Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Tony zmęczony leżał na łóżku w swojej sypialni, lub po tutejszemu komnacie. Jak się okazało, jego pomocnicy nie byli aż tak niedouczeni, jak się spodziewał, ale nie posiadali również tak dużej wiedzy, jakiej od nich oczekiwał.

Największy problem stanowiło, nie tylko dla Starka, ale również dla Asgardczyków znalezienie wspólnego języka. W końcu w Asgardzie nie używa się takich samych zwrotów, jak na ziemi.

Są inne definicje różnych zjawisk, a i materiały też często mają inną nazwę. Przez to wyniknęło dużo nieporozumień. Ale na szczęście już pierwszego dnia współpracy wszyscy zorientowali się na czym polega problem i doszli do wniosku, że zamiast używać określonych nazw narzędzi, zjawisk czy urządzeń będą mówili tego definicję.

Przez to wszystko Tony marzył o tym, aby znów znaleźć się w Avengers Tower i ponownie móc zająć się sobą. Najgorsze było to, że podczas pracy nie pozwalano mu ani pić alkoholu, ani słuchać muzyki. To znaczy, Tony nie wiedział, czy może to robić, bo nie miał tutaj ani swojej ukochanej whisky, ani tym bardziej radia, czy nawet internetu. I bardzo mu się to nie podobało. Jedyne, co przy sobie miał z ziemskiej technologi stanowiła komórka i laptop. Nawet ubrania miał inne. Asgardzkie.

Ale czego on się spodziewał? W końcu doskonale wiedział, że Asgard to planeta, na której dalej w najlepsze trwa średniowiecze. Tylko są trochę lepsze warunki. No dobrze, warunki są dużo lepsze, nawet lepsze niż na ziemi. Nie zmienia to jednak faktu, że ludzie tutaj ubierają się staroświecko, żyją bez udogodnień technologii czy techniki, każdy ma nienaganne maniery, przez co wszyscy są "-ą" "-ę" ani nawet nie znają się na dobrych żartach.

Dla Starka takie życie to istna katorga.

Dlatego teraz, mimo późnej godziny, zamiast spać, on siedział z laptopem na kolanach i pisał nowy program, który miał mu zastąpić "ziemskiego" J.A.R.V.I.S.a. Niestety tutaj nie miał ani zapisanych wcześniejszych algorytmów, ani dostępu do sieci, przez co zaczynał całą pracę kompletnie od zera, więc wszystko zajmowało mu dwa razy więcej czasu niż, gdyby znajdował się na ziemi.

W końcu, po bodajże trzech godzinach postanowił zrobić sobie przerwę i odstawiając komputer na stolik wstał, podszedł do jednej z wielu szafek i z jasnej komody wyjął kryształową szklankę oraz wodę w karafce po czym przelał ciecz do mniejszego naczynia i napił się orzeźwiającego chłodem napoju.

Po tej jakże pasjonującej czynności postanowił pójść pod prysznic. Jasna łazienka na podłodze z porcelanowymi kafelkami zachęcała do korzystania ze wszystkiego, co oferowała, a było z czego wybierać. Od prawej stała duża, złota wanna, w której spokojnie zmieściły by się z trzy osoby, następnie dwie umywalki zamontowane w ścianie, których baterie były ozdobione wygrawerowanymi na nich wymyślnymi szlaczkami, które co raz przeplatały się ze sobą a kurki do odkręcania wody były wysadzane chyba diamentami, Stark nie do końca był pewien, czy zgadł, w końcu to Pepper zawsze się zajmowała takimi rzeczami, nie on. Pod umywalkami, znajdowały się zrobione z marmuru półeczki, na których znalazł mydło w złotej mydelniczce, szczoteczkę do zębów, maszynkę do golenia oraz mały, biały ręczniczek, który na bokach obszyty był złotymi nitkami.

Tony stwierdził, że gdyby w prawym, dolnym rogu znalazłby wyszytą złotą literę "A" to poczułby się jak w jakimś hotelu. Na szczęście nic takiego nie znalazł.

Dalej koło zlewów stała wysoka, drewniana szafa, po której otwarciu wyjął z niej puszysty, również biały ręcznik ze złotymi zdobieniami, szlafrok i, o dziwo, kapcie. W środku znajdowała się jeszcze jedwabna, błękitna piżama, którą wynalazca chwilowo zostawił na miejscu.

Miliardera zdziwił kolor ubrania, jednak jeszcze ze szkoły pamiętał, że kolorowe ubrania były wyznacznikiem statusu, bo tylko najbogatszych było stać na farbowany jedwab. Ale w końcu znajdował się w pałacu, który w 90% był zrobiony ze złota. Takie rzeczy nie powinny go dziwić.

Miłym zaskoczeniem było również odkrycie, że młody Stark miał w wyposażeniu swojej prywatnej łazienki jacuzzi, które znajdowało się tuż przy przyciemnianych oknach z widokiem na królewskie ogrody. A niedaleko niego rozstawione było jakieś dziwne łóżko, pod którym znajdował się jakiś wyklinany koszyk. Ale to postanowił sprawdzić kiedy indziej.

Teraz udał się pod prysznic, który wbudowany w ziemię stał w kącie pomieszczenia. Jak można było się spodziewać, był pełen luksusów jak i zaskakiwał swoją wielkością. Tak jakby Asgardczycy lubili brać wspólne kąpiele. A może to była tylko dyskretna aluzja? Lub po prostu pokaz bogactwa, jakim dysponował Odyn? Stark się nad tym długo nie zastanawiał, ale w głębi duszy miał dziwne wrażenie, że pierwsza opcja była bardzo możliwa. Przynajmniej miał taką nadzieję, do której w życiu by się przed nikim nie przyznał.

Podczas kąpieli Tony jak zwykle nucił pod nosem jedną z piosenek AC/DC, której często słuchał w swoim domu w tym samym czasie namydlając ciało delikatnym płynem o zapachu miodu. Na marne starał się zapomnieć o ciemnych drzwiach, które dzisiaj zobaczył, i których wnętrza nie mógł zbadać. Thor używając mało subtelnego stwierdzenia kategorycznie zabronił mu ich otwierać. Ale od zawsze wiadomo było, jak na Tonego działały takie zakazy. Jak lep na muchy. A on bardzo chciał się przylepić do tych drzwi.

Tak więc, gdy tylko skończył zażywać kąpieli, założył wcześniejsze ubrania i z mokrymi jeszcze włosami potajemnie wyszedł ze swojego pokoju. Tak jak się spodziewał, przed drzwiami dalej stali dwaj żołnierze, tym razem inni, niż ci, których brunet widział z rana. Dlatego też postanowił zaczekać trochę, aż gwardziści odejdą poszukać swoich zmienników i wtedy po cichu dostać się za tajemnicze wrota. Jednak ku jego niezadowoleniu przez długo czas nikt nie przychodził, jak i nic wielkiego się nie stało. A Tonego ciekawość aż zżerała od środka, więc postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

Geniusz podszedł do mężczyzn w zbrojach i zwracając ich uwagę na siebie, odezwał się.

- Wszechojciec was do siebie wzywa.

W napięciu czekał na reakcję Asgardczyków. Ci jednak, szkoleni w takich wypadkach, wiedzieli jak się zachować.

- A czego dokładnie od nas potrzebuje?- zapytał wyższy mężczyzna. A Tony, gdyby nie to, że już nie raz robił takie rzeczy, pewnie nie wiedziałby co teraz odpowiedzieć. Na szczęście był mistrzem gierek słownych.

- Nie wiem, ja tu tylko produkuje broń. Ale kazał mi po was przyjść i powiedział, że jeżeli zaraz się nie zjawicie w jego gabinecie to będziecie mieli poważne kłopoty. Staruszek wyglądał na zdenerwowanego. Nie wiem, co przeskrobaliście, ale nie chciałbym być w waszej skórze. A jeżeli jeszcze teraz mu podpadniecie, to już w ogóle. - wyjaśnił z podstępnym uśmieszkiem.

Stark doskonale wiedział, że rybki łyknęły haczyk. Widać to było po zdenerwowanych spojrzeniach, które pomiędzy sobą wymienili. Obydwoje doskonale wiedzieli, że ignorowanie Odyna nie jest dobrym pomysłem, więc szybko naradzili się pomiędzy sobą używając staroskandynawskiego języka, przez co geniusz nic nie zrozumiał i zeszli ze stanowiska i szybkim krokiem udali się do gabinetu Wszechojca.

Tony natomiast uśmiechnął się pod nosem, zaczekał, aż wojownicy zniknął za zakrętem i zadowolony z siebie zszedł po schodach idąc ku upragnionym wrotom.

______________________________________________________

Witamy w kolejnym rozdziale.

Jak myślicie, co Tony znajdzie za tajemniczymi drzwiami? Jeżeli w ogóle uda mu się je otworzyć ;)

- Ari

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro