7
- Dlaczego tam poszedłeś!?- głos Thora rozniósł się echem po sali. Kiedy ten dowiedział się, że Tony odwiedził w lochach jego brata, bardzo się zdenerwował i nie zamierzał tego ukrywać. W końcu Loki, mimo uwięzienia, dalej stanowi duże niebezpieczeństwo, szczególnie dla zwykłego śmiertelnika. Gromowładny miał za zadanie dbać o bezpieczeństwo swojego gościa, ale jak niby miał to robić, kiedy Stark chodził wszędzie tam, gdzie mu nie wolno?!
- Bo mi się nudziło. Spokojnie barbie, przecież nic się nie stało.- odparł ze spokojem miliarder siadając na leżance. Asgardczyk natomiast stanął przed brunetem i oparł ręce pod boki przenosząc ciężar ciała na jedną nogę.
- Ale wiesz, co mogło się stać?! Przez swoją nieuwagę mogłeś sprowadzić na nas katastrofę. Loki stanowi niebezpieczeństwo nie tylko dla ciebie, ale dla nas wszystkich. Nie możesz od tak do niego chodzić tylko po to, aby poplotkować. Jeżeli nie masz z kim rozmawiać, zawsze możesz poszukać mnie, albo jednego ze swoich towarzyszy geniuszy.- Thor już spokojniej starał się wytłumaczyć Tonemu jak wielki błąd popełnił schodząc do podziemi, jednak nie liczył na to, że wynalazca w jakimkolwiek stopniu przyjmie to do serca.
- Masz namyśli tych sztywniaków, z którymi pracuje?
- Dokładnie. Co? Nie! Oni nie są sztywniakami. Myślałem, że już się dogadaliście.
- Thor, jedyne, o czym można z nimi gadać, to praca, broń i to nie zawsze. Poza tym, oni są najzwyczajniej w świecie nudni. Z jelonkiem chociaż można się ponabijać z tutejszych obyczajów czy zachowań.- odparł młody Stark i dopiero teraz zauważył, że wycieczka do psotnika jak na razie była najlepszym, co go tutaj spotkało. Oczywiście bardzo go to zdziwiło, ale nie potrafił zaprzeczyć.
- Czyli mam rozumieć, że wolisz rozmawiać z moim bratem, niż z innymi ludźmi?- zapytał blondyn starając się brzmieć jak najbardziej normalnie, chodź wypowiedz miliardera wzbudziła w nim niemałe zdziwienie, wręcz osłupienie.
- Tego nie powiedziałem...-Thor odetchnął z ulgą.-...co nie zmienia faktu, że na chwilę obecną jest mi z nim łatwiej rozmawiać, niż z jakimkolwiek innym mieszkańcem tej... osady. No, może nie najłatwiej, ale najciekawiej.
- Tony, ja... nie, jednak i tak tego nie rozumiem. Ale proszę cię, nie schodź tam więcej, a przynajmniej nie sam. Loki nie jest jedynym więźniem a strażnicy nie mogą zwracać większej uwagi na ciebie, niż na nich. Zrozumiano?
- Ale ja przecież nic nie robię.
- Zrozumiano?- powtórzył Thor, tym razem jednak podnosząc lekko głos i używając ostrzejszego tonu
- Jasne.- odburknął Stark
- No. A teraz powiedz mi proszę, jak idą prace nad bronią?
Nagle Tony stracił całą energię, jaką miał. Nigdy nie lubił przekazywać złych wiadomości a przynajmniej nie pozytywnych. W zasadzie nigdy nie musiał tego robić, zawsze zdążał ze wszystkim, dotrzymywał terminów, a przede wszystkim nikt nie przeszkadzał ani nie pytał go o wyniki jeszcze w trakcie pracy. Ale jak widać Asgardowi bardzo się śpieszyło.
Stark westchnął i przetarł oczy palcami.
- Nijak. Mam pewne kłopoty. Przez tą całą waszą magię i odmienne fizyczne właściwości troposfery nie wiem, jakie parametry mam wpisywać, jak obliczać siłę odśrodkową czy inne takie wartości. Żaden ziemski wzór nie odnosi się do tego świata. I ani ja, ani ci wasi specjaliści nie wiemy, co robić. Przydałby się ktoś, kto zna się na waszej i naszej broni.
Thor zamyślił się przez chwilę. Nie do końca wiedział, co z tym fantem zrobić. Wiedział, że na początku czekają ich pewne bariery i kłopoty, jednak nie sądził, że będą one na tyle poważne, aby byli zmuszeni przerwać prace. Chociaż wiedział również, że śmiertelnik nie zrozumie, co to magia, ani jak działa. Spodziewał się, że mimo starań jego przyjaciela, coś może pójść nie tak.
-Dobrze, rozumiem.- odparł spokojnie i nagle dostał olśnienia.- A nie potrzebujesz czegoś z ziemi?
Miliarder popatrzył zdziwiony na blondyna. Bo przecież, jaki związek z ich problemem miało to pytanie?
- Możliwe. A co?
- Możesz zabrać ze sobą któregoś z tutejszych naukowców. Dla niego będzie łatwiej zrozumieć ziemskie nauki, niż dla ciebie tutejsze.
Brunet stwierdził, że to w zasadzie dobry pomysł, co go lekko zdziwiło. W końcu to pomysł Thora. Tego samego Thora, któremu trzeba tłumaczyć dosłownie wszystko. Ale nie to jest teraz ważne. Ważniejsze jest to, że Tony w końcu będzie mógł napić się swojej ulubionej whisky, posłuchać ukochanej muzyki, porozmawiać z J.A.R.V.I.S.em. O tak, dla tych przyjemności Tony jest w stanie zabrać ze sobą nawet jakiegoś Asgardczyka do domu.
- To dobry pomysł, Thor. Kiedy mogę wyruszać?
Gromowładny uśmiechnął się promiennie.
- Choćby zaraz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro