Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozum i Serce

          Chodzili niezwykle dziwnymi ulicami: jeden z domów był kom-pletną ruiną, podczas gdy kamie-nica obok wyglądała bardziej niż nienagannie. Ona wspierała się na jego ramieniu, szlochając.
- I co? Kolejny! Kolejny mnie wystawił! Czy kiedykolwiek znajdę tego jedynego? Tego oddanego? - żaliła się płaczliwym tonem.
- Serce, myśl trochę o przyszłości! Jeśli wiesz, że prawie każda twoja "miłość zawsze i wszędzie" kończy się rozstaniem, to dlaczego kolejna nie miałaby się tak skończy? - powiedział. Spojrzał na Serce: miała ognistorude włosy, które obecnie były w postaci ruiny eleganckiego koka. Niektóre kosmyki przykleiły się do policzków mokrych od łez. Nosiła jasnoróżowy sweterek,
z którego uciekło kilka guzików, zakrywającą kolana burgundową sukienkę w kwiaty, obecnie rozprutą tu i ówdzie, czerwone balerinki starte na czubkach oraz parę białych, staroświeckich rękawiczek - jedyna część stroju, która pozostała schludna i niezniszczona.
- Rozum, ja nie jestem taka jak ty! Ja czuję, nie myślę! Staram się wyciągnąć wnioski, ale jakoś tak... kiedy spotykam jakiegoś... no wiesz... to wychodzi tak... po prostu! I już!
Jego niebieskoszare oczy skierowały na nią taki wzrok, jakim patrzy nauczyciel na ucznia, który - mimo wielu tłumaczeń - dalej nie rozumie zadania. Chwycił ją za ramiona i obrócił tak, aby Serce stała przodem do niego.
- Jeśli nadal będziesz tak postępować, to doprowadzimy umysł to paskudnego stanu. Wtedy obaj będziemy bardzo źle funkcjonować. Musisz brać moje zdanie pod uwagę.
Był jej kompletnym przeciwieństwem: wiecznie elegancko ułożone, brązowe włosy, czysty garnitur, opanowany, spokojny. A jednak jakoś udawało im się nie pozabijać nawzajem.
- Ale to ja jestem silniejsza! To mnie umysł słucha częściej od ciebie! Ja będę decydować, co zrobię! - tupnęła nogą. Zupełnie jak dziecko.
- Twoje działanie jest niszczące. Kiedy widzisz, że otwieram usta, od razu mi je przysłaniasz dłońmi i postępujesz jak chcesz. Dlatego umysł częściej słucha ciebie. A głos rozsądku warto wziąć pod uwagę. Może zaczniesz dopuszczać mnie do głosu? Hm?
Spojrzała na niego zmęczonymi, zielonymi oczami. Zmierzyła go od stóp do głów. Dawno nie wyglądała tak rozważnie i mądrze. Westchnęła ciężko.
- Zgoda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro