak ułożył wargi na drżących ustach niższego. Od razu zaczął je delikatnie muskać, a Alexander automatycznie zaczął odwzajemniać. Chciał tego i nie potrafił się oprzeć własnym pragnieniom. Jego dłoń zawędrowała gdzieś na bok blondyna, jednocześnie sam on pogłębił pocałunek, dodając mu francuskiego rodzaju. Jason od razu się wczuł i jego język sprawnie oddawał przyjemność, jakiej doświadczał za sprawą języka drugiego chłopaka. Obydwaj zachłannie ciągnęli pocałunek, a ich dłonie samoczynnie błądziły po coraz to większych fragmentach ciał. Samo to rozpalało ich zmysły, a oni doskonale wiedzieli, czego chcą. W tym momencie dla Alexandra już nie było istotne czy kocha Jasona, czy nie. On musiał spełnić pragnienie, jakie przepływało przez jego ciało. Nagle blondyn się oderwał i dysząc rzekł:
- Alex... - w jego oczach grała lekka niepewność.
- Chcę to zrobić. Teraz - jego oddech również nie należał do spokojnych.
- Nie mamy nawilżenia...
- Wiem, co zrobić - złapał go za rękę - Chodź za mną.
Podniecony Jason posłusznie ruszył za kochankiem, nie wiedząc, co ten planuje. Za chwilę stanęli przed namiotem Jonathana i Inez. Na szczęście dwójka była gdzieś daleko. Blondyn wciąż nie wiedział, o co może chodzić.
Alexander poprosił, aby ten chwilę zaczekał, a wtedy chłopak po cichu wszedł do namiotu. Zaraz wrócił, trzymając w ręce jakieś opakowanie, prawdopodobnie kremu do rąk. Blondyn spojrzał zdziwiony, ale brunet zapewnił go, że to będzie okej. Następnie znów chwycił go za rękę i pobiegł razem z nich do najbliższego namiotu. Najbliżej był ten Jasona.
Blondyn ledwo zdążył zasunąć suwak, a Alexander już go przyciągnął do siebie. Zielonooki wylądował między luźno rozłożonymi nogami siedzącego bruneta. W tym czasie już dawno odważnie wymieniał ślinę z towarzyszem dzisiejszego wieczoru. Kochankowie wręcz zachłannie zjadali się, błądząc dłońmi po swoich ciałach. Szczególnie Jason, który wsunął ręce pod spód koszulki Alexandra. Bardzo szybko dotarł na jego nabrzmiałe od dotyku sutki, które przywitał swoimi opuszkami palców. Brunet od razu spiął mięśnie oraz wydał krótki dźwięk prosto w usta wyższego. Zaraz po tym oderwał się od niego, ulegając totalnie dotykowi na swoim torsie. Przylgnął wargami do szyi blondyna i przez chwilę w nią dyszał. Jednak szybko zaczął składać tam subtelne muśnięcia, które z czasem zamienił na mokre ślady. Jego język śmiale okazywał, czego sam chłopak bardzo chce. Przy czym zjechał dłonią prosto na krocze Jasona, gdzie zaczął intensywnie ruszać ręką. Blondyn w reakcji na to lekko przechylił głowę w bok, przygryzając wargę. Mimo to postanowił iść w ślady kochanka, także zsunął jedną z dłoni, również lądując na kroczu niższego. Teraz obydwaj rozpalali swoje ciała, choć te od dawna już takie były.
Nagle Jason oderwał się, po czym sprawnym ruchem pozbawił bruneta koszulki. Następnie zrobił to ze sobą, przy okazji rozpinając swój rozporek. Teraz chwycił bruneta w potylicy, lekko opadając z nim na ciemny koc. Zaczął zachłannie jeździć językiem po ciepłej szyi kochanka, zostawiając tam czerwone ślady. W tym czasie jedna z jego rąk zajmowała się rozpinaniem spodni Alexandra.
Ciemnowłosy odchylał głowę do tyłu, wypychając ciało do przodu. Do tego mrużył oczy z przyjemności, jakiej doświadczał w tej chwili. To się nasiliło, gdy poczuł Jasona na swojej klatce piersiowej. Blondyn pewnie drażnił językiem sutki bruneta. Nie zapomniał także o jakże ekscytującym ssaniu i przygryzaniu, jednak najczęściej je po prostu lizał. Alexander błądził rękoma po karku oraz barku wyższego, a ciepło wydobywające się ze skóry chłopaka podniecało go jeszcze bardziej. Czasem nie potrafił zahamować jakiegoś dźwięku pod wpływem dotyku...
Za chwilę Jason zjechał jeszcze niżej, nie żałując sobie czułych muśnięć ani liźnięć. Przy okazji ściągał z Alexandra drażniące spodnie. Teraz jego wargi subtelnie błądziły po nabrzmiałej wypukłości w bokserkach ciemnowłosego. Jednak ten nie mógł już wytrzymać tej przyjemności. Gwałtownie odciągnął blondyna od swojego krocza, po czym sam się podniósł i za chwilę zaczął ściągać z niego spodnie oraz bieliznę. Zainteresowany Jason nie protestował, tylko z ciekawością obserwował, co ten chłopak chce zrobić.
Szybko złapał Alexandra za włosy, a przy tym przygryzł mocno wargę. To dlatego, że poczuł na swoim członku wargi bruneta. Ten totalnie oddawał się czynności, jakby wiedział doskonale, co ma robić. Tak samo blondynowi czasem wymsknął się jakiś cichy stęk. Jednak wiedział, że w tym stanie długo nie wytrzyma, więc zachłannie oderwał chłopaka od swojego krocza, po czym popchnął go na koc. Następnie przylgnął swoim ciałem do jego, zbliżając wargi do ucha niższego:
- Już czas... - wyszeptał ciepło.
- Tak... Tylko ja... Nigdy tego nie robiłem...
Blondyn spojrzał ze zdziwieniem na zarumienionego od podniecenia chłopaka, ale zaraz spoważniał:
- To nic, Alex... - cmoknął go za uchem, a następnie w czoło. Potem spojrzał prosto w oczy - Będę delikatny, zgoda?
Alexander tylko kiwnął głową, a jego serce znów zaczęło o sobie przypominać w ten specyficzny sposób. Nie mówiąc o motylkach w brzuszku, które w tym momencie latały mocniej niż zwykle. Może też ze stresu, choć rzeczywiście zaufał kochankowi.
Blondyn chwycił opakowanie kremu, po czym zaczął smarować nim swoje palce. Alexander poprosił, aby chłopak go całował w trakcie rozciągania, a ten tylko uroczo kiwnął głową i zrobił to. Jednocześnie zaczął lokować w brunecie jeden ze swoich palców. Niższy najpierw czuł się dziwnie i zaczął drżeć, ale za niedługo się przyzwyczaił i nie było już tak źle. Samoczynnie poruszał biodrami, czując, że to nawet przyjemne...
Gdy ten proces przebiegł bez zarzutów, nadszedł moment najważniejszy. Jason zdecydowanie wszedł w bruneta, odrywając się od jego ust wraz z głębokim stękiem. Jednak sam Alexander jęknął krótko, oplatając szyję wyższego.
Jason poruszał się zdecydowanie, czując drżenie ciała ukochanego. Dodatkowo Alexander wydawał ciche dźwięki rozkoszy, kiedy blondyn głośno dyszał lub stękał. Za chwilę złączył dłoń niższego ze swoją, przyspieszając ruch. Jego druga ręka spoczywała na biodrze ciemnowłosego.
Po dłuższym czasie zaczęli się zbliżać do końca. Obydwaj czuli coraz to mocniejsze pulsujące źródło charakterystycznej rozkoszy, a także chaos przemawiający przez ich ciała. Nagle zdyszany Jason spojrzał prosto w te podniecone do granic możliwości oczy Alexandra. Chłopak z uległością wgapiał się w zieleń, która pływała w tęczówkach blondyna i która go hipnotyzowała. Szczególnie teraz, gdy w oczach wyższego pływało to oddanie i ta rozkosz... I Alexandra najbardziej zawstydzał fakt, że to on sam spowodował to w Jasonie.
Blondyn przygryzł wargę, po czym zbliżył wargi do ucha bruneta:
- Alex... Ja... Kocham cię...ah! - wyszeptał, dochodząc.
To sprowokowało samego Alexandra, aby również oddał się już rozkoszy, co uczynił kończąc na brzuchu Jasona.
Po czym zaczął szybko i głęboko oddychać, patrząc z szokiem w oczach na własne nasienie. Nie mógł uwierzyć, że właśnie się kochał z chłopakiem, w którym jest zakochany.
Gdy Jason już wyszedł z bruneta, od razu opadł ociężale na miejsce obok. Jego również nie ominęła postosunkowa reakcja ciała.
Nagle Alexander przypomniał sobie, co blondyn powiedział tuż przed orgazmem. Nie mógł w to uwierzyć...
- Jason... - zaczął niepewnie.
- Słucham?
- Powiedziałeś, że mnie kochasz...
- Powiedziałem. I to jest prawda. Spodziewałem się, że mnie odepchniesz... - spojrzał w bok.
- Ale ja... Też cię kocham...
Jason momentalnie podniósł się, po czym chwycił chłopaka za ręce. Następnie spojrzał mu głęboko w oczy:
- Co powiedziałeś?
- Że... Kocham cię, Jason...
Blondyn uśmiechnął się niczym małe dziecko, po czym zachłannie wpił się w wargi bruneta, chwytając jego policzek. Po dłuższej chwili oderwał się, a następnie przytulił Alexandra i wyszeptał:
- Chciałbym z tobą być, Alex.
- Ja z tobą też, Jason.
- Więc jesteśmy razem?
- Mhm...
- Cieszę się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro