Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19. Niegrzeczne dziewczynki idą tam dokąd chcą.

❝ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tam dokąd chcą.❞

Kinga Dunin, Obciach.

    W tym roku już wcześniej umówiła się z Chinmao i Caroline, że przez Świąteczne Karaoke dadzą sobie prezenty wcześniej. W ramach samej imprezy postanowiono, że każdy przyniesie coś do jedzenia. Podobno Kurosaki załatwił pokój karaoke dzięki kumplowi, którego rodzina prowadziła biznes w tej branży. Eriko obiecała, że przygotuje tradycyjny Christmas Cake* i pierniczki, które ostatnio tak wszystkim smakowały.

Nie wiedziała, czy było to za sprawą świątecznej atmosfery, czy samej myśli o tym, że spędzi czas ze znajomymi, ale przeszła jej złość związana z przyszłą kompromitacją przed Kurosakim. I tak najpierw czekało ją siedzenie przy jednym stole z Hiro w najdziwniejszej atmosferze w roku. Nie było już wspólnego fałszowania kolęd, śmiechu i — co najważniejsze — rodzinnej atmosfery.

Bez rodziców święta były jedynie formalnością. Do tego wymuszającą zawieszenie broni.

Wigilia to jeden z nielicznych dni, gdy Eriko ubierała elegancką sukienkę, omijała wszelkie tematy zapalne i gdy atmosfera była wystarczająco przyjemna, dopytywała brata o pracę w policji. Oczywiście, ten nie mógł jej za dużo zdradzać, ale poruszał ogólny zarys historii. Sporo mówił przede wszystkim o studiach kryminalistycznych, a ona słuchała z uwagą. Nigdy tego głośno nie mówiła, ale lubiła go słuchać. Opowiadając o czymś, co lubił, wydawał się bardziej normalny i zwyczajnie przypominał dawnego siebie. Mówił z dużym zaangażowaniem, a kąciki ust unosiły się od czasu do czasu.

On nie pytał o szkołę, podświadomie ta stawała się tematem tabu. Ostrożnie dopytywał o znajomych, nie chcąc znów wyjść w jej oczach na doszukującego się problemów creepa. Podświadomie wiedział, że zwyczajnie się martwiąc, wygląda z zewnątrz kompletnie inaczej.

Mówiła mu trochę o Chinmao i Caroline, oczywiście tylko tyle, ile uważała za słuszne. Przemilczała zadawanie się z Kurosakim, nie chciała prowokować kolejnej cringowej rozmowy. A Hiro udawał, że nie przeprowadził własnego śledztwa na temat jej znajomych i że nie wie o relacji z delikwentem, który był mu solą w oku. Z doświadczenia wiedział, że zabranianie Eri zadawania się z kimkolwiek, przyniosłoby odwrotny efekt. Nie chciał niczego z góry zakładać, zresztą, nie przeżyje życia za siostrę. Jednak nie wybaczyłby sobie, gdyby znowu nie dopilnował jej bezpieczeństwa.

Znowu musiałby patrzeć na te puste oczy osoby na dnie, ściągniętej w to miejsce przez otoczenie.

W prezencie dała mu kryminalistyczną trylogię autorstwa Salli Simukki. Jako że Hiro zdawał się mieć podobny gust czytelniczy do Chinmao, to właśnie ją poprosiła o radę przy prezencie. Ta poleciła jej swoją ulubioną serię.

— Daj później znać, jak ci się podobało.

Hiro uniósł lekko brew, odrywając wzrok od opisu pierwszego tomu "Czerwone jak krew". Ostrożnie odłożył książkę na kupkę, jakby z obawą, że najmniejsze drgnięcie mogło zniszczyć podarek.

— Ok — kąciki jego ust nieznacznie się uniosły — Otwórz swój prezent. — Polecił. Gdy to zrobiła, jej oczom ukazała się czarna bluza z zielonymi oczami i nosem szczerbaka z filmu jak "Wytresować Smoka". Zaśmiała się, dobrze wiedział, że uwielbia bluzy z kapturem i jaką słabość miała do ulubionej bajki z dzieciństwa.

— Nie zapomniałeś — Powiedziała bardziej do siebie niż do niego.

Hiro niezauważalnie odetchnął z ulgą. Obawiał się trochę, że będzie zła. Że znowu powie, iż traktuje ją jak dziecko. Jednak pomimo obaw, uśmiechała się na ten niewielki znak przeszłości. Dopiero po chwili zauważyła pudełko z perfumami, które co roku dostawała. Nie narzekała, zawsze kupował te z wyższej półki, na którą nie mogła sobie pozwolić. No i zawsze była zaskoczona tym, jak dobrze znał jej gust do zapachów. Tak było i tym razem, co sobie uświadomiła, czując przyjemny zapach cytrusów.

— Pięknie pachnie. Dziękuję za prezenty.

— Proszę — Hiro zrobił zakłopotaną minę i odchrząknął. Nie przywykł do tak spokojnych dyskusji z już nie tak małą siostrzyczką.

— Idę się przebrać na imprezę — Zaczęła niepewnie, rzucając kontrolne spojrzenie bratu.

Hiro zacisnął usta w wąską linię. Ewidentnie nie podobał mu się ten pomysł, ale już wcześniej mu oświadczyła, że pójdzie na to spotkanie czy to mu się podoba, czy nie. Dodatkowo nawet jeżeli nie chciał, by na nie szła, nie miał zamiaru zakazywać jej spotkań ze znajomymi. Ci zdawali się niegroźni i co niektórzy nawet porządni.

— Dobra, tylko pamiętaj, masz wrócić przed dwunastą...

— Nie martw się dobra wróżko, będę pamiętać, że czar działa do północy i obiecuję, że nie zgubię pantofelka — Dodała z dokuczliwym tonem bez cienia złości. Założył ręce na klatce piersiowej.

— Eriko proszę cię, mówię poważnie — Upomniał ją dużo łagodniejszym tonem, niż planował. Nie pokazywał po sobie, ale lekko rozbawił go jej tekst. Przewróciła oczami, jak to miała w zwyczaju.

— Wyluzuj, obiecuję, że grzecznie wrócę przed północą i uprzedzając twój dalszy monolog, będę trzeźwa. A jakby coś się działo, bezzwłocznie do ciebie zadzwonię — Wyrecytowała na jednym wydechu.

— Znikaj, zanim stracę cierpliwość — Machnął od niechcenia ręką, z melancholią spoglądając gdzieś za nią.

— Uuu... To ja jestem w stanie zburzyć mury spokoju Pana Sprawiedliwość?

— Eriko...

— Już idę — zachichotała, zabierając prezenty — Miłego wieczoru.

Gdy zniknęła w pokoju, uśmiechnął się lekko do siebie. Już dawno atmosfera między nimi nie była tak normalna. Nie traktowała go jak wroga, jak kogoś, kto za wszelką cenę pragnął zniszczyć jej życie. Chciał, żeby ich relacja, chociaż w połowie wyglądała jak kiedyś. Jednak nie ufał nikomu, przyjaciele Eri już zbyt wiele razy ją skrzywdzili i po tym wszystkim nie potrafił zaufać jej w ich doborze. Mógł mieć nadzieję, na dobre zakończenie tego dnia, jednak nie chciał się na nic nastawiać. Rozczarowanie zbyt go bolało.

A jej ciepła strona to był najlepszy prezent, jaki mógł dostać. Szczerze mówiąc, niewiele go obchodziły materialne podarki, bo traciły wszelką wartość przy jej uśmiechu. Jeżeli ktoś miał zamiar sprawić, że to nowe wspomnienie zostanie przyćmione jej zapłakaną twarzą, lub oczami zamglonymi używkami, miał się w pełni przekonać, na co stać Hiro Fuu.

Eriko ubrała czarne, ocieplane leginsy i nową bluzę. Zmyła makijaż i tylko wytuszowała oczy. Usta pociągnęła pomadką nawilżającą, bo te ciągle miała spierzchnięte od mrozu. Włosy zostawiła rozpuszczone i lekko pofalowane. Nie miała zamiaru jakoś stroić się na imprezę. To nie tak, że nie ubierała ładnych sukienek; sięgała po nie, kiedy było trzeba. Jednak w towarzystwie znajomych ceniła sobie wygodę. Nie chciała pół wieczoru pilnować, aby jej się spódnica nie pogniotła czy za bardzo nie podwinęła.

Spakowała świąteczny torcik oraz pierniczki. Dostała SMSa, że Uber już na nią czeka. Mijając salon, rzuciła spojrzenie oglądającemu coś w telewizji bratu. Zerknął na nią, reagując na nagły ruch.

— Ja lecę, do zobaczenia — krzyknęła, narzucając płaszcz i sięgając po czarne kozaki obszyte futrem. W ostatniej chwili ubrała czapkę Świętego Mikołaja, decydując się na jedyny świąteczny akcent w swoim ubiorze.

— Pamiętaj, północ!

— Tak, tak, pamiętam — przewróciła oczami, zamykając drzwi i kierując się w stronę samochodu.

Po drodze zgarnęła Chinmao i Caroline. Obie wyglądały zarówno pięknie, jak i uroczo. Chinmao pod czarnym, eleganckim płaszczem miała czerwoną sukienkę w śnieżynki przed kolano, bardziej przypominającą sweter. Caroline ubrała sukienkę w szkocką kratę, we włosy włożyła opaskę w tan sam wzór, a całość dopełniał mocniejszy makijaż. Każdy wiedział, że wystroiła się tak dla Ishidy.

— Przy was wyglądam jak kopciuszek — zaśmiała się do dziewczyn, mimowolnie przypominając sobie, jak w podobny sposób zażartowała do brata.

— Nie przesadzaj, ładnie ci w takich pofalowanych włosach — Caroline dotknęła włosów Fuu. — Jak trzeba, to następnym razem sama wybiorę ci ubiór i cię pomaluję.

— Nie, dziękuję. Oszczędzę sobie tych tortur — zaczęła wymachiwać dłońmi, zasługując sobie tym na prychnięcie od Pergee.

— Dla mnie wyglądasz dobrze, nowa bluza?

W odpowiedzi Eri uśmiechnęła się ciepło. Właśnie takie drobne drobiazgi w Chin sprawiały, że ją tak kochała. Zawsze zauważała najmniejsze zmiany i starała się docenić starania drugiej osoby.

— Dziękuję, też mi się bardzo podoba. Dostałam w prezencie od Hiro.

— Czyli w tym roku też się nie pozabijaliście — stwierdziła Yakushi, spoglądając na nią w środkowym lusterku. Eriko szerzej się uśmiechnęła, pokazując dołeczki.

— Też jestem miło zaskoczona. Było nawet okej, potrafi raz do roku przemówić ludzkim głosem.

— Nie byłabyś sobą, gdybyś nie dodała czegoś na koniec...

— Nie — zaśmiała się krótko, nie zważając na przewrócenie przez Chinmao oczami i kuksańca w bok od Caroline.

Auto zatrzymało się przed piętrowym budynkiem z karaoke. Pod daszkiem czekała już reszta ekipy w postaci dwóch osób. Gdy wysiadły, Caroline szybko podeszła do Ishidy, na co Eriko nie mogła nie zaśmiać się pod nosem. Co też miłość robiła z człowiekiem. Pergee starała się uśmiechać tak uroczo, jak tylko potrafiła, co nie było czymś nowym. Założyła włosy za ucho, rumieniąc się przy tym.

— Cześć Ishida, długo czekaliście? — zapytała. Brunet wpatrywał się w nią, jakby coś analizował, zamiast ją słyszeć. Zmarszczył brwi, poprawiając okulary.

— Przepraszam, coś mówiłaś?

Kurosaki parsknął śmiechem, patrząc z rozbawieniem na Uryuu.

— Pytała się, czy długo czekamy.

Uryuu ponownie nerwowo poprawił uciskające w nos oprawki, posyłając chłodne spojrzenie. Przez chwilę zdawało się, że coś mu odpyskuje, jednak zacisnął usta, ze spokojem odpowiadając.

— Nie, przyszliśmy chwilę przed wami.

Dziewczyny przywitały się z małym rozbawieniem z Ichigo, choć w spojrzeniu Chinmao można było doszukać się niemego skarcenia wobec drugiego z chłopaków.

— To co, wchodzimy do środka? Czy będziemy tak stać i marznąć — Eri teatralnie potarła o siebie dłońmi. Ichigo uśmiechnął się na ten widok, wyciągając ręce z kieszeni.

— Nie no, wchodzimy, podobno Keigo załatwił nam jeden z najlepszych pokoi.

— To jedna z najlepszych miejscówek w mieście. Pewnie zastraszyłeś biedaka, by to załatwił — powiedziała półżartem, na co Kurosaki przewrócił oczami.

— Nie mam twoich zapędów — odgryzł się szybko — To Karaoke należy do rodziny mojego dobrego kumpla. Był mi winien przysługę — posłał jej szeroki uśmiech, jakby co najmniej wygrał jakiś zakład. Ma bardzo ładny uśmiech, taki psotny, krótka myśl sprawiła, że mimo mrozu zrobiło się jej gorąco.

Chciał wziąć z jej ręki pakunek z ciastem, ale gwałtownie odsunęła się do tyłu, idealnie poza zasięg jego rąk. Zacmokała, zadowolona z prędkości reakcji.

— Nie, nie, do ręki nie dam ci mojego arcydzieła. Jeszcze je upuścisz.

Zaśmiał się, obrócił i ruszył w kierunku drzwi wejściowych, w których ukłonił się teatralnie.

— Panie przodem.

Stresował się trochę, chciał spędzić trochę czasu z Eriko, ale nie był przekonany czy impreza świąteczna była dobrym pomysłem. Jednak Caroline przekonywała go, uparcie powtarzając, że Eri bardzo się ucieszy, gdy przyjdzie. Wątpił w to, ale chciał zobaczyć, jak ta bawi się z przyjaciółmi i czy potrafi stać się przy nich kompletnie szczera z uczuciami.

Cały stres zniknął, gdy zobaczył jej wesoły uśmiech, gdy do nich podeszła. Najwidoczniej dobry humor po poprawie jej nie opuszczał i nawet obecność brata nie mogła tego zepsuć. Chciał sprawić, by ciągle się śmiała, nawet jeżeli jego godność miała trochę ucierpieć, by ten cel osiągnąć.

— Pewnie liczysz, że dostaniesz największy kawałek — głupkowaty humor Ichigo udzielił się i jej.

— Rozszyfrowałaś mnie.

Chinmao weszła zaraz za Eriko, a kąciki ust uniosły się jej lekko do góry. Nawet ją ich przekomarzanki odrobinę bawiły. Miłą odmianą było patrzeć, jak się nie kłócą. Wyglądało na to, że Eriko zaczęła otwierać się na Kurosakiego i oficjalnie przyjęła go do grona przyjaciół. Nie uszło jej uwadze, że przy Fuu roztrzepanie chłopaka znikało, zupełnie jakby nigdy nie był porywczy. Wyglądało na to, że ta przyjaźń mogła przynieść więcej korzyści, niż początkowo zakładała.

Caroline chciała od razu pójść za dziewczynami, ale Ishida przytrzymał ją lekko za ramię. Ichigo wzruszył tylko ramionami i wszedł do środka, wsadzając ręce do kieszeni. Pergee posłała pytające spojrzenie Uryuu, a ten nachylił się do jej ucha i wyszeptał.

— Bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz.

Będąc tak blisko i czując na sobie jego oddech, zarumieniła się wściekłe. Chłopak uśmiechnął się, zadowolony z jej reakcji. Wszedł do środka, zostawiając ją osłupiałą przed budynkiem. Gdy zniknął, złapała się dłońmi za twarz i cicho pisnęła, dopiero wtedy wbiegła do budynku.

Zaraz po wejściu zobaczyła chłopaka, który rozmawiał z Ichigo. Miał brązowe włosy z przedziałkiem na bok i tego samego koloru oczy, których głęboki kolor aż ją zaskoczył. Gdzieś przez myśl przeszło jej, że jest nawet przystojny. I niemal zamarła, gdy jego spojrzenie przesunęło się na nią i cały jego obraz dopełnił szelmowski uśmiech.

— Ale z was chłopaki szczęściarze. Takie śliczne dziewczyny za towarzystwo. Gdyby nie to, że dzisiaj mam urwanie głowy, przyszedłbym do was i poznał je bliżej. Au! Ichigo!

Pomasował się po głowie w miejscu, gdzie uderzył go upominająco kumpel.

— Nie zachowuj się jak idiota, Keigo, tylko daj mi klucze do pokoju.

— Zimny jak zawsze... — wymamrotał pod nosem — Zawsze otaczasz się najbardziej gorącymi laskami, najpierw Rukia i Inoue, a teraz... — jego spojrzenie zatrzymało się na dłużej na Caroline, co jakoś nie spodobało się Ishidzie. Zauważając to, dumny z siebie nastolatek podał mu klucze — Pokój numer dziesięć jest jednym z najlepszych, doceń to, Ichigo!

Chłopak machnął na niego ręką, czując się coraz bardziej niezręcznie ze świadomością, że jego wizerunek jest nieodwołalnie powiązany z upierdliwym chłopakiem.

— Keigo Asano, znamy się od gimnazjum — wskazał na kumpla — to są Eriko, Caroline i Chinmao — po kolei przedstawił dziewczyny, a każda z nich ukłoniła się lekko — Tyle musisz wiedzieć.

— Jakbyście czegoś potrzebowali, nie wahajcie się mnie zawołać — jego śmiech jeszcze przez chwilę rozbrzmiewał w lobby, co Kurosaki przyjął ze zmarszczonymi ze skrępowania brwiami.

Mijali kolejne pokoje i co ich miło zaskoczyło, te były naprawdę dźwiękoszczelne. Praktycznie nie było słychać wydobywającej się z nich muzyki. Przynajmniej tyle dobrego, pomyślała Eriko. Nikt spoza ich paczki nie będzie słyszał jej śpiewu, a już bez tego chciała zapaść się pod ziemię.

Przekręcił kluczyk w drzwiach, a przed nimi pojawił się pokój z telewizorem i głośnikami. Koło niewielkiego podwyższenia stała kanapa w kształcie U. Przy niej znajdował się stół, na którym leżał tablet oraz mikrofony.

— Chociaż nie kłamał, że jest spory. To co, od razu idziemy na żywioł czy co robimy? — Zapytał Ichigo, ściągając swój ciemnobrązowy płaszcz.

Eri zamrugała przez chwilę, dochodząc do siebie. Do tej pory zawsze widziała go w mundurku albo spodniach dresowych, a teraz miał na sobie całkiem elegancki golf i czarne jeansy. Wyglądał naprawdę dobrze. Nigdy jakoś nie przejmowała się wyglądem, ale jakoś głupio się jej zrobiło, że nie ubrała się trochę ładniej. Myślała, że i on będzie miał bluzę. Zmarkotniała i sięgnęła po jedzenie, które położyli na stole.

— Myślę, że najpierw powinniśmy zjeść — wszyscy przytaknęli jej ochoczo. Każdy zjadł coś w domu, ale przekąski ze znajomymi miały swoje specjalne miejsce w żołądku. Wszyscy stuknęli się szklankami z napojem, wołając Wesołych Świąt.

— I pomyśleć, że po świętach trafimy do nowych klas — zaczęła Caroline — Fajnie jakbyśmy trafili do jedynej, ale życie nie jest takie piękne — zerknęła na Ishidę. Ten tylko wzruszył ramionami, nawet na nią nie patrząc. Całą swoją uwagę skupił na cieście Eriko, które nieufnie spróbował.

— Powiedz Fuu, jak to możliwe, że jesteś tak wyszczekana, a jak pieczesz, to takie pyszne i delikatne rzeczy ci wychodzą?

— Ponoć smykałka po babci a do tego moje hobby. Jak chcesz, mogę dać ci przepis i kilka wskazówek — uśmiechnęła się szerzej, przypominając sobie rozmowy znajomych z klasy — Ale ty powinieneś coś wiedzieć o niepasujących do osoby hobby. Krążą plotki, że masz talent do robótek ręcznych.

Ishida zaczerwienił się, na co Eri zaśmiała się głośniej. Caroline poruszyła się nerwowo, rzucając ostre spojrzenie przyjaciółce. Nie podobało jej się to, jak dokuczała chłopakowi. Jeżeli jej się nudziło, miała od tego Ichigo.

— Talent? — zaśmiał się Kurosaki — Eriko ty go w akcji nie widziałaś. Gdy rozdarła się lekko sukienka Rukii to ten nie tylko zszył, ale zrobił z milion poprawek i dodał kokardki.

— Pierdol się, Kurosaki.

— Ooo jeżeli to prawda, będę się musiała do ciebie zgłosić. Kompletnie nie radzę sobie z takimi rzeczami, zaraz mam całe pokłute palce, a rozdarłam sobie ostatnio mundurek pod pachą.

— Będziesz zadowolona, mi też kiedyś naprawił spódnicę — dodała od niechcenia Chinmao, posyłając jednocześnie Pergee pytające spojrzenie po zauważeniu jej drżącej nogi.

— Dobra, dość gadania, śpiewamy! — przerwała nagłe Caroline, podrywając się z kanapy i łapiąc za mikrofon. — No to kto pierwszy na ochotnika? — nastała cisza. Nikt nie palił się do tego, by zrobić z siebie głupka przed całą resztą. — Las rąk — zaśmiała się — Ok, zrobimy losowanie.

Wyciągnęła kartkę z notesu w swojej torebce, podzieliła ją na mniejsze kawałki i zapisała imiona. Wszystkie zrywki zmięła i po zamieszaniu, wylosowała jedną kulkę. Teatralnie ją rozwinęła, kilka razy zwalniając ruchy, by rozejrzeć się po spiętych ze stresu twarzach.

I jak Eriko mogła się spodziewać, było tam jej imię.

— Kurwa. — Przeklęła. — Niemożliwe, musiałaś oszukiwać. — Zmrużyła podejrzliwie oczy.

— Akurat, kiedy i jak miałam? Tak wyszło — wzruszyła ramionami. — Nie zachowuj się jak dziecko, tylko wyłaź na scenę.

— Po moim trupie. Nie pójdę pierwsza, żebyście się mogli ze mnie nabijać. Wiesz dobrze, jak śpiewam.

— Eri... — Zaczęła ze spokojem Chin, przekrzywiając głowę i posyłając jedno z chłodniejszych spojrzeń, po których ta zazwyczaj przestawała się odzywać. Jednak nie tym razem.

Już otwierała usta, by powiedzieć, że łatwo jej tak mówić, bo ona ładnie śpiewa w przeciwieństwie do niej, gdy zaskoczył ją męski głos obok.

— Ze mną zaśpiewasz.

— Co? — Eriko próbowała nadążyć za słowami Ichigo. Spojrzała na niego zaskoczona, a ten widząc jej minę, jedynie się zaśmiał.

— Ja też śpiewam okropnie, więc będzie z nas dobrany duet.

— Nie, daj spo... — Nie dokończyła, bo rudowłosy wstał, złapał ją za rękę i tak mocno pociągnął, że wpadła w jego ramiona. Niespiesznie odsunął się, by następnie zarzucić jej rękę na ramieniu i mocno przytrzymać.

— Teraz mi nie uciekniesz.

— Ty wiesz, że jesteś trupem? — Fuknęła. Znowu się zaśmiał głośno, zdenerwowana Eriko była naprawdę urocza.

— Tak, tak jestem przerażony. — Odpowiedział z ironią, gdy Eriko mordowała go spojrzeniem. — Daj spokój, ja też wychodzę ze swojej strefy komfortu i robię to specjalnie dla ciebie.

— Może mam ci jeszcze pogratulować? — Prychnęła i spróbowała strzepać go z ramienia, na co ten tylko wzmocnił chwyt i przytulił ją mocniej do siebie. Zarumieniła się wściekłe.

Wziął tablet od Caroline i na groźne spojrzenie Eri wystawiła język. Wziął po mikrofonie, ten Eriko praktycznie wciskając jej do ręki. Chłopak chwilę scrollował po liście piosenek, aż na jego twarzy pojawił się psotny uśmiech, który nie był zapowiedzią niczego dobrego. Zerknęła na ekran i nie mogąc się powstrzymać, parsknęła śmiechem.

— Nie zrobisz tego.

— Nie? No to patrz. — Przyjmując wyzwanie, nacisnął przycisk play.

***
*Tradycją w Japonii jest jedzenie 24 grudnia tortu z bitą śmietaną i truskawkami.

Ja dzisiaj jakoś wstałam lewą nogą i humor mi nie dopisuje bez powodu.
Mam nadzieję, że was dzień jest dużo lepszy niż mój 😅

Za korektę rozdziału dziękuję normal_psycho.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro