3.Podobne napięcie duchowe
Szkolny korytarz podczas przerwy był wypełniony uczniami, którzy chcieli chociaż na chwilę odpocząć od trudu, jakim była nauka. Zwłaszcza teraz, gdy zbliżała się przerwa świąteczna, a koniec semestru zbliżał się nieubłaganie. Tak samo, jak egzaminy.
Caroline stała przy dużym oknie na korytarzu. Czekała aż jej przyjaciółki wyjdą z klasy, stała więc tak aż tęczówki o kolorze płynnego miodu nie dojrzały szczupłego chłopaka z włosami zaczesanymi na prawą stronę. Jego twarz, tak jak zwykle, zdobiły okulary. Ubrany w zimowy mundurek z marynarką reprezentował nienaganny wizerunek ucznia oraz chłopaka idealnego dla części dziewczyn.
Twarz dziewczyny zarumieniła się lekko, choć nastolatek nie zaszczycił jej nawet jednym spojrzeniem. Podkochiwała się w nim dość długo, lecz mimo swojego energicznego charakteru nigdy nie miała odwagi do niego podejść i zagadać. Dodatkowo mogła się bez problemu wykręcać tym, że nie miała ku temu okazji. Chłopak rozejrzał się przez chwilę, jakby czując na sobie jej spojrzenie. Wzrok Ishidy nie zatrzymał się jednak na sylwetce Pegree, a ona, speszona, założyła kosmyk za ucho, spoglądając jakby od niechcenia przez okno.
- Powinnaś zebrać się na odwagę i z nim porozmawiać. - powiedziała, podchodząc do niej Chinmao.
- Możesz ty przynajmniej przestać? - Caroline zaczerwieniła się jeszcze bardziej, próbując nie ukryć twarzy w dłoniach. - Wystarczy, że Eriko mi żyć nie daje.
Yakushi wzruszyła ramionami, opierając się łokciem o parapet. Kark zaczynał coraz bardziej ją boleć od ciągłego garbienia, lecz nie mogła z tym nic zrobić. Zwłaszcza że miała przyjaciółkę w miłosnej potrzebie.
- I tak późno się zorientowała, gdyby się skapnęła wcześniej, płakałabyś mi od pierwszej klasy.
Caroline westchnęła głośno, nie mogąc znaleźć na to riposty. Zdecydowanie Eriko zachowałaby się właśnie w ten sposób.
- A gdzie nasza bomba. - Oczy Chinmao na to pytanie nabrały nieprzyjemnego chłodu, chociaż twarz nie zdradzała emocji.
- Chciałaś powiedzieć nasz chuligan. Dostaje zasłużoną reprymendę. Podobno wczoraj spuściła lanie jakiejś trzecioklasistce i nie chce powiedzieć jaka była tego przyczyna. - westchnęła, przykładając do czoła dłoń - Miałam nadzieję, że ten etap mamy już za sobą. Jej opiekun zostanie poinformowany i kto wie, czy nie będzie musiał się stawić w celu przeprosin rodziców dziewczyny i szkoły. Wolałabym do tego nie dopuścić, ale nie mogę być niesprawiedliwa względem uczniów.
Pegree aż wzięła z zaskoczenia głęboki wdech. Nie dziwiła się Yakushi w kwestii bycia "fair". W ich szkole funkcja przewodniczącego znaczyła bardzo wiele, zwłaszcza jeżeli tę pozycję zajmował ktoś znany i rozwijający placówkę już kolejny rok z rzędu.
- No to nieźle musiała ją załatwić. Zawsze jak zbliżają się święta Bożego Narodzenia, jest strasznie drażliwa. Pewnie jej brat na nie przyjedzie, a przecież ich relacje od dawna nie są dobre. Jeszcze jak to on zostanie wezwanie do szkoły, to przeczuwam ostrą dramę.
- Od Eri wiem, że jej brat jest wyczulony na takie rzeczy. - Podsumowała Yakushi. - Właśnie dlatego jej przypominałam, aby uważała, na to co robi. - Znowu westchnęła.
- Szkoda, że nie miałyśmy okazji go poznać. - Myśli Peregee opuściły jej usta, zanim zdążyła je przemyśleć.
- Kogo poznać? - Usłyszały pytanie i zobaczyły podchodzącą do nich Fuu.
- Nieważne - Caroline szybko zmieniła temat, na co Eriko zrobiła gniewną minę - Jak było u wychowawcy.
- Do dupy. Muszę przez miesiąc sprzątać śmierdzącą szatnię tych podrabianych mężczyzn. A, jakby cholera jasna było tego mało, mój brat zostanie wezwany do budy - pacnęła się dłonią w czoło, tracąc energię z każdym wypowiedzianym słowem - Już widzę tę godzinną pogadankę od "Pana Sprawiedliwość" na temat mojego zachowania i tego, jak obawia się, że zejdę na złą stronę. Normalnie to całymi miesiącami gęby nie otworzy i nie daje znaku życia. Zachowuje się, jakbym praktycznie nie istniała, ale jak tylko coś przeskrobię, włącza się u niego ten wkurwiajacy tryb. - Spojrzała na przyjaciółki z miną męczennika, choć tak naprawdę nakręcała się z każdym kolejnym słowem. - Zaoszczędźcie mi tego i zabijcie mnie już teraz, proszę. - wyjęczała, spuszczając głowę.
- Może zabrzmi to okrutnie, ale zasłużyłaś na to. Co ci do głowy strzeliło? Mogłaś zostać zawieszona albo co gorsza, wyrzucona ze szkoły. Pogadanka od brata to najmniejsza cena przy twojej głupocie.
Eriko przymrużyła lekko oczy zagniewana, wciągając ze świstem powietrze przez nos. Powieka jej nieznacznie zadrżała, zwłaszcza gdy w oczach przyjaciółki dostrzegła tą samą chłodną obojętność, której tak bardzo nienawidziła.
- Uważaj Chin... Wkraczasz na bardzo grząski grunt. Nie znasz mojego brata i nie masz pojęcia, jaki jest. Co do laski zasłużyła sobie na to i nie żałuję, zrobiłabym to jeszcze raz.
Yakushi już miała coś odpowiedzieć, ale stanęła między nimi Caroline, nie wiedząc, która z jej przyjaciółek mogłaby sprawić słowami większą krzywdę drugiej.
- Już, już, spokojnie. Dziewczyny, nie kłóćcie się, bo to nie ma sensu. Mleko już zostało rozlane.
Nic nie odpowiedziały, jednak czuć wciąż między nimi było napiętą atmosferę, która utrzymywała się jeszcze przez następne lekcje, co bardzo zmartwiło Caroline. Te dwie bardzo rzadko się kłóciły, jednak gdy już to następowało, rezultaty kłótni dało się odczuć nieraz przez całe tygodnie, aż któraś z nich nie ochłonęła. Co więcej, wbrew pozorom, rzadko tą osobą była Chinmao.
Lekcje się skończyły, a Eriko odbierając klucze od woźnego, szła zrezygnowana w stronę męskiej szatni. Perspektywa przebywania w pomieszczeniu wypełnionego brudem oraz męskim potem nie napawała jej optymizmem. Wchodząc do szatni, westchnęła głośno, ściągając przy okazji kurtkę. Usłyszała za sobą kroki, przez co natychmiast się obróciła i zobaczyła osobę, której najbardziej widzieć nie chciała. Kurosaki z rozbawieniem na twarzy stał oparty o jedną z szafek, krzyżując ręce na piersi. Na ramieniu miał przewieszoną torbę, co mogło oznaczać tylko tyle, iż trenował.
- A już myślałem, że miałem zwidy, gdy zobaczyłem cię wchodzącą do męskiej szatni. - zaakcentował - Jesteś już tak zdesperowana, że chciałaś pobawić się w podglądacza? Przykro mi buła, spóźniłaś się, wszyscy już wyszli. Nie pooglądasz sobie nagich klat.
Na jego słowa zrobiła się cała czerwona, przez chwilę mając pustkę w głowie, niemal się zapowietrzyła.
- Zwariowałeś, nie jestem tu po to. Jestem tu, bo, bo... - zaczęła się jąkać, a Ichigo coraz bardziej rozbawiony pytająco uniósł brwi. Nie wiedział czemu, ale jej zakłopotana twarz wyglądała zabawnie i wiedział jedno, chce częściej ją oglądać. Eriko ostatecznie wyrzuciła z siebie krzyk pełen frustracji. - Nieważne wyjdź! Poza tym jakbym chciała sobie pooglądać klaty, to sama mam coś lepszego! - Podeszła do niego i popychając go, chciała wyrzucić z szatni. Ten jednak zaparł się ciałem i roześmiał w głos na jej próby. Spojrzał na nią z góry, nie mogąc się powstrzymać.
- Dlaczego mam wyjść z męskiej szatni? To chyba ty powinnaś to zrobić. - stwierdził, wyraźnie rozbawiony.
Fuu już w tym momencie wiedziała, że ten sobie nie odpuści, bo znalazł sobie rozrywkę. Puściła go gwałtownie i zadarła głowę, zakładając ręce na biodra.
- Dobra, mam karę przez następny miesiąc i muszę sprzątać męską szatnię. Więc z łaski swojej wyjdź stąd. Nie mam całego dnia!
W odpowiedzi chłopak przeciągle zagwizdał, gdzieś głęboko w duszy doceniając natychmiast występek Eriko. Sam nierzadko musiał coś sprzątać czy w czymś pomagać, jednak nigdy nie otrzymał czegoś kalibru miesięcznego sprzątania najgorszego miejsca na terenie szkoły.
- Więc plotki, że spuszczasz innym laską łomot, są prawdziwe. No proszę, a ktoś ostatnio mi kazania prawił. - Spojrzał na nią znacząco.
- Spadaj! - Warknęła zakłopotana. - Nie twój interes.
Znowu się zaśmiał i poprawił torbę na ramieniu. Miał w perspektywie dość częste spotkania z panną Fuu, przez co nie miał zamiaru wykorzystywać jej limitu cierpliwości w tylko jedno popołudnie.
- Będę się zbierał. Do zobaczenia - rzucił, udając się w stronę drzwi. Gdy wychodził ,w ostatniej chwili się obrócił i dodał - Miłego sprzątania fantazjując o ćwiczących chłopcach z naszej szkoły.
Na jego słowa Eriko złapała za leżącą nieopodal pustą plastikową butelką i cisnęła nią w stronę chłopaka, krzycząc przy tym głośno.
-IDIOTA!
Kurosaki zamknął w ostatniej chwili drzwi, w które uderzył przedmiot. Śmiejąc się głośno, mógł już ze spokojem odejść.
Eriko przyłożyła rękę do twarzy, wiedząc jedno. Myliła się. Chłopak nie był jej utrapieniem, tylko przekleństwem.
☙❧
Oddając po wysprzątaniu szatni klucz woźnemu, Eriko czuła się zmęczona bardziej, niż się tego spodziewała. Zdecydowanie to nie był jej dzień. Marzyła o kojącym, ciepłym prysznicu oraz by zasiąść w fotelu i opatulić się kocem. Niemal całkiem rozmarzona dodała do swoich marzeń kubek gorącego kakao. Już w trakcie sprzątania stwierdziła, że nie ma siły na wieczorne bieganie, które było dla niej codziennością oraz metodą na pozbycie się niepotrzebnych emocji i nadmiaru energii. Dodatkowo pomagało oczyścić umysł.
Wychodząc ze szkoły, zobaczyła kilkoro uczniów, opuszczających budynek. Zmarszczyła przez chwilę brwi, zastanawiając się, co o tej porze robią uczniowie na terenie placówki. Dopiero po chwili przypomniała sobie, jak Chinmao mówiła o kolejnym spotkaniu gospodarzy w związku z organizacją festiwalu, który miał się co prawda odbyć dopiero za kilka miesięcy, jednak było przy tym tyle roboty, że już teraz trzeba było zacząć wszystko planować. Nie mówiąc już o najsłabszym punkcie całego planowania, czyli spanikowanych gospodarzach klas.
Mignęła jej męska sylwetka, którą już kojarzyła skądś. Gdy mu się przyjrzała i zobaczyła, jak poprawia okulary, olśniło ją. Uśmiechnęła się pod nosem. Był to nie kto inny, jak obiekt westchnień jej przyjaciółki. Nie znała się co prawda na miłości, ale mogła pomóc i chociaż dać Caroline szansę do porozmawiania z Ishidą. To jak sobie poradzi, zależało już tylko od niej. Niczym mama ptak wykopująca pisklęta z gniazda, miała zamiar sprezentować Pegree test życia.
Jak nie umie latać to chujowo jak tak, to zajebiście.
W pośpiechu wyciągnęła notatki, które dostała od Caroline do przepisania i wymieszała z własnymi oraz jej samej błędnymi. Podbiegła szybko do chłopaka, przybierając na twarz tak bardzo zmieszaną minę, jak tylko była w stanie.
- Przepraszam! - Ishida spojrzał na nią, posyłając zaskoczone spojrzenie. - Jejciu, znasz Caro- Caroline Pegree? Chyba tak się to mówi. - Udała zagubienie, przytykając palec wskazujący do ust. - Dostałam jej notatki do przepisania, ale nie wiem kim jest, mógłbyś jej je oddać? - Zapytała i nie czekając na jego odpowiedź, bezceremonialnie wepchnęła mu je do ręki. Podziękowała, kłaniając się nisko i uciekła.
Wiedziała, że jej przyjaciółka w najbliższych dniach będzie chciała ją powiesić na najbliższej suchej gałęzi za to, co zrobiła, ale postanowiła martwić się tym później.
***
Przy pisaniu tego rozdziału bawiłam się naprawdę dobrze. Dajcie znać jak wam się podobało.
Za korektę rozdziału dziękuje normal_psycho
~Sora
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro