Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16.

— ❝ Pocieszenie potrafi przyjść pod najdziwniejszą postacią.

Alexis Hall, Materiał na chłopaka

  Stali przed domem Kurosakich. Eriko spoglądała to na chłopaka to na dom kompletnie nie rozumiejąc. Przyszła za nim, ale nie sądzisz, że ten przyprowadzi ją do siebie.

— Jest dopiero dziesiąta dwadzieścia — zerknął na zegarek w komórce. — Mój ojciec jest w pracy, a siostry w szkole przynajmniej do czternastej. Więc chata wolna, będzie święty spokój bez zbędnych pytań. A i nie będziemy chodzić po mieście. — Wyjaśnił, robiąc kilka kroków do przodu, mijając ją. Następnie się odwrócił i uśmiechnął radośnie. — Jestem genialny prawda?

Zastanawiała się jak zareagować na ten pomysł, dziwnie się czuła na myśl, że będą sami w jego domu.

— Nie schlebiaj sobie, Truskawko. — Odpowiedziała w końcu krótko, podążając za nim i pozwalając kącikom ust na uniesienie się. Nigdy wcześniej by nie pomyślała, że chłopak poznany w windzie okaże się tak troskliwą osobą. Może i powierzchownie był porywczy i wiecznie zagniewany, ale przyszło jej kolejny raz poznać jego prawdziwą stronę. Był bardzo empatyczną osobą  w stosunku do otaczających go osób, po prostu okazywał to na swój sposób. Eri zdała sobie sprawę, jak bardzo byli do siebie podobni, co trochę ją niepokoiło.

Zawsze gdy mówiła mu o swoich problemach, nie mogła zignorować tego szczerego zrozumienia w jego oczach. On nie musiał mówić, że rozumie co ona czuje; on naprawdę to wiedział i to było zwyczajnie niepokojące. Pierwszy raz od czasu poznania przyjaciółek znalazł się ktoś, kto tak łatwo był w stanie rozszyfrować, co kryje za maską gniewu. Bała się przez to trochę ich relacji, a  z drugiej strony właśnie to ją do niego ciągnęło. Mówiło, że jest osobą godną zaufania.

Weszli do domu, a Ichigo zaprowadził ją do salonu.

— Usiądź tutaj. — wskazał miejsce na kanapie — A ja zrobię coś do picia i jedzenia. — Chciała już mu powiedzieć, żeby nie robił sobie kłopotu, ale zanim zdążyła otworzyć usta, posłał jej karcące spojrzenie. — I nie mów, że nic nie chcesz. Teraz zrobię nam kanapki, a potem zjemy obiad. Yuzu zawsze gotuje go dzień wcześniej i do tego w większych ilościach, ojciec ma czarną dziurę zamiast żołądka. A jeżeli nie będziesz chciała, to po prostu coś zamówimy — wyjaśnił, ukrywając swoje zakłopotanie. Nie mógł ukryć, że czuł się trochę nieswojo będąc z nią sam na sam. Z drugiej strony czuł podekscytowanie, że będzie mógł spędzić z nią te kilka godzin. Wrócił do pokoju jak najszybciej mógł z herbatą i przekąskami. Postawił tacę na niewielkim stoliku i usiadł obok niej.

— Co będziemy robić? — Spytała, sięgając po filiżankę, bo już sam jej zapach ją zaciekawił; był przyjemny i owocowy. Gdy ją spróbowała, ta smakowała jeszcze lepiej, niż pachniała. Będzie musiała zapytać go potem o nazwę. Skąd wiedział, że ten smak przypadnie jej do gustu?

— Cóż czasami lubię odreagować dzień i pomyślałem, że tobie ten pomysł też może przypaść do gustu.

Złapał za pilot i włączył telewizor, a następnie zauważyła, jak włącza konsolę, którą dopiero co dostrzegła. Sięgnął po pada, wyraźnie się przy tym spinając.

Uniosła lekko brwi zaskoczona, bo nie spodziewała się takiej propozycji. Ile to już lat minęło, odkąd grała na konsoli? Jeszcze przed wypadkiem to było jej ulubione zajęcie z bratem, ale później musieli ją sprzedać. Z trudem powstrzymała grymas smutku, gdy po raz kolejny zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo jej życie wywróciło się w ciągu tych kilku lat. Zmusiła się do lekkiego uśmiechu.

— Jasne, dawno nie grałam. Jeżeli masz jakąś bijatykę to tym lepiej, z przyjemnością skopię ci tyłek. — Uśmiechnęła się zadziornie, odbierając od niego pada. Nawet nie wiedziała jaką ulgę sprawiła chłopakowi swoją reakcją.

— Pomarzyć zawsze możesz. Mam Tekkena. Tylko nie płacz potem, chociaż jak ładnie poprosisz to dam ci fory. — Odgryzł się. Usiadł koło niej, rozwalając się przy tym na pół kanapy.

— Zapomnij, to ty będziesz za chwilę płakać — Odpowiedziała, wybierając Hwoaranga.

— Nie sądziłem, że ktoś jeszcze nim gra. Wiesz, że to postać dla noobów? — Po raz kolejny spróbował ją zaczepić, samemu wybierając Jina.

— Tylko utrzymaj jakoś swoje ego, jak przegrasz — Zmrużyła gniewnie oczy, nie poświęcając mu nawet krótkiego spojrzenia. Ichigo wydał z siebie aktorsko dramatyczny jęk.

— Już się boję.

Gra ich szybko pochłonęła, a i nie mógł powstrzymać śmiechu, gdy Eriko mimo zapewnień, że go pokona, przegrała. Nie była złym graczem, po prostu on był lepszy. W końcu większość weekendów spędzał na pojedynkowaniu się z Karin. Za to zdecydowanie tym razem bawił się o wiele lepiej, może przez to, ile radości dawała mu złość Fuu. Cieszył się, że mógł ją czymś zająć i oderwać jej myśli nieprzyjemnego poranka. Nawet jeżeli odnosiła się do niego jedynie we frustracji, przeklinając po kolejnej przegranej.

Ciężko było mu ukryć półuśmiech, gdy ta w końcu odprężyła się na tyle, by wygodniej rozsiąść na kanapie. Do tego nie wzgardziła jego poczęstunkiem, co miło go zaskoczyło. Gdy postanowił dać jej bez ostrzeżenia fory i po prostu pozwolić wygrać, satysfakcja z wygranej oraz okrzyk pełen triumfu były tym, co sprawiało, że samemu niemal zaczął skakać obok niej. Błyszczące, pełne radości oczy spoglądały na niego z niedowierzaniem, a uśmiech…

Och ten uśmiech.

Ichigo niemal poczuł, jak czas zwalnia, pozwalając mu nacieszyć się jeszcze sekundę ułudą piękna. Przekomarzali się i zwyczajnie wygłupiali, przez co ciężko było mu nie zacząć się zastanawiać, czy taka właśnie nie była prawdziwa Eriko. Zawsze uśmiechnięta, i po prostu beztroska jak teraz. Chyba że ta też była wykreowaną maską, która wciąż blokowała go przed dostrzeżeniem prawdy o osobie, na której coraz bardziej mu zależało.

Poderwali się jak na zawołanie, gdy dobiegł ich dźwięk przekręcanego w zamku klucza.

— Cholera, już ta godzina. — Rzucił, nerwowo zerkając na telefon. Była czternasta trzydzieści. Przeklął w duchu, wiedząc, że będzie musiał wymyślić na szybko kłamstwo. — W razie czego wróciliśmy pół godziny temu i odpaliliśmy dopiero co grę.

Nie chciał nawet stresować Eriko wizją teorii, jakie jego siostry zapewne miały i tak zacząć snuć o ich dwójce.

— Przepraszam. Nie zauważyłam, że już ta godzina. — Poprawiła szybko mundurek, czując wzbierające w niej zdenerwowanie. Po chwili usłyszeli głosy jego sióstr i jeden męski, na którego dźwięk cała twarz Ichigo się napięła. Chłopak prawie przeklął na głos, jego ojciec jak na złość, wrócił również szybciej.

Eriko nie wiedziałam, że jego ojczulek regularnie dawał mu do zrozumienia, że ucieszyłby go fakt posiadania jej za synową. Mógł się więc teraz jedynie obawiać wszelkich dogryzek i jak daleko ten postanowi z nimi zajść. Najlepszą taktyką było udawać wyluzowanego, więc nawet nie wstał, gdy reszta rodziny Kurosakich weszła do salonu.

— Cześć. — rzucił, siląc się na wyluzowany ton.

— Dzień dobry. — Dodała zakłopotanym głosem Eriko, uciekając wzrokiem, gdzie tylko mogła.

Nastała cisza, w której nowo przybyli próbowali zrozumieć, co o tej porze robi w domu nie tylko najstarszy z rodzeństwa, ale i jego znajoma od korków z matematyki. Ishin zdał się najprędzej pojąć sytuację, co objawiło się w uśmiechu, który Ichigo znał aż za dobrze. Nieprzyjemne ciarki przebiegły chłopakowi wzdłuż kręgosłupa.

— Dzień dobry, dzieciaki. Nie wiedziałem, że dzisiaj kogoś gościmy. — Uniósł lekko brwi, ukazując zaraz po tym rząd białych zębów. Zdawał się próbować rozluźnić tym atmosferę, co jedynie jeszcze bardziej zestresowało jego syna.

— Skończyliśmy dzisiaj wcześniej, jakoś tak godzinę temu — Zaczął swoje kłamstwo, niby to nonszalancko przenosząc wzrok na wciąż wyświetlający się na ekranie efekt Fatality — Zaproponowałem Eriko, by zagrała ze mną, a nie tylko siedziała i się uczyła.

— No tak ważne, by czasem wyluzować. Dzieciaki w waszym wieku powinny bawić się, szaleć i… — ponownie przeniósł wzrok na Eriko — przeżywać szaloną młodzieńczą miłość — skończył przesadnie słodkim głosem, rzucając w stronę syna jedynie krótkie, sugestywne spojrzenie.

Ichigo zazgrzytał zębami, bez problemu łapiąc aluzję. W zasadzie zdziwiłby się gdyby ktokolwiek był w stanie jej nie zrozumieć. Na jego szczęście Eriko jedynie zamrugała głupkowato, uświadamiając mu, że jeszcze istnieją takie emocjonalne półgłówki.

I tym razem na tym polegało jego szczęście.

—To ja będę się zbierać. — Zaczęła, unosząc się niezręcznie z kanapy.

— Poczekaj, odgrzewam obiad, zjedz z nami i dopiero wyjdziesz. — Krzyknęła, wychylając głowę z kuchni Yuzu, która niewiadomo kiedy wymknęła się z niezręcznej sytuacji.

— Nie rób sobie kłopotu, ja naprawdę powinnam już iść...

— Daj spokój, to żaden kłopot. Nie należy wypuszczać gościa bez straw. — Ishin machnął dłonią, po czym podszedł do niej, ponownie sadzając ją na kanapie. Zorganizowana usiadła — Yuzu będzie przykro jeśli nie spróbujesz jej kuchni.— Karin siadła koło Eriko i zabrała bratu pada.

— W międzyczasie zagrasz ze mną. Mam nadzieję, że skopałaś Ichi'emu tyłek. — W odpowiedzi Eriko uśmiechnęła się lekko, zaraz po tym odwracając się do niego ze złośliwym uśmieszkiem.

— Udało mi się kilka razy. — Ichigo przewrócił oczami, przemilczając fakt, że dał jej fory.

— Zazwyczaj tylko mi się to udaje — wymruczała ni zła, ni zadowolona — Postanowione, muszę przetestować twoje umiejętności. Sprawdzimy, jaka jesteś dobra.

Eriko czuła się trochę przytłoczona otwartością całej familii Kurosakich, ale zgodziła się, bo zwyczajnie głupio jej było odmawiać. Bardzo szybko okazało się, że Eriko nie miała szans z Karin. Dziewczyna była zbyt dobra.

— Naprawdę wygrałaś z moim bratem? Nie jesteś zła, ale do jego poziomu trochę ci brakuje. A do mnie to już całkowicie. — Na te słowa Eri posłała podejrzliwe spojrzenie Ichigo. On niby przypadkiem wychylił się do kuchni, unikając przy okazji spojrzenia dziewczyny.

— Pójdę nakryć do stołu. — Pospiesznie usunął się z pola widzenia.

— Dobrych kilka lat nie grałam, wyszłam z wprawy. — Jakaś niewyjaśniona potrzeba usprawiedliwienia zmusiła ją do rozpoczęcia rozmowy. Z zakłopotania zaczęła miętosić skrawek mundurka. Nie znała dobrze sióstr Ichigo, nie chciała wyjść przed nimi źle.

— Wpadnij czasem w niedzielę. Wtedy mam czas na granie, a pokonywanie tego frajera jest dość nudne — Jakby to, co powiedziała było najnormalniejsze na świecie, wskazała kciukiem w stronę, z której doszło je urażone “Ej!” — Czasem miło by było zagrać w coś innego — Skończyła Karin, kompletnie ignorując brata. Karin widząc jej zdezorganizowaną minę, zaczerwieniła się lekko, pospiesznie dodając — Oczywiście to luźna propozycja. Od nerda dla nerda. — Dodała, drapiąc się po policzku. 

— Chętnie wpadnę z tobą pograć — Fuu poczuła się chciana, tak bezinteresownie, co sprawiło, że nie potrafiła powstrzymać uśmiechu. Karin była najzwyczajniej w świecie słodka, przez co przestała się dziwić Kurosakiemu, że obie jego siostry były oczkami w jego głowie. Nawet jeżeli starał się to ukryć. Kąciki ust czarnowłosej uniosły się.

— To co, jeszcze jedna rundka przed obiadem?.

— Chciałam się za topytać Yuzu, czy w czymś może pomóc — Eri nie czuła się komfortowo z tym, że wszyscy dookoła niej robili, a ona po raz pierwszy od dawna nie musiała nic robić.

— Jesteś naszym gościem, więc nawet nie myśl o pracy. — W salonie ponownie pojawił się Ishin, który w międzyczasie kręcił się po domu. Przytaknęła niespiesznie i ponownie dołączyła do rozgrywki.

Ishin obserwował blondynkę z miłym zaskoczeniem, nie sądził, że ta tak szybko złapie dobry kontakt z Karin. Zerkał też co chwilę na swojego syna, który nieudolnie ukrywał bezwiednie poruszające się oczy w stronę Eriko. Nie mógł wyczytać z nich za wiele emocji, ale mógł z niemal pewnością zgadywać, że przemawiała przez niego troska. Nigdy nie myślał o Ichigo jako szczególnie uczuciowym, ale w tym wypadku emocje aż malowały się na jego twarzy i skoro ten postanowił zaciągnąć Fuu aż pod ich dach, coś musiało ją męczyć. A jego najstarsza latorośl starała się, choć w nieporadny sposób, pomóc.

Odkąd chłopak zaczął zadawać się z Eriko, wyraźnie się zmieni; wydawał się spokojniejszy, więcej czasu poświęcał siostrom niż wyjściom no i częściej się uśmiechał, nawet częściej, niż gdy ich dom niemal zamieszkiwała Rukia. Jego syn zdawał się w końcu dorastać, a nic nie mogło ojca napełnić większą dumą w takich okolicznościach. Może to były jego urojenia, a może szczere nadzieje, ale miał wrażenie, że Eriko staje się dla Ichigo osobą, jaką Misaki była dla niego.

Obiad minął w przyjemnej atmosferze. Eri ciężko było się nie uśmiechać przy niemal przyjacielskich kłótniach pomiędzy Ichigo a jego ojcem. Yuzu okazała się naprawdę bardzo dobrą kucharką, gotowała lepiej od niej, przez co nie mogła się powstrzymać i zapytała, czy ta zdradzi jej kilka sekretów swojej kuchni. Ostatecznie i tak wylądowała pomagając dziewczynie szykować świąteczne potrawy. Ona sama już praktycznie wszystkie przygotowania zakończyła. Ichigo towarzyszył im chwilę, zaledwie się przyglądając i narzekając, że jego rodzina ukradła mu przyjaciółkę. Choć jeżeli to sprawiło, że Eriko czuła się lepiej nie miał nic przeciwko, zwłaszcza że  wewnętrznie zależało mu na tym, by wszyscy się polubili. Nawet nie zauważyła kiedy nastał wieczór.

—  Będę się zbierać. Dziękuję za gościnę. —  Podziękowała, uśmiechając się szczerze. Naprawdę dobrze się czuła w towarzystwie rodziny Ichigo.

— Zawsze jesteś tu mile widziana, prawda Ichigo? — Ishin mocno klepnął syna w plecy, rozciągając usta w niemal wrednym uśmiechu. Młodszy Kurosaki zazgrzytał zębami, próbując zapanować nad sobą. Już wiedział, że jego staruszek nie da mu żyć w najbliższych tygodniach.

— Jest ciemno, odprowadzę cię. — Rzucił, widząc, że dziewczyna już otwiera usta aby odmówić. Jak zwykle przymrużył oczy i dodał. —  Nawet nie próbuj, bo i tak to ci nic nie da. Przy okazji skręcimy w stronę pizzerii, a ja skonsultuje grafik z kierowniczką. —  Westchnęła, wiedząc, że nie ma sensu się z nim kłócić.

Pożegnała się z resztą rodziny Kurosakich obiecując im, że ich niedługo odwiedzi. Naprawdę dobrze bawiła się w ich towarzystwie, dodatkowo chyba był to pierwszy raz od dawna, kiedy przebywała w rodzinnej atmosferze i ta jej nie przytłoczyła, ani tym bardziej nie przygnębiła. Wracając rozmawiali tak spokojnie jak nigdy dotąd. To, co się dzisiaj zdarzyło, przybliżyło ich trochę do siebie. Gdy stanęli przed pizzerią, ten podrapał się niezręcznie po głowie.

— Chodź, postawie ci gorącą czekoladę, a ty poczekasz na mnie chwilę. —  W odpowiedzi niemal natychmiast przewróciła oczami.

— Nie trzeba, tuż za rogiem jest niewielki spożywczak, kupię kilka rzeczy do domu.  —  Nie chciała mu się dalej narzucać, a i nie kłamała w kwestii zakupów. Mimo wszystko zdana cały dzień na jego dobro nie chciała być mu już nic więcej dłużna.

— Nie wiem, czy to dobry pomysł byś szwendała sama się zmroku.

— Daj spokój, mówiłam ci, że umiem o siebie zadbać. — widząc jego zaciętą minę, niechętnie dodała. —  Jak będzie się coś dziać, to zadzwonię, ale wątpię, by w te maksymalnie dwadzieścia minut coś wydarzyło. Nie przesadzaj.

—  No dobra. — przeciągnął drugie słowo — Szybko się uwinę i do ciebie dołączę.

Nie mogła się powstrzymać od lekkiego uśmiechu, pomimo faktu, że  nie robiła niczego niezwykłego, ot czekała w kolejce do kasy. O ile poranek był dla niej - delikatnie mówiąc - dramatyczny, to reszta dnia spędzona z Kurosakim i jego rodzinką pozwoliła jej się zrelaksować. Musiała przyznać, że Ichigo przestał być dla niej kimś, kogo najlepiej unikać.

Miała ochotę się skarcić za zmianę podejścia, ale troska, jaką jej okazywał, była zwyczajnie urocza. Poddała się, Ichigo oficjalnie  awansował do kręgu jej przyjaciół. Chłodny grudniowy wiatr sprawił, że zadrżała.

A zaraz po tym usłyszała przeciągły gwizd.

— Całkiem niezła jesteś, jak na laskę Kurosaki’ego.

Obróciła głowę i niemal natychmiast zobaczyła opartego o mur koło wejścia mężczyznę. Rozwiane włosy opadały mu na twarz, skutecznie utrudniając rozpoznanie. Był zdecydowanie starszy od niej, może w wieku jej brata? Wysoki i muskularny, ubrany w ciemne spodnie i t-shirt, a na to wszystko ciemny płaszcz z pokrytym futrem kołnierzem.

Niemal machinalnie wykonywała w głowie policyjny opis. Jedna z niewielu rzeczy, które wyciągnęła od Hiro.

Szyję nieznajomego  zdobił łańcuszek z zawieszką w kształcie "X".

***
Hej kochani ostatnio dzięki zapierdzielowi w robocie plus upały a przez to duże mam zaległości ale przyjdzie mój urlop i nareszcie chwilę wytchnienia.

Projekt betuje moja niezastąpiona beta normal_psycho

~Sora

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro